JustPaste.it

Angola

Relacja z kilku lat spędzonych w Afryce (Angola). Afryka to jedno z najwłaściwszych miejsc na naukę pokory - pod warunkiem, że się tam mieszka, a nie wyłącznie bywa turystą.

Relacja z kilku lat spędzonych w Afryce (Angola). Afryka to jedno z najwłaściwszych miejsc na naukę pokory - pod warunkiem, że się tam mieszka, a nie wyłącznie bywa turystą.

 

5 marca 2005

 

Zaczał sie trzeci rok mojej pracy w Angoli.

Trzeci rok mieszkania tu, życia afrykańskimi klimatami.

No i pracuję tu też, a może przede wszystkim pracuję.

Staram sie jak mogę robic jak najwięcej pożytecznego to znaczy jak najwięcej rzeczy, które zmieniłyby coś na lepsze, zarowno w znaczeniu moich obowiazkow wynikajacych z kontraktu, jak i w życiu ludzi, ktorych spotykam na codzień.

Nie jest latwo, szczegolnie w tej drugiej materii, bo przecież nie latwo wytlumaczyc ludziom majacym przemyt za jedyne zrodlo utrzymania, że nie powinni tego robic, że to niewlasciwe, że powinni dla dobra ich wszystkich placic cla i podatki.

Myslę, że nigdzie na swiecie nie jest to latwe, ale szczegolnie tu w Angoli, kraju ktory przebudzil sie po dlugoletniej wojnie, kraju w ktorym niemal wszyscy chca zachlysnac sie choc troche cywilizacja, czego wyznacznikami sa gadzety ( komorka, samochod, telewizja) , szczegolnie tu nielatwo przekonac , że clo zbiera pieniadze dla kraju, dla przyszlosci, na budowę szkol, drog, szpitali.

Mam wrazenie, że choc w czesci udalo sie nam zmienic mentalnosc tych ludzi, ludzi granicy.

Jasne , że wciaż probuja cos przemycic, cos przekręcic w papierach, ale naprawdę spotykamy coraz wiecej ludzi, ktorzy otwarcie deklaruja, że lepiej, szybciej i korzystniej dla nich jest zglaszac towar i odprawic zgodnie z przepisami.

Może tez dzieki temu poludniowy region Angoli, zbiera teraz z cla szesciokrotnie więcej pieniedzy niz przed naszym przyjazdem.

Wciaż jest wiele do zrobienia, wiele watpliwosci, chocby sytuacji jak ta opisana przez Dorotkę, moja zona, z karmiaca kobieta probujaca przeniesc troche towaru, nie dla siebie, dla kogos, kto nie chce zaplacic cla za cala cieżarowke piwa chociażby, i rozumiem ,że ta kobieta musi to robic, za psie pieniadze, tylko dlatego, że nie ma innego wyjscia, tylko dlatego, że chce przeżyc.

Ciezko jest czasami, bo niby trzeba byc konsekwentnym w swoich decyzjach, niby prawa trzeba przestrzegac, ale dola tych biednych ludzi nijak sie ma do przepisow, do prawa, do procedur.

Staram sie bardzo nie skrzywdzic...

Za bardzo nie skrzywdzic...

A jak można to pomoc...

Inna rzecz z dużymi importerami. To ich interes, ich naprawde stac na to żeby przestrzegali przepisow, tylko trzeba bylo ich tego nauczyc, wytlumaczyc cierpliwie dlaczego ma byc tak a nie inaczej, dlaczego to co bylo kiedys sie nie powtorzy. I generalnie rozumieja, albo przynajmniej staraja sie zrozumiec. Duzo pomaga w tym ich swiadomosc, że traktujemy wszystkich rowno, że czas „ nietykalnych” się skonczyl.

Lubię te pracę.

Duża to satysfakcja miec swiadomosc, że mozna wykorzystac doswiadczenia z przeszlosci aby cos zmienic , naprawic, stworzyc nawet. Naprawde sie ciesze kiedy przypomne sobie jak to miejsce wygladalo kiedys i porownam z tym jak wyglada dzis, jak nasi koledzy, angolanscy celnicy, pracowali tu kiedys, a jak robia to dzis.

Lubię te prace.

Lubię ich uczyc, widzac, że chca chlonac ta wiedzę, że jest to dla nich wazne, że jestesmy dla nich autorytetami.

Lubię te prace tez dlatego, że sam wciaż się uczę. Uczę się od moich kolegow z calego swiata, z Anglii, Szkocji, Austraulii, Nowej Zelandii.... uczę się od nich ich stylu pracy, ich procedur.

Uczę sie portugalskiego!!! Naprawde... uczę się portugalskiego codziennie, starajac sie jak najmniej korzystac z pomocy tlumaczy.

 

 

 

71ebbd5678dbe4b0c77472c82682fca0.jpg

 

 

I uczę się pokory też... choc mam nadzieje, że jakas tam mam... pokory do życia, i choc zalatuje to truizmem, tak jest, Afryka to jedno z najwlasciwszych miejsc na nauke pokory, pod warunkiem, że sie tu mieszka choc trochę, a nie wylacznie bywa turysta.

 

Lubię ( w sumie) moje „miejsce mieszkalne” w Ondjive, bo chyba to nie dom do konca, bo domek moj w Rzepinie, tam gdzie Rodzinka Moja. Wlasciwie wiekszosc czasu spedzam w pracy, ale wracajac do Ondjive mogę tam odpoczac, mimo samotnosci, mimo zamkniętej bramy, mimo strażnika w rożowym ubranku z karabinem ( chyba za starym, żeby z niego strzelac). Takie odpoczynkowy”house”J

 

Lubię Bernardo, polskiego Angolanczyka, czy też angolanskiego Polaka, nawet jak zapomni cos zalatwic, jak zwykle roztargniony, albo cos pokręci, ale lubię go za jego beztroskę, nawet jak cos sie nie uda, cos sie nie zalatwi, nie jest to wielkim problemem i nie „znika” to mu usmiechu z okraglej twarzy.

 

Lubię Franco, naszego paramedyka ( cos na ksztalt doktora, lekarza znaczy się), lubię go za jego gentelmen(nosc) w każdym calu, jego spokoj i usmiech też.

 

Generalnie dużo cos tych usmiechow w Angoli, chyba nawet wiecej niz w Polsce, niestety. Zadziwiajace jak ci ludzie tu potrafia sie usmiechac, i ci ktorzy nie maja lekko i ci ktorzy lekko maja aż naddto, ale też ci na przyklad, ktorym się przeszkodzilo w przemycie , zabralo towar, kazalo doplacic. Ci ludzie juz nastepnego dnia potrafia sie usmiechnac,nawet usmiechnac do swojego „krzywdziciela” przecie i potrafia go znow nazwac „amigo” nawet! Za to ich też lubię.

 

 

fde410bee9d8559d83ccda35aae1e606.jpg

 

No wlasnie, lubię drogę do pracy, szczegolnie ta przez wioskę-niewioskę sasiednia, wlasnie lubię ja za usmiechy sasiadow moich, i to zarowno dzieci obdarowanych niejednokrotnie zabawkami i cukierkami, i usmiechy matek tych dzieci i czasami nawet ... ich ojcow.

 

Lubię moje sasiedztwo ( mimo, że jak mi otworzylas oczy Dorotko, nieco smietnikowe jest) nawet za to, że zaklocaja mi od czasu do czasu cisze dzwiekami zabawy, dzwiekami „ kizomby” puszczonej ze sprzetu na caly regulator. Wlasciwie to nawet dziekuje im bardzo bardzo za to zaklocanie ciszy ( nie tylko nocnej zreszta)!!!!

Siadam wtedy czesto na werandzie i daje sie zaklocac. I jest fajnie, a napewno duzo lepiej niz w ciszy z samotnoscia pomieszanej.

 

Cos duzo rzeczy tu lubie, ale to dobrze chyba... gdybyscie jeszcze tu byli ze mna, albo jakos tak niedaleczko, Kochani Moi...

 

Źródło: Mirosław Łajło