JustPaste.it

Dekalog z punktu widzenia emocji - "Przypadki" Katarzyny Groniec

Przypadki Katarzyny Groniec 

Gdy w poprzednim wpisie recenzowałem najnowszy album Dody uczyniłem spory ukłon w kierunku popkultury. Aby zachować równowagę dziś zajmę się muzyką bez wątpliwości niszową. Album, o którym będę pisał leży pod pewnymi względami na przeciwległym biegunie muzycznego globu, w stosunku do poprzednio omówionego.

Zbiory fanów Doroty Rabczewskiej i Katarzyny Groniec, bo to o jej najnowszej produkcji wokalnej, zatytułowanej Przypadki chcę się rozpisać w dzisiejszym moim artykuliku, mają zapewne część wspólną zmierzającą do zera.

 

Te dwie płyty istotnie różni bardzo wiele, szczególnie w warstwie muzycznej. Groniec wykonuje trudną, ambitną muzykę, skomponowaną przez Piotra Dziubka. Pobrzmiewają w niej nuty piosenki literackiej, jazzu, a nawet muzyki poważnej. Miejscami przypomina kompozycje Zbigniewa Preisnera, chyba zresztą nieprzypadkowo, o czym jeszcze napomknę niżej. W związku z tym nie nadaje się za bardzo do wykonywania na stadionach i w wielkich halach. Jest przeznaczona raczej do niewielkich sal koncertowych i klubów. Jest też skierowana nie do słuchacza masowego, ale do melomanów, mających wyrobiony gust artystyczny.

 

Jakie więc podobieństwa mogłem znaleźć z ostrą i wulgarną płytą Dody? Oczywiście nie ma ich ani w warstwie muzycznej, ani w docelowej grupie słuchaczy. Można się ich natomiast doszukać w tematyce utworów. Przypadki to poetyckie rozważania na temat Dziesięciu Przykazań Bożych, czyli Dekalogu. Rozważanie te są prowadzone od bardzo ciekawego punktu widzenia. Nie ma tu mowy o przykazaniach jako takich, ani nawet o grzechach przeciwko nim, ale o emocjach, czy też żądzach, które do tychże grzechów wiodą. Każda z dziesięciu piosenek ujętych w klamry przez dwa utwory instrumentalne ukazuje niejako jedna kategorię emocji: ambiwalentne uczucia wobec rodziców, żądzę seksualną, zazdrość etc.

 

I tutaj jest pogrzebany wampir podobieństw. Bo płyta Dody również skupiała sie na emocjach. O rodzicach co prawda nic tam nie było, ale pożądanie i zazdrość odmieniały sie przez wszystkie przypadki. Ale na tym bynajmniej podobieństwa sie nie kończą. Na obydwu płytach współistnieją ze sobą erotyka i religia, a jest to zjawisko, zdarzające się w produkcjach popkulturowych, nie na tyle jednak często, by nie można uznać jego współistnienia w obydwu albumach za wskaźnik ich wzajemnego podobieństwa.

 

I w tym miejscu znów zaczynają sie różnice. Zarówno bowiem erotyka, jak i religia są przedstawione w tych dwóch produkcjach na dwa znacznie różniące sie od siebie sposoby. U Dody erotyka była wulgarna i dosłowna, u Groniec jest subtelna i ukryta za metaforami, podobnie jak na przykład u Doroty Miśkiewicz. W różnej też postaci obecna jest na obydwu płytach religia. O ile u Dody występuje ona w typowej dla popu i rocka konwencji metafizyczno-paramistycznej, to u drugiej z omawianych artystek przybiera ona postać etyki religijnej. A to się we współczesnej muzyce nie za często zdarza. Etyka owszem, występuje w niej często, ale raczej w oderwaniu od religii, te dwie kwestie w popkulturze funkcjonują niezależnie od siebie.

 

Mamy jednak w polskiej kulturze współczesnej dzieło w pewien sposób podobne do Przypadków, tyle , że nie muzyczne, a filmowe. Mam tu na myśli serial Krzysztofa Kieślowskiego Dekalog. Oprócz tej samej tematyki i podobnego, subiektywnego ujęcia oba dzieła łączy melancholijny nastrój. Dlatego na wstępie zapostulowałem, że zbliżone do preisnerowskich motywy muzyczne nie znalazły sie na płycie przypadkiem, wszak to Preisner tworzył muzykę do Dekalogu. Również i tytuł płyty zdaje się zainspirowany twórczością Kieślowskiego, a mianowicie tytułem jego filmu Przypadek.

 

Różnia się również te płyty moja subiektywna oceną. O ile płytę Dody uznałem za solidną przeciętna, to Przypadki uważam za dzieło naprawdę wysokich lotów.