JustPaste.it

Szanuj zieleń!



Weekend, weekend… i po wszystkim. Dziewięć dni minęło jak z bicza strzelił. Pogoda dopisała, raczej nikt nie powrócił do domu w złym humorze.

W wakacje Gdynię odwiedziło… turystów (statystyki nie kłamią). Dziękujemy tym, którzy patriotycznie pozostali w mieście, choć mimo dobrych chęci nie zawsze było kolorowo. Obserwator, czyli ja, wszelkie prawa zastrzeżone, był świadkiem zadziwiających zdarzeń. Można posądzić mnie o nienormalność (cokolwiek można przez to rozumieć), ale „człowiek ogólnie wykształcony”, powinien posiadać kulturę osobistą. Jak się okazuje, coraz częściej mamy z tym problem. Poczynając od krzyczenia do swojej komórki tak, aby cały autobus słyszał, o tym, że właśnie wracam z zakupów (coś w stylu „mógłby ktoś wreszcie zauważyć moje nowe kozaczki w panterkę”), kończąc na perwersyjnym wyrażaniu swoich uczuć na jednej z bulwarowych ławek. Lecz nie to stanowi największy problem gdynian. Jak się okazuje jest nim szanowanie zieleni. Temat z pozoru „oklepany”, ale jak widać ani wnioski, ani postanowienia poprawy do nas nie docierają.

Banalny przykład: Pan tak spieszył się do bankomatu, że nie zauważył dość dużego klombu kwiatów, wjeżdżając w niego bez ogródek swoim, zapewne nowym, Fiatem Sedici (dobrze, że nie jeździ po mieście traktorem). Nie mówmy nawet o tym, że z pewnością kwiatki były kosztowne (biorąc pod uwagę ich ilość), ale ile ktoś musiał się napracować wtykając tyle cebulek do ziemi (gratuluję wytrwałości i samozaparcia), podlewając, czekając aż łaskawie zakwitną, aż tu nagle jakiś... pan :) postanawia urządzić sobie na nich parking. Najcudowniejsza jest tu reakcja owego osobnika, który zauważając gdzie wjechał (dopiero, gdy wraca od bankomaciku z gotóweczką) i mówi słodkie „ojej”, po czym sprawdza, czy nie uszkodził sobie koła o krawężnik. Hmmm, może wydaje mu się, że „ w tym miasteczku to on rozdaje karteczki” ?

Bulwar, z pewnością jedno z ładniejszych miejsc naszego miasta, powiedzieć można, centrum letniego życia, nie może szczycić się poszanowaniem mieszkańców. No bo właściwie po co? Można sobie na przykład wyprowadzić pieska, niech sobie zwierzątko pobiega, załatwi swoje potrzeby, a co mi tam, że las jest 20 metrów dalej, zróbmy reklamę naszemu miastu :). Najwyżej nie będę się przyznawać, że piesek jest mój. Pokopie sobie trochę dołków na trawniku, no przecież też musi mieć jakieś rozrywki. Ja w tym czasie zapalę sobie papieroska, przecież trzeba się dotlenić, a jak już mi się znudzi to przypadkiem spadnie mi na trawnik. Nie będę się nawet trudzić żeby go podnosić czy przynajmniej zgasić. Przecież każde miasto ma pracowników do sprzątania, za coś im płacą. I tak wszystko idzie z moich ciężko zarobionych pieniędzy.

A potem każdemu przeszkadzają papierki porozrzucane na trawnikach, (bo ktoś bawił się w Michaela Jordan’a i całkiem przypadkiem nie trafił do śmietnika), kipy papierosów, ludzie depczący trawnik mając trzy kroki dalej piękny chodnik. Dojdzie do tego, że będzie trzeba zainstalować ogrodzenia z drutem kolczastym (oczywiście dodatkowo pod napięciem) wokół trawników, tabliczki pod tytułem „chodnik trzy metry dalej” a wszystkie nasze spacery będą kontrolowane przez GPS ze słodkim głosikiem Real Agatka Speaker, informującym co chwila „skręć w prawo. Idź prosto, za dwa metry skręć w lewo”. Wszystko wydaje się śmieszne (ach ten postęp techniki), ale przyszedł czas, aby przestać warczeć na innych i zauważyć własne zachowanie. Bez moralizatorstwa, ale jak będzie wyglądać nasz jeszcze trochę zielony świat za 5 lat?

----------

kalla

----------

Ten artykuł pochodzi z serwisu Artykularnia.pl - źródła darmowych artykułów do przedruku!

 

Źródło: kalla