JustPaste.it

Defragmentacja dysków - prawdy i mity

Któregoś razu na forum dobreprogramy.pl szukałem jakichś wątków na temat defragmentacji dysków. Szczególnie zainteresował mnie topic, w którym ktoś pytał dlaczego defragmentacja trwa tak długo. Postaram się tu opisać co robić, a czego nie robić, żeby operacje dyskowe w Windows (w Linuxie można zapomnieć o fragmentacji ;)) przebiegały szybko i bezboleśnie.

 

  1. Program do defragmentacji. Wbrew pozorom, bardzo wiele od niego zależy. Systemowy ABSOLUTNIE nie nadaje się do tego celu! Dlaczego? Ponieważ przy jego pomocy nie zdefragmentujemy niektórych plików systemowych mających kluczowy wpływ na wydajność całego OS-u (np. rejestr, tablica partycji/MFT oraz umiejscowienie plików intensywnie wykorzystywanych podczas startu Okien). Defragmentacja MFT ma duże znaczenie, ponieważ poza opisywaniem praw dostępu i położenia plików, trzyma także te malutkie. Nowsze systemy z linii NT (Windows 2000, XP, 2003) mają zintegrowany program Diskeeper Lite i dzięki temu trochę lepiej stoją w porównaniu z użytkownikami starego defragmentatora, który dosyć szybko dochodził do 10% i dalej już nie ruszał :D. Jaka jest jeszcze zaleta używania “innych” defragmentatorów? Przede wszystkim funkcjonalność. Każdy porządny program tego typu ma np. wbudowany harmonogram i usługę czuwającą nad stopniem fragmentacji plików na dyskach. Umożliwia to przezroczyste działanie i można zapomnieć o tym, że trzeba kiedyś dysk zdefragmentować - system zrobi to sam, za nas.
  2. Program antywirusowy. O niektórych rzeczach się nie powinno mówić, bo są oczywiste, ale na wszelki wypadek uświadomię: wyłącz ochronę antywirusową na czas działania defragmentatora. Pewnie odezwą się zaraz głosy, które powiedzą mi, że na głowę upadłem… Nie. I już wyjaśniam dlaczego: antywirus przy każdej operacji I/O skanuje plik. Defragmentator podczas działania wykonuje takich operacji nawet setki w ciągu sekundy. Włączony monitor znacznie spowolni operację, a nawet uniemożliwi normalną pracę. Wystarczy na czas defragmentacji zatrzymać ochronę i będzie można normalnie pracować, bez przycinki. Nie zapomnij, oczywiście, go włączyć po skończonej optymalizacji. ;)
  3. Częsta defragmentacja skraca żywotność dysku. BZDURA!!! I to jakich niemało! Skoro tak bardzo szkoda Ci żywotności dysku, to w ogóle go nie używaj. To była, oczywiście, moja dygresja :) Wracając, tak samo żywotność skraca wykorzystywanie pliku wymiany (pamięci wirtualnej) przez system. Jeśli masz mało RAM-u i uruchomisz kilka pamięciożernych aplikacji, to na 100% będziesz słuchaczem symfonii wygrywanej przez Twój dysk.
  4. Częstotliwość defragmentacji. W dużym stopniu odnosi się również do punktu poprzedniego. Im częściej defragmentujesz dysk, tym krócej trwa ta operacja, a tym samym - mniej obciążasz swój dysk. Sugerowałbym nawet codzienne optymalizowanie HDD. Np, “składanie” ~130GB danych na dysku trwa około kwadransu. W porównaniu z całym dniem jest to różnica, nie? :)
  5. Podział dysku na partycje. Jest to jedna z najważniejszych kwestii. Odpowiedni podział ma bardzo duży wpływ na czas defragmentacji oraz na szybkość, z jaką dysk ponownie zostanie “poszatkowany”. Proponowany podział już opisałem.

Wszystko co napisałem z powodzeniem wykorzystuję od jakiegoś czasu i wszystko działa bez zarzutu. ;)

 

Źródło: Przemysław "eRiZ" Pawliczuk

Licencja: Creative Commons - bez utworów zależnych