JustPaste.it

1612 - Sienkiewicz paradoksalnie

Autor opowiada o sienkiewiczowskich wpływach widocznych w filmie 1612. Warto zainteresować się tym filmem, ponieważ pokazuje on stosunki polsko - rosyjskie od zgoła innej strony, niż zwykliśmy na nie patrzeć.

Autor opowiada o sienkiewiczowskich wpływach widocznych w filmie 1612. Warto zainteresować się tym filmem, ponieważ pokazuje on stosunki polsko - rosyjskie od zgoła innej strony, niż zwykliśmy na nie patrzeć.

 

1612

To, że rosyjska superprodukcja 1612. Kroniki burzliwych czasów (Chroniki smutnogo wriemieni) będzie zawierała jakieś odniesienia do książek Henryka Sienkiewicza, a właściwie do ich ekranizacyj było wiadomo od momentu ujawnienia, że jedną z głównych ról w tym filmie zagra Michał Żebrowski, filmowy Skrzetuski z Ogniem i mieczem.


Z prasowych omówień wynikało, że może to być takie właśnie Ogniem i mieczem na opak. Grany przez Żebrowskiego hetman jako quasi-Bohun, carewna Ksenia Godunowa w roli Heleny, kniaź Pożarski jako odpowiednik Wiśniowieckiego. Rosyjski film jednak nie jest kalką polskiego, a inspiracje Sienkiewiczem sięgają znacznie głębiej.


Para głównych bohaterów Andriuszka i Kostka, to taki Onufry Zagłoba w dwóch tomach (każdy z nich jest pół-Zagłobą zarówno pod względem lat, jak i kilogramów). Wychodzą oni z rozmaitych tarapatów dzięki nader oryginalnym konceptom nasuwającym skojarzenie z osobą jowialnego szlachcica. W osobie Andriuszy jest też tu obecny jeszcze jeden sienkiewiczowski bohater – Kmicic. Nie tylko imię to samo, ale nawet część przygód podobna. Andriusza, używając przybranej tożsamości, dostaje sie do oblężonej twierdzy i wydatnie pomaga w jej obronie, między innymi wysadzając oblegającym magazyn prochu. Co nam to przypomina? A scena uwolnienia Andriuszy przez Kostkę z szopy w której był więziony, (po czem miał być nabity na pal) nawiązuje wyraźnie do uwolnienia Kmicica przez jego ludzi z podobnej szopy, w której był przypiekany przez Kuklinowskiego.


Wpływy prozy Sienkiewicza i jej ekranizacyj są więc w tym filmie ewidentne. Należy się z tego cieszyć. Świadczy to bowiem o tym, że kultura polska znów ma pozytywny wpływ na kulturę rosyjską. Że jest na wschodzie chęć do korzystania, przynajmniej częściowego z naszych wzorców kulturowych. Oznacz to, że nasza, polska kultura jest dla innych narodów atrakcyjna. Musimy być tego świadomi starać sie w mądry sposób z tego korzystać.


Jednak nie tylko z polskich inspiracji korzystali twórcy filmu. Co mnie osobiście bardzo zdziwiło, to ogromne nasycenie tego, bądź co bądź historycznego filmu elementami fantastycznymi. Oczywiście głównym jest biały Jednorożec – symbol carskiej Moskwy (jeszcze wtedy nie Rosji). Pojawia sie on dziesiątki razy, zwłaszcza w momentach kryzysowych. Rysem typowo rosyjskim jest postać jasnowidzącego starca słupnika. Jeśli chodzi o fantastykę nierosyjskiego pochodzenia, to widać tu wyraźne wpływy cyklu filmów Nieśmierteny (Highlander). Mam tu na myśli motyw hiszpańskiego najemnika Alvaro Borjy, którego poddanym był Andriusza. Gdy Borja zginął w potyczce z powstańcami Pożarskiego, Andriusza za radą Kostki, swego towarzysza podszywa się pod dotychczasowego pana. I tu zaczyna sie fantastyka. Hiszpan zza grobu uczy go szermierki ( z elementami kabały) i innych sztuk. Ja tu widzę nawiązanie do pseudohiszpana (a w rzeczywistości starożytnego Egipcjanina) Ramireza, który udzielał nauk (zza grobu także) głównemu bohaterowi Nieśmiertelnego.


Oprócz elementów czysto fantastycznych są też częściowo fantastyczne, rzekłbym metafizyczne. Tu należy wymienić motyw biedronki, która najpierw wędruje po kartach świętej księgi wertowanej przez słupnika,a w końcu, przed decydującą bitwą przysiada na ramieniu Pożarskiego i ulatuje w niebo. Wrażenie metafizyczne sprawia też piesek ujadający na armaty oraz smętnie jęczący pęknięty dzwon.


O ile nawiązania do Sienkiewicza wiążą ten film z cywilizacja europejską, to przerost magii w historycznym widowisku to niewątpliwie wpływ azjatycki, kojarzący się z filmem Przyczajony tygrys, ukryty smok. Oczywiście w Ogniem i mieczem też była fantastyka, ale inne były proporcje. Posłużę się porównaniem kulinarnym. Jeśli film to zupa, to w OiM fantastyka to sól, a w 1612 woda.


W filmie nie brakuje też elementów komicznych, zwłaszcza pod koniec. Taki charakter ma wątek kandydatury Andriuszy do carskiego tronu i związanego z tym fabrykowania rodowodu.


Podobieństwa do OiM widać w zastosowanych środkach artystycznych. W jednym i drugim przypadku wykorzystano współczesny folklor muzyczny, tam ukraiński, tu rosyjski i hiszpański. Tak samo jak w polskim filmnie, cudzoziemcy: Niemcy, Polacy, Hiszpanie mówią swoimi językami. Przy Hiszpanach małe potkniecie, wątpię aby celowe – zbyt znane nazwiska. Obok Borjy ( u nas ród Borjów bardziej jest znany pod zitalinizowaną forma nazwiska – Borgia) występuję ... Diego Velasquez. Akurat przy okazji bójki Andriuszy z Velasquezem ma miejsce inne potkniecie – Andriusza używa słowa dynamit, w kontekścoie sugerującym że chodzi o materiał wybuchowy, co jest oczywistym anachronizmem.


Jest to w sumie dobry film, wart zobaczenia, mam nadzieję, ze rychło trafi na ekrany polskich kin. I wcale nie jest antypolski. Czarnymi charakterami są tam nie narody, a poszczególni ludzie, różnych narodowości.