JustPaste.it

Czy osobie umierającej należy mówić prawdę?

„Człowiek – jeśli nie żyje tak, jakby to był jego ostatni dzień, to nie ż y j e wcale…”




„Kochamy wciąż za mało i stale za późno”
ks. Jan Twardowski



Śmierć jest kresem doczesnego życia. Zazwyczaj jest ona bolesnym ciosem zarówno dla pacjenta jak i jego rodziny. Człowiek pragnie jak najdłużej cieszyć się życiem i jego dobrami; my zaś chcemy jak najdłużej cieszyć się bliskim nam człowiekiem – mieć w nim oparcie, ale też służyć mu. Gdy zaś Bóg, w Swojej Mądrości Odwiecznej, powołuje człowieka z nizin doczesności, tylko człowiek pełen wiary, zdolny jest do wielkiej ufności i nadziei, mimo poczucia pustki i straty...

Czy należy mówić prawdę umierającemu człowiekowi? Generalnie TAK. Myślę, że każdy człowiek ma niepodważalne prawo, do przygotowania się na spotkanie z Panem Bogiem, pożegnania się z rodziną, oraz dokończenia, lub powierzenia innym swoich spraw. Przyznam jednak, że od każdej reguły mogą się zdarzyć wyjątki. Wydaje mi się przy tym oczywiste, iż to najbliższa rodzina powinna zakomunikować tą informację. Myślę, że ważne wiadomości najchętniej słyszymy z ust najbliższych nam osób, najdroższych i najukochańszych. I bynajmniej nie chcę uczynić z nich posłańca złych wieści, lecz raczej chwalebnego wezwania przed Boży Tron - jakkolwiek by to brzmiało niewiarygodnie, nawet dla Chrześcijanina (który za św. Pawłem mógłby przecież zawołać, że umrzeć już pragnie).

I wszystko jest proste i oczywiste... i pozostaje tylko jedno, małe pytanie:
kto powinien powiedzieć rodzinie?... Bo dla niej to może być powalającym ciosem.

Każdy z nas jest inny, stąd śmierć będzie osobnym indywidualnym procesem. Jeśli więc zadaję to priorytetowe pytanie – zawsze muszę odnieść je do kogoś, mieć na uwadze konkretną osobę i jej dobro. Stąd też nie mogę opatrzyć każdego umierającego metką „Prawda” – choćbym nawet robiła to z macierzyńską troską i opiekuńczością. Żaden człowiek nie jest kolejnym „trudnym przypadkiem”, lecz każdy z nas jest wyjątkowy i niepowtarzalny.

„Kruchość” ostatnich chwil – wcale nie jest bardziej krucha od kruchości całego naszego życia (jedyna różnica to taka, że jest ona zepchnięta w nieświadomość – tak jak byśmy mieli nigdy nie umrzeć). Czas zaś, choćby najdłuższy, zawsze będzie za krótki by zdążyć się nacieszyć życiem i dość uwielbić Boga. Nieuchronność śmierci staje się naocznością dopiero w obliczu Prawdy. Wszyscy wiemy, że umrzemy – jakiż więc dylemat jest tu dramatem? W Obliczu Prawdy – człowiek wolny od szatańskich sztuczek i okowów – dokonywać może prawdziwie własnych wyborów; bo gdzie Duch Boży tam dar p r a w d z i w e j wolności.

„Człowiek – jeśli nie żyje tak, jakby to był jego ostatni dzień, to nie ż y j e wcale…”

To, co jest dobre dla mnie, niekoniecznie musi być dobre dla drugiego człowieka. To, co ja uważam w swoim sumieniu za słuszne, niekoniecznie musi on przyznać mi w tym rację. I ja się mylić mogę i on. I jak powiedziałam na samym początku, -że tak naprawdę próbować orzekać możemy to dopiero w obliczu realnej sytuacji, konkretnego, poszczególnego człowieka –tak tego mocno się trzymam.



----------

Studentka teologii, członek Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
Z zawodu opiekunka środowiskowa.
zaczynam blogować:
http://tezeusz.pl/blog/?cat=40
zobacz tu:
http://kreatywnosc.witryna.org/forum/

z pozdrowieniami
Edyta Bijak

----------

Ten artykuł pochodzi z serwisu Artykularnia.pl - źródła darmowych artykułów do przedruku!

 

Źródło: Edyta Bijak