JustPaste.it

Margo - całkiem udanie w stylu Dąbrowskiej

 Margo

Dodatek „Kultura" do „Dziennika" opublikował 28 grudnia swoiste podsumowanie roku 2007 w kulturze. W ramach tego podsumowania Marcin Staniszewski napisał między innymi takie słowa:

Dąbrowską chcieli zrobić z Moniki Brodki, Karoliny Kozak i Justyny Steczkowskiej, dzięki czemu ich płyty były przewidywalne jak przemówienia Donalda Tuska - pełne tej samej mdłej słodyczy.

 

Stylizowanie doświadczonej piosenkarki Justyny Steczkowskiej na wzór Ani Dąbrowskiej jest na pewno grubym nieporozumieniem. Natomiast w przypadku debiutantki, czy nowicjuszki, takiej jak omawiana dziś przeze mnie Margo, nawiązanie do stylu bardziej doświadczonej koleżanki jest rozwiązaniem jeśli nie optymalnym, to bardzo dobrym.

 

W zasadzie Margo nie jest debiutantką. Występowała juz wcześniej jako Gosia Da Luxe, ale można uznać, że jej płyta Dlatego walcz nagrana pod nowym pseudonimem jest sui generis nowym otwarciem. Słuchając tej płyty przypomniałem sobie zacytowany wyżej fragment tekstu Staniszewskiego. Większość utworów, a mianowicie Hipnotyzuj mnie, Dlatego walcz, Do Ciebie wrócę, Spragniona Ciebie, Przekonaj się sam, Enjoy Yourself , Prawdą się kieruję mogłaby sie znaleźć na dowolnej płycie Dąbrowskiej. Są to utwory całkiem dobrze wykonane, bedzie nieżle, jeśli w tym kierunku ukształtuje się styl Margo.

 

Najmocniejszym punktem płyty jest akustyczny cover Indii.Arie Simpson Ready for love, notabene dosyć często wykonywany prze polskie artystki. Margo wykonuje go genialnie, jest to najlepsze wykonanie tej piosenki, jakie w życiu słyszałem. Głos wokalistki na tle wiolonczeli nabiera szczególnie przyjemnego brzmienia. Tej piosenki można słuchać w kółko, podczas gdy reszta nuży po pięciu-sześciu przesłuchaniach. Takich utworów powinno być na płycie pięć, a nie jeden.

 

Natomiast zupełnym nieporozumieniem kompletnie psującym płytę są anglojęzyczne utwory dyskotekowe, czy też klubowe Green Light i Let Me Feel (ten drugi w trzech wersjach). One tu zupełnie nie pasują, nic pozytywnego nie wnoszą, tworzą za to stylistyczny chaos i odbiorczy dysonans. Prowokują również do pytań dla kogo i do jakich celów jest ta płyta przeznaczona? Do tańczenia, czy do słuchania?

 

Innym mankamentem płyty jest monotematyczność tekstów. Relacje damsko-męskie nie są jedynym tematem, o którym warto śpiewać. Jeśli Margo chce trafić do fanów smooth jazzu, musi śpiewać również na tematy bardziej globalne. Wolałbym też, gdyby cała płyta była po polsku.

 

Płyta jest tak nierówna, że mimo zachwytu nad niektórymi utworami muszę ją ocenić raczej nisko. Jako, że wolę skale uczelniana niż szkolna przyznaje płycie ocenę dość dobrą (3,5). Mogłaby ona być dużo wyższa. Gdyby wywalić discomłoty byłoby 4,5, a gdyby na ich miejsce wstawić piosenki akustyczne po polsku i na inne niż d-m tematy nawet 5.

 

Margo startuje z piosenką Dlatego walcz w preeliminacjach Konkursu Piosenki Eurowizji 2008. Obym się mylił, ale raczej nie ma szans z Isis Gee, która popularność zdobyła w Tańcu z gwiazdami. Gdyby jednak udało jej się wygrać etap krajowy jest jedyna z grona jego uczestników mającą szansę przebrnąć przez europejski półfinał.

 

 

 

 

 

Źródło: http://svetomir.blox.pl/2008/01/Eurowizja-Margo-8211-calkiem-udanie-w-stylu.html