JustPaste.it

Tajemnice Istnienia, cz. 13

Część trzynasta – Życie, czyli fenomen Jedności w Wielości i Wielości w Jedności.

 

Gdy nocą spojrzymy w gwieździste niebo i uświadomimy sobie, że kiedyś ten Wszechświat nie istniał, to zrozumiemy, że Ktoś go stworzył i że ten Ktoś zrobił to sam, bez pomocy wszechmocnie dziś panującego Mroku. Mrok nie jest partnerem Boga, jest pochodną procesu polaryzacji przejawionego życia. A zatem we wszystkim, od największego po najmniejsze (w świetle i w mroku; w każdym z nas; w istnieniach pozytywnych i negatywnych; w minerałach, roślinach i zwierzętach; w atomach i komórkach; w gwiazdach i skupiskach galaktyk; itp.), jest Stwórca doświadczający swojego Wielkiego Dzieła Tworzenia – jedyna różnica jest w poziomie samoświadomości form, za pomocą których On doświadcza. A z tego wynika, że wszystko w swojej najgłębszej istocie jest Jednością. A zatem życie jako takie jest fenomenem Jedności w Wielości i Wielości w Jedności. Patrząc z perspektywy Wielości zauważamy powszechny chaos, który wymaga porządkujących i ograniczających go reguł. Z kolei analizując życie z punktu widzenia Jedności, dostrzegamy idealną harmonię i doskonałość.

 

Bóg w swoim doświadczaniu nie ogranicza sam siebie – wszelkie ograniczenia, nakazy, zakazy, doktryny, filozofie, religie, nauki itp. pochodzą od przejawionych form, wyrażając w swoim zewnętrznym wyrazie wewnętrzne możliwości rozumienia przez swoich twórców rozgrywającego się wokół procesu, zwanego życiem.

 

Jedną z takich form jest forma ludzka, którą obecnie posługujemy się, jako Istoty, tu na Ziemi. Jako ludzie, mamy swoje wierzenia, przekonania, systemy, schematy i bardzo często wydaje nam się, że są one jedynie słuszne i prawdziwe. Tak rozumując zapominamy, że dostępna „prawda” jest zawsze względna i jak samo życie podlega ciągłej zmianie.

Patrząc wstecz historii ziemskiej ludzkości dostrzec można zwroty, jakie dokonywała ona w swoich wierzeniach pod wpływem zewnętrznie dotykających ją zdarzeń. Wiara w wielu bogów, będąca wynikiem pobytu na błękitnej planecie pozaziemskich istnień, bardzo długo dominowała w sercach i umysłach ówczesnego człowieka, kształtując tym samym wizję otaczającej go rzeczywistości, której charakterystyczną cechą była wewnętrzna i zewnętrzna różnorodność, wymagająca nieustannej czujności w ciągłej walce o przetrwanie. Taki stan rzeczy trwał do czasów Mojżesza (a także i innych Wielkich Nauczycieli), kiedy to w fundamenty cywilizacji „Zachodu” wbudowane zostały cechy wysokorozwiniętego człowieka, ubrane później w formułę dziesięciu przykazań, kształtujących i kierujących człowieka w stronę wiary w jednego Boga i jednocześnie odwodzących od obowiązującej od wieków formuły „oko za oko, ząb za ząb”. Potem pojawił się Wielki Nauczyciel Jezus, który w swoich naukach posunął się jeszcze dalej, wprowadzając ludzkość w wiarę nie w jednego, lecz w jedynego Boga, a także ofiarowując jej formułę: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego”, przygotowując tym samym człowieka do wejścia w czwartą gęstość świadomości. Ci spośród ludzi, którzy zagłębiając się w nauki Jezusa zrozumieli, że trzeba kochać swojego bliźniego, podjęli próbę realizacji tego zalecenia i zaczęli poświęcać się dla innych, zapominając przy tym o sobie – w ten sposób spolaryzowali  się pozytywnie i utworzyli frakcję zbiorowego umysłu, narzucającą w swoim otoczeniu tego typu powszechnie akceptowane postępowanie. Z kolei ci, którzy pojęli że należy przede wszystkim siebie pokochać, niewiele czasu mogli poświęcić dla drugiego człowieka, polaryzując się negatywnie i tworząc przy tym frakcję zbiorowego umysłu, również narzucającą tego typu powszechne postępowanie w swoim środowisku. Natomiast wszyscy, którzy, ani nie pokochali siebie, ani pełni poświęcenia nie podjęli pracy na rzecz drugiego człowieka, również utworzyli swoją, powszechnie respektowaną frakcję zbiorowego umysłu. Mamy jeszcze czwarty przypadek tych, którzy zarówno pokochali siebie, jak i drugiego człowieka (droga środka). Podczas ewolucyjnych przeskoków (a z takim obecnie mamy do czynienia) pierwsza grupa (częściowy rozwój) przejdzie na wyższą pozytywnie spolaryzowaną gęstość, druga (częściowy rozwój) przeniesie się na wyższą negatywnie spolaryzowaną gęstość, trzecia (brak dostatecznego rozwoju) pozostanie na dotychczasowym poziomie, zaś czwarta (pełny rozwój) zostanie potraktowana w całkowicie indywidualny sposób (poza ewolucją). Wbrew obiegowym opiniom negatywna polaryzacja nie prowadzi na zatracenie (zresztą takowe nie istnieje) – ta grupa ludzkich istnień przynajmniej w części zrealizowała wskazówkę Wielkiego Nauczyciela Jezusa, przy okazji w konstruktywny sposób nawiązując do innych jego słów: „bądź gorący, a nie chłodny”.

Patrząc na działalność Mojżesza zauważyć trzeba, że przewodził on grupom, w których wiara w wielu bogów była na porządku dziennym, podobnie jak prawo odwetu. A zatem mając do czynienia z tego typu realiami, koniecznym było, poprzez zakazy i nakazy, zwrócenie ludzkich serc i umysłów w stronę jednego Boga, nagradzającego za dobre czyny i karzącego za złe. Z kolei przyglądając się naukom Jezusa dostrzec należy, iż kierował on je do ówczesnego człowieka, wierzącego w zazdrosnego o swoje wpływy Boga (którego trzeba się bać i błagać o zlitowanie) i realizującego się na drodze ściśle określonych reguł, narzuconych przez kapłańską hierarchię. A zatem Jezus, chcąc przestawić zwrotnice ewolucji ludzkości, musiał swoim życiem i przykładem ukazać nową drogę ludzkiego rozwoju.

 

Jezus powiedział: „kochaj bliźniego swego, jak siebie samego” – aby pokochać kogoś, trzeba najpierw pokochać siebie, zaakceptować siebie takim, jakim jesteśmy. Jeżeli nie jesteśmy w stanie siebie pokochać (a niechęć do siebie samego programuje się w nas, wmawiając nam jacy to jesteśmy grzeszni, niedobrzy, podli, że każdy z nas to proch marny itp.), to tym bardziej nie będziemy mogli pokochać drugiego człowieka.

 

Jezus również powiedział: „zostawcie chowanie umarłych umarłym”, dając w ten sposób do zrozumienia, że zmartwychwstanie związane jest nie z odzyskaniem dawno już rozłożonych ciał, lecz ze zmianą świadomości i przeniesieniem samoidentyfikacji z ciała na Istotę, jaką jesteśmy naprawdę, czyli z Syna Człowieczego na Syna Bożego, co stanowi bezpośrednią konsekwencję „narodzenia się na nowo”.

 

Patrząc na dzisiejszy świat nietrudno zauważyć, iż jego większa część w niewielkim stopniu pojęła nauki Wielkiego Nauczyciela Jezusa i w dalszym ciągu uporczywie tkwi w coraz to bardziej wyrafinowanej walce o przetrwanie. Ale właśnie taka jest kolej rzeczy – Mistrz co najmniej o ewolucyjną epokę wyprzedza otoczenie, swoimi naukami zasiewając ziarno, które wzejdzie w dalszej przyszłości, zmieniając i przeobrażając cały świat. Zmiany te dokonują się już dziś i coraz więcej osób zdaje sobie z nich sprawę.

 

Pierwsza zmiana związana jest  z przejściem do czwartej gęstości, w której główną energią, wykorzystywaną przez człowieka, będzie energia serca, czyli inaczej mówiąc energia miłości.

Drugą zmianą, która obecnie zachodzi jeszcze bardzo powoli, jest przestawienie zwrotnic ewolucji świadomości człowieka z oczekiwania na zewnętrzne zbawienie na drogę „samoprzewodnictwa”, charakteryzującego się uznaniem Wyższego Ja, jako jedynego autorytetu i źródła przewodnictwa w naszym życiu, a więc bez potrzeby pośrednictwa osób trzecich w dotarciu do Boga.

 

Wielki Nauczyciel Jezus zrobił już to, co należało do Niego, a reszta leży w rękach i sercach samego człowieka.

 

Przyjrzyjmy się teraz ludzkiej cywilizacji z boku, mając pewien emocjonalny dystans do rozgrywających się na Ziemi wydarzeń. Załóżmy, iż w naszej galaktyce istnieje wiele form przejawionego istnienia, z których najbardziej inteligentne gatunki zgrupowane są w ramach Federacji Galaktycznej i właśnie „oczami” przedstawicieli tejże Federacji spójrzmy na współczesną nam ludzką egzystencję.

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, rasa ludzka, jak i inne gatunki oparte w swej budowie i funkcjonalności o DNA, została utworzona przez Pierwszych Konstruktorów jako nośniki świadomości doświadczających Istot, będących fragmentami świadomości Wielkiego Stwórcy, ekspansywnie wnikającego w Wielkie Dzieło Tworzenia. Okazuje się, iż oprócz ziemskiej fali życia, zwanej ludzkością, utworzonych zostało wiele humanoidalnych ras, zarówno w naszej, jak i w innych galaktykach, a także w pozostałych Wszechświatach Wszechrzeczywistości. Cywilizacje te znajdują się w różnych fazach swojego rozwoju – wiele jednak z nich, w tym pochodzących również z naszej rodzimej Galaktyki, wyprzedza nas znacznie w swoim, zarówno duchowym, jak i technologicznym poziomie. Obecnie można znaleźć bardzo dużo informacji na temat obcych cywilizacji, ufo, podróży w czasie itp., ale przeważnie są one w sposób celowy ośmieszane w środkach masowego przekazu oraz w ośrodkach rządowych interpretacji i w efekcie traktowane jako tania, mało poważna i nieracjonalna rozrywka dla mas.

 

Nie jest już jednak żadną tajemnicą, iż tajne służby rządów niektórych państw mają stały kontakt z przedstawicielami pozaziemskich ras humanoidalnych, czerpiąc z tego różnorodne korzyści, a w szczególności pozyskując nowe technologie, umożliwiające szybszy techniczny i technologiczny rozwój interesujących ich dziedzin, przeważnie związanych z rozwojem awangardowych wersji współczesnych nauk, a także z tworzeniem unikatowych technologii w branży wojskowej oraz makroekonomicznej.

 

Te tajne służby nie są zainteresowane dzieleniem się nową wiedzą z innymi ośrodkami decyzyjnymi nawet we własnym kraju, a zatem starają się zbagatelizować i ośmieszyć w oczach opinii publicznej tematy związane z pozaziemskim życiem, tym samym zapewniając sobie przez kolejny okres czasu wyłączność na pozaziemską wiedzę. Z drugiej strony przedstawiciele innych humanoidalnych cywilizacji mają zapewniony dyskretny dostęp do błyskotliwych, również tajnych, ziemskich naukowców, współpracując z nimi w rozwiązywaniu swoich problemów. Jednak najważniejszym powodem zainteresowania pozaziemskich ras naszą planetą jest występowanie na niej ogromnej różnorodności organizmów, stanowiących unikalną kosmiczną „bibliotekę” DNA, dającą możliwość wykonywania genetycznych badań oraz eksperymentów (w tym również i na ludziach).

Odłóżmy jednak na bok wszystkie te tajne przedsięwzięcia oraz formy współpracy i zastanówmy się, dlaczego do chwili obecnej nie doszło do globalnego kontaktu pomiędzy naszą rasą i innymi rasami z systemu galaktycznego, a w szczególności z oficjalnymi przedstawicielami Federacji Galaktycznej, grupującej współpracujące ze sobą cywilizacje z różnych systemów planetarnych naszej Galaktyki, a także dlaczego jako Ziemianie nie jesteśmy przyjęci w skład tejże Federacji.

Aby znaleźć odpowiedzi na te pytania spróbujmy, tak jak już wcześniej założyliśmy, spojrzeć na naszą cywilizację „oczami” obserwatorów z Centrum Galaktyki, czyli inaczej mówiąc postarajmy się wczuć w rolę członków Rady Federacji i pokuśmy się ocenić obecny poziom naszej fali życia z ich punktu widzenia.

Tak, jak i inne humanoidalne cywilizacje, również i ziemska ludzkość rozwija się wykorzystując do tego zbiorowy umysł oraz mechanizmy istnienia związane z DNA.

Zastanówmy się, jakimi kryteriami kierowałaby się Rada, podejmując decyzję o przyjęciu lub nie jakiejkolwiek cywilizacji w skład Federacji Galaktycznej. W pierwszej kolejności Rada zastanowiłaby się, czy dana cywilizacja prezentuje sobą w miarę zintegrowaną całość i czy posiada przedstawicieli, mających pełne uprawnienia do jej całościowego reprezentowania. Od razu widać, iż w przypadku Ziemi nie ma z kim rozmawiać – o cywilizacyjnym rozwarstwieniu nie tylko świadczy brak reprezentatywnych przedstawicieli, ale przede wszystkim bardzo dużo konfliktów dochodzących często pomiędzy poszczególnymi państwami, włącznie z tymi na dużą skalę i przy użyciu sił zbrojnych do ich rozwiązania. Już takie pierwsze spojrzenie wystawia Ziemianom miano barbarzyńskiej cywilizacji, absolutnie nie nadającej się do wprowadzenia w grono członków Federacji.

Kolejnym kryterium, bardzo ważnym z punktu widzenia Rady Federacji, jest akceptowany przez daną cywilizację system wartości i poprzez swoją powszechność dominujący w strukturach zbiorowego umysłu oraz w mechanizmach istnienia związanych z DNA. Zastanówmy się więc, co pod tym względem, jako ziemska ludzkość, w chwili obecnej reprezentujemy.

 

Systemy wartości, rodzaje wierzeń, uregulowania prawne oraz tzw. naukowe spojrzenie na życie wynikają w znacznej mierze z poziomu samoświadomości danej cywilizacji, jak również poziom ten w znaczny sposób kształtują.

 

Współczesny człowiek praktycznie nie odczuwa swojej tożsamości duchowej i przede wszystkim identyfikuje się z własnym ciałem, a w dalszej kolejności z umysłem emocjonalnym i intelektualnym – taki stan rzeczy w naturalny sposób powoduje, iż zaspakajanie potrzeb ciała, a następnie emocjonalnego i w końcu intelektualnego umysłu jest jego najważniejszym zajęciem. Jeśli chodzi o sprawy duchowe, to ze względu na wspomniany wyżej brak konkretnie wyczuwalnej tożsamości duchowej   całą przeczuwaną sferę własnej duchowości rozważa on w kategoriach Wielkiej Tajemnicy, której rozwiązania oczekuje z zewnątrz od uznawanych autorytetów duchowych, ograniczając indywidualne poszukiwania do zakresu uznanych przez systemy wierzeń prawd wiary. Efektem tego rodzaju autotożsamości człowieka jest posiadanie przez niego tego samego, co przed tysiącami lat, głównego celu w życiu, tj. przetrwania. Również i w kategoriach ogólnych możemy powiedzieć, iż naszą dzisiejszą cywilizację nazwać można cywilizacją przetrwania i nie chodzi tu głównie o przetrwanie poszczególnych jednostek, gdyż jak się okazuje, nie jest ono w cywilizacji ziemskiej aż takie istotne, lecz o przetrwanie zaakceptowanego przez wpływowe ośrodki światowego oddziaływania makroekonomicznego systemu gospodarki światowej, związanego z kapitalizmem globalnym. Posiadanie przez stosunkowo niewielkie i wybitnie elitarne grupy olbrzymiego kapitału wymaga znalezienia miejsca do jego zainwestowania, co niejednokrotnie wiąże się z koniecznością manipulowania światowymi rynkami ekonomicznymi w celu wykreowania korzystnej, choć sztucznie wywołanej sytuacji, dającej w efekcie ogromne zyski dla tak funkcjonujących grup, zaś straty i nawet bankructwa dla nieświadomych takiego stanu rzeczy innych uczestników tej ekonomicznej gry. Bardzo niekorzystnym efektem tego typu światowych oddziaływań jest ogromne bogacenie się niewielkich liczebnie elit, wzrost bezrobocia, wzrost przestępczości, znaczne ubożenie słabszych ekonomicznie państw i, wobec niewystarczającej zabezpieczającej jednostkę polityki socjalnej, znaczne obniżenie możliwości skutecznego przetrwania coraz to większych grup ludności z całego świata.

 

Proces ten, wynikający z lokowania przez inwestorów ogromnego kapitału, konieczności znalezienia rynków zbytu na wytworzone produktu, po zbyciu tych produktów konieczności kolejnego ulokowania z zyskiem wypracowanego kapitału i ponownego zbycia efektów jego ulokowania itd., w praktyce zdominował cały system wartości, a także akceptowalnych zachowań na całej naszej planecie, pozostawiając daleko w tle wskazania dotyczące codziennego życia, udzielone ludzkości przez ich Wielkich Nauczycieli.

 

Jak łatwo domyśleć się, również ogląd naszego praktycznego systemu wartości i sposobu na życie uniemożliwia Radzie Federacji zaproszenie Ziemian do aktywnego uczestnictwa w strukturach Federacji.

Kolejną, bardzo ważną sprawą dotyczącą oceny danej cywilizacji jest określenie poczucia jej odpowiedzialności za losy wszystkich gatunków, występujących na macierzystej planecie i za samą planetę w szczególności. Również i w tym przypadku ocena ziemskiej cywilizacji nie wygląda najlepiej. Komercyjny model życia, agresywne formy światowej makroekonomiki, a także brak tożsamości duchowej powodują, iż w praktyce człowiek nie czuje się związany z otaczającym go środowiskiem i swoje działania ukierunkowuje nie na efektywność funkcjonowania całego ziemskiego systemu, lecz na zaspakajanie swoich ciągle rosnących potrzeb, dewastując przy tym otaczający go świat. Tego typu spostrzeżenia także uniemożliwiają nam znalezienie się w gronie członków Federacji.

Obawy przedstawicieli Rady Federacji budzić może również nadmierna rozbudowa emocjonalnej sfery ludzkiego istnienia, związanej z przemocą i w sposób powszechny prezentowaną w środkach masowego przekazu, a w telewizji w szczególności i tworzącą w młodych pokoleniach przekonanie, iż walka, atak, agresywna rywalizacja jest czymś naturalnym i stanowi podstawę oraz warunek przetrwania.

Wiele jeszcze podawać można przykładów, świadczących o braku zrozumienia przez ludzi z planety Ziemia sensu istnienia swojej cywilizacji, celów  jakie winny wyznaczać kierunek rozwoju całej ludzkości, a także podstawowych zasad funkcjonowania, których przestrzeganie umożliwia aktywne uczestnictwo w galaktycznych strukturach.

Powyższe spostrzeżenia nie są krytyką modelu życia, obowiązującego na Ziemi, lecz pokazują jedynie, iż w obecnej formule ludzkość prezentuje sobą młodą jeszcze cywilizację, która musi trochę „okrzepnąć”, zanim aktywnie włączy się w nurt galaktycznej współpracy.

Obserwując dzisiejsze nasze poczynania mogłoby się wydawać, iż człowiek nie prędko wyrwie się z niewoli podporządkowania obowiązującemu obecnie modelowi życia, a wynikającemu, jak już wcześniej to zaznaczyliśmy, z ograniczenia samoświadomości człowieka do swojego ciała oraz emocjonalnego i intelektualnego umysłu. Jednak już dziś wiele osób budzi się z powszechnego letargu i zaczyna postrzegać siebie, jako coś więcej niż ciało i umysł, stając się przez to liderami nowego spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość. Bardzo dużą rolę w tym temacie zaczyna odgrywać współczesna nauka, a szczególnie fizyka, genetyka i psychologia, które to dyscypliny ludzkiej wiedzy w stosunkowo niedługim czasie w niepodważalny sposób udowodnią istnienie duchowego pierwiastka w każdym człowieku i każdej żywej istocie. Spowoduje to połączenie ze sobą nauki i religii w jedną zintegrowaną dziedzinę wiedzy o otaczającej nas, a także zawartej w nas, rzeczywistości, co w prosty sposób przemodeluje zapisy zbiorowego umysłu, stając się przyczynkiem do generalnej zmiany obowiązującego modelu życia, włącznie z jego wierzeniami, przekonaniami, obowiązującym prawem, normami etycznymi i moralnymi itp. Krótko mówiąc, odnalezienie w każdym człowieku duchowego pierwiastka spowoduje, iż obowiązująca dziś orientacja człowieka na zaspakajanie potrzeb umysłu i ciała przestawi się na istotne podporządkowanie ciała i umysłu potrzebom budzącej się świadomości duchowej, co w prosty sposób wprowadzi ziemską ludzką cywilizację w dawno już oczekiwany tzw. „Złoty Wiek”.

Nasza cywilizacja w swoim rozwoju jest jeszcze na poziomie żłobka. Dziecko w żłobku nie posiada wiedzy dorosłego człowieka, ale czy przez to jest niedoskonałe? – przyjdzie czas, że wszystkiego, czego mu potrzeba nauczy się. Podobnie i ziemska ludzkość, jako bardzo młoda, nie posiada poziomu rozwoju znacznie starszych, a przez to mądrzejszych od niej społeczności – jednak przyjdzie czas, że również i Ziemianie dorosną i zaczną bardziej świadomie i odpowiedzialnie tworzyć i doświadczać tworzonej przez siebie samych rzeczywistości.

Osiągnięty przez nas poziom samoświadomości, bezpośrednio związany z identyfikowaniem się z ciałem oraz emocjonalno-intelektualnym umysłem, doprowadził nas do jakże skrajnych zachowań w działaniach służących zaspokajaniu naszych potrzeb. Stworzyliśmy cywilizację nastawianą na konsumowanie za wszelką cenę, bez liczenia się nie tylko z naszym naturalnym środowiskiem, ale również z uznawanym za naszego konkurenta drugim człowiekiem, którego trzeba niszczyć i pozbawiać możliwości skutecznej z nami rywalizacji o lepszy byt. Nasza dzisiejsza cywilizacja, tak jak tysiące lat temu, jest w dalszym ciągu cywilizacją przetrwania, uzbrojoną jednak w jakże skuteczne metody zwalczania drugiego człowieka oraz rabunkowego eksploatowania rodzimej planety. „Ból istnienia” popycha nas do działań usiłujących w kolejnych zdobyczach odnaleźć sens istnienia – po chwilowych przyjemnościach, wynikających z osiągnięcia zamierzonego celu, wewnętrzne cierpienie powraca i domaga się kolejnych narkotycznych dawek, związanych z nowymi, wyznaczonymi przez nas do zdobycia szczytami. I tak to się kręci, wywołując powszechny ból, cierpienie i czyniąc egzystencję człowieka egzystencją strachu, do której nowe pokolenia szybko dostosowują się, jeszcze bardziej nakręcając spiralę rywalizacji, agresji i walki o lepsze miejsce w przejawiającej się wokół rzeczywistości.

Dopóki tkwić będziemy w kategoriach utożsamiania się z naszym ludzkim nośnikiem, dopóty nie zintegrujemy się z Istotą, jaką jesteśmy naprawdę i dalej z dnia na dzień przebudowywać będziemy nasze wewnętrzne spojrzenie na  życie, tworząc coraz to nowsze intelektualne modele oglądu przejawiającej się wokół rzeczywistości. Każdy taki nowy model choć dziś fascynuje i wydaje się wręcz „niesamowity”, to jutro jest już normalny, zaś pojutrze staje się przestarzały i wymaga wymiany na nowy, bardziej odpowiadający naszym przeobrażonym potrzebom.

Jednym z najbardziej istotnych wniosków, płynących z tego typu przemyśleń, jest spostrzeżenie, że prawdziwa Wiedza zawarta jest jedynie w Nas Samych, zaś wszelkie inne zewnętrzne „mądrości”, w tym również niniejsze opracowanie, w najlepszym przypadku mogą jedynie inspirować i ukierunkowywać nas w dojściu do Jej niewyczerpalnego Źródła. Dlatego też, krocząc po ścieżce powrotu do własnej boskości, nie wahajmy się odrzucać nie służące już naszemu rozwojowi schematy i twórzmy nowe, bardziej sprzyjające zrozumieniu rozgrywającego się wokół procesu, zwanego Życiem.

 

Tak, jak śmierć nie jest końcem, tak i narodziny nie stanowią początku. Jesteśmy wieczni, bo Życie, jako fenomen Jedności w Wielości i Wielości w Jedności, jest wieczne i tylko od nas samych zależy jakie w Nim pełnić będziemy jeszcze role.

 

Powyższy artykuł, opracowany został przy wykorzystaniu książki Waldemara Witkowskiego „Tworzenie Rzeczywistości – praktyczny podręcznik obsługi człowieka”, której treści zainspirowane zostały naukami Jezusa, wiedzą Hermesa i filozofią „Stwórców Skrzydeł”.