Wielki Post ma swoje specyficzne nabożeństwa paraliturgiczne. Najsłynniejszym, znanym w całym katolickim świecie jest Droga Krzyżowa, swoje korzenie mająca w Jerozolimie, w praktykach pielgrzymów, wędrujących śladami Zbawiciela.
Również Litania do Najdroższej Krwi Pana Jezusa, o której będę pisał w jednym z następnych tekstów, zatwierdzona do użytku publicznego przez bł. Jana XXIII ma zasięg ogólnoświatowy. Z drugiej strony są wielkopostne nabożeństwa paraliturgiczne o typowo polskim charakterze, rozpowszechnione przede wszystkim w naszym kraju. O nich chcę pisać dzisiaj. Najsłynniejsze w tej grupie są Gorzkie Żale.
Nabożeństwo to ułożył na początku XVIII wieku ksiądz Wawrzyniec Stanisław Bonning (Benik) ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy i ogłosił drukiem w roku 1707 pod tytułem Snopek mirry z Ogroda Gethsemańskiego, albo żałosne Gorzkiej Męki Syna Bożego...To zaledwie początek tytułu, ale niestety do całości nie udało mi się dotrzeć. Jeśli kto z Państwa zna cały tytuł, będę wdzięczny za informację. Nabożeństwo z jednej strony opiera sie na motywach ówczesnej Jutrzni, z drugiej zaś zawiera pewne elementy misteriów liturgicznych. Żeby sie podobieństwa strukturalnego Gorzkich Żalów i Jutrzni dopatrzeć trzeba wiedzieć, że ta ostatnia nazwa oznacza nie jedno a dwa różne nabożeństwa. W obecnych brewiarzach Jutrznia nazywana jest godzina kanoniczna, która po łacinie zwie się Laudes, a która dawniej w Polsce była zwana Chwalbą. Natomiast do reform liturgicznych Pawła VI, Jutrznia zwano nabożeństwo, które po łacinie zwie się Matutinum, a któremu w obecnym brewiarzu odpowiada Godzina Czytań. I właśnie na owym Matutinum wzorowane są Gorzkie Żale.
Dawna Jutrznia składała się z wezwania i trzech nokturnów. W każdym zaś nokturnie były trzy psalmy. Po reformie układ ten zachował sie jedynie w monastycznej Godzinie Czytań, z tymże tam w tygodniu s ą dwa nokturny, a jedynie w niedzielę trzy. Analogicznie Gorzkie Żale składają się z pobudki i trzech części, z których każda zawiera trzy pieśni. Co więcej niektóre Jutrznie, na przykład żałobna można było rozbijać na trzy dni i każdego dnia śpiewać inny nokturn. Podobnie jest też z Gorzkimi Żalami, które również rozbija się na części i w kolejne niedziele Wielkiego Postu śpiewa sie po jednej części właśnie.
Ciekawa jest też sama historia powstania nabożeństwa i towarzyszących mu okoliczności. Spośród wielu artykułów, jakie na ten temat można znaleźć w sieci, polecam ten, choć jego minusem , jest brak podpisu autora. Przedstawia jednak tę historię w sposób najbardziej interesujący z wszystkich, które przeczytałem.
Jak na tak popularne nabożeństwo, bardzo mało jest dostępnych w sieci plików z nagraniami. Najczęściej jest to tylko sama pobudka, co akurat nie dziwi, bo cześć tę wykonawcy sobie upodobali i trafiła ona również na większość płyt z pieśniami postnymi, których w ostatnich kilkunastu latach ukazało się nie tak znowu mało.
Pobudka w wykonaniu chóru KULu
Pobudka w wykonaniu scholi Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego
Całe Gorzkie Żale znalazłem w sieci tylko jedne,na stronach Gościa Niedzielnego w opracowaniu Andrzeja Banasiewicza, śpiewane przez Chór Reprezentacyjny Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego
CZĘŚĆ I
LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM
CZĘŚĆ II
LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM
CZĘŚĆ III
LAMENT DUSZY NAD CIERPIĄCYM JEZUSEM
Znalazłem również dosyć ciekawy utwór, swoistą piosenkę opartą o motywy Gorzkich Żali.
Gorzkie Żale zmieniały się przez wieki. Tekst, który znamy dzisiaj, powstał po ostatniej wojnie. Od poprzednich wersji różni się tym, ze usunięto z niego wszelkie odwołania do Żydów, jako sprawców śmierci Chrystusa. Nie znalazłem w internecie dawniejszej wersji tekstu, dlatego przedstawiam takowa poniżej, w postaci skanów. Miałem w tym tekście pisać jeszcze o Godzinkach o męce Pana Jezusa, ale jako, że i bez tego się rozrósł poruszę ich temat kiedy indziej.
Bo jeszcze i o Gorzkich Żalach trochę napisać trzeba. Otóż ostatnio nabożeństwo to, a właściwie odniesienie do niego pojawiło sie w prześmiewczym serialu komediowym Włatcy Móch. Gorzkie Żale są ulubionym utworem muzycznym jednego z bohaterów, martwego Czesia. Twórca serialu, Bartosz Kędzierski, wyjaśnia w wywiadzie, dla Gazety Wyborczej, że Czesio lubi Gorzkie Żale (zresztą w serialu pisane są jako Gożkie Rzale), gdyż mieszkając na cmentarzu, często je słyszy. Ot, zasada inżyniera Mamonia. Tyle, że na cmentarzu Gorzkich Żali się nie śpiewa, o czym zapewne pan reżyser nie wiedział. Wpisał się więc w schemat typowy dla filmowców, nawet tych największych. O wielu rzeczach wiedzą dużo, gdy je przedstawiają w filmach dbają o szczegóły. Nie dotyczy to jednak kwestii religijnych. W tej materii 90% filmowców to totalni ignoranci. Gdy ukazują w filmach życie religijne popełniają błąd za błędem. Pisałem juz o tym, recenzując Miłość w czasach zarazy.