JustPaste.it

Doradcą finansowym każdy zostać może

Na rynku finansowym w Polsce mamy do czynienia z dwoma rodzajami doradców - inwestycyjnym oraz finansowym. Problem w tym, że przeciętny obywatel nie widzi różnicy między tymi dwiema profesjami. Doradca inwestycyjny jest to człowiek, który posiada uprawnienia doradcze potwierdzone zdanym egzaminem państwowym, natomiast doradca finansowy to zazwyczaj człowiek z ulicy.

Doradca finansowy jest bardziej handlowcem czy sprzedawcą niż doradcą. Okazuje się, że wystarczy wziąć udział w tygodniowym kursie na temat finansów, aby po tym czasie móc "profesjonalnie" doradzać innym. Sęk w tym, że ludzie zwani doradcami finansowymi nie mają pojęcia o inwestowaniu. Potrafią tylko powtarzać wyuczone frazesy w rodzaju stałego procentowego, rocznego wzrostu giełdy oraz zalecać dywersyfikację. W zaskakującej większości tak naprawdę nie znają sytuacji na rynku, żyją najzwyczajniej z prowizji ze sprzedaży. W tym momencie niebezpieczeństwem nie jest sam doradca finansowy, ale Kowalski nie widzący różnicy między wspomnianymi wcześniej profesjami.

 

Jakby było tego mało popyt na doradców finansowych nieustannie wzrasta. Dotychczas w Polsce działa 1500 - 2000 doradców, a ich liczba wzrośnie do 10 000. Zarobki tych ludzi mogą przyprawić o zawroty głowy - to kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie! Całkiem nieźle, gdy pomyślimy, że obecny doradca jeszcze rok temu był robotnikiem na budowie, a teraz rekomenduje innym określone produkty finansowe. Wystarczy posiąść odrobinę wiedzy, mieć tupet oraz predyspozycje handlowe, czyli prezentować się jako potencjalny akwizytor, a można odnieść niebywały sukces w tej branży.

Komisja Nadzoru Finansowego chce uregulować rynek doradczy, poprzez wprowadzenie egzaminów weryfikujących wiedzę. Co na to sami doradcy finansowi? Nie mają niczego przeciwko. Twierdzą, że jeśli nie oni mieliby otrzymać certyfikaty to kto inny? Sytuacja zdaje się rysować bardzo prosto.

Doradztwo finansowe w Polsce dopiero zaczyna swój rozwój. Ludzie będący dzisiaj agentami ubezpieczeniowymi czy typowymi akwizytorami, chętnie przeszkalają się, aby móc zarabiać większe pieniądze. Nic w tym dziwnego w końcu doradcy finansowi to też ludzie i muszą z czegoś żyć.

Mimo ostatnich zawirowań na rynkach kredytów subprime, popularność polecanych przez doradców finansowych produktów nie słabnie. Niektórzy postrzegają wspomniane turbulencje jako korektę, która lada dzień się skończy. Czy słusznie? Czas pokaże. Wszyscy na razie twierdzą, że długoterminowy trend wzrostowy powróci na stałe, a fundusze znowu zaczną osiągać ponadprzeciętne stopy zwrotu. A jeśli nie? Czy będziemy mieli do czynienia z publicznym linczem tzw. doradców finansowych w przypadku kilkudziesięcio procentowych strat poniesionych przez polecane dziś produkty?