JustPaste.it

Administracyjny bałagan czyli jak zostać w Kolumbii legalnie

Zdobycie jakiegokolwiek dokumentu w Kolumbii związane jest zawsze z całym mnóstwem problemów i przeszków: z niesamowicie rozbudowaną admnistracją, która rośnie w sposób dokładnie proporcjonalny do tropikalnego klimatu, która nie pomaga, ale komplikuje sprawy już dostatecznie skomplikowane.

Prócz tego natkniemy się na: kolejki, kolejki i jeszcze raz kolejki, oczekiwanie, wiele okienek, w których siedzą zgorzkniali i zblazowani funkcjonariusze ignorujący osoby szukające pomocy, którzy po długim oczekiwaniu odpowiadają na zadane pytanie szeptem, aby zrozumieć można było jeszcze mniej.

W tym tygodniu kończyła mi się czwarta już kolumbijska wiza. Mimo iż z doświadczenia wiem, że w bogotańskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych nie daje się uzyskać wizy przy pierwszej wizycie i zawsze należy wizytę powtórzyć, przynosząc brakujący lub poprawiony dokument, z ogromną cierpliwością przygotowałam wszystkie potrzebne dokumenty zgodnie z listą, jaka opublikowana została w Internecie na stronie Ministerstwa. Listę potwierdziłam w polskiej Ambasadzie w Kolumbii i z jednym z urzędników kolumbijskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Tym razem starałam się o wizę określaną jako TC (Temporal Cónyuge o Compañero), czyli tymczasową wizę dla współmałżonka. Już sama nazwa tego dokumentu jest dość dziwna. Wydawać by się mogło, że kiedy dana osoba decyduje związać z kimś swoje życie, czyni to, przyświecając się ideą długiego związku, który trwał będzie wiele lat albo i zawsze. Kolumbijskie Ministerstwo określa jednak ten rodzaj wizy jako TYMCZASOWA, co mogłoby dawać do zrozumienia, że związki damsko – męskie w Kolumbii są w większości przypadków raczej krótkie. Poza tym wspomniana wiza wydawana jest na okres dwóch lat – czas dość okrojony skoro mówimy o "prawie małżeństwie".

Wracając jednak do tematu koniecznych dokumentów… W celu ubiegania się o wizę pierwszym wymaganym dokumentem jakiego potrzebowaliśmy, jest certyfikat (określany tutaj jako Extrajuicio), który potwierdza fakt, iż żyjemy z Mario pod jednym dachem w poważnym związku, który nie jest narzeczeństwem. W Kolumbii zgodnie z panującym prawem istnieją dwa rodzaje legalnych związków: małżeństwo lub konkubinat, który posiada praktycznie takie same konsekwencje jak małżeństwo cywilne. Jedyną różnicą między małżeństwem cywilnym a konkubinatem jest wymóg, iż w przypadku tego drugiego para musi mieszkać w tym samym domu/mieszkaniu minimum dwa lata.

Ten właśnie dokument zaświadczający, iż mieszkamy razem od ponad dwóch lat, mieliśmy w swoim posiadaniu. Wydany on został przed dwoma miesiącami, gdyż aby przedstawić go w Ministerstwie nie może mieć więcej niż 90 dni. Pozostałymi dokumentami były:

  • dowód tożsamości Mario
  • list napisany przez niego, w którym zwracał się z prośbą do Ministerstwa o wydanie mi żądanej wizy i zobowiązywał się do mojego utrzymania w Kolumbii
  • mój paszport ze skserowanymi wszystkimi stronami, na których pojawiały się jakiekolwiek pieczątki (spora ilość stron)
  • zdjęcia na białym tle 3x3.

Pewni, że posiadamy wszystkie dokumenty wybraliśmy się wcześnie rano do Ministerstwa, gdyż godzina jego urządowania dla osób starających się o wizy kończą się o 12h00 w południe. Sprawę trzeba przecież utrudnić jeszcze bardziej. Bardzo miły pan w okienku przyjął moje dokumenty, pytając czy Mario jest obcokrajowcem, który zamierza w Kolumbii pozostać u mojego boku i z czarującym uśmiechem powiedział, że certyfikat naszego związku nie jest wystarczający. Według niego w tym roku uległo zmianie kolumbijskie prawo (o czym nie wiedzą nawet notariusze) i konieczny dokument jest znacznie bardziej rozbudowany od tego posiadanego przez nas i nazywa się Escritura Pública.

Dla wszystkich, którzy chcieliby zostać w Kolumbii u boku Kolumbijczyka lub Kolumbijki podkreślam, że dokument, jaki skanuję poniżej, czyli tzw. Extrajuicio konkubinatu NIE JEST WYSTARCZAJĄCY.

295acba551da88e64f10e3c39296144b.jpg

Konieczna jest Escritura Pública, która w rzeczywistości jest takim samym dokumentem jak ten poprzedni, z tym że jest odrobinę grubsza i oczywiście droższa. Jest to rodzaj kontraktu (umowy), jaką para podpisuje, tak samo jak w przypadku zakupu mieszkania. Wypełnić należy w obecności adwokata całą masę dokumentów i zapłacić jakieś dziesięć razy więcej niż za poprzedni dokument, który zajmował dokładnie jedną stronę.

Zdobycie Escritura Pública nie jest zadaniem łatwym. Potrzebne są do tego akty urodzenia obydwóch osób. W przypadku Mario – akt urodzenia nie może mieć więcej niż miesiąc od jego wydania. W moim przypadku – nie może on mieć więcej niży trzy miesiące (Tutaj pojawia się problem, gdyż w Polsce akt urodzenia wydawany jest tylko raz w życiu w momencie narodzin dziecka) i musi zostać przetłumaczony przez tłumacza przysięgłego na język hiszpański i posiadać tzw. apostillę, czyli zostać zalegalizowany (tak jakby akt urodzenia nie był prawdziwy) przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Apostilla to rodzaj naklejki przyklejanej na dokument, za którą oczywiście również należy zapłacić. Logiczne.

Cały ten proces trwa z reguły kilka dni lub tygodni. Z aktami urodzenia przetłumaczonymi i z apostillą udać należy się do notariusza i za 80000 pesos (115 złotych) w ciągu trzech dni dobrze poinformowany notariusz (z pięciu notariuszy tylko dwóch wiedziało, o co nam chodzi) przygotowuje się Escritura Pública. Ponieważ nie dysponowaliśmy tak sporą ilością czasu, gdyż moja wiza kończyła się za kilka dni, poszukać musieliśmy notariusza, który wydałby nam ten sam dokument trochę drożej, ale bez tych wszystkich dokumentów, które zostały w Polsce. Jak można się spodziewać, znaleźliśmy go dość szybko. Oznacza to więc, że w Kolumbii legalny proces nie jest jednakowy dla wszystkich notariuszy i mogą oni do jego przeprowadzenia żądać różnego typu dokumentów. W końcu na podstawie naszych dowodów tożsamości i 100000 pesos (143 złote) uzyskaliśmy potrzebny dokument.

W tej chwili posiadam dwuletnią wizę, pozwalającą mi na legalną pracę w Kolumbii, a motywem mojego pobytu w tym kraju jest, jak to określono w ministerialnym dokumencie, FAMILIA CARVAJAL KULAK.

Całe to zamieszanie strasznie męczy, denerwuje i daje do myślenia, że tak naprawdę w Kolumbii trudno jest nawiązać poważny i legalny związek z Kolumbijczykiem lub Kolumbijką, mieszkać w tym kraju, legalnie pracować i nie być niechcianym imigrantem. Administracja publiczna w żaden sposób nie stara się w takich przypadkach pomóc, utrudniając całe załatwianie i zmuszając zainteresowanego do straty czasu, cierpliwości i pieniędzy. Płaćcie, skoro się kochacie!

Wydaje się natomiast, że łatwiejszym i tańszym sposobem na zalegalizowanie związku między Kolumbijczykiem a obcokrajowem, jest club cywilny (koszt 86 złotych) i wymagane dokumenty:

  • dowód tożsamości Mario
  • jego akt urodzenia nie mający więcej niż miesiąc od daty wydania z pieczątką WAŻNY DO ZAWARCIA MAŁŻEŃSTWA
  • mój akt urodzenia z apostillą (zalegalizowany) i przetłumaczony na hiszpański
  • certyfikat zaświadczający, że jestem panną z apostillą (zalegalizowany) i przetłumaczony na hiszpański
  • mój paszport

Przanalizujemy to legalne rozwiązanie przy kolejnej zmianie wizy. Albo i wcześniej… 5ce18691d74958bd5e63d8e93a518eb2.gif

 

Źródło: Ewa Kulak

Licencja: Creative Commons