JustPaste.it

Czy Bóg jest w kościele?

widze Go kiedy oczy zamykam,
słysze Go kiedy cisza gra...

Chodzę do kościoła, bo wychowano mnie w wierze katolickiej, bo rodzice mnie nauczyli spełniać ten obowiązek. Ale czy zawsze wiem dlaczego tam idę? Czy tylko obowiązek, czy strach przed grzechem? Czy idę tam szukać Boga, czy chcę tam się z Nim spotkać?
Pewnie tak, bo jestem już dużą dziewczynką i z pewnością sam obowiązek nie zagoniłby mnie tam w niedzielę.

Szukam Go, ale czy właśnie tam znajduję? Przecież to Jego dom i tam powinien na mnie czekać. Ale jakże często nie potrafię Go znaleźć.

Widzę w kościele tłumy ludzi, odświętnie ubranych, uśmiechających się do siebie w czasie przekazywania znaku pokoju. Ale już ci sami ludzie przy wyjściu z nabożeństwa potrafią się rozpychać i nie są tacy sympatyczni jak przed chwilą.

Widzę w kościele kapłanów w pięknych szatach, ołtarz przyozdobiony świeżymi kwiatami, biały obrus i palące się świece.

I modlitwa – tak często wypowiadane Jego imię. Wszyscy Go wołają, proszą, dziękują. Tyle razy dziennie wypowiedziane Imię Boga! A On milczy.

Wtedy się zastanawiam czy On w tych murach naprawdę jest?

Dużo łatwiej udaje mi się Go spotkać w długą, bezsenną noc, gdy myśli kłębią się w głowie i nie umiem znaleźć spokoju snu. On przywołany po cichu przychodzi i daje ukojenie. Każdy ból daje się znieść jeśli zdam sobie sprawę, że przecież On mi pomoże.

Widzę Go w starym człowieku, który wie, że już ma krótki czas na ziemi, że wkrótce się z Nim spotka. W oczach takiego człowieka jest taki ludzki strach przed nieznanym ale jednocześnie tęsknota za nieuniknionym i wiara w to, że On jest dobry. Jest oczekiwanie na spotkanie.

Widzę Go w moich Rodzicach, którzy kochają mnie tak jak On, czyli pomimo moich wad i ułomności, pomimo mojego trwania w głupim uporze. Oni mnie kochają chociaż muszą często na mnie czekać. Tak jak On. Ich miłość jest namiastką tej miłości, którą On nam daje.

Łatwo jest mi Go zobaczyć na polu, w lesie, gdzie tak naprawdę każdy listek, każdy ptak jest dowodem na Jego istnienie. Potęga i piękno gór też zawsze przywołują myśli o Nim. Bez ludzkiej ingerencji, bez naszej przemądrzałej pewności siebie On to wszystko stworzył i wszystko funkcjonuje do czasu, aż my się do tego nie wtrącimy.

Widzę też Go w oczach małego dziecka, które zawsze jest dla mnie największym cudem życia. Te oczy mają w sobie jeszcze Jego odbicie.

Najtrudniej jest mi jednak dostrzec Go w sobie. Zamykam się przed Nim i nie pozwalam wejść o mojego pokręconego wnętrza. Boję się, że to co tam zobaczy zniechęci Go i mnie zostawi.

Ale On przecież wie wszystko i ta ucieczka nie ma sensu.

 

Podyskutuj z nami na www.myPolinfo.com