JustPaste.it

Pożegnanie z bajką

Prolog: Wieki temu, gdy po lasach biegało wiele zwierząt i wesołych elfów, a morza były pełne śpiewających syren; pisarze, bajarze i wszelacy mędrcy spisali niepodważalne prawa bajek i baśni, by nikt, nigdy nie naruszył równowagi świata bajki.

Prolog: Wieki temu, gdy po lasach biegało wiele zwierząt i wesołych elfów, a morza były pełne śpiewających syren; pisarze, bajarze i wszelacy mędrcy spisali niepodważalne prawa bajek i baśni, by nikt, nigdy nie naruszył równowagi świata bajki.

 

    Myśliciele ci wiedzieli, że przewaga dobra lub zła nad drugą ze stron może spowodować nie spełnienie, przez którąś z baśni, reguł jakie bajki musiały wypełniać, aby móc się zakończy. A to spowoduje śmierć baśni i ich świata. Jak piszą mędrcy w Kodeksie:

        „A więc tak jak słońce musi wymieniać się z księżycem, by nastawał dzień po dniu; tak w każdej bajce każde zło musi zostać rozpoznane i pokonane przez dobro, by kolejna bajka mogła ożyć i opowiedzieć swą legendę”.

1. Początek

Dawno, dawno temu, gdy jeszcze ludzie byli mądrzy i prawi, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami i za dwoma oceanami istniała pewna piękna Kraina. W tej urodziwej Krainie podróżni mogli znaleźć wszystko. Rozległe jeziora i wysokie góry. Wśród roztańczonych tubylców i palm uginających się od kokosów mogli oni opalać się albo wtuleni w futra lepić bałwanki z Eskimosami oraz spać w lodowych domkach. Każdy mógł tu znaleźć coś dla siebie. Mieszkańcy tych ziem byli dumni z tego, iż są córkami i synami właśnie tej Krainy, gdyż jej władcy dali im prawo do mówienia i robienia czego tylko chcieli. Dzięki temu przywilejowi każdy mógł głośno powiedzieć co myśli o swoim sąsiedzie lub burmistrzu. Mogli podróżować swobodnie po swoim kraju lub wybrać się do któregokolwiek z miast znajdujących się w zamorskich krainach. Ludzie z Krainy również dlatego pysznili się przynależnością do swego kraju, gdyż każdy tu był traktowany na równi z innymi. Nikt nie mógł zostać wepchnięty za karę do lochów, jeśli nie przeprowadzono sprawiedliwego procesu. Tak, Mieszkańcy Krainy naprawdę mieli wielkie szczęście. W owych czasach nie było żadnego innego miejsca, w którym panowałyby takie prawa, a władcy byli tak mądrzy.

2. Jak to w bajkach bywa: Czarny Charakter i Lustro

Ale i nad tą Krainą Szczęśliwa Gwiazda nie mogła długo świecić. Pewnego roku - nie jestem w stanie podać którego, gdyż wiele ksiąg z tych lat albo zaginęło albo atrament którym zostały spisane wyblakł i czytanie ich nawet mnie sprawia wielką trudność - wojna roztoczyła swe ciemne skrzydła nad wszystkimi krainami, kraikami i mysimi dziurami jakie były na całym świecie. Wiele lat minęło nim potężne machiny wojenne zniknęły z ulic, a miasta znów zaczęły zaludniać się kolorowymi kramami i wesołymi dziećmi. Najmniej w czasie wojny ucierpiała Kraina, ale i ona wracała z trudem i powolutku do normalnego życia. Ale myli się ten, który myśli, iż w tej idealnej Krainie wszystko wróciło do normy. Nie. Jak to bywa nie tylko w Bajkach, ale i prawdziwym świecie w Krainie byli ludzie (tzw. Czarne Charaktery), którzy nie chcieli, by wszystko było tak jak przed wojną. Marzyła im się Kraina, w której ludzie wykonują i mówią to co im się każe oraz wierzą w to, co się im narzuci. Tak więc nasz Czarny Charakter (jeden bo wiadomo, co za dużo to niezdrowo) postanowił, że przejmie władzę i spełni swoje marzenie.

- Tak więc postanowione! Położę kres samowoli i swobodzie mieszkańców Krainy! Zdobędę wszelką władzę nad wszystkim i wszystkimi! – zawołał pewnego chłodnego ranka Czarny Charakter niewiadomo gdzie, do niewiadomo kogo.

Nie wiedział tylko Czarny Charakter jak spełnić swoje pragnienia, gdyż nie posiadał on tak jak każdy Czarny Charakter posiadać powinien, magicznego przedmiotu, który według jego mniemania miał zapewnić mu sukces w jego złej i okrutnej krucjacie. Niespodziewanie jednak, nawet dla niego samego - Czarnego Charakteru, taki przedmiot posiadał.

- Ale jak to osiągniesz? – zawołał do niego z Lustra (które podarowała mu niedawno jego Mamuśka) bliźniaczo podobny Czarny Charakter.

- Ach, ach… Ty mówisz! Czemu jesteś tak bardzo do mnie podobny? Kto cię nasłał na mnie? Czerwonoskórzy??? – zawołał z trwogą w głosie CC (to tak dla skrótu).

- Jestem taki sam, bo jestem twoim bliźniaczym odbiciem… Lustrem przecież jestem twoim no! Od Mamuśki…. No pytam, jak chcesz to wszystko osiągnąć? – odparł niewzruszony, łamaną ruszczyzną BCC (czyli Bliźniaczy Czarny Charakter). No ta, nie wiesz… przyjdź wieczorem i wypowiedź magiczną formułkę (bajkową, no wiesz?) to ci podpowiem.

Tak więc CC wieczorem stanął przed Lustrem i drżącym głosem, z kilkoma książkami pod pachą („cholera gdzie jest ta formułka!”) wymówił takie oto zdanie: „Lustereczko, lustereczko powiedz przecie, kto jest najokrutniejszy w świecie?”. I tu (ku zdziwieniu zapewne wielu czytelników) Lustro nie powiedziało CC, iż to on jest tymże najokrutniejszym w świecie (gdyż naturalnie jeszcze nim nie był), lecz…

 

3. Szpony Dziwnej Krainy i Wściekle Czarny Kruk Poliglota

Zwierciadło pokazało mu wtedy nieznaną większości ludzi zamorską krainę, w której niedźwiedzie polarne zimą chodzą po ulicach, a mieszkańcy jej są tak smutni i pełni goryczy, iż nawet dobry los biorą za złą monetę i przeklinają go. Przez wiele dni Czarny Charakter przychodził przed Lustro oglądać to miejsce. Wiele też dni zastanawiał się czemu Lustro pokazuje mu ten dziwny kraj. Aż pewnej wyjątkowo Czarnej Nocy Lustro samo, bez pytania CC („cóż za samowola… trzeba będzie w przyszłości coś z tym zrobić”) pokazało znów tą Dziwną Krainę, a w oknie jego apartamentu przysiadł kruk.

- Witaj Czarny Charakterze, nazywam się Wściekle Czarny Kruk Poliglota i jestem opiekunem oraz tłumaczem Lustra. Ponieważ nie znasz zamorskich języków, będę Ci pomagał w zrozumieniu tych języków, byś swój okrutny plan mógł zrealizować – rzekł Kruk, po czym wfrunął do środka i usiadł na wielkim, dębowym biurku, które to Czarny Charakter również otrzymał od Mamuśki.

        Tak więc dzięki Wściekle Czarnemu Krukowi Poliglocie CC zaczął rozumieć ten nieznany język, który słyszał już od tylu dni (warto dodać, iż Wściekle Czarny Kruk Poliglota pysznił się certyfikatami znajomości wielu języków obcych). CC słuchał i patrzył, niczym zaczarowany („a fe, co ty gadasz no!”), na scenki rozgrywające się przed jego oczami. Widział on jak Dostojni Panowie (na to wskazywały ubiory i miejsce w jakim się znajdywali) krzyczą na siebie z naburmuszonymi minami, wymachując co chwila plikami kartek: „Grunt to dobre wychowanie!”, "Widział kto takiego osła?!", "A to krowa!", „Tak nabłocić! A to świnia!", „Co za łeb barani”, „Takich nikt już nie wychowa, Trudno... Wszyscy się wynoście!".

Słowa te były dla uszu Czarnego Charakteru niczym poezja. Po chwili zawołał on do Lustra (lub Dostojnych Panów, kto go wie). – „Dzięki, dzięki wielkie za wskazanie mi właściwej drogi!”.

- To znaczy co zrobisz? – odparł z nadzieją w głosie BCC

A CC niczym poeta w natchnieniu, zaczął opowiadać bliźniaczo podobnemu Czarnemu Charakterowi co zrobi:

- By osiągnąć to czego chcę muszę mieć pewność, że Mieszkańcy Krainy sami będą wskazywać mi („Nam, nam!”) - No tak nam… - ludzi grożących mo… naszym rządom. Wiem, że jeśli Mieszkańcy przestaną ufać sobie nawzajem i będą się bać panicznie wszystkich, a my staniemy się dla nich jedynym źródłem dobra, plan się powiedzie.

I jak krzyknął tak zrobił. A Szpony strachu i Chaosu zaczęły zaciskać się na gardłach Mieszkańców Krainy.

4. Klątwa „Dziwnej Krainy”

          I tak w Krainie zapanowały złe czasy. Czarny Charakter przekonał Mieszkańców, iż w wśród nich są Źli (to oni spowodowali wojnę), których trzeba przykładnie ukarać. CC straszył ludzi kolejną wojną, którą Źli i ich poplecznicy mogą wywołać w Krainie, jeśli nie przeciwstawią się im wszyscy. Czarny Charakter korzystając z „podpowiedzi” Dostojnych Panów (to znaczy tego co przetłumaczył mu Wściekle Czarny Kruk Poliglota) zyskiwał coraz większy poklask wśród Mieszkańców oraz władzę. Z zapomnianych skarbców wyjmował stare dokumenty, które miały świadczyć o konszachtach Władców ze Złymi. Przekupując kilka niewiast oskarżył kilku kolejnych o złe maniery. W czasie wieców ostrzegał córki i synów Krainy przed Tamtymi (co było równoznaczne ze Złymi). Przekonywał, że nie każdy powinien mieć możliwość wypowiadania się publicznie, gdyż większość mówi brednie, które mogą zaszkodzić Krainie. Mieszkańcy zaczęli chodzić do Tajnej Policji „na spowiedź”, by mówić o podejrzanych koneksjach sąsiadów, żon, mężów, kochanków albo o ich podejrzanych wyjazdach do innych krainek. Bo CC opowiadał Mieszkańcom jak źli i pozbawieni manier są ludzie z zamorskich krain. Wielu Mieszkańców przestało więc podróżować do dalekich krain, nawet jeśli ich bliscy tam mieszkali. A lochy zaczęły zapełniać się Tamtymi. Tajna Policja wyszukiwała ich i łapała w nocy i w dzień. W pewnym momencie ludzie z Krainy przestali nawet wychodzić z domów, gdyż bali się, że jeśli powiedzą Złe słowo lub spotkają Złą osobę dołączą do Tamtych. A Szpony strachu i Chaosu zaciskały się coraz ciaśniej.

5. Przedostatnia część, czyli Bohater nadchodzi

     Ale tak jak w Bajkach są Czarne Charaktery, tak i są Bohaterowie, którzy ratują z opresji uciemiężone ludy i z niewoli (oraz niechcianego ożenku) niewinne niewiasty. Nasz Bohater cierpliwie odczekał określony przez Bajki i Kodeks czas, by Czarny Charakter mógł zrobić to co jego Czarnego Charakteru powinnością było. I wtedy, gdy trzeba było, z papierosem w ustach i ze znoszonym, czarnym kowbojskim kapeluszem na głowie, Bohater dziarsko ruszył do akcji. Nie rozwodząc się tu nad trudnym dzieciństwem Bohatera (trzeba dopowiedzieć, że CC też takie miał, co go jednak nie usprawiedliwia!) przejdźmy do (naturalnie) heroicznych i wspaniałych czynów Bohatera. Bohaterowi nie podobały się ani metody stosowane przez Czarny Charakter, ani on sam. Tak więc Bohater stojąc w swoim znoszonym, czarnym kowbojskim kapeluszu na głowie oraz z papierosem w ustach, powiedział do kolegów: „Trzeba z nim coś zrobić. Zrobicie to ze mną Panowie?”. Odpowiedzieli: ”Zrobimy!”. Jak powiedzieli, tak zrobili. Trudno w kilku zdaniach opisać bohaterstwo i śmiałość czynów jakich dokonali Panowie, a zwłaszcza sam Bohater. Ludzie obserwując oratorskie pojedynki Czarnego Charakteru z Bohaterem przecierali oczy (i uszy!) ze zdumienia. Obaj wymieniali między sobą zdania i argumenty, i krzyżowali je niczym muszkieterowie (ci słynni) szpady. Te pady, uniki, obrony i ataki. Wielu do dziś ze łzą w oku wspomina te dyskusje, bo dziś już takich nie doświadczymy. Ale koniec końców Bohater po to jest Bohaterem, by być tym, który postawi ostatnią kropkę w zdaniu i zada ostatni, rozstrzygający cios. Tak więc Czarny Charakter został pokonany, a Bohater zasłużył, by już pełnoprawnie nazywać go tym imieniem.

6. Wszystko jest względne. Nic nie dzieje się tak jak trzeba, czyli pożegnanie z Bajką

        Jak to w Bajkach bywa, Dobro pokonało Zło. Władza dostała się w ręce względnie dobrych, względnie mądrych i względnie prawych władców, a względnie piękna (niekoniecznie mądra i szlachetna) księżniczka została żoną Bohatera - choć akurat nie w tej bajce, bo nie ma tu ani księżniczki, ani władcy chętnego podzielić się swą władzą ze świeżo upieczonym szwagrem. Względnie wszyscy uwięzieni i uciemiężeni zostali uwolnieni. Co prawda wiele głów zawisło na szafotach, ale w Krainie zapanował względny spokój i względna harmonia. Mieszkańcy zaczęli znów względnie podróżować, wychodzić z domu, poznawać się, kłócić, targować się, okradać, brać śluby i rozwody, oszukiwać się nawzajem, plotkować i kłamać. I w tym miejscu Bajka ta powinna się skończyć tak, jak każda Bajka się kończy (tzn. Bohater winien powiedzieć: „Niech Kraina ta będzie od dziś pełna miłości i harmonii, a każdy dzień niech daje każdemu z nas powody do radości”), ale Bohater (jak bystrzy czytelnicy zauważą) nie może tych dość naiwnych słów wypowiedzieć. Coś było nie tak. Między Mieszkańcami co prawda pojawiła się znów miłość, ufność, przyjaźń; ale też nie zostały przepędzone złe uczucia: strach, zawiść, złość. Cieniem na sercu Bohatera też rzucał się fakt, iż jak dotąd nie mógł znaleźć ani Wściekle Czarnego Kruka Poligloty, ani Lustra. Zadumany Bohater pomyślał więc: „Niedobrze!” – po czym zaciągnął się papierosem i poszedł spać do swojej mało przytulnej chatki bez kominka i żony z dziećmi (ale za to z kinem domowym i kochanką).

        I tak pewnej Ciemnej Nocy Bohater, dla którego cień na sercu stawał się coraz bardziej uciążliwy, wspiął się na najwyższą i najpiękniejszą górę w Krainie, by zawołać nową Bajkę, która według wszelkich prawideł i praw powinna się tej właśnie Nocy objawić. I tak wypatrując nowej Bajki, zauważył na niebie Wściekle Czarnego Kruka Poliglotę. W swych mocnych szponach trzymał on Lustro, które na zaklęcie – Lustereczko, lustereczko powiedz przecie, kto jest najokrutniejszy w świecie? – odpowiadało wizją Dziwnej Krainy rządzonej przez Dostojnych Panów, w której niedźwiedzie polarne zimą chodzą po ulicach, a mieszkańcy jej są tak smutni i pełni goryczy, iż nawet dobry los biorą za złą monetę i przeklinają go. Tak więc w momencie, gdy Bohater ujrzał Wściekle Czarnego Kruka Poliglotę, tenże Kruk zaśmiał się najobrzydliwiej i najgłośniej jak tylko umiał i wraz z Lustrem wyleciał z Krainy. Chwilę po tym zmęczona i ubrana w łachmany Bajka ukazała swe smętne i brzydkie oblicze Bohaterowi. Wtedy też zrozumiał On, że jest to ostatnia Bajka jaką ktokolwiek zobaczy, gdyż całe zło zawarte w Lustrze i Wściekle Czarnym Kruku Poliglocie dotrze teraz do każdej innej krainy, krainki i mysiej dziury. I tak sprawdzi się Czarne proroctwo jednego z mędrców (że też taki osioł musiał się znaleźć!).

        „Zło nie zostało zniszczone, to koniec wszystkich Bajek. Prawa mówią wyraźnie, że tak jak słońce musi wymieniać się z księżycem, by nastawał dzień po dniu; tak w każdej bajce każde zło musi zostać rozpoznane i pokonane przez dobro, by kolejna bajka mogła ożyć i opowiedzieć swą legendę”. Jesteś ostatnim Bohaterem jaki kiedykolwiek będzie. Nikt nie uratuje pozostałych krain, krainek i mysich dziurek przed Lustrem i Wściekle Czarnym Krukiem Poliglotom. Niedługo pochłonie nas prawdziwe życie – znikną wszelkie magiczne istoty i miejsca. Żegnaj Bohaterze”.

Po tych słowach Bajka ze spuszczoną głową zaczęła schodzić z góry, by po raz ostatni przejrzeć się w Magicznym Jeziorze (ach te Bajki…). A zamyślony Bohater zaciągnął się papierosem, zdjął swój znoszony, czarny kowbojski kapelusz i uniósł głowę do góry, by po raz ostatni popatrzeć na Spadające Gwiazdy. Koniec.