JustPaste.it

NEFILIM - LUDZIE OGNISTYCH RAKIET (Część I)

Sumeryjskie i akadyjskie teksty nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że wśród ludów starożytnego Bliskiego Wschodu panowało przekonanie, iż bogowie nieba i ziemi są w stanie oderwać się od ziemi i wznieść do nieba, oraz podróżować w obrębie atmosfery ziemskiej.
W tekście dotyczącym dokonania gwałtu na Inannie-Isztar przez nieznaną osobę sprawca tak oto tłumaczy swój postępek:

„Pewnego dnia moja królowa,
Po przebyciu nieba, przebyciu ziemi Inanna,
Po przebyciu nieba, przebyciu ziemi Po przebyciu
Elamu i Subartu,
Po przebyciu [...],
Święta miłośnica podeszła znużona, zasnęła.
Ujrzałem ją ze skraju mojego ogrodu;
Całowałem ją, użyłem z nią miłości".


Inanna, opisana tutaj jako wędrująca po niebie nad wieloma odległymi krajami - wyczyn niemożliwy, jeśli się nie lata - mówi sama przy innej okazji o swoim lataniu. W tekście, który S. Langdon (w „Revue d'assyriologie et d'archeologie orientale") nazwał „klasyczną liturgią Innini", bogini lamentuje nad wygnaniem jej z własnego miasta. Działający według poleceń Enlila wysłannik, który „przyniósł mi słowo niebios", wszedł do jej sali tronowej, „położył swoje nie myte ręce na mnie" i poza innymi zniewagami:

„Mnie, z mojej świątyni, nakłonili do lotu;
królową, którą jestem, z mojego miasta,
nakłonili do lotu jak ptaka".


Na zdolność latania Innany i innych głównych bogów, wskazywali często starożytni artyści, przedstawiając bóstwa - jak widzieliśmy, pod każdym innym względem antropomorficzne - ze skrzydłami. Skrzydła, jak widać na licznych wizerunkach, nie były częścią ciała - nie były naturalnymi skrzydłami - lecz raczej ozdobnym uzupełnieniem stroju bogów.

d4522538c90f5fc5314cd008a8b95377.jpg


Inanna-Isztar, której dalekie podróże są wzmiankowane w wielu starożytnych tekstach, odbywała regularne rejsy powietrzne między swym pierwotnym królestwem w Aratcie a wzbudzającą zawiść siedzibą w Uruk. Wstępowała do Enki w Eridu i Enlila w Nippur oraz odwiedzała swojego brata Utu w jego głównej kwaterze w Sippar. Jednak najsłynniejszą podróż odbyła do świata podziemi, królestwa swojej siostry Ereszkigal. Podróż ta stała się tematem nie tylko epickich opowieści, lecz także artystycznych wizerunków na pieczęciach cylindrycznych - te ostatnie przedstawiają boginię ze skrzydłami, by podkreślić fakt, że przeleciała z Sumeru do świata podziemi.

5fc25b70397858a14b1bec966838f1ac.jpg


Teksty dotyczące tej ryzykownej wyprawy opisują, jak Inanna przed wyruszeniem w podróż bardzo skrupulatnie wkłada na siebie siedem elementów stroju i jak musi się ich wyzbywać, kiedy przekracza siedem bram wiodących do siedziby jej siostry. Siedem takich elementów wymienia się także w innych tekstach dotyczących podniebnych wędrówek Inanny:

1) SHU.GAR.RA wkładała na głowę.
2) „Miernicze wisiorki" na uszy.
3) Łańcuchy z błękitnych kamyków na szyję.
4) Bliźniacze „kamienie" na ramiona.
5) Złoty cylinder w dłoniach. 6) Pasy, opinające jej piersi.
7) Szatę PALA, owiniętą wokół ciała.

Chociaż nikt do tej pory nie potrafił wyjaśnić charakteru i znaczenia tych siedmiu elementów, uważamy, że rozwiązanie tej zagadki jest od dawna możliwe. Prowadząc prace wykopaliskowe w asyryjskiej stolicy Assur w latach 1903-1914, Walter Andrae wraz z kolegami znalazł w świątyni Isztar poobijany posąg bogini przedstawiający ją z rozmaitymi „przyrządami" umocowanymi do klatki piersiowej i pleców. W 1934 roku archeologowie przekopujący Mari natknęli się na podobny, lecz nienaruszony posąg zagrzebany w ziemi. Była to naturalnej wielkości podobizna pięknej kobiety. Jej niezwykły strój głowy zdobiła para rogów, co wskazywało, że była boginią. Stojąc wokół liczącego cztery tysiące lat posągu, archeologowie byli wstrząśnięci jego „żywym" wyglądem (na pierwszy rzut oka trudno odróżnić ten posąg od 128 Żywego człowieka). Nazwali go „bogini z wazą", ponieważ istota trzyma w dłoniach cylindryczny przedmiot.

7fc6b5af8b82018fb3cc7c6790eaf331.jpg


152eb91f05ccb217b04ef2316681ab3c.jpg


W odróżnieniu od płaskich czy wypukłych reliefów, trójwymiarowe wyobrażenie bogini ujawnia w naturalnej skali interesujące właściwości jej stroju. Na głowie nosi nie kapelusz od modystki, lecz unikalny hełm, z którego obu stron wystają dopasowane do uszu przedmioty, przypominające słuchawki pilota. Na szyi i górnej części klatki piersiowej ma naszyjnik z wielu niewielkich (prawdopodobnie drogocennych) kamieni, w dłoniach trzyma jakiś cylindryczny przedmiot, który wydaje się zbyt gruby i ciężki, by mógł być naczyniem do noszenia wody.

Przez jej pierś, na bluzie z prześwitującego materiału, przebiegają ułożone równolegle, podwójne pasy, prowadzące w tył do nietypowego, prostokątnego pudełka. Pudełko przylega ściśle do karku bogini i jest mocno przytwierdzone do hełmu poziomym pasem. Zawartość pudełka, czymkolwiek była, musiała być ciężka, ponieważ przyrząd ten wsparty jest dodatkowo dwiema dużymi podkładkami na ramionach. Ciężar pudełka powiększa wąż, połączony z podstawą przyrządu kolistą klamrą. Cały zestaw przyrządów - bo tym niewątpliwie były te przedmioty - przytrzymują dwie pary pasów, które krzyżują się na piersi i plecach bogini.

Łatwo udowodnić, że istnieje związek między siedmioma przedmiotami potrzebnymi Inannie do jej powietrznych podróży a strojem i elementami posągu z Mari (i prawdopodobnie też tego okaleczonego, znalezionego w świątyni Isztar w Assur). Widzimy „miernicze wisiorki" - słuchawki - na jej uszach, rzędy czy „łańcuchy" niewielkich kamieni wokół szyi, „bliźniacze kamienie" - dwie podkładki na ramionach, „złoty cylinder" w dłoniach i opinające pasy, które krzyżują się na jej piersiach. Jest rzeczywiście ubrana w „szatę PALA" („szata władców"), a na głowie nosi hełm SHUGAR.RA, co znaczy dosłownie „ten, który posyła daleko w Kosmos".

Wszystko to sugeruje, że strój Inanny był skafandrem pilota lub kosmonauty.
Stary Testament nazywa „anioły" Pana malachim - dosłownie: „wysłannicy", którzy nieśli boskie orędzie i wypełniali boskie rozkazy. Jak świadczy o tym wiele przykładów, byli oni boskimi lotnikami. Jakub widział ich wstępujących po drabinie do nieba, z nieba wołali do Hagar (konkubiny Abrahama) i to oni z powietrza zniszczyli Sodomę i Gomorę.

Biblijna relacja wydarzeń poprzedzających zniszczenie tych dwóch występnych miast unaocznia fakt, że owi wysłannicy byli z jednej strony pod każdym względem antropomorficzni, z drugiej zaś mogli być rozpoznawani jako „aniołowie", gdy ich ujrzano. Dowiadujemy się, że wejścia te były nagłe. Abraham „podniósłszy oczy ujrzał trzech ynężów, którzy stanęli przed nim". Kłaniając się i nazywając ich „panami", błagał: „nie omijajcie, proszę, sługi swego" oraz namawiał ich, by obmyli nogi, odpoczęli i posilili się.
Uczyniwszy zadość prośbie Abrahama, dwaj aniołowie (trzeci „mąż" okazał się samym Panem) skierowali następnie kroki ku Sodomie. Lot, bratanek Abrahama, „siedział w bramie Sodomy. Gdy ich ujrzał, powstał, by wyjść im na spotkanie, pokłonił się aż do ziemi, i rzekł: „Proszę, panowie moi, wstąpcie jeśli łaska do domu sługi waszego i przenocujcie. Umyjcie nogi wasze [...]". Potem „wyprawił im ucztę i jedli". Kiedy wieści o przybyciu tych dwóch rozniosły się po mieście, „wszyscy mieszkańcy miasta, mężowie Sodomy, od najmłod¬szego do najstarszego, otoczyli dom, wywołali Lota i rzekli do niego: Gdzie są ci mężowie, którzy przyszli do ciebie tej nocy?"

W jaki sposób ci mężowie - którzy jedli, pili, spali i obmywali swoje utrudzone stopy - tak od razu mimo tego zostali uznani za aniołów Pańskich? Jedyne możliwe do przyjęcia wyjaśnienie jest takie, że to, co mieli na sobie - hełmy albo skafandry - lub to, co mieli ze sobą - broń - pozwoliło ich rozpoznać natychmiast. To, że posiadali wyróżniającą się broń, jest z pewnością możliwe: dwaj „mężowie" w Sodomie w chwili, gdy tłum zamierzał ich zlinczować, „mężów, którzy byli u drzwi domu [...], porazili ślepotą tak, że daremnie się trudzili, by znaleźć drzwi". Inny anioł, tym razem ukazujący się Gedeonowi, który był wybrany na sędziego Izraela, uczynił mu boski znak, dotykając skały trzymaną w ręku laską, co spowodowało erupcję ognia.

Zespół prowadzony przez Andrae znalazł jeszcze inny niezwykły wizerunek Isztar w jej świątyni w Assur, będący bardziej rzeźbą na ścianie niż typowym reliefem. Przedstawia on boginię w ściśle dopasowanym, zdobionym hełmie ze słuchawkami, wydłużonymi tak, jakby miały własne, płaskie anteny, oraz w bardzo wyraźnych okularach ochronnych, które stanowią część hełmu.

9a6e742ade0a6fac6e8378e4a4513d1c.jpg


Nie trzeba dodawać, że każdy człowiek, widząc osobę - płci męskiej czy żeńskiej - tak ubraną, uświadomiłby sobie natychmiast, że spotyka boskiego lotnika.
W znajdowanych w sumeryjskich miejscowościach glinianych figurkach, liczących, jak się sądzi, pięć i pół tysiąca lat, łatwo można dostrzec surowe podobizny takich malachim wyposażonych w broń podobną do różdżki. W jednym przypadku przez maskę hełmu widać twarz, w innym, „wysłannik" ma na sobie wyraźnie boskie nakrycie głowy w kształcie stożka oraz uniform wysadzany kolistymi elementami nie znanego przeznaczenia.

bd59eb36750003248c3fd101c57c62fc.jpg


Najciekawszą osobliwością figurek są szczeliny na oczy, albo „gogle", ponieważ Bliski Wschód w czwartym tysiącleciu prz. Chr. był dosłownie zarzucony płaskimi jak opłatek figurkami, przedstawiającymi w stylizowanej formie górną część ciała bóstw z przesadnie wyeksponowaną ich najszczególniejszą cechą: stożkowatym hełmem z eliptyczną maską lub goglami.

1d487675758cc1f764a1a23c7454dba5.jpg


Zbiór takich figurek został znaleziony w Tell Brak, prehistorycznej osadzie nad rzeką Kebar, rzeką, na której brzegu Ezechiel widział boski rydwan parę tysięcy lat później.

Niewątpliwie nie jest jedynie kwestią przypadku, że Hetyci, połączeni z Sumerem i Akadem strefą Kebaru, przyswoili sobie, jako swój pisemny znak desygnujący bogów, symbol najwyraźniej zapożyczony z „oczu" tych figurek. Nic też dziwnego, że ten symbol czy hieroglif oznaczający „istotę boską", wyrażany w stylach artystycznych, zdominował sztukę nie tylko Azji Mniejszej, lecz również wczesnogrecką w okresie minojskim i mykeńskim.

c642a3955944182862bfe36d3ca59e9a.jpg


Starożytne teksty wskazują na to, że bogowie wkładali taki szczególny strój nie tylko do lotów w atmosferze ziemskiej, lecz także w czasie, gdy wznosili się w odległe nieba. Mówiąc o swoich przygodnych wizytach u Anu w jego niebiańskiej siedzibie, Inanna wyjaśnia, że mogła przedsięwziąć takie podróże, ponieważ „sam Enlil upinał boską szatę ME wokół mojego ciała". W tekście cytowany jest Enlil, wypowiadający do niej te słowa:

„Podniosłaś ME,
Przywiązałaś ME do swych rąk, Nagromadziłaś ME,
Przytwierdziłaś ME do swych piersi [...].
O, królowo wszystkich ME, o, promienne światło, Które jej rękami
chwytasz siedem ME".


Pewien wczesno sumeryjski władca zaproszony przez bogów do nieba nazywał się EN.ME.DUR.AN.KI, co dosłownie znaczy „władca, którego ME łączy niebo i ziemię". Inskrypcja Nabuchodonozora II. opisująca odbudowę specjalnego pawilonu dla „niebiańskiego rydwanu Marduka", głosi, że pawilon był częścią obwarowanego domu siedmiu me nieba i ziemi.

Uczeni, mówiąc o „me” mają na myśli „boskie substancje mocy". Literalnie termin ten wywodzi się z pojęcia „pływania w niebiańskich wodach". Inanna określa „me" jako części „niebiańskiej szaty", którą zakłada przed podróżą w „niebiańskiej łodzi". A zatem me były elementami specjalnego oprzyrządowania używanego do lotów zarówno w atmosferze ziemskiej, jak i w przestrzeni kosmicznej.

Ikar, według greckiej legendy, usiłował zdobyć niebo za pomocą pierzastych skrzydeł przytwierdzonych do ciała woskiem. Przekazy ze starożytnego Bliskiego Wschodu świadczą dowodnie, że chociaż bogowie mogli być przedstawiani ze skrzydłami, by podkreślić ich awiacyjne zdolności - lub być może wkładali czasem mundury przybrane skrzydłami, będącymi symbolem panowania w przestworzach - nigdy nie próbowali latać za pomocą takich skrzydeł. Do takich podróży używali pojazdów.

Ze Starego Testamentu dowiadujemy się, że patriarcha Jakub, nocując w polu za Haranem, ujrzał, że „była ustawiona na ziemi drabina, której szczyt sięgał nieba" i po której, nie szczędząc trudu, „aniołowie Boży" wchodzili i schodzili. Na szczycie drabiny stał sam Pan. A zdumiony Jakub, „zdjęty trwogą rzekł":

„Zaprawdę, Pan jest na tym miejscu, a ja
nie wiedziałem [...].
O, jakimże lękiem napawa to miejsce!
Nic tu innego, tylko dom Boży
i brama do nieba".


W tej opowieści są dwa ciekawe szczegóły. Pierwszy to, że boskie istoty wchodząc i schodząc tą „bramą do nieba" korzystały z mechanicznego ułatwienia - „drabiny". Drugi, że wizja ta całkowicie zaskoczyła Jakuba. Kiedy Jakub układał się do snu na polu, „domu Bożego", „drabiny" i posługujących się nią „aniołów Bożych" nie było. Nagle pojawiła się budząca grozę „wizja". A przed świtem „dom Boży", „drabina" i jej użytkownicy zniknęli.
Możemy wnioskować, że zastosowany przez boskie istoty sprzęt był pewnego rodzaju samolotem, który mógł pojawiać się nad jakimś miejscem, zawisać w powietrzu na jakiś czas i na powrót znikać z pola widzenia.

Stary Testament mówi też, że prorok Eliasz nie umarł na ziemi, lecz „wśród burzy wstąpił do nieba". Nie był to nagły i niespodziewany wypadek; wniebowzięcie Eliasza było zamierzone. Określonego dnia został posłany do Betelu („dom Pana"). Wśród jego uczniów rozeszły się już pogłoski, że ma być wzięty do nieba. Kiedy pytali jego następcę, czy pogłoski są prawdziwe, potwierdził, że naprawdę „dzisiaj Pan zabierze mistrza". A potem:

„[...] ukazał się rydwan ognisty i
konie ogniste
i Eliasz wśród burzy wstąpił do nieba".


Jeszcze słynniejszy, a z pewnością lepiej opisany, był niebiański rydwan widziany przez proroka Ezechiela, który przebywał wśród żydowskich wygnańców nad rzeką Kebar w północnej Mezopotamii:

[...] otworzyły się niebiosa i
miałem widzenie Boże".


To, co zobaczył Ezechiel, było otoczoną światłością i blaskiem istotą podobną z wyglądu do człowieka, która siedziała na tronie spoczywającym na „błyszczącym jak niesamowity kryształ" sklepieniu wewnątrz rydwanu. Sam pojazd, który mógł się poruszać w każdym kierunku na kokach-w-kołach i pionowo wznosić z ziemi, określony został przez proroka jako pałający, gwałtowny wiatr:

„I spojrzałem,
a oto gwałtowny wiatr powiał z północy
i pojawił się wielki obłok, płomienny ogień i blask dokoła niego,
a z jego środka spośród ognia
lśniło coś jakby błysk polerowanego kruszcu"


Niektórzy współcześni badacze tego biblijnego opisu (tacy jak Joseph F. Blumrich z NASA) doszli do wniosku, że „rydwan" widziany przez Ezechiela był śmigłowcem, składającym się z kabiny osadzonej na czterech wspornikach wyposażonych w wirniki - w rzeczy samej ,gwałtowny wiatr".

Jakieś dwa tysiące lat wcześniej sumeryjski władca o imieniu Gudea, upamiętniając swój czyn wzniesienia świątyni dla boga Ninurty, napisał, że pojawił się przed nim „człowiek, który świecił jak niebo [...] swoim hełmem na głowie, był bogiem". W chwili, gdy Ninurta i jego dwaj boscy towarzysze ukazali się Gudei, stali u boku „boskiego, czarnego ptaka wiatru". Jak się okazało, głównym celem świątynnej konstrukcji było stworzenie pewnej strefy bezpieczeństwa, jakiegoś wewnętrznego, specjalnie wydzielonego i ogrodzonego miejsca dla tego „boskiego ptaka .

Zbudowanie ogrodzenia - pisze Gudea - wymagało użycia potężnych belek i masywnych kamieni sprowadzonych z daleka. Dopiero gdy „boski ptak' został umieszczony wewnątrz ogrodzenia, budowę świątyni uznano za skończoną. A skoro już tam się znalazł, „boski ptak" mógł „uchwycić niebo" i „połączyć niebo i ziemię". Obiekt ten był tak ważny - „święty" - że strzegły go przez cały czas dwie ,,boskie bronie": „doskonały myśliwy" i „doskonały zabójca" - bronie, które emitowały snopy światła i śmiercionośne promienie.
Podobieństwo biblijnych i sumeryjskich opisów, zarówno pojazdów, jak i znajdujących się w nich istot, jest oczywiste. Określanie pojazdów mianem „ptaka", „ptaka wiatru" i „gwałtownego wiatru", który mógł się wzbijać w niebo lśniąc blaskiem, nie pozostawia wątpliwości, że były to jakieś maszyny latające.

Zagadkowe freski odkryte w Tell Ghassul, miejscowości położonej na wschód od Morza Martwego - jej starożytnej nazwy nie znamy - mogą rzucić światło na przedmiot naszych badań. Pochodzące z około 3500 roku prz. Chr. freski przedstawiają w swobodnej formie „kompas" z ośmioma oznaczeniami na skali, głowę osobnika ubranego w hełm wewnątrz komory w kształcie dzwonu oraz dwa modele mechanicznego urządzenia, które z powodzeniem mogły być „gwałtownymi wiatrami" starożytności.

79113659ff6442f97da812aa60ee6de2.jpg


Teksty opisują także pewien pojazd wykorzystywany do wynoszenia lotników w przestworza. Gudea stwierdza, że gdy „boski ptak" zrywa się, by krążyć nad lądami, „oświeca podniesione cegły". Chroniona 136 enklawa została opisana jako MU.NA.DA.TUR.TUR („mocne, zalegające kamieniem miejsce MU"). Urukagina, władca państwa Lagasz, powiedział o „boskim, czarnym ptaku wiatru": „MU, które zapala się jak ogień, uczyniłem wysokim i mocnym". Podobnie Lu-Utu, rządzący Ummą w trzecim tysiącleciu prz. Chr., zbudował miejsce dla mu, „które w ogniu wychodzi z ukrycia", by spotkać boga Utu „w ustalonym miejscu w jego świątyni".

Król babiloński Nabuchodonozor II, utrwalając na piśmie dokonywaną przezeń rekonstrukcję zabudowy terenu poświęconego Mardukowi, opisał prace, jakie przeprowadził wewnątrz obwarowań wzniesionych z wypalanej cegły i błyszczącego czarnego marmuru:

„Podniosłem dziób łodzi ID.GE.UL
rydwan Jego Książęcej Mości Marduka;
łódź ZAG.MU.KU, do której dostęp jest strzeżony,
najwyższego podróżnika między niebem a ziemią,
zamknąłem w środku budowli,
osłaniając jej boki".


ID.GE.UL, pierwszy epitet użyty do opisu tego „najwyższego podróżnika", czyli „rydwanu Marduka", znaczy dosłownie „wysoki do nieba, świecący w nocy". ZAG.MU.KU, drugi epitet określający ów pojazd - najwyraźniej „łódź" cumującą w specjalnym pawilonie - oznacza „promienne MU, którego przeznaczeniem jest dal".

To, że mu - owalnie zakończony, stożkowaty obiekt - był rzeczywiście instalowany w wewnętrznym, ogrodzonym sanktuarium w świątyniach wielkich bogów nieba i ziemi, można na szczęście udowodnić. Starożytna moneta, znaleziona w Byblos (biblijny Gebal) na śródziemnomorskim wybrzeżu dzisiejszego Libanu, przedstawia Wielką Świątynię Isztar. Choć wyobrażona jest tak, jak wyglądała w pierwszym tysiącleciu prz. Chr., wymóg budowania i odbudowywania świątyń w tym samym miejscu i według oryginalnego planu oznacza niewątpliwie, że widzimy zasadnicze elementy oryginalnej świątyni w Byblos, rekonstruowanej w ciągu wcześniejszych tysiącleci.

Moneta przedstawia dwuczęściową świątynię. Jej główny, frontowy gmach budzi respekt swoją kolumnową bramą. Z tyłu znajduje się wewnętrzny dziedziniec, czyli „święta strefa", ukryta i chroniona wysokim, potężnym murem. Teren ten jest wyraźnie wzniesiony, bo żeby tam dojść, trzeba pokonać wiele schodów.

a4facd3b222b558606958be81d1c1f03.jpg


W środku świętej strefy mieści się specjalna platforma, jej krzyżowo belkowana konstrukcja przypomina architekturę wieży Eiffla, jak gdyby przeznaczona była do dźwigania wielkiego ciężaru. A na platformie stoi obiekt tych wszystkich zabezpieczeń i osłon: obiekt, którym może być tylko mu.

Jak większość sumeryjskich słów sylabowych, mu miało pierwotne znaczenie. W przypadku mu desygnatem było „to, co unosi się prosto". Jego trzydzieści parę znaczeniowych niuansów obejmowało „wysokości", „ogień", „rozkaz", „obliczony okres" oraz (w późniejszych czasach) „to, przez co kogoś się zapamiętuje". Jeśli prześledzimy pisemny znak „mu” od jego asyryjskich i babilońskich klinowych stylizacji do jego oryginalnych piktogramów sumeryjskich, wyłania się następujący dokument obrazkowy:

a8037e3f9b76a4d460de2f72098a8802.jpg


Wyraźnie widzimy stożkowatą komorę, tworzącą wyraz samodzielnie lub w połączeniu z wąskim, przylegającym do niej sektorem. „Ze złotej izby-w-niebie będę czuwać nad tobą" - obiecała Inanna asyryjskiemu królowi. Czy mu było „niebiańską izbą"?
Hymn do Inanny-Isztar i jej podróży niebiańską łodzią wyraźnie wskazuje na to, że „mu” było pojazdem, w jakim bogowie wędrowali w przestworzach daleko i wysoko:

„Pani nieba:
Obleka szatę nieba;
Śmiało ku niebu się wznosi.
W swoim MU przelatuje
ponad wszelkim zamieszkanym lądem.
Pani, która w swoim MU
radośnie sięga lotem wyżyn nieba.
Ponad wszelkim schroniskiem
szybuje w swoim MU".


Istnieje dowód na to, że mieszkańcy wschodniego basenu Morza Śródziemnego widzieli podobne do rakiet obiekty nie tylko w sanktuarium, lecz także w trakcie lotu. Hetyckie gemmy na przykład ukazują na tle gwiaździstego nieba pociski rakietowe, rakiety osadzone na wyrzutniach i jakiegoś boga w promieniującej komorze.

1c686e855e2b62d144d96d902e0e2f16.jpg


Profesor H. Frankfort (Cylinder Seals), wykazując, że zarówno sztuka wyrobu mezopotamskich pieczęci cylindrycznych, jak i obrazowane na nich tematy rozprzestrzeniły się w świecie starożytnym, odtworzył wzór z pieczęci znalezionej na Krecie i datowanej na XIII wiek prz. Chr. Wzór ten wyraźnie uwidacznia pojazd rakietowy poruszający się w przestworzach, napędzany płomieniami wydobywającymi się z jego tylnej części.

47a9f9dbb6a2bf61ae4d619cbcdd3e6f.jpg


Skrzydlate konie, splątane zwierzęta, skrzydlata sfera niebieska i bóstwo z rogami wystającymi z nakrycia głowy są w sztuce Mezopotamii motywami doskonale znanymi. Można bez ryzyka błędu przyjąć, że ognista rakieta wyryta na kreteńskiej pieczęci także była powszechnie znanym tematem na starożytnym Bliskim Wschodzie.
Rakieta ze „skrzydłami" czy statecznikami - wchodziło się do niej po „drabinie" - widnieje na tabliczce wykopanej w Gezer, mieście, w starożytnym Kanaanie, na wschód od Jerozolimy. Na podwójnym odcisku identycznej pieczęci widać podobny wizerunek rakiety, spoczywającej na ziemi nie opodal palmy. O niebiańskim charakterze lub przeznaczeniu tych przedmiotów świadczą symbole słońca, księżyca i zodiakalnych konstelacji, jakie ozdabiają tę pieczęć.

59b08e790f667a7a21aae1a5a13442cb.jpg


Mezopotamskie teksty, opisujące wewnętrzne ogrodzenia świątynne lub niebiańskie podróże bogów czy nawet przykłady wstępowania śmiertelników do nieba, posługują się sumeryjskim terminem mu lub jego semickimi derywatami shu-mu („to, co jest mu"), sham albo shem. Ponieważ termin ten oznaczał też „to, przez co kogoś się zapamiętuje", zaczęto uważać, że desygnatem tego słowa jest „imię". Generalne stosowanie „imienia" względem wczesnych tekstów, które mówią 0 obiekcie używanym do latania, zaciemniło jednak prawdziwe znaczenie starożytnych zapisów.

W ten sposób G. A. Barton (The Royal Inscriptions of Sumer and Akad), ustalił niekwestionowane tłumaczenie świątynnej inskrypcji Gudei - „Jej [świątyni] MU obejmie krainy od horyzontu po horyzont" - jako „Jej imię napełni ziemie". Hymn do Iszkura, wysławiający jego „promieniujące MU", które mogło sięgnąć wysokości nieba, został podobnie przetłumaczony: „Promienne jest twoje imię, zenitu nieba dosięga". Niektórzy uczeni, rozumiejąc jednak, że mu lub shern może oznaczać obiekt, a nie „imię", potraktowali ten termin jako przyrostek, czyli formę gramatyczną nie wymagającą tłumaczenia, i przez to uniknęli całego tematu.

Prześledzenie etymologii tego terminu oraz dojście do źródła nadania „niebiańskiej izbie" znaczenia „imię" nie nastręcza szczególnych trudności. Znaleziono rzeźby, przedstawiające boga wewnątrz izby w kształcie rakiety, której niebiańską naturę potwierdza okalający ją, charakterystyczny dla najbardziej zamierzchłej starożytności (teraz w zbiorach muzeum uniwersyteckiego w Filadelfii) motyw zdobniczy, jakim jest dwanaście planet.

b79d0e97d76aec956d5d173691488da9.jpg


Wiele pieczęci w podobny sposób obrazuje boga (a czasem dwóch) we wnętrzu takich owalnych „niebiańskich izb". W większości przykładów ci bogowie w swoich świętych owalach byli przedstawiani jako obiekty czci.
Pragnąc wielbić swoich bogów wszędzie na ziemi, a nie tylko w oficjalnym „domu" danego bóstwa, starożytne ludy wprowadziły zwyczaj umieszczania podobizny boga w jego boskiej „niebiańskiej izbie".

W wybranych miejscach ustawiano kamienne słupy, wyciosane na podobieństwo owalnego pojazdu; w takim kamieniu rzeźbiono wizerunek boga, aby zaznaczyć, że był obecny w obiekcie.
Pozostawało tylko kwestią czasu, żeby królowie i władcy - kojarząc te słupy (nazywane stelami) ze zdolnością osiągnięcia niebiańskiej siedziby - zaczęli rzeźbić na nich swoje wizerunki, chcąc w ten sposób połączyć się z królestwem wieczności. Nie mogąc uniknąć cielesnego odejścia w niebyt, pragnęli, aby przynajmniej ich „imię" utrwalone zostało na zawsze.

e7cc2cce9e881b688acc8c12e1d363e3.jpg


To, że te kamienne słupy kultowe miały być imitacją „ognistego" statku powietrznego, można dodatkowo, krok po kroku, wywieść z nazwy, pod jaką takie kamienne stele były znane w starożytności. Sumerowie nazywali je NA.RU („kamienie, które powstają"). Akadowie, Babilończycy i Asyryjczycy określali je mianem naru („obiekty, które rozlewają światło"). Amoryci mówili na nie nura.s („ogniste obiekty" - po hebrajsku ner' wciąż znaczy słup emitujący światło, stąd dzisiejsza „świeca"). W indoeuropejskich językach Hurytów i Hetytów stele były nazywane har-u-a.shi („ognisty ptak z kamienia").

Biblijne wzmianki wskazują na znajomość dwóch typów pomników kultowych, yad i shem. Prorok Izajasz przekazał cierpiącemu ludowi Judei boską obietnicę lepszej i bezpieczniejszej przyszłości:

„Przyznam w moim domu
i w obrębie moich murów
yad i dam im shem".


Przetłumaczone dosłownie, byłoby to równoznaczne z boską obietnicą zaopatrzenia swojego ludu w „rękę" i „imię". Jednakże starożytne pomniki zwane yad, które wciąż stoją w Ziemi Świętej, rozpoznajemy na szczęście po wyróżniających je wierzchołkach, ukształtowanych jak piramidy. Shem natomiast był monumentem z owalnyn szczytem. Wydaje się oczywiste, że obydwa powstały jako podobizny „niebiańskiej izby", pojazdu bogów wznoszącego ich ku wiecznej siedzibie. Istotnie, w starożytnym Egipcie wierni odbywali pielgrzymki do jedynej w swoim rodzaju świątyni w Heliopolis, by oglądać i czcić ben-ben - obiekt w kształcie piramidy, w jakim bogowie przybyli na ziemię W zamierzchłej przeszłości. Egipscy faraonowie, gdy umierali, poddawani byli ceremonii „otwierania ust", w czasie której mieli być transportowani za pomocą podobnych yad czy shem do boskiej siedziby wiecznego życia.

489ea3368f475c58414b3d987b76ad20.jpg


Upór, z jakim tłumacze biblijni stosowali „imię" wszędzie tam, gdzie spotykali się z shem, był przyczyną pominięcia dalekowzrocznego studium, opublikowanego przed ponad stuleciem przez G. M. Redsloba (w „Zeitschrift der Deutschen Morgenlandischen GesellschaPt'"), w którym autor prawidłowo wykazuje, że termin shem i słowo sharnaim („niebo") pochodzą ze źródłosłowu shamah, oznaczającego „to. co zmierza ku wysokościom". Kiedy Stary Testament relacjonuje, że k ról Dawid „uczynił [...] sobie [...] shem", by upamiętnić swoje zwycięstwo nad Aramejczykami, Redslob zauważa, że nie „uczynił [...] sobie[...] sławy", lecz wzniósł pomnik skierowany w niebo.

Uświadomienie sobie, że mu czy shem w licznych mezopotamskich tekstach powinno się odczytywać nie jako „imię", lecz jako „statek niebiański", otwiera drogę do zrozumienia prawdziwego znaczenia wielu starożytnych opowieści, włącznie z historią o wieży Babel.

Genesis w jedenastym rozdziale mówi o ludzkim usiłowaniu wzniesienia shem. Biblijny zapis jest sporządzony precyzyjnym językiem, zaświadczającym o fakcie historycznym. Jednak pokolenia uczonych i tłumaczy dołożyły starań, by przypisać tej opowieści znaczenie jedynie alegoryczne, ponieważ - jak rozumiano - była to opowieść traktująca o tym, że ludzkość jest owładnięta pragnieniem „uczynienia sobie imienia" samego w sobie. Takie podejście pozbawiło tę historię rzeczywistego sensu. Nasza konkluzja uwzględniająca faktyczne znaczenie shem, przywraca perspektywę, w jakiej musieli widzieć to zdarzenie sami starożytni.

Biblijna opowieść o wieży Babel odnosi się do wydarzeń, które nastąpiły po potopie, w czasie, gdy ziemia zaludniła się ponownie i gdy niektórzy jej mieszkańcy „podczas swojej wędrówki ze wschodu znaleźli równinę w kraju Szynear i tam się osiedlili".
Kraj Szynear to oczywiście Sumer, leżący na równinie między dwiema rzekami w południowej Mezopotamii. A ci ludzie, dobrze już poinformowani, jeśli chodzi o sztukę wypalania cegieł i wznoszenie wysokościowych konstrukcji cechujących cywilizację miejską, powiedzieli:

„Zbudujmy sobie miasto
i wieżę, której szczyt sięgałby aż do nieba,
i uczyńmy sobie shem,
abyśmy się nie rozproszyli po całej ziemi".


Ale ten ludzki plan nie spodobał się Bogu:

„Wtedy zstąpił Pan,
aby zobaczyć miasto i wieżę,
które budowali ludzie.
I rzekł Pan:
Oto jeden lud i wszyscy mają jeden język,
a to dopiero początek ich dzieła.
Teraz już dla nich nic nie będzie niemożliwe,
cokolwiek zamierzą uczynić".


I Pan rzekł - do jakichś kolegów, których Stary Testament nie wymienia:

„Przeto zstąpmy tam
i pomieszajmy ich język,
aby nikt nie rozumiał języka drugiego.
I rozproszył ich Pan stamtąd
po całej ziemi,
i przestali budować miasto.
Dlatego nazwano je Babel,
bo tam pomieszał Pan język całej ziemi [...]"


Tradycyjne tłumaczenie shem jako „imię" zachowało dla pokoleń niezrozumiałą wersję tej opowieści. Dlaczego ci starożytni mieszkańcy Babel - Babilonii - wysilali się, by „uczynić sobie imię", dlaczego to „imię" miało być umieszczone na „wieży, której szczyt sięgałby aż do nieba", i jak mogło owo „czynienie sobie imienia" przeciwdziałać rozproszeniu ludzkości na Ziemi?

Jeśli wszystkim, czego ci ludzie chcieli, było wyrobienie sobie (jak wyjaśniają uczeni) „reputacji", dlaczego te zabiegi tak bardzo zaniepokoiły Pana? Dlaczego wyniesienie „imienia" uważane było przez Bóstwo za wyczyn, po jakim „już dla nich nic nie będzie niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić"? Tradycyjne tłumaczenia są z pewnością nieodpowiednie, żeby wyjaśnić, dlaczego Pan poczuł się zmuszony przywołać inne, nie nazwane bóstwa, poczuł się zmuszony zstąpić i położyć kres tej ludzkiej próbie.
Wierzymy, że odpowiedzi na te wszystkie pytania staną się możliwe do przyjęcia - nawet oczywiste - w chwili, gdy słowo shem, które jest terminem stosowanym w ,oryginalnym, hebrajskim tekście Biblii, odczytane zostanie jako „pojazd niebiański", a nie „imię". Historia ta dotyczyłaby wtedy ludzkiej obawy przed utratą kontaktu w wyniku rozproszenia na ziemi. Zdecydowano więc zbudować „pojazd niebiański" i wznieść wyrzutnię dla takiego pojazdu, by móc także - jak bogini Isztar na przykład - latać w mu „ponad wszelkim zamieszkanym lądem".

Fragment babilońskiego tekstu, znanego jako „Epos o stworzeniu świata", relacjonuje, że pierwsza „brama bogów" została zbudowana w Babilonie przez samych bogów. Anunnaki, szeregowcom wśród bogów, nakazano:

„Zbudować bramę bogów [...].
Murować ją wedle wzoru.
Jej shem ma być na wyznaczonym miejscu".


Anunnaki harowali przez dwa lata - „używali narzędzi [...], formowanych cegieł" - zanim „podnieśli wysoko szczyt Esangila" („dom wielkich bogów") i „wybudowali piętrową wieżę, wysoką jak wysokie niebo".
A zatem instalacja własnej wyrzutni w miejscu, które pierwotnie służyło do tego celu bogom, była ze strony człowieka zuchwalstwem, jako że nazwa tego terenu - Babili - znaczy dosłownie „brama bogów''.

Czy jest jakiś inny dowód mogący potwierdzić tę biblijną historię i naszą interpretację?

Babiloński kapłan-historyk Berossus, który w III wieku prz. Chr. skompilował historię ludzkości, pisze, że „pierwsi mieszkańcy tego kraju, chełpiąc się swoją siłą... zabrali się do wznoszenia wieży, której »szczyt« miał sięgać nieba". Ale w końcu wieża została przewrócona przez bogów i potężne wichry, „a bogowie wprowadzili rozmaitość języków wśród ludzi, którzy przedtem mówili wszyscy tym samym językiem".

George Smith (The Che~ldean Account of Genesis) znalazł w pismach greckiego historyka Hestaeusa zgodną z „dawnymi tradycjami" relację o ludziach, którzy uniknąwszy potopu, przybyli do Szynear w Babilonii, lecz odrzuciła ich stamtąd różnorodność języków. Historyk Aleksander Polihistor (I wiek prz. Chr.) napisał, że w dawnych czasach wszyscy ludzie mówili tym samym językiem. Potem niektórzy przedsięwzieli ustawienie wielkiej i wyniosłej wieży, by móc się „wspiąć do nieba". Ale główny bóg pokrzyżował ich plany, wysyłając trąbę powietrzną; każde plemię otrzymało inny język. „Miastem, gdzie to się stało, był Babilon".

Nie ma już raczej wątpliwości, że biblijne opowieści, oraz relacje greckich historyków sprzed dwóch tysięcy lat i ich poprzednika Berossusa wywodzą się wszystkie z wcześniejszych - sumeryjskich - źródeł. A. H. Sayce (The Religion of the Babylonians) pisze, że w British Museum przeczytał na fragmencie tabliczki „babilońską wersję historii budowy wieży Babel". We wszystkich przypadkach próba dosięgnięcia niebios i następujące potem pomieszanie języków są zasadniczymi elementami opisu. Ocalały inne sumeryjskie teksty, które wspominają o rozmyślnym pomieszaniu ludzkiego języka przez rozgniewanego Boga.

Ludzkość przypuszczalnie nie dysponowała w tamtym czasie technologią niezbędną do budowania pojazdów poruszających się w at¬mosferze ziemskiej i w Kosmosie; przewodnictwo i współpraca znającego się na rzeczy boga były istotne. Czy taki bóg zbuntował się przeciw innym, żeby pomóc ludzkości? Sumeryjska pieczęć przedstawia konflikt między uzbrojonymi bogami, dotyczący, jak się wydaje, różnicy zapatrywań na budowę piętrowej wieży przez ludzi.

4c6833e5fba7cab463f768c4665885cc.jpg


Sumeryjska stela, eksponowana obecnie w paryskim Luwrze, może z powodzeniem ilustrować ów incydent opisany w Genesis. Została ustawiona około 2300 roku prz. Chr. przez Naramsuena, króla Akadu. Uczeni przyjęli, że przedstawia ona króla triumfującego nad swoimi wrogami. Jednakże wielka postać centralna jest postacią bóstwa, a nie króla-człowieka, jako że osobnik ten nosi hełm ozdobiony rogami - znakiem rozpoznawczym zastrzeżonym dla bogów. Co więcej, wydaje się, że ta centralna postać nie tyle przewodzi skrojonym na mniejszą miarę ludziom, lecz po nich depcze. Ludzie ci z kolei najwyraźniej nie prowadzą działań wojennych, lecz wyglądają tak, jakby maszerowali do wielkiego, stożkowatego obiektu i zatrzymywali się przed nim, przepełnieni czcią. Na tym samym obiekcie skupia się uwaga bóstwa. Uzbrojone w łuk i włócznię zdaje się patrzeć na tę konstrukcję raczej z gniewem niż z adoracją.

aeb6726c6e58dab6776a4099d0248e00.jpg


Stożkowaty obiekt dosięga na wizerunku trzech ciał niebieskich. Jeśli jego rozmiar, kształt i charakter wskazują, że jest to shem, wtedy ta scena przedstawia uzbrojonego po zęby, rozeźlonego boga, depcącego ludzi celebrujących podniesienie shem.
Zarówno teksty mezopotamskie, jak zapis biblijny, wysnuwają ten sam morał: latające maszyny przeznaczone były dla bogów, nie dla ludzi.
Ludzie - twierdzą zgodnie mezopotamskie i biblijne teksty - mogą wznieść się do niebiańskiej siedziby tylko na wyraźne życzenie bogów. I tu znajdujemy więcej opowieści o zdobywaniu niebios, a nawet o lotach kosmicznych.

...

 

Źródło: dj_cinex

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne - bez utworów zależnych