JustPaste.it

Jak przyrządzać i spożywać potrawy, czyli o energetyce pożywienia

ENERGETYKA POŻYWIENIA

 

 

 

Człowiek jest istotą energetyczną (mówię o tym w opracowaniu „Biomagnetyzm: cudowna moc w życiu”).

 

Na każdym dotkniętym przedmiocie pozostawiamy więc swój energetyczny ślad. Z tego względu jest niezwykle istotny sposób przyrządzania potraw.

Najsilniejszą energetycznie częścią ciała są ręce. Zwróciłeś uwagę, co robisz, kiedy np. boli Cię głowa? Natychmiast przykładasz bezwiednie ręce do tego miejsca. Kiedy dziecko przybiegnie do nas po pomoc, bo uderzyło się np. w nóżkę, to typową reakcją jest przyłożenie ręki na bolące miejsce. „Leczenie poprzez nakładanie rąk...”.

 

Przyrządzając więc potrawy dla Twoich bliskich i myśląc jednocześnie o nich z miłością – energetyzujesz te potrawy, dodajesz im ducha, smaku, siły i wpływasz  w sposób pozytywny na zdrowie tych, którym przyrzadzasz posiłki. A energia spływa do nich przez Twoje ręce. Energia naszych myśli jest przekazywana m.in. dzięki tzw. pamięci wody zawartej w potrawach (o pamięci wody piszę w opracowaniu „Czysta woda zdrowia doda”).

 

Wspomnijmy jeszcze, że potrawy powinny być również przyrządzane z produktów świeżych, zawierających energię życia, biowitalnych, a raczej „radiowitalnych”. Określenia tego użył francuski inżynier Simoneton po stwierdzeniu już kilkadziesiąt lat temu, że żywe komórki każdego organizmu - roślinnego czy zwierzęcego - wysyłają promieniowanie (biofotony wg niemieckiego biofizyka prof. Fritza-Alberta Poppa), które zanika wraz z ich śmiercią.

 

Organizmy ludzi i zwierząt wyższych wysyłają promieniowanie o długości fal ok. 6500Å (angsztremów).

Surowe warzywa, owoce, świeże zboża, orzechy są witalne, czego dowodem jest wypromieniowywanie przez nie fal o długości ok. 9000 Å, natomiast wędliny, gotowane mięso, białe pieczywo, fermentowane sery, herbata, kawa, konfitury – ok. 3000 Å (wg Simonetona).

 

Sprawcami tej witalności naturalnych, surowych pokarmów roślinnych są tzw. żywe makrocząsteczki o spiralnej budowie, oddziałujące na inne żywe organizmy. Cząsteczki te badali dwaj niemieccy profesorowie: biolog Walter Ostertag i biofizyk Fritz-Albert Popp (o niektórych badaniach prof. F.A. Poppa piszę w opracowaniu „Biomagnetyzm: cudowna moc w życiu”).

Nie ilość kalorii decyduje więc o odżywieniu, naergetyzowaniu człowieka, lecz energia, którą w odpowiedniej postaci daje nam natura.

Już w 1945 r. pisał o tym wielki fizyk Erwin Schrödinger, że w żywieniu chodzi przede wszystkim o „przekazanie organizmom energetycznego porządku ze środowiska”. Co szczególnie istotne – największą witalność mają rośliny dziko rosnące, co wykazały pomiary poziomu biofotonów oraz fotografie kirlianowskie („Czwarty Wymiar” nr 4/2006, „Spirale życia i energii”, Ilona Słojewska).

 

Dodajmy jeszcze – już jakby poza nawiasem, że martwym (zdechłym?) „pokarmem” (o ile można takiego określenia – „pokarm” – użyć w tym przypadku) jest rafinowany cukier, margaryna, konserwy, mocne alkohole (wódki, likiery). Te produkty nie wykazują żadnej radiowitalności. A przecież pożywienie, które wchłaniamy powinno być „dostrojone” do naszego organizmu.

Nasza radiowitalność może ulegać zmianom i jej poziom jest uzależniony od rodzaju spożywanego pokarmu. Pokarmy „martwe”, a także mięso obniżają nasz potencjał energetyczny.

Organizm zrównoważony, o pełnej witalności poradzi sobie bez problemu z promieniowaniami o niskich potencjałach. Pod warunkiem wszakże, że „spotkania” z takimi niskimi potencjałami nie będą odbywały się nazbyt często, a organizmowi będzie zwykle dostarczany pokarm o dużej witalności.

 

Na jakość potraw wpływa coś jeszcze. Mowa o błogosławieństwie.

Błogosław zawsze pokarm. Nie wstydź się tego. Ucz również swoje dzieci takiego zachowania. Rozumiem, że ktoś może tego jeszcze nie rozumieć, dlaczego powinniśmy wszyscy to robić. Tu powiem tylko, że moc błogosławieństwa jest olbrzymia.

Bądź również wdzięczny, że masz codziennie pokarm dla siebie i Twoich bliskich – ten cudowny dar, którego przecież wielu ludziom brakuje...

 

Czy zwróciłeś już  uwagę, że Jezus zawsze składał Bogu dziękczynienie przed każdym posiłkiem – zarówno wówczas kiedy rozmnażał chleby i ryby, jak i podczas Ostatniej Wieczerzy? Dziękczynienie ma moc, której – podobnie jak błogosławieństwa – nie da się przecenić.

 

Jeszcze nie tak dawno w większości domów przed posiłkiem odmawiano modlitwę dziękując za dar pożywienia. Miało to z pewnością pozytywny wpływ m.in. na profil elektronowy pokarmu, czyli wpływało w wybitnie dobroczynny sposób na jakość pokarmów. Stwarzało  jednocześnie  dobry nastrój (powiedzielibyśmy - oddziaływało „dobrą” falą mechaniczno-akustyczną) wśród siedzących przy stole, co odnosiło później zbawienny wpływ również na jakość trawienia.

 

Dlaczego tak jest?

 

Otóż ciało funkcjonuje według pewnego wzorca i wchłania dźwięki. Każdy mózg wytwarza pole elektromagnetyczne w postaci fal o określonych cechach, które wypromieniowuje. Każde wypowiedziane słowo tworzy w przestrzeni fale mechaniczno-akustyczne – również o określonych cechach. W tym momencie osoba myśląca, wypowiadająca się, staje się nadajnikiem fal. Osoba, której posyłamy nasze myśli lub słowa staje się odbiornikiem fal.

 

Charakterystyki wypromieniowywanych fal zależą z pewnością od naszych stanów świadomości, od energii wkładanej w myślenie, wypowiadanie słów.

Jaki rodzaj emocji powstanie podczas wypowiadania słów „Kocham Cię”, a jaki, kiedy wypowiadamy słowa „nienawidzę ciebie”?

Jakie będą charakterystyki fal podczas każdej z tych wypowiedzi?

Jakie będą również skutki działania tak różnych fal na scalony układ Twojego piezoelektrycznego organizmu?

„K o j ą c e  słowa..., k o j ą c e  dźwięki pieszczące duszę i ciało...”

 

Nie tylko słowa. Podobnie myśli – posiadają one niezwykłą wprost  moc. Dlaczego? Ponieważ każda myśl jest falą energetyczną.

Myśli mogą działać nawet na martwe przedmioty „ładują” je określonymi właściwościami. Wykorzystują to m.in. lamowie tybetańscy nadający medykamentom lub wodzie właściwości uzdrawiające. I od razu dodajmy gwoli jasności – nie ma tu żadnych cudów lub magii – jest tylko wykorzystanie praw przyrody, których działania często jeszcze nie znamy.

Przypuszcza się, że na tym polega moc zbiorowych modlitw w określonych intencjach. W myśl tej zasady działają również grupy uzdrowicielskie skupiające całą swoją wolę na tym, aby w określonym momencie przesłać określonej osobie pozytywną, leczniczą energię. Uzdrawiająca moc modlitwy kryje się w pozytywnych emocjach podwyższających wibrację organizmu i zwiększających jego potencjał energetyczny.

„Grupa zaabsorbowana jedną sprawą może stworzyć siłę myślową i energetyczną mogącą oddziaływać również na materialną strukturę świata” – stwierdzili w 1997 r. badacze zorganizowani w grupie Gaiamind Project realizujący Global Consciousness Project (Program Badania Świadomości Globalnej).

 

Dzisiaj posiłek traktujemy zazwyczaj „technologicznie” – mamy dostarczyć ciału niezbędne składniki pokarmowe. Nieważne, w jakiej atmosferze, nieważne, w jakiej kolejności, nieważne, w jakich okolicznościach. Często w atmosferze pośpiechu, poganiania, złości, na byle jak nakrytym stole. Najważniejsze, aby „niezbędne” składniki pokarmowe trafiły do żołądka.

 

Jeszcze niedawno mówiło się o pożywieniu w postaci uniwersalnej pigułki, w której będzie wszystko, czego organizm potrzebuje.

Czy da się jednak wyprodukować „pigułkę” miłości, czułego gestu, ciepłego spojrzenia, miłego dotyku, serdeczności, przebaczenia? Czy nasz organizm tego nie potrzebuje?

Czy to nie tyle nasz organizm tego potrzebuje, ale MY? A w końcu czym jest nasz „organizm” – czy tylko kawałkiem myślącego, poruszającego się, wybacz, mięsa? Czyż człowiek nie jest wspaniałym połączeniem ciała i ducha?

 

Jak dużo błędów jeszcze popełnimy, aby dojść w końcu do wniosku, że jedynie inne spojrzenie na istotę człowieczeństwa i powrót do wypracowanych przez wieki zachowań może poprawić naszą ludzką egzystencję? Czy postępy cywilizacji mają sprowadzać się wyłącznie do technicyzacji życia w każdej jego dziedzinie?

  

NAKIERUJMY NASZE

 

PROŚBY, MYŚLI I MODLITWY

 

NA DOBRO WSZYSTKICH

 

CZUJĄCYCH NA ZIEMI ISTOT.

 

OTRZYMAMY WÓWCZAS DOBRO.

 

                               Sri Chinmoy, Ambasador Pokoju ONZ 

 

Dla organizmu ma więc znaczenie nie tylko ilość kalorii, witamin, minerałów zawartych w pokarmach. Musi je nasycić jeszcze energetyka człowieka, dodajmy – pozytywna energetyka.

Smaku potrawom nie nadają jedynie pieprz i sól, czy inne przyprawy...

 

A w jakim nastroju powinniśmy spożywać pokarmy?

 

 

NIGDY W NAPIĘCIU,

 

NIGDY TEŻ

 

W STANIE ZMĘCZENIA, PODNIECENIA

 

CZY WŚCIEKŁOŚCI

 

NIE POWINNO CIAŁO PRZYJMOWAĆ

 

ŻADNEGO POKARMU. 

Edgar Cayce, „Śpiący Prorok”

 

Przy okazji zwróćmy uwagę na nasz sposób jedzenia. Nigdy nie jedz w pośpiechu, na tzw. „chodzie” – biegnąc  i trzymając w jednej ręce aktówkę, a w drugiej hamburgera.

 

 

NA ULICY JEDZĄ TYLKO PSY.

 

Mądrość Talmudu

 

Jest i inny sposób: „Lewe oko w gazecie, prawe w telewizorze, usta w kubku z kawą, a na uszach słuchawki walkmana”. A ciało reaguje nawet podświadomie na wszelkie bodźce... Jak w takich warunkach może być mowa o prawidłowym trawieniu?

 

Powodzenia więc w komponowaniu Twojej życiowej strawy!

 

 

„Boże, Ojcze-Matko nasz! W imię Twoje błogosławię to jedzenie, które mamy dzięki Twojej łasce i dobroci.

 

Boże, przesyć je Twoją Boską energią miłości i spraw, aby w doskonały sposób energia ta przesyciła również i nas.

 

Dziękuję, dziękuję, dziękuję…”