JustPaste.it

Tajemnice Istnienia, cz. 9

Część dziewiąta – Trójwymiarowa rzeczywistość, czyli w pełni zindywidualizowane postrzeganie przejawionego istnienia.

 

Współczesny człowiek, uczestnicząc w rozgrywającym się procesie, zwanym życiem, trójwymiarową rzeczywistość, odbieraną przy pomocy pięciu zmysłów, a także interpretowaną przez posiadane wewnętrzne podświadome „oprogramowanie”, traktuje jako ostateczną i przeważnie nie uświadamia sobie tego, że obserwowany przez niego świat jest jedynie niewielkim wycinkiem niezwykle złożonego i precyzyjnie utworzonego Wszechświata.

Doświadczanie tworzonej rzeczywistości za pośrednictwem formy ludzkiej ograniczone jest w praktyce do znanych nam czasoprzestrzennych uwarunkowań. Jeżeli jednak, np. w pogodną noc, przyjrzymy się przytłaczającym swoim ogromem przestworzom Wszechświata, to dostrzeżemy w nich coś, co przerasta naszą zwykłą, ziemską koncepcję funkcjonowania całego świata. Gdy z kolei pomyślimy o mikrostrukturze, z której składa się obecnie znana nam materia, to zauważymy, iż życie toczy się nie tylko na naszym poziomie postrzegania materii, ale również w „wyżej” i „niżej” zorganizowanych strukturach przejawionego istnienia.

 

Tego typu przemyślenia ukazują nam, iż nasz postrzegany świat znajduje się na określonym szczeblu drabiny konstrukcji Wszechświata, powyżej i poniżej którego w niedostępnych dla nas czasoprzestrzeniach (może poza szczeblami tuż „pod” i tuż „nad”) również rozgrywa się świadome życie.

 

Gdybyśmy potrafili dostrzegać materię wielkości subatomowych cząstek, odpowiednio przy tym przyspieszając postrzeganie dokonujących się w nich zmian, weszlibyśmy w czasoprzestrzeń typu „mikro” –  w efekcie uzyskalibyśmy możliwość obserwacji rozgrywającego się tam życia. Przebywając w tych realiach przez kilka „lokalnych” lat, po powrocie w nasze „normalne” warunki istnienia, stwierdzilibyśmy, że w okresie tym ziemski czas praktycznie „stał w miejscu”. Z kolei mogąc obserwować ogromne przestrzenie kosmosu i odpowiednio spowalniając postrzeganie dokonujących się w nich zmian, weszlibyśmy w czasoprzestrzeń typu „makro”, mając przy tym możliwość dostrzegania toczącego się tam świadomego życia –  po spędzeniu w tych warunkach zaledwie kilku „lokalnych” chwil, po powrocie do naszych „normalnych” realiów istnienia nie poznalibyśmy naszego otoczenia, gdyż na Ziemi w tym czasie minęłoby już wiele lat.

Przedstawione powyżej spostrzeżenia na pierwszy rzut oka mogą wydawać się niewiarygodne, ale po bliższym przyjrzeniu się sposobowi naszego postrzegania rzeczywistości stają się logiczne i oczywiste. Rozglądając się wokół dostrzegamy „konkretną” rzeczywistość, ciała stałe i ciekłe, twarde i miękkie, przezroczyste i nieprzezroczyste itp., a przecież wiemy, że nawet najbardziej twardy przedmiot składa się z atomów, które zawierają w sobie głównie pustą przestrzeń – elektrony i jądra atomowe tworzą przestrzenno-masowy układ w podobny sposób, jak systemy planetarne tworzą przestrzenno-masowy układ we Wszechświecie. To, że rzeczywistość wokół postrzegamy w „konkretny sposób”, wynika z tego, że cząstki elementarne poruszają się wokół nas z ogromną prędkością, a my mogąc dostrzegać tylko wolne zmiany, zachodzące w otaczającym nas świecie, dostrzegamy końcowy efekt „rozmazania” się obrazu mikroelementów. Łatwo więc zauważyć, iż dynamiczne własności poruszających się wokół nas obiektów w znacznym stopniu decydują o końcowych efektach naszego postrzegania.

Gdy z kolei spojrzymy w kosmiczną przestrzeń, dostrzegamy gwiazdy i galaktyki, które wydającą się być nieruchome wobec nas -  gdyby w przestrzeni kosmicznej umieścić obserwatora, ogarniającego spojrzeniem ogromne przestrzenie Wszechświata i gdyby ciała niebieskie zaczęły się bardzo szybko wokół niego poruszać, obserwator zacząłby zauważać efekt „rozmazania się” obrazu tych ciał, postrzegając w efekcie stabilne  wobec niego  „konkretne” struktury, zawierające w sobie niewyobrażalne ilości galaktyk  (podobny efekt uzyskać można nie powiększając szybkości ruchu ciał niebieskich, lecz odpowiednio spowalniając reakcje postrzegania obserwatora – zjawiska te bardziej szczegółowo wyjaśnione zostały w czwartej części „Tajemnic Istnienia”).

Aby móc w sposób w pełni zindywidualizowany doświadczać tworzonej przez siebie trójwymiarowej rzeczywistości, niezbędne jest dysponowanie narzędziem umożliwiającym to tworzenie i doświadczanie. Takim narzędziem jest ludzka forma, wyposażona w pięć zmysłów, z których największe znaczenie ma zmysł wzroku. Nośnikiem informacji, z którego zmysł ten korzysta, jest światło. Każde ciało promieniuje światłem, wysyłając w otaczającą je przestrzeń informację o sobie. Naturalne promieniowanie ciał jest przeważnie tak słabe, że  przy pomocy wzroku nie jesteśmy w stanie odebrać zawartej w nim informacji. Aby promieniowanie to wzmocnić, ciała absorbują zewnętrzną energię świetlną (naturalną lub sztuczną) i ze zwiększoną siłą wysyłają informację, dotyczącą własnego istnienia. Doskonałym tego przykładem jest Księżyc, który w czasie nowiu  jest dla nas niewidoczny, gdyż emituje bardzo słabe promieniowanie – oświetlony przez Słońce absorbuje energię świetlną gwiazdy i wysyła informację o sobie o zwiększonej już znacznie mocy (Księżyc nie odbija energii świetlnej Słońca – gdyby tak było, to w wyniku odbicia ujrzelibyśmy na Ziemi „osłabiony” obraz samego Słońca, a przecież tak nie jest). Słońce dla całego systemu planetarnego, oprócz wielu innych funkcji, jest źródłem zasilania energetycznego systemów informacyjnych planet i wszystkich istnień z nimi związanych. Zjawisko to można zauważyć na co dzień, dokonując analizy jakości naszego postrzegania w zależności od ilości światła, dostępnego w dzień i w nocy, a nawet w różnych porach dnia i nocy.

Światło ma tę właściwość, że rozchodzi się ze stałą prędkością w stosunku do dowolnego obserwatora. Właściwość ta bierze się stąd, że światła nie można traktować jak innego, poruszającego się w przestrzeni obiektu, gdyż nie ma ono żadnej masy, a po wyemitowaniu z ciała praktycznie traci z nim formalny związek, zachowując jednak informacje o nim, i wchodzi w interakcyjny kontakt z obserwatorem, który, w układzie odniesienia z samym sobą związanym, zawsze jest nieruchomy, ponieważ sam wobec siebie nigdy się nie porusza – dlatego też, bez względu na to, w jakich relacjach prędkościowych są pomiędzy sobą poszczególni obserwatorzy, światło z tego samego obiektu, jako interaktywny nośnik informacji, do każdego z tych obserwatorów dociera z tą samą stałą prędkością (każdy z tych obserwatorów, w układzie odniesienia związanym z samym sobą, jest nieruchomy, zaś światło jako nośnik informacji z każdym z nich z osobna nawiązuje indywidualny, interaktywny kontakt w sposób, jakby wyłącznie tylko dla niego było emitowane – światło zachowuje się więc tak, jakby dla każdego obserwatora było oddzielnie emitowane z taką samą stałą prędkością). Można też powiedzieć, iż to właśnie obserwator ze stałą prędkością pobiera informacje o otaczającej go rzeczywistości, wykorzystując światło jako nośnik odbieranych przez siebie informacji.

Stała wartość prędkości światła, w stosunku do dowolnego obserwatora, powoduje, iż możliwe jest tworzenie we Wszechświecie wielopoziomowych, hierarchicznych struktur czasoprzestrzennych rzeczywistości, nie przeszkadzających sobie nawzajem, a umożliwiających wielokrotne wykorzystywanie tych samych zasobów materii w różnych rzeczywistościach. Aby to sobie lepiej uzmysłowić, wyobraźmy sobie, że wylatujemy w kosmos, na Ziemi pozostawiamy swego brata bliźniaka, zaś w przestrzeni kosmicznej lecimy z szybkością rzędu prędkości światła. Ponieważ w układzie odniesienia z nami związanym jesteśmy nieruchomi, gdyż sami wobec siebie się nie poruszamy, to wobec tego w odniesieniu do nas ciała niebieskie poruszają się z bardzo dużą prędkością, a więc „zamazują” swój obraz, tworząc tym samym sobą nowe, „konkretne” struktury typu „makro”, które moglibyśmy zobaczyć, gdybyśmy potrafili ogarnąć wzrokiem ogromne przestrzenie kosmosu – łatwo zauważyć, że weszliśmy właśnie w czasoprzestrzeń typu „makro”, której ze względu na rozmiary naszych oczu (i tym samym  ograniczoność naszego zmysłu wzroku) nie możemy postrzegać, ale w której czas płynie dużo, dużo wolniej niż w naszej „naturalnej” czasoprzestrzeni. W efekcie tej kosmicznej, „podświetlnej” podróży, po naszym powrocie na Ziemię spostrzeglibyśmy, że nasz brat bliźniak jest dużo od nas starszy, albo że nawet nie ma go już na „tym świecie”. Jak łatwo zauważyć, poszczególne czasoprzestrzenie, ze względu na bardzo odległe rytmy upływających w nich czasów, nie zakłócają się nawzajem, co pozwala na wielokrotne wykorzystywanie tych samych zasobów materii w wielopoziomowych, hierarchicznie zawierających się strukturach przejawionego istnienia.

Aby dostrzec, iż nasze narzędzia postrzegania, w swojej skuteczności ograniczone stałą prędkością światła, nie pozwalają na efektywne badanie mikro- i makro-czasoprzestrzeni, nie trzeba odwoływać  się do wyobrażeń związanych z kosmicznymi podróżami. Badając mikrostruktury, mamy do czynienia ze znikomymi masami i znacznymi prędkościami cząstek elementarnych, z kolei obserwując makrokonstrukcje dostrzegamy ogromne masy i „powolne” ich (ze względu na olbrzymie ich odległości od naszego punktu obserwacji), względem nas, przemieszczanie się. Zarówno w jednym, jak i w drugim przypadku do pomiarów i badań wykorzystujemy pole elektromagnetyczne, rozchodzące się ze stałą prędkością równą prędkości światła. Chcąc w miarę precyzyjnie zlokalizować szybko poruszającą się  mikrocząstkę, musimy do pomiaru użyć odpowiednio krótkiej fali – wiąże się to jednak z jej dużą częstotliwością, co bezpośrednio wpływa na zmianę prędkości cząstki (która w pewnym sensie jest również falą) i w efekcie na brak możliwości dokładnego pomiaru jej prędkości. Z kolei fala o mniejszej częstotliwości nie zabuża prędkości cząstki, ale ze względu na swoje stosunkowo duże (w stosunku do cząstki) wymiary nie pozwala na w miarę dokładne zlokalizowanie jej położenia. Te powszechnie znane fizykom fakty ukazują ograniczone możliwości badania mikro-czasoprzestrzeni obecnie dostępnymi metodami.

Z kolei obserwując makrokosmos, obraz, który dostrzegamy, ze względu na grawitacyjne oddziaływanie ciał niebieskich z posiadającym energię światłem, nie odpowiada faktycznemu położeniu tych ciał w Kosmosie (efekt zakrzywienia drogi światła przez grawitacyjne oddziaływania dużych mas), a poza tym stanowi sobą historię rozprzestrzeniającego się Wszechświata, ze względu na stałą, a więc ograniczoną prędkość światła. Biorąc pod uwagę tylko naszą galaktykę, światło, aby przedostać się z jednego skraju Drogi Mlecznej na drugi, potrzebuje około dziewięćdziesięciu tysięcy lat, co samo mówi za siebie, ukazując przy tym  niemożność efektywnych i w pełni wiarygodnych badań makro-czasoprzestrzeni.

Jak już zauważyliśmy w czwartej części „Tajemnic Istnienia”, przestrzeni nie da się rozpatrywać bez uwzględnienia czynnika czasu, że pojęcia czasu nie można zrozumieć bez przestrzeni, że czas i przestrzeń integralnie są ze sobą związane, tworząc razem czasoprzestrzeń. W rzeczywistości „obserwowalny” czas nie jest czymś obiektywnym, lecz jest subiektywnie zdeterminowany przez „obserwowalne” zmiany przestrzeni, dając tym samym możliwość wielopoziomowego i wielowarstwowego wykorzystania energii i materii Wszechświata.

 

Ponieważ bez Obserwatora obiekt obserwowany nie może istnieć, układ czasu i przestrzeni należy rozszerzyć o trzeci element, tj. o Obserwatora, który definiuje swoją czasoprzestrzeń w odbieranej przez siebie rzeczywistości, w której przestrzeń czyni wrażenie stałej struktury, choć podlega ciągłym przemianom, zgodnie z dynamicznymi zmianami własności swoich elementów, a także w której czas stwarza pozory swego liniowego przebiegu, choć stale zmienia swój rytm, zgodnie ze zmianą rytmu przeobrażającej się wokół przestrzeni.

A zatem to Obserwator, poprzez możliwości swoich narzędzi postrzegania, tworzy czasoprzestrzeń, złożoną ze zbioru przestrzennych i czasowych elementów, pozwalających na efektywne doświadczanie dokonywanych przez Siebie zmian w czasoprzestrzennej strukturze.

 

I w ten oto sposób, wychodząc z dostępnych formie ludzkiej analiz, dotyczących otaczającej jej rzeczywistości, dochodzimy do Schematu Tworzenia Rzeczywistości, omówionego w części drugiej cyklu „Tajemnice Istnienia”, w którym Obserwator, jakością swojego narzędzia postrzegania trójwymiarowej rzeczywistości, uaktywnia Pole Nieskończonych Możliwości, a Pole to formuje Przejawiającą się Rzeczywistość, która z kolei pobudza do dalszego działania Obserwatora itd., wiodąc Go przez coraz to nowsze rejony Wielkiego Dzieła Tworzenia.

 

Każdy z nas  jest zindywidualizowaną Częścią Wielkiego Obserwatora (Wielkiego Stwórcy), a więc Obserwatorem, który poprzez odpowiednie formy (tu na Ziemi poprzez formę ludzką) tworzy i doświadcza efektów swojego tworzenia w zakresie przydzielonego mu w udziale fragmentu Wielkiego Dzieło Tworzenia.

 

Przyjęcie koncepcji Matrycy Tworzenia, czyli Pola Nieskończonych Możliwości (w skrócie PNM), nie tylko wyjaśnia proces tworzenia i doświadczanie tworzonej Rzeczywistości, ale również pozwala na zrozumienie formuł wieczności, czasu pionowego, a także możliwości dokonania zmiany przyszłości poprzez oddziaływanie w przeszłości oraz zmianę przyszłości poprzez oddziaływanie w przyszłości (wpływ teraźniejszości na przyszłość jest oczywisty).

Aby wprowadzić się w temat, wyobraźmy sobie, że wchodzimy do dużego gmachu, w którym mieści się salon rozrywki, oferujący jedną tylko, bardzo specyficzną grę. Głównym punktem budowli jest ośrodek sterowania i kontroli, wyposażony w centralny, wysokiej jakości  komputer, obsługiwany przez Administratora Systemu. Każde z pozostałych, licznych pomieszczeń przeznaczone jest dla klientów, pojedynczych uczestników wspólnej komputerowej zabawy.

Wchodzimy więc do jednego z tych pomieszczeń, siadamy wygodnie w specjalnym fotelu, zapoznajemy się z obsługą umieszczonej przed nami specjalnej konsoli sterującej oraz zakładamy na głowę izolujący od otoczenia hełm wyposażony w wewnętrzny monitor, słuchawki oraz emitery zapachu, pozwalające na realistyczne uczestnictwo w wirtualnej zabawie. Otaczającą nas wirtualną rzeczywistość, postrzegamy więc za pomocą zmysłów (wzroku, słuchu oraz węchu) wirtualnej postaci, w którą na czas gry wcielamy się. Gra nosi nazwę „Labirynt”, a zatem jesteśmy w labiryncie i usiłujemy odnaleźć wyjście z labiryntowych, wielopoziomowych korytarzy. Uczestnicząc w grze, poznajemy, w miarę upływu wirtualnego czasu, realia nowej rzeczywistości, poprzez doświadczanie uzyskujemy informacje, dotyczące otaczających nas warunków i z przygodami przemieszczamy się kolejnymi korytarzami labiryntu, zdobywając coraz większą wiedzę oraz umiejętności, jakże niezbędne w tym wirtualnym świecie. W pozostałych pomieszczeniach budynku inni użytkownicy systemu również mogą brać udział w wirtualnej podróży poprzez ten sam labirynt – niektóre stanowiska są jeszcze wolne i oczekują na nowych uczestników wspólnej zabawy, inne zaś są aktywne i włączone w proces tworzenia i doświadczania wirtualnej rzeczywistości. Nad całością systemu czuwa Administrator, obserwując stan zmieniającego się stale procesu oraz wysyłając, w ramach uzyskanej premii, zaawansowanym w grze uczestnikom dodatkowe informacje, niezbędne do funkcjonowania na wyższym poziomie złożoności wirtualnej rzeczywistości. Wirtualni uczestnicy wirtualnego świata mogą funkcjonować niezależnie od siebie, mogą też spotykać się w korytarzach labiryntu, zwalczać się, traktując jeden drugiego jako konkurenta, przeszkadzającego w osiągnięciu celu, albo przeciwnie, mogą współpracować ze sobą, łącząc siły i środki, ułatwiające oraz przyspieszające dotarcie do wyjścia. Labirynt posiada strukturę wielopoziomową i praktycznie nie ma możliwości w krótkim czasie dojścia do celu. 

Gdy mija, przyznany nam przez Administratora, limit czasu, wyłączamy konsolę sterującą (w wirtualnej rzeczywistości następuje rozpad odgrywanej postaci – a więc jej „fizyczna   śmierć”), idziemy do domu, analizujemy wiedzę, którą podczas dotychczasowej gry zdobyliśmy i następnego dnia przychodzimy ponownie, włączamy konsolę, wcielamy się w nową postać (poprzednia już nie istnieje) i kontynuujemy rozpoczętą w dniu poprzednim zabawę, startując z osiągniętego dotychczas poziomu. Podobnie i inni uczestnicy gry potrzebują znacznej ilości podejść, aby osiągnąć wyznaczony w grze cel – niektórzy dopiero zaczynają, znajdując się w dolnych partiach labiryntu oraz „wiekowo” starszych przedziałach czasowych labiryntowego, wirtualnego istnienia, inni, bardziej zaawansowani przebywają w górnych warstwach labiryntu oraz tym samym nowszych przedziałach czasowych wirtualnej rzeczywistości. Aby ci pierwsi mogli osiągnąć pozycje tych drugich, musi upłynąć dużo czasu, niezbędnego na uzyskanie przez nich odpowiedniego poziomu wiedzy i umiejętności – jednak w tym czasie ci drudzy przejdą już na nowe obszary wirtualnego doświadczania, znowu wyprzedzając w czasie swoich współuczestników zabawy. Wirtualne postacie, które spotykają się w wirtualnej rzeczywistości, dokonują tego w tym samym miejscu i czasie, a więc w ściśle określonym punkcie wirtualnej czasoprzestrzeni.

Przyjmując punkty odniesienia z pozycji różnie zaawansowanych w grze wirtualnych postaci, każda z nich znajduje się w innej epoce czasowej wirtualnej rzeczywistości, zaś z punktu widzenia Administratora wszystko odbywa się w tym samym czasie. Tak więc widać, że czas ma tu jak najbardziej względny charakter, że tak naprawdę bezwzględny czas nie istnieje, że czas powiązany jest zawsze z procesem tworzenia oraz postrzegania zmian z przebiegu tego procesu wynikających.

Przyjrzyjmy się teraz grze z punktu widzenia Administratora. Każdy z uczestników przekonany jest, iż doświadcza wirtualnej rzeczywistości krok po kroku, a więc zgodnie z upływającym wirtualnym czasem, zaś Administrator analizowane zmiany dostrzega jako odpowiedzi zaprogramowanego systemu na impulsy pochodzące spoza systemu (od użytkownika i zgodnie z wolną wolą  użytkownika). Łącząc ze sobą te spostrzeżenia można powiedzieć, że wszystko istnieje „tu i teraz” (jednocześnie), zaś doświadczane jest w czasie liniowym, czyli krok po kroku. Łatwiej to zrozumieć, gdy założymy sytuację, iż w danej chwili nikt nie uczestniczy w tej grze, zaś Administrator w gotowości oczekuje na klientów. Otóż wówczas, każde zdarzenie, każda reakcja, jaka może zaistnieć podczas aktywnej gry, istnieją „tu i teraz” w utajony sposób, w formie konkretnych, komputerowych zapisów. A zatem „wszystko” trwa w wiecznym „tu i teraz”, lecz z oczywistych względów nie może być doświadczane. Zapisane jest wszystko, każdy ruch, każdy gest wirtualnej postaci, każda zmiana wystroju  labiryntowych korytarzy, każda reakcja na dowolny ruch manipulatorów, zamieszczonych na sterowniczej konsoli. Ale przecież, chociaż „wszystko” jest (w formie potencjału), to jednak nie ma nic (w formie przejawionej rzeczywistości), gdyż ekran w hełmie nie zawiera żadnych obrazów, zaś ze słuchawek nie wydobywają się żadne dźwięki. I dopiero wejście do gry użytkownika (inaczej mówiąc obserwatora) uruchamia sekwencję komputerowych zapisów, monitor emituje obrazy, ze słuchawek wydobywają się dźwięki i rozpoczyna się proces tworzenia i doświadczania efektów tego tworzenia w wirtualnej rzeczywistości – zaczyna „płynąć” czas.

Zauważmy też różnicę w odbiorze toczącej się gry przez Administratora oraz przez pojedynczego użytkownika. Oczywiście pozycja Administratora daje jednoczesny wgląd we wszystko (jako Całość), bez względu na różnice upływającego wirtualnego czasu, ale nie daje możliwości doświadczania z pełną gamą emocji i odczuć wirtualnej rzeczywistości  (do tego potrzebna jest w pełni zindywidualizowana Część), a przez to odczuwania przyjemności płynącej z uczestnictwa w zabawie. Administratorowi również „płynie czas”, ale ma on inną naturę, niż czas poszczególnych użytkowników systemu, dla których, ze względu na jednoczesne ogarnianie przez Administratora przeszłości, teraźniejszości i przyszłości uczestników zabawy, z oczywistych względów, Administrator przebywa w „wieczności”.

Wyobraźmy sobie teraz, że uczestnicząc w grze natrafiamy w labiryncie na dwoje drzwi: jedne prowadzą nas na wyższy poziom zabawy, zaś drugie wiodą do długiej, ślepo zakończonej odnogi labiryntu. Jeżeli wejdziemy do ślepego labiryntu, bezproduktywnie stracimy dużo czasu. Aby tak się nie stało, niewłaściwe drzwi  powinny być na stałe zamknięte i dla nas niedostępne. Jednak przycisk automatycznie je zamykający znajduje się na niższym poziomie gry, a więc w naszej wirtualnej przeszłości. Gdyby udało się nam na chwilę przedostać na niższy poziom i uaktywnić ten przycisk, to niewłaściwe przejście uległoby zamknięciu, zaś my zmienilibyśmy naszą wirtualną przyszłość poprzez nasze oddziaływania w „wirtualnej” przeszłości.

Wyobraźmy sobie teraz inną sytuację, w której minęliśmy już ten zbawienny przycisk, nie uruchamiając go jednak, i nie mamy możliwości powrotu do „wirtualnej” przeszłości –  możemy za to przenieść się na chwilę na wyższy poziom zabawy w miejsce wyboru drogi przejścia. Gdybyśmy teraz, obserwując dokonujących wyboru innych uczestników gry, rozpoznali pożądane przejście i oznaczyli je w sposób dla nas czytelny, to kontynuując dalszą naszą „teraźniejszą” labiryntową podróż, po dotarciu do problematycznego miejsca, na pewno dokonalibyśmy właściwego już wyboru – w ten sposób celowo oddziaływując w „wirtualnej” przyszłości, zmieniamy tym samym swoją „wirtualną” przyszłość.

Podany wyżej przykład w swoim symbolicznym wyrazie w niedoskonały sposób imituje pracę Pola Nieskończonych Możliwości. Oczywiście, porównanie Matrycy Tworzenia z komputerowym programem nie oddaje nawet cienia możliwości, jakimi dysponuje PNM – wyznacza jednak kierunek naszego rozumowania, pozwalający w efekcie na uaktywnienie zawartych w ludzkim DNA niektórych kodów (motywujących m.in. do dalszych poszukiwań) oraz pobudzający w tym temacie intuicyjny odbiór pozazmysłowych informacji. 

 

PNM jest energetyczną, niezwykle inteligentną strukturą, „realizującą” twórcze dyspozycje przejawionych we Wszechświecie Istot. PNM jest kodowaną światłem Matrycą Tworzenia, zaprojektowaną oraz wykonaną przez Wielkiego Stwórcę i zawierającą w sobie w wieczności (z punktu odniesienia związanego ze Stwórcą) nieskończoną liczbę wszelkich możliwych kombinacji zdarzeń, jakie mogły lub mogą kiedykolwiek, w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości (z naszego ludzkiego punktu odniesienia) zaistnieć w przejawionej rzeczywistości.

 

A zatem czas ma nie tylko strukturę liniową, ale również i pionową, pozwalającą Istocie, jaką jesteśmy naprawdę, równolegle tworzyć i doświadczać, nawet w diametralnie różnych czasoprzestrzeniach.  Gdybyśmy, funkcjonując w formie ludzkiej, dostatecznie silnie zintegrowali się z Samym Sobą, a więc Istotą jaką jesteśmy naprawdę, pozwoliłoby to nam na obserwowanie życia, jednocześnie przebiegającego w tych równoległych światach. Gdybyśmy z kolei, za pośrednictwem Istoty zintegrowali się ze świadomością Stwórcy, moglibyśmy przebudowywać PNM, nie tylko obserwując, ale również dokonując zmian  w strukturach naszej ludzkiej przeszłości i przyszłości.

 

Nadejdzie kiedyś taki dzień, gdy jako Istota dokładnie poznamy Wielkie Dzieło Tworzenia, osiągając w ten sposób świadomość samego Stwórcy. Gdy to już się stanie, dostaniemy we władanie nowy, właśnie rodzący się Wszechświat, w którym sami utworzymy Matrycę Tworzenia i indywidualizując części swojej świadomości, będziemy doświadczać własnego Dzieła Tworzenia, kontynuując wieczny i nieskończony proces, zwany Życiem.

 

Oczywista stanie się wówczas, dotycząca już dziś każdego z nas, odwieczna prawda, zawarta w słowach:

 

 „Jako Bóg, wydzielając część swojej świadomości, ograniczyłem się do Istoty, a następnie, jako Istota, doświadczając jednocześnie wielu czasoprzestrzennych rzeczywistości, ograniczyłem się do formy ludzkiej, doświadczając w niej, w całkowicie zindywidualizowany sposób, realiów ziemskiej, trójwymiarowej rzeczywistości.”