JustPaste.it

Magnetyzer... czyli czarodziejski kawałek metalu

Magnetyzer? Ceny paliwa zbliżyły się w tym sezonie do cen w innych europejskich krajach. Nawet czasem je przewyższyły. Niestety, nasze płace pozostały nadal na tym samym poziomie. Kierowcom zatem ręce opadają a właściciele stacji paliw ręce zacierają.



W takiej atmosferze zmniejszenie zużycia paliwa staje się znów często poruszanym tematem. Każdy kierowca bowiem chciałby, aby jego samochód był bardziej ekonomiczny. Powraca więc jak bumerang stary temat: magnetyczne aktywatory paliwa, bardziej znane jako magnetyzery. Sprzedawcy na aukcjach albo producenci na swoich stronach internetowych zapewniają, że tylko ich magnetyzer daje to, o co kupującemu chodzi. A chodzi o mniejsze wydatki na stacjach benzynowych. Magnetyzery i ich działanie – ile w tym prawdy? Właśnie – jedni twierdzą, że wszystko na temat działania magnetyzerów jest bzdurą, jedynie sprytnym chwytem marketingowym zmontowanym przez producentów i sprzedawców magnetyzerów, w celu napędzenia koniunktury a drudzy dowodzą, że lobby paliwowe jest tak silne, iż rozpuszcza fałszywe informacje na temat magnetyzerów po to, aby nie tracić góry pieniędzy. Bądź tu zatem mądry. Trudno udowodnić jedno i drugie. Dlaczego? Pewnie dlatego, że jedni i drudzy mają trochę racji. Zależnie na zlecenie kogo prowadzone są badania, weryfikują one skuteczność działania magnetyzerów pozytywnie lub też negatywnie twierdzeniem, że skuteczność magnetyzerów mieści się w zakresie tzw. błędu pomiarowego. Na pewno też – teoretyczne zmniejszenie zużycia paliwa w samochodach o 15% daje mniejszy dochód dla tych, którzy chcieliby na sprzedaży paliwa zarobić. Badania przeprowadzone w USA w latach 90-tych wykazały, że ograniczenie zużycie paliwa o 15 % spowodowałoby zmniejszenie rocznych przychodów do budżetu Rządu Federalnego o 45 mld. USD. A wiec jest to góra pieniędzy. Magnetyzer zatem jest typowym przykładem kości niezgody i nie wiadomo dlaczego. Jeśli tego nie wiemy, to możemy być pewni jednego: przyczyną są pieniądze. Przyjrzyjmy się pewnym faktom. Magnetyzm od lat fascynował ludzi. Już eksperymenty z lat 30 tych XIX w prowadzone przez Faradaya i Maxwella dotyczyły wpływu pola magnetycznego na przepływające obok płyny. France Cabell w roku 1890 w Niemczech zgłosił patent na urządzenie poprawiające charakterystykę wody za pomocą pola magnetycznego magnesu stałego, a kilka lat później fizyk holenderski, profesor uniwersytetu w Amsterdamie Johannes Diderik van Der Waals odkrył, że wodór ma struktury, które w połączeniu z węglem tworzą dziwne związki i powstają nieznane siły przyciągania. Siły te, pobudzane polem magnetycznym rozpraszają się a następnie łączą z dodatkowym tlenem, co w rezultacie może dawać ogromny przyrost efektywności spalania. Za swoje odkrycie otrzymał nagrodę Nobla w 1910 r. Na komercyjne wykorzystanie odkrycia było jednak jeszcze zbyt wcześnie. Magnesy były zbyt słabe. Zmianę przyniosła dopiero II wojna światowa. Ach ci Niemcy. Samoloty faszystowskiej Luftwaffe lecąc po niebie pozostawiały za sobą smugę czarnych spalin, demaskując się. Konstruktorzy firmy Messerschmitt – Flugzeugwerke pracowali więc nad tym aby tej smugi nie było. Rozwiązując ten problem skonstruowali urządzenie magnetyczne składające się z ognioodpornego ceramicznego elementu z otworem na przewód paliwowy, wokół którego umieszczono promieniście magnesy prętowe. W rezultacie dalszych badań znaleziono optymalną konfigurację pola magnetycznego, przy której zawartość dymu w spalinach została ograniczona do minimum. Zanotowano przy tym również zmniejszone zużycie paliwa, co uważano jedynie za korzystny efekt uboczny. Ten sam „efekt uboczny” wykorzystywać zaczęli potem rybacy amerykańscy w Zatoce Murro w Kalifornii. Dodatkowo, od lat 50-tych w USA stosować zaczęto urządzenia magnetyczne do uzdatniania płynów. I tutaj naprawdę zaczyna się zarzucany potem szeroko brak skuteczności wynalazku. W roku 1954 w USA, wniesiono skargę do Rządowej Komisji Handlu przeciwko firmie produkującej aparaty magnetyczne do uzdatniania wody i komisja wydała administracyjny nakaz zabraniający dalszej produkcji, oparty na zarzucie, że urządzenia te jakoby nie działają. W roku 1961 Sąd Federalny wydał jednak orzeczenie, że tylko 3% ze 100 000 sprzedanych urządzeń nie działało właściwie. Następne lata to kolejne odkrycia i zastosowania wynalazku w praktyce. Kolejne dziesiątki patentów i kolejne oskarżenia o brak efektywności. W latach osiemdziesiątych pojawia się nazwa handlowa MAGNETIZER skąd przenika do polskiego słownika, jako magnetyzer – błędnie określając wszystkie aktywatory magnetyczne. W końcu XX wieku wielu naukowców podejmuje się badań w dziedzinie magnetycznej obróbki płynów. Do najbardziej znanych należą: Saburo Miyata Moriya (7 patentów), Roland Carpenter (49 patentów) czy Peter Kulish (wynalazca tzw. magnesu jednobiegunowego). Łącznie dwunastu naukowców: (Otto Stern, Isidor Isaac Rabi, Feli Bloch, Edward Purcell, Willi Lamb, Polykarp Kusych, Sin-Itero Tomonaga, Isaac Schwinger, Richard Feynman, Robert B. Laughlin, Horst J. St

 

Źródło: Aleksander Sowa