JustPaste.it

Społeczeństwo informacyjne - Sieci komputerowe

1. Pojęcie "społeczeństwo informacyjne"

Hasło "społeczeństwo informacyjne" robi coraz większą karierę. Pojawia się w rozmaitych artykułach, programach telewizyjnych i innych publicznych wypowiedziach.

Co jednak charakterystyczne, wszyscy wypowiadający się na temat "społeczeństwa informacyjnego" podkładają pod to hasło zagadnienia, takie jak upowszechnienie dostępu do Internetu, pracownie komputerowe dla szkół, demonopolizacja rynku telekomunikacyjnego, itp. - innymi słowy, skupiają się na narzędziach dostępu do informacji.

Istotą społeczeństwa informacyjnego - jak sama nazwa wskazuje - jest przede wszystkim informacja! Narzędzia, takie jak Internet - choć niewątpliwie ważne i potrzebne - same nic nie zdziałają, gdy tej informacji brak. Ten aspekt sprawy zdaje się umykać wszystkim dyskusjom na temat społeczeństwa informacyjnego - a wcale nie wygląda on różowo. To nieprawda, że w Internecie jest wszystko, wystarczy tylko poszukać; wielu informacji niestety po prostu tam nie ma i przynajmniej w najbliższej perspektywie nie zanosi się na to, aby wszystko w Internecie było.

Nie zawsze informacja musi być przekazywana przy użyciu tak wyrafinowanych środków technicznych; czasami żadna technika nie jest potrzebna, co jeszcze raz dowodzi tego, że przede wszystkim ważna jest sama informacja, a dopiero w drugiej kolejności sposób jej przekazywania.

Rzecz jasna, aby pełna i szczegółowa informacja była dostępna, ktoś musi włożyć niemało pracy w jej przygotowanie. Serwisy typu "Panorama Firm" i podobne, których pełno w każdym portalu internetowym, nie zdają w tej sytuacji egzaminu - pomijając już fakt, że nie obejmują one zazwyczaj małych firm, nie zawierają one praktycznie nic poza danymi teleadresowymi. Nie zawierają danych o godzinach otwarcia, o asortymencie. Oczywiście, zawsze można wynotować sobie numery telefonów kilku bądź kilkunastu firm, które przypuszczalnie mogą wchodzić w grę, i dzwonić do każdej z nich, aby dowiedzieć się o szczegóły, ale takie postępowanie nie ma nic wspólnego ze społeczeństwem informacyjnym. Perspektywa ery informacyjnej niesie ze sobą zapotrzebowanie na informację wysoko przetworzoną: pełną, aktualną, szczegółową, a przy tym "skrojoną na miarę" - dostarczającą dokładnie tych wiadomości, których potrzebujemy, i dokładnie wtedy, kiedy ich potrzebujemy.

Jako przykład można podać sytuację osoby wybierającej się na wczasy i poszukującej kwatery w interesującej ją miejscowości. Osoba ta na pewno nie jest zainteresowana wykonywaniem dziesiątków telefonów pod numery przepisane ze strony szumnie nazywającej się internetowym serwisem turystycznym - a będącej w istocie jedynie wykazem adresów - po to, aby dowiedzieć się, że tu nie mają wolnych miejsc, tam cena jest zbyt wygórowana, a jeszcze gdzie indziej są wprawdzie i wolne miejsca, i niskie ceny, ale za to obiekt położony jest o godzinę marszu od centrum miejscowości, a autobusy docierają tam dwa razy dziennie... Te wszystkie informacje osoba chce uzyskać od razu - zebrane w jednym miejscu, uporządkowane, kompletne i najlepiej dostępne bez opuszczania stron owego serwisu turystycznego.

Nie od dziś porównuje się Internet do biblioteki, w której wszystkie książki zamiast leżeć na półkach, zrzucone są bezładnie na stos pośrodku pomieszczenia. Jeżeli będziemy mieli szczęście, to może znajdziemy wśród nich tą, która nam jest potrzebna. Podjęcie wyzwania społeczeństwa informacyjnego oznacza konieczność zarówno uporządkowania tej biblioteki, jak też i znacznego rozszerzenia jej zbiorów. Cały czas oczywiście pozostaje aktualne pytanie, kto, w jaki sposób i za co miałby to robić? Ten problem można i powinno się podejmować w rozmaitych dyskusjach na temat społeczeństwa informacyjnego, zamiast w kółko powracać do kwestii zapewnienia powszechnego dostępu do Internetu. Tę sprawę bowiem można stosunkowo prosto rozwiązać - wystarczyłoby tylko wreszcie całkowicie unormalnić nasz rynek telekomunikacyjny, zamiast z uporem maniaka obstawać przy dziwnych połowicznych rozwiązaniach.

2. Możliwości rozwoju młodych ludzi

Zdobywanie informacji do momentu upowszechnienia się Internetu sprowadzało się do zapoznawania się z publikacjami tradycyjnymi oraz do przekazów ustnych. Te opcje w poważny sposób ograniczają możliwości poszerzania swojej wiedzy.

Internet nie tylko w sposób znaczny ułatwia zdobycie konkretnej publikacji z księgozbiorów największych księgarni na całym świecie, lecz również poprzez usługę WWW pozwala na poszerzanie wiedzy o tematy nieporuszane w literaturze. Może to być spowodowane np. małą popularnością poszukiwanych informacji. Oprócz tych udogodnień, Internet pozwala na otrzymywanie odpowiedzi na konkretne zapytania, gdy potencjalnemu użytkownikowi potrzebny jest fragment informacji niewymagający zagłębiania się w dany temat. Wymienione możliwości zdobywania informacji powodują większą indywidualizację wśród członków społeczeństwa informacyjnego, która wynika z różnorodności charakterów i zainteresowań ludzkich. Ludzie korzystający z Internetu są bogatsi o sobie tylko właściwą wiedzę. Nie bez znaczenia są również metody komunikacji poprzez tematyczne fora dyskusyjne, gdzie bez niepotrzebnych wstępów możemy przejść do interesujących nas kwestii i udzielić oraz otrzymać odpowiedzi od osób, które podobnie jak my zajmują się tematami dotyczącymi naszych zapytań.

Społeczeństwo informacyjne, jako etap ewolucji sposobu istnienia jednostek w grupie, wykształca nowe horyzonty w świecie prowadzenia biznesu. Kwartalność (a więc przejście z epoki postindustrialnej do następnej, wyższej formy rozwoju społecznego), identyfikuje zmieniające się wymagania realizacji przedsięwzięć, w kluczowym punkcie stawiając osobowość profesjonalisty i jego wiedzę.

Nowa filozofia prowadzenia biznesu staje się szansą dla ludzi młodych. Poprzez zapał i chęć pomnażania wiedzy mają oni możliwość sprawdzenia swoich możliwości jeszcze podczas nauki. Teoria, w konfrontacji z codziennością zagadnień biznesowych, pozwala na selekcję wiedzy oraz wczesną specjalizację. Z drugiej strony, łatwy dostęp do źródeł informacji jak też mnogość form, w której wiedza ta występuje (ze szczególnym uwzględnieniem nowego kanału Internetu) pozwala na równomierne kształtowanie się osobowości w oparciu o rozwój intelektualny. Realizacja konkretnych projektów owocuje w postaci nabywanych doświadczeń, rozwoju cech przywódczych oraz uczy pracy w grupie. Interdyscyplinarne zespoły, złożone z osób, których kompetencje nawzajem się uzupełniają, rezonują dogłębnym zrozumieniem tematu, a w sferze kontaktów biznesowych pełnym, efektywnym zaprojektowaniem i realizacją zadania.

Młodzi a biznes to pojęcie szerokie, winno jednak obejmować najważniejsze czynniki przemawiające za koniecznością próbowania swoich sił w praktyce. W biznesie dnia dzisiejszego istotne są osoby jako jednostki oraz cechy, które posiadają: wiedzę, umiejętności, indywidualizm oraz kreatywność. Taki rozwój umożliwia dziś młodym ludziom (i nie tylko) także Internet, będąc niemal nieskończonym źródłem danych i interaktywnym środowiskiem pracy swoich użytkowników.

3. E-wybory

Poniżej została zacytowana wypowiedź znanego polityka Macieja Płażyńskiego, na następujące pytanie:

Czy w przewidywalnym okresie możliwe jest wykorzystanie w Polsce możliwości, jakie daje informatyka, do usprawnienia i poszerzenia procedur demokratycznych, np. głosowania przez Internet, zobowiązania urzędów państwowych i samorządowych do publikowania w Internecie ważnych dla obywatela informacji o swoich pracach?

"Wybory przez Internet to zapewne przyszłość, choć nie wiadomo, jak odległa. Natomiast już teraz do wielu rozwiązań ustawowych, które przyjmujemy, komisje sejmowe wprowadzają zapis o konieczności publikowania pewnych informacji w Internecie, nawet jeśli nie ma takiej propozycji w projekcie rządowym. Miejmy nadzieję, że ten sposób myślenia przeniesie się na samorządy i bez ustawowego obowiązku będą się one starały wykorzystać Internet jako formę komunikowania się z mieszkańcami. Sam Sejm jest dobrze przygotowany do obecności w sieci. Wszystko, co robimy, jest dostępne przez Internet w każdej chwili, w każdej fazie prac, łącznie z całym zbiorem uchwalonych aktów prawnych. Chcemy to jeszcze rozszerzyć, tak by była to nawet forma kontroli obecności posłów w pracy. Zamierzamy nauczyć polityków komunikowania się z kancelarią czy uczestnictwa w pracy Sejmu z wykorzystaniem Internetu."

Należy teraz sobie samemu odpowiedzieć na pytanie czy e-wybory (głosowanie przez Internet) jest możliwe?

Informatyka wyborcza nie ma dobrej prasy. Wystarczy przypomnieć kilkakrotnie ponawiane liczenie głosów na Florydzie podczas wyborów prezydenckich w 2000 r. oraz spowodowane niewydolnością systemu informatycznego opóźnienia w ogłoszeniu wyników wyborów samorządowych w Polsce w 2002 r. Ocena dojrzałości systemów głosowania elektronicznego nie jest jednak jednoznaczna. Nawet najlepsze narzędzie może zostać niewłaściwie użyte - przez niewiedzę lub w złej wierze.

3.1. Co to jest e-voting?

Proces głosowania składa się z trzech etapów: identyfikacji głosującego, złożenia głosu i przeliczenia głosów oddanych w całym głosowaniu. Głosowanie metodami tradycyjnymi może zostać przeprowadzone w lokalu wyborczym, przy jednoczesnej obecności głosującego i komisji wyborczej, lub zdalnie, przez wysłanie wypełnionej karty do głosowania pocztą. Polskie prawo nie przewiduje głosowania pocztowego, stąd do niedawna Polacy przebywający w Szwajcarii, nie mogli brać udziału w wyborach, gdyż tamtejsze prawo zabraniało organizowania wyborów w placówkach dyplomatycznych, bo mogło to prowokować do zgromadzeń i protestów mniejszości narodowych.

Głosowania elektroniczne (e-voting) również mogą być przeprowadzane w lokalach wyborczych lub zdalnie, z tym, że głosowania zdalne mogą się odbywać za pomocą bezobsługowych, publicznych stanowisk do głosowania (zwanych czasem głosomatami) lub z wykorzystaniem Internetu, wiadomości tekstowych w telefonii komórkowej (SMS) lub interaktywnych systemów odpowiedzi głosowych (Interactive Voice Response systems). Informatyzacji podlegać może każdy z trzech etapów głosowania niezależnie, jednakże zwykle najpierw automatyzuje się liczenie głosów, jako najbardziej czasochłonne, a wymagające stosunkowo najmniejszych inwestycji.

W polskich wyborach identyfikacja głosującego i złożenie głosu nie są w żaden sposób zautomatyzowane. Głosy liczone są ręcznie na poziomie komisji wyborczych, a następnie dane te są wprowadzane do komputerów i wysyłane do Państwowej Komisji Wyborczej w celu obliczenia ostatecznych, ogólnopolskich wyników wyborów. To właśnie zaburzenia procesu zbierania danych i zliczania wyników spowodowały opóźnienia w 2002 r.

W Stanach Zjednoczonych w głosowaniach zamiast długopisów używano do niedawna specjalnej maszyny dziurkującej, złożonej z obudowy z wbudowanym szablonem otworów, przy których umieszczano nazwiska kandydatów, oraz z przypominającego szpikulec dziurkacza, którym poprzez otwory w obudowie wytłaczało się dziurki w karcie do głosowania.

Złożenie głosów na tego typu kartach dziurkowanych umożliwiało automatyczne liczenie głosów - w teorii. W praktyce bowiem zdarzało się, że karty nie były do końca przedziurkowane, gdyż wypychane przez dziurkacz fragmenty papieru nie zostały oderwane od karty, co praktycznie zablokowało automatyczne zliczanie głosów. Dlatego właśnie w roku 2000 na Florydzie nakazano ręczne przeliczenie głosów. Przy okazji wyszło na jaw, że przy przeprowadzonej przed wyborami centralizacji rejestru wyborców w biurze gubernatora Florydy usunięto ok. 90 tys. obywateli. Powodem tego były identyczne imiona i nazwiska wyborców, co dotknęło szczególnie biednych ze społeczności czarnoskórych, w których osoby rozpoznaje się dzięki przydomkom.

3.2. Amerykańskie rozwiązania

Pomna tych doświadczeń amerykańska administracja przyjęła 29 października 2002 r. ustawę o pomocy Ameryce w głosowaniu (Help America Vote Act - HAYA), która zobowiązuje zastąpienie do końca 2006 r. wszystkich maszyn dziurkujących, znajdujących się w lokalach wyborczych, głosomatami z ekranami dotykowymi oraz centralizację rejestrów wyborców na poziomie pięćdziesięciu stanów. Na ten cel przeznaczono 4 mld USD. Po przyjęciu ustawy prezydent George Bush stwierdził, że "każdy wyborca zasługuje na pewność, że system jest przejrzysty, a wybory uczciwe, że każdy głos jest zapisywany i obowiązują spójne reguły postępowania".

Część stanów zaczęła już wcześniej realizować te postanowienia i nowe systemy zostały zastosowane w wyborach na Florydzie już w 2002 r. Okazało się wtedy, że użyty tam system komputerowy z niewyjaśnionych przyczyn nie zarejestrował ok. 100 tys. głosów! Rozmaite błędy w systemie wystąpiły w stanach New Jersey, Teksas i Georgia. Głosomaty pokazywały wyborcom, że poprawnie oddali głos, ale głosy te nie były liczone. Amerykanie, którzy mają długą historię kradzieży i fałszowania głosów, podeszli bardzo podejrzliwie do tych informacji. Dlatego też w maju ub.r. senator Rush Holt zaproponował nowelizację wspomnianej ustawy tak, by głosomaty drukowały potwierdzenie złożenia głosu na danego kandydata. Taki wydruk byłby deponowany w lokalu wyborczym, aby, z jednej strony, umożliwić komisjom wyborczym ręczne przeliczenie głosów, a z drugiej - uniemożliwić handel głosami, w którym na podstawie tego potwierdzenia głosowania na określonego kandydata byłoby wypłacane wynagrodzenie.

Głosy liczone byłyby ręcznie nie tylko w przypadku podejrzenia o nieprawidłowości, ale wyrywkowo przy każdych wyborach, dla zapewnienia ich poprawności. Innym rozwiązaniem proponowanym w nowelizacji jest zakaz używania w systemach do głosowania oprogramowania o niejawnym kodzie źródłowym oraz jakichkolwiek urządzeń do komunikacji bezprzewodowej. Cały sprzęt i oprogramowanie używane w wyborach musiałoby mieć certyfikat Federalnej Komisji Wyborczej. Nowelizacja miałaby wejść w życie jeszcze przed wyborami prezydenckimi w listopadzie 2004 r.

Wystąpienie Holta poparł oficjalnie Amerykański Komitet Spraw Publicznych ACM (Association for Computing Machinery) - międzynarodowej organizacji profesjonalnej zrzeszającej informatyków. Postulują oni, by wstrzymać dalszą komputeryzację systemów wyborczych, dopóki systemy do głosowania elektronicznego nie będą "odporne na polityczne manipulacje, oszustwa i neutralne rasowo". Problem w tym, że firmy produkujące urządzenia do głosowania wzbraniają się przed instalowaniem w tych urządzeniach drukarek, twierdząc, że spowolnią one działanie systemu i będą źródłem dodatkowych usterek. Tłumaczenie to jest o tyle niezrozumiałe, że te same firmy produkują bankomaty i elektroniczne kasy fiskalne, których drukarki są nieodłączną częścią i nie powodują większych problemów w ich działaniu.

3.3. Europejskie rozwiązania

Mimo wskazywanych przez Amerykanów problemów, prace nad systemami do elektronicznego głosowania posuwają się naprzód. Na przełomie kwietnia i maja 2002 r. w ramach wyborów samorządowych w Wielkiej Brytanii w 5 obwodach wyborczych w Liverpoolu i Sheffield umożliwiono składanie głosów drogą elektroniczną. Wykorzystano do tego Internet, SMS i głosomaty. Do identyfikacji wyborców w głosomatach służyły karty mikroprocesorowe. Był to pierwszy tego rodzaju eksperyment na świecie. Głosowanie było również możliwe w sposób tradycyjny - poprzez skreślenia na kartach wyborczych składanych w lokalach wyborczych lub przesyłanych pocztą. Jednakże głosy tradycyjne również liczone były elektronicznie, z wykorzystaniem kodów paskowych. Głosowanie było prawnie wiążące, ale mogło z niego skorzystać tylko 55 tys. wyborców. W 2003 r. powtórzono eksperyment dla większej społeczności - ok. 1 mln osób w Ipswich, Norwich, Sheffield, South Somerset i St. Albans. Brytyjczycy myślą o przejściu wyłącznie na głosowanie elektroniczne od 2006 r.

W ramach OASIS - międzynarodowej organizacji promującej postęp w zakresie strukturalnych standardów informacyjnych (Organisation for the Advancement of Structured Information Standards) już w maju 2001 r. utworzono Komitet Techniczny ds. głosowań i usług wyborczych, który opracował EML - Election Markup Language - umożliwiający standaryzację wymiany danych wyborczych, składający się ze schematów w języku XML. Po raz pierwszy standard ten zastosowano podczas wyborów w Sheffield w 2003 r.

Na wystawie przy konferencji poświęconej tematyce elektronicznej władzy (eGovernment), zorganizowanej przez Komisję Europejską nad włoskim jeziorem Como 7-8 czerwca 2003 r., poza wyborami w Sheffield zaprezentowano dwa inne przedsięwzięcia związane z elektronicznymi głosowaniami: internetowy system do referendów w kantonie genewskim w Szwajcarii oraz przygotowany na czas greckiego przewodnictwa w Unii Europejskiej system eVote, umożliwiający odpowiedź na sześć kwestii dotyczących przyszłej polityki UE.

Komisja Europejska dofinansowała w ramach 5. Programu Ramowego Badań, Rozwoju Technicznego i Prezentacji kilka projektów badawczych w zakresie e-votingu (m.in.: CYBERVOTE i e-Poll). Celem projektu CYBERVOTE była implementacja bezpiecznego systemu do głosowań elektronicznych z wykorzystaniem Internetu i telefonów komórkowych. Przedmiotem badań był niezawodny protokół do identyfikacji głosujących, który będzie mógł zostać wykorzystany w istniejących urządzeniach i będzie mógł obsłużyć jednocześnie kilka głosowań i kilka sposobów szyfrowania danych. System przetestowano w trzech miastach: w niemieckiej Bremie, w Issy-les-Moulineaux w południowej Francji i w mieście Kista koło Sztokholmu.

W projekcie e-Poll zaprojektowano i zbudowano Europejską Wirtualną Sieć Wyborczą łączącą głosomaty, w których identyfikacja wyborców była możliwa dzięki kartom mikroprocesorowym. Partnerem w wielonarodowym konsorcjum realizującym to przedsięwzięcie była m.in. międzykomunalna spółka Municipium z Warszawy - wydawca prasy samorządowej. Inicjatywy w zakresie elektronicznego głosowania podjęto ponadto w Austrii, Belgii, Estonii, Francji oraz w Niemczech.

4. Literatura

Przedruk za zgodą autora

 

Źródło: jm.webmaster