JustPaste.it

Rozum, wola a uczucia

W tym artykule spróbujemy ustalić, jakie jest właściwe miejsce sfery uczuć w strukturze osoby ludzkiej. Przyjrzymy się relacji, w jakiej pozostają odpowiedzi afektywne wobec rozumu i woli oraz zwrócimy uwagę na współpracę owych trzech władz osobowych.

W tym artykule spróbujemy ustalić, jakie jest właściwe miejsce sfery uczuć w strukturze osoby ludzkiej. Przyjrzymy się relacji, w jakiej pozostają odpowiedzi afektywne wobec rozumu i woli oraz zwrócimy uwagę na współpracę owych trzech władz osobowych.

 

W tym artykule spróbujemy ustalić, jakie jest właściwe miejsce sfery uczuć w strukturze osoby ludzkiej. Przyjrzymy się relacji, w jakiej pozostają odpowiedzi afektywne wobec rozumu i woli oraz zwrócimy uwagę na współpracę owych trzech władz osobowych.

Rozum a uczucia

Istnieją pewne podobieństwa oraz różnice między uczuciami a aktami rozumu. Duchowy wymiar uczuć przypomina pod niektórymi względami rozum. Podobieństwo to staje się bardziej zrozumiałe, gdy dostrzeżemy fakt, iż tak jak w sferze uczuć istnieje wiele poziomów duchowości uczuć, podobnie w sferze rozumu można wskazać na różnicę stopnia duchowości, np. akt prostego skojarzenia nie cechuje się duchowym charakterem tak jak akt sądu. Oba akty duchowe mają charakter intencjonalny. Istnieje jednak odmienny typ intencjonalności uczuciowej i kognitywnej (rozumowej). Intencjonalność uczuć różni się od intencjonalności rozumu tym, że treść przeżycia znajduje się w nich po stronie podmiotu, a nie jak w akcie poznawczym – po stronie przedmiotu. Gdy np. człowiek odczuwa radość z powodu odwiedzin przyjaciela, to wówczas owa radość jest po stronie podmiotu, natomiast podczas gdy w np. akcie spostrzeżenia czerwonej farby czerwień pozostaje właściwością przedmiotu. Właśnie w tym sensie intencjonalność uczuć nie jest świadomością czegoś, lecz samą w sobie jest pewną świadomie dopełnioną rzeczywistością. Uczucia są nadbudowane nad aktami poznawczymi i wydają się od tych pierwszych uzależnione. To właśnie poznanie, rozumiane jako zaznajamianie i wiedza o przedmiocie, jest przyporządkowane przeżyciom uczuciowym. Nie tylko w sferze rozumu istnieją pełne sensu reguły logiki, lecz można mówić także o logice serca. Logika ta niestety nie występuje, gdy podmiot w swej motywacji kieruje się tym, co dla niego jest subiektywnie zadawalające. Niekiedy logika serca może mieć niejako ponadrozumowy charakter. „Serce ma swoje racje, których nie zna rozum” . Wyższość poznania serca nad poznaniem rozumu wynika stąd, że serce mając zdolność transcendencji, upodabnia się do wartości i tym samym osiąga jedność wyższego rzędu z przedmiotem niż dokonuję się to w akcie poznania rozumowego. „Miernikiem specyficznej wielkości jakiejś rzeczywistości duchowej może być także jej jednoznaczny charakter daru” . Przykładem może być uczucie miłości, które powstaje spontanicznie w sercu i ma wartość daru, którego człowiek nie może osiągnąć własnymi siłami, analogicznie jest w sferze rozumu np. przeciętny człowiek nie może zdobyć takiego poznania, jakie osiągnął ktoś wybitny. Człowiek nie zawsze potrafi prowadzić prawdziwy dialog z tym, co go otacza. Wynikiem tego może być hipertrofia intelektu(nadużycie rozumu), która pozbawia właściwego wglądu w to, co istotne i nie pozwala na pełny udział w przedmiocie. Przeszkadza ona bowiem w naturalnym zainteresowaniu się otaczającą rzeczywistością. Przykładem hipertrofii może być chłodny racjonalizm i utylitaryzm pragmatyczny. Niewłaściwa postawa chłodnego racjonalizmu przejawia się w tym, że człowiek koncentruje się na procesie badawczym, który staje się dla niego celem, przez co nie wnika w rdzeń istoty przedmiotu. Analizuje przedmiot z zewnątrz jako obserwator, kierując się pragnieniem wzbogacenia wiedzy. Kiedy taka postawa stanie się dominująca i przeniknie całe życie człowieka, sprawia ona, że serce milknie. Intelektualista, dla którego wszystko staje się tematem wścibskiej, niezobowiązującej obserwacji, doświadcza jedynie uczucia zaspokojenia swojej ciekawości intelektualnej. Ale marne to uczucia. Taki człowiek, wyprany z wrażliwości łatwo pada ofiarą pychy lub namiętności. Dotknięty hipertrofią intelektu, stacza się, przyjmując postawę, zgodnie z którą każdy przedmiot zjawiający się na jego drodze staje się tematem naukowych lub dyletanckich dociekań. Nie potrafi on zrozumieć, że są sytuacje, w których przedmiot domaga się odpowiedzi uczuciowej lub czynnego zachowania. Skutkiem opisywanej postawy jest atrofia uczuć. Jest to milknięcie uczuć, które zostają zredukowane do uczucia zaspokojenia intelektualnej ciekawości. Atrofia uczuć pociąga za sobą fatalne skutki, gdyż kaleczy osobowość. Nie żyją naprawdę ludzie, którzy nie potrafią kochać, cieszyć się, którzy nie znajdują łez dla rzeczy, nad którymi trzeba płakać, którzy nie znają, co to jest prawdziwa tęsknota, u których brak głębi i autentycznej łączności z przedmiotem. Jeśli jakiś człowiek jest dotknięty hipertrofią intelektu, nie jest w stanie np. odczuć litości, gdy spotyka kogoś oczekującego pomocy, ani nie potrafi mu pomóc. Jest to postawa fałszywej świadomości, ponieważ normalny kontakt pomiędzy podmiotem a przedmiotem ulega w niej zakłóceniu. Ową fałszywą świadomość charakteryzuje to, że nie jesteśmy w stanie przejąć się czymś całkowicie. Można wyróżnić dwa podstawowe rodzaje takiej fałszywej świadomości. Pierwszy rodzaj, to skrzywienie normalnego sposobu patrzenia, który polega na tym, że naturalne spełnienie naszych postaw intencjonalnych niszczymy przez refleksyjną introspekcję. Drugi rodzaj, to hipertrofia poznania, która sprawia, że gdy proces poznania nie jest treścią danej sytuacji i wymagane byłoby zajęcie stanowiska lub działania, my trwamy w postawie poznawczej. Atrofia serca może być spowodowana jeszcze innymi przyczynami, takimi jak np. hipertrofia sprawności pragmatycznej, przerost woli oraz postawa człowieka, dla którego liczą się tylko realia prawne. Hipertrofia sprawności pragmatycznej jest przejawem postawy utylitarystycznej, wg której cel praktyczny przedkłada się nad to, co obiektywnie dobre dla człowieka. Spojrzenie na przedmiot z myślą o tym, co przynosi praktyczną korzyść, czyli pod kątem pragmatycznym, jest zawężeniem horyzontu poznawczego podmiotu, sprowadzeniem relacji do przedmiotu, jedynie do wymiaru praktycznej przydatności. Człowiek ogarnięty hipertrofią sprawności pragmatycznej uznaje wszystkie przeżycia uczuciowe za niepotrzebną stratę czasu. Gardzi głębokim współczuciem, dławi w sobie wrażliwość uczuciową, zna tylko uczucia namiętności takie jak ambicja i gniew. Postawa człowieka, dla którego liczą się tylko realia prawne, to postawa skamieniałego urzędnika, który w imię prawa gardzi uczuciem, tzn. uczucia u niego ulegają zredukowaniu do uczucia zadowolenia z wypełniania przepisów prawa. Źródło tej postawy również tkwi w utylitarystycznej mentalności. Racjonalizm oraz pragmatyzm nie są wyrazem pełnej świadomości podmiotu jako osoby odpowiadającej na wartość przedmiotu w sposób uczuciowy, lecz charakteryzują się jednostronnym podejściem do rzeczywistości przedmiotowej.

Wolność woli

Wolność woli jest jednym z najgłębszych i najbardziej charakterystycznych znamion osoby. Jest ona jednym z największych cudów i jednym z najwspanialszych darów, jakie człowiek otrzymał od Boga. Osoba ludzka obdarzona wolnością staje się odpowiedzialna za decyzje podejmowane w sferze moralnej, a z moralnością ściśle jest związana odpowiedzialność. Gdy człowiek jest za coś odpowiedzialny, tym samym musi być wolny, tak więc wolność jest warunkiem odpowiedzialności. Gdy człowiek jest wewnętrznie wolny w samookreśleniu do czynu, ten czyn można nazwać jej własnym, to znaczy ponosi za niego pełną odpowiedzialność. Możemy rozróżnić dwa wymiary wolności ludzkiej. Pierwszy polega na zdolności powiedzenia wewnętrznego tak lub nie. W tym akcie woli osoba staje się uzdolniona do akceptacji lub odrzucenia poznanej wartości. Drugi wymiar jest zdolnością kierowania pewnymi rzeczami, ruchami czy zachowaniami. Cechą charakterystyczną tego wymiaru jest moc nakazywania wykonania czynności. Z tych dwóch wymiarów bardziej znamienny jest pierwszy wymiar wolności, (wolności wewnętrznej, wolności zajmowanej postawy), która jest zachowana pomimo utraty drugiego wymiaru wolności, (wolności zewnętrznej, wolności nakazywania lub odmowy). Wolność wewnętrzną człowiek rozwija na miarę tego, jak umacnia się w nim wiara, nadzieja i miłość. Wolność pierwszego rodzaju jest także warunkiem tej drugiej. W niej wybieramy cel, do którego osiągnięcia potrzebna jest ta druga. Oba wymiary wolności nie są jasno rozdzielone. Zestawiając dwie doskonałości wolnej woli należy zauważyć, że to nie zdolność nakazywania określonym czynnościom na zewnątrz instancji woli, lecz akty chcenia, będące aktualizacją samego wolnego centrum duchowego osoby, są najgłębszym przejawem jej wolności. Na ludzką wolność mogą mieć wpływ instynkty. Porównując zwierzęcą spontaniczność z ludzką aktywnością można zauważyć, że spontaniczność zwierzęca należy do typu działań przyczynowo-skutkowego, ten typ działań różni się od reakcji człowieka autodeterminującego własne działanie w swoim wolnym, świadomym centrum osobowym. Owa spontaniczność jest reakcją spowodowaną czynnikiem zewnętrznym i nie może być porównywana do reakcji ludzkiej mającej świadome odniesienie do przedmiotu. Może ona zmierzać jedynie w kierunku wytyczonym przez siłę instynktu i naturalnych dążeń natury, natomiast człowiek jest zdolny do tego, aby w wolny sposób powstrzymywać się od zaspokojenia popędu. Nie ma ona nigdy charakteru dialogu z wartością przedmiotu, przeciwnie niż u człowieka. Istnieją takie czynności, które mogą być jedynie nakazane przez wolną wolę, a które potrzebują współudziału rozumu oraz zakładają intencjonalne odniesienie do motywującego je przedmiotu. Istnieją również takie czynności jak np. zaspokojenie popędu, które wymagają do swojego urzeczywistnienia jedynie współudziału spontaniczności zwierzęcej, ale wola może mieć wpływ na nie w tym sensie, że człowiek może je sobie nakazać lub się od nich powstrzymać. Czynności wykonywane w sposób nieświadomy i z przyzwyczajenia mogą być kierowane jedynie przez czystą zwierzęcą spontaniczność, jednak wola ludzka może poddać te czynności pod swoją kontrolę. Czynności będące rozwinięciem teleologicznych funkcji życiowych natury ludzkiej są regulowane jedynie przez zwierzęcą spontaniczność bez udziału wolnej woli, wola może jednak w nie - w mniejszym lub większym stopniu - ingerować, przykładem może być np. proces oddychania. Zarówno zwierzęca spontaniczność jak i wolna wola istnieją w człowieku. Wolna wola jest jednak zdolna ingerować w każdą czynność, poddając ją w jakiejś mierze własnej determinacji. Spontaniczność obecna w ludzkiej naturze nie ma decydującego wpływu na wolność. Wolna wola jest tym królestwem, w którym toczy się ciągła walka miedzy dobrem i złem. Decyzja woli jest równocześnie decyzją całej osoby ludzkiej. Pierwszy wymiar wolności (wymiar zajmowanej postawy) jest nieograniczony, tzn., że osoba poprzez wewnętrzne słowo wolnej woli może określić swoją postawę wobec wszystkich wartości. Inaczej jest z drugim wymiarem (wymiarem nakazywania lub odmowy). Tu mamy określony zakres swobody działania, pewne rzeczy podlegają naszej woli jako swemu panu, inne nie. W odróżnieniu od pierwszego wymiaru wolności zakres ten ma swoje zasadnicze granice. Nie możemy tak po prostu np. skłonić wszystkich ludzi, aby czynili wszystko, co zapragniemy. Podobnie nawet w sobie samych nie możemy wielu rzeczy sprawić za pomocą rozkazu. Nie możemy np. wywołać u siebie radości za pomocą woli. Z jednej strony są rzeczy całkowicie uchylające się spod naszej wolności. Przykładem może być to, że nie możemy wskrzeszać zmarłych. Z drugiej strony są rzeczy, którymi nie potrafimy wprawdzie kierować swoją wolą, ale na których zaistnienie możemy mieć wpływ, przykładem może być np. postawa nas samych lub innych ludzi. W sferze bezpośredniego wpływu woli (bezpośredniej wolności) człowiek jest w stanie faktycznie coś urzeczywistnić. W sferze pośredniego wpływu woli (pośredniej wolności), w której człowiek może czynić jedynie wszystko to, co jest w jego mocy, moc oddziaływania jest mniej skuteczna.

Wola a uczucia

 

Wolna wola oddziałując na sferę uczuć, może współpracować z odpowiedziami uczuciowymi przez podejmowanie aktów sankcjonowania lub dezawuowania tychże uczuć i może wpływać na ich głęboką modyfikację. Tomistyczne włączenie uczuć, takich jak miłość, szacunek, do zakresu woli oraz sprowadzenie innych odpowiedzi, takich jak radość, do sfery irracjonalnej, jest nie do przyjęcia. Każda próba pomieszania odpowiedzi uczuciowych z aktami woli czy zamiany tych pierwszych na drugie jest błędem. Odpowiedzi uczuciowe mają wartość, która nie może być zastąpiona uczynkami czyli aktami woli. Prawdziwą naturę uczuć, zdaniem autora, uchwycił św. Augustyn, który dostrzegł jej duchowy charakter oraz jej afektywną pełnię, płynącą z niej szczęśliwość oraz siłę duchowej rozkoszy. Św. Augustyn trafnie odróżnia miłość od woli, gdy pisze: „Parum est voluntate, etiam voluptate traheris” – „To za mało, gdy pociąga cię wola, powinna pociągać cię siła rozkoszy”. Wola może mieć zbyt duży wpływ na sferę uczuć. Zbytnia interwencja woli może przyczynić się do pozbawienia odpowiedzi uczuciowej jej prawomocności. Może się zwrócić również ku uczuciom pozytywnym. Takie dezawuowanie uczuć i zastępowanie ich aktami wolitywnymi nazywamy hipertrofią woli. Taki przerost woli może być przyczyną atrofii uczuć. Tutaj do skarłowacenia sfery uczuciowej dochodzi świadomie. Ten rodzaj atrofii można odnaleźć u ludzi, którzy nie ufają odpowiedziom uczuciowym, bo naruszyłyby one integralność ich moralnego stanu. U tych ludzi wola świadomie odrzuca wszelką uczuciowość i każe sercu zamilknąć. Podobnie czynią stoicy, którzy dążą do osiągnięcia spokoju. Uważają oni, że uczucia należy stłumić. Postawa ta cechuje także ludzi zamykających swe serce w obawie przed uczuciowością. Kierują się oni źle pojętą religijnością i w każdym uczuciu widzą w jakimś stopniu namiętności lub obawiają się ryzyka, jakie tkwi w uczuciach, jakiegoś porywu. Zagłuszają więc głos serca. Hipertrofia woli może być spowodowana różnymi motywami, takimi jak np. niedocenianie uczuć na rzecz woli. Często słyszy się, że nie chodzi o to, co się czuje. Gdy jest mowa o miłości Boga i bliźniego, padają słowa w rodzaju: „nie potrzeba odczuwać skruchy i miłości, gdyż w rzeczywistości chodzi o akty woli”. A o sercu i uczuciach mówi się jakby nie były ważnie i były mniej wartościowe. Za traktowaniem uczuć jako drugorzędnych w stosunku do woli mogą przemawiać argumenty psychologiczne lub pedagogiczne. Uczucia z punktu psychologicznego wydają się być czymś niewystarczającym, przykładem może być stan, w którym żałuje się tylko za zły czyn, bez potrzeby zaakceptowania woli poprawy. Ponadto uczucia jako odpowiedzi na wartości są jakby niedostępne dla pedagogicznego oddziaływania, stąd większy nacisk na działanie woli niż uczuć . Można wymienić dwa rodzaje dezawuowania uczuć. Po pierwsze ma to miejsce dlatego, że usiłujemy zastąpić coś, co jest z natury nieosobowe i istnieje niezależnie od naszego umysłu, przeżyciem osobowym. Po drugie zaś ma to miejsce gdy przeżycie to pozbawiamy sensu i racji bytu. Akty woli nie mogą zastąpić uczuć i serca, mogą one jednak być sprawdzianem ich autentyczności oraz głębi. Wszelkie formy zubożania uczuć prowadzą do takiego przekształcenia ich od środka, że uczucia ulegają spłyceniu, redukcji, a w skutek tego serce człowieka zanika.

Uczucia

Uczucia pod wieloma względami pełniej ucieleśniają prawdziwe ja osoby niż rozum lub wola. W sferze moralności rozstrzygające słowo należy do woli, jednakże w wielu innych dziedzinach to właśnie uczucia są najbardziej wewnętrzną warstwą, czyli właściwym, rzeczywistym ja osoby. Za przykład można podać miłość małżeńską, przyjacielską, miłość do dzieci i rodziców. To właśnie w sercu dochodzą do głosu najintymniejsze rysy naszego ja, miłość zaś jest aktem, w którym w najwyższym stopniu aktualizuje się osoba jako całość. Człowiek nosi w sobie głębię duchową. Obszar serca sięga tych tajemniczych głębin osoby.

W stosunkach międzyludzkich w odpowiedziach na smutne lub radosne wydarzenia, we wszystkich sytuacjach, w których chodzi o rozkoszowanie się (frui), naszym prawdziwym ja jest serce. To miłość jest głosem serca i apeluje ona do serca ukochanej osoby. Prawdziwa jedność międzyosobowa nie realizuje się na poziomie woli, lecz dopiero na płaszczyźnie wzajemnej miłości, która prowadzi do prawdziwego zjednoczenia osób. Prawdziwe ja jednej osoby na poziomie woli lub rozumu wymyka się drugiej osobie, natomiast na płaszczyźnie miłości należy do niej.

Uczucia niższe, czyli psychiczne i cielesne, ontologicznie stoją niżej aktu woli. Jednak sfera aktu uczuciowości wyższa, czyli uczucie duchowe, w pewnym sensie leży ponad aktami woli, choć nie ponad samą wolą. Pełne urzeczywistnienie serca wymaga współdziałania wolnego, duchowego centrum osobowego. Przeżycia uczuciowe, które są darami z góry, są w pełni nasze, gdy zostały usankcjonowane przez naszą wolę. Przykładem może być miłość do drugiego człowieka, która jest darem, czyli nie możemy jej sobie sami dać. Ale, gdy zgodzimy się na tę miłość, staje się ona w pełni dawaniem siebie.

Serce może uzurpować sobie funkcje rozumu lub woli. To zjawisko zachwiania współpracy rozumu, woli i uczuć, które jest spowodowane nadużyciem uczuć, nazywamy hipertrofią serca. Rozum oraz wola nie mogą zastąpić tego, co może serce. Serce natomiast nie powinno uzurpować sobie praw woli i rozumu. Gdy sfera uczuciowa przekroczy właściwą dla siebie domenę, dyskredytuje uczucia w ogóle i wywołuje powszechną względem nich nieufność.

Hipertrofia serca, czyli nadużycie uczuciowości, wprowadza bałagan w strukturze osobowości, gdy serce nie współpracuje z rozumem i wolą i stara się zastąpić czynności rozumu, albo gdy stara się odebrać woli jej pole działania.

Nie można hipertrofii serca utożsamiać z nadmiernie intensywną uczuciowością. „Uczuciowości nigdy nie jest za wiele – dopóki serce, wola i rozum współpracują ze sobą”.

Na zachwianie w strukturze osobowości mogą mieć wpływ wszystkie rodzaje przeżyć uczuciowych, to znaczy uczucia cielesne, psychiczne oraz duchowe. Wpływ uczuć cielesnych można zauważyć, gdy doświadczamy bólu ciała. Wtedy człowiek nie może skupić swych myśli, czyli rozumu, na jakimś przedmiocie, nie czuje się wolny od dolegliwości, tu osłabiona jest wola. Taki człowiek nie potrafi się też cieszyć. Wpływ uczuć psychicznych na zachwianie w strukturze osobowości jest zazwyczaj nieuświadamiany. Można uświadomić sobie swój stan psychiczny i przez to zyskać pewien dystans wobec danej sytuacji. Takie rozpoznanie jest sposobem na uwolnienie się od nastrojów i na pozbycie się ich negatywnego wpływu na stan uczuciowy człowieka. Również uczucia duchowe mogą mieć negatywny wpływ na rozum i wolę. Człowiek może zbytnio kierować się uczuciami intencjonalnymi i może w niewystarczającym stopniu korzystać z władz rozumu i woli. Przykładem może być matka, która kocha bardziej jedno ze swych dzieci i wyróżnia je spośród innych. Takie przeakcentowanie roli serca prowadzi bowiem do subiektywnej oceny sytuacji, do niestałej i chwiejnej postawy. Człowiek nawet w przeżywaniu uczuć duchowych powinien słuchać osądu rozumu oraz powinien korygować przede wszystkim uczucia cielesne oraz psychiczne, aktami wolnej woli.

Zbytnie pokładanie ufności w sercu, które prowadzi do tego, że nie odpowiadamy na wartości moralne – nazywa tyranią serca. Taka samowola namiętności ma charakter sprzeczny z rozumem oraz godzi w wolność osoby. Powoduje to jeszcze gorszy nieporządek w strukturze osobowości niż zjawisko hipertrofii serca.

Współdziałanie rozumu, woli i uczuć

Serce, wola i rozum są podstawowymi władzami człowieka. Władze te są ze sobą w pewnej relacji. Analiza tych trzech centrów osobowych pozwala zrozumieć czym jest osoba ludzka. Osoba jawi się tutaj jako podmiot trzech rodzajów odpowiedzi o charakterze duchowym. Akty rozumu, woli i serca są przeżyciami intencjonalnymi i są wyrazem pełnego sensu, motywacyjnego związku osoby z przedmiotem. Jednoosobowe ja jest źródłem wszystkich aktów, mimo, że w zależności od przedmiotu odniesienia raz jest ono jakby aktualizowane przez wolę, innym razem przez serce osoby. Jedno i to samo ja, które jest wyrazem głębi podmiotu i którego nie można sprowadzić do różnych aktów, przejawia się raz w centrum wolitywnym, innym razem w sercu. Patrzenie na osobę ludzką przez pryzmat jednej tylko warstwy prowadzi do zniekształcenia człowieka.

Istnieje ciągła potrzeba współpracy rozumu, serca i woli, owych trzech władz jako niezbędnego warunku właściwego funkcjonowania osoby. Harmonijne współdziałanie rozumu, woli i serca jest czymś wzajemnie inspirującym. Trzy duchowe centra potrzebują wzajemnej współpracy, która opiera się na wzajemnym uznawaniu i respektowaniu odmiennych zadań i obszaru działań poszczególnych władz człowieka. Człowiek może w pełni uczestniczyć w świecie wartości jako dynamiczny podmiot kognitywno-wolitywno-afektywnych aktów.

Serce współpracuje z rozumem w zakresie afektywnych odpowiedzi wtedy, gdy jakieś przeżycie uczuciowe zakłada akt rozumu, akt poznania danego przedmiotu, któremu serce ma udzielić właściwej odpowiedzi. Nieuwzględnienie przez człowieka wiedzy o przedmiocie dostarczonej przez rozum i zbytnie zdawanie się na głos serca prowadzi do iluzji. Wynika z tego, że poznanie wartości przedmiotu jako nieodzownego warunku udzielenia afektywnej odpowiedzi jest koniecznym warunkiem. Również rozum współpracuje z sercem. Można mówić o tym, że akty rozumu zakładają wielkość i głębię serca, które uczestniczy już w jakiejś mierze w świecie wartości.

Wola także współdziała z sercem w zakresie odpowiedzi uczuciowych. Ma to znaczenie, gdy chcemy przeobrazić uczucia od wewnątrz przez akty chcenia osoby, oraz, gdy chcemy nadać im autentyczności poprzez zewnętrzne czyny. Odpowiedzi uczuciowe są czymś niewystarczającym, gdy brak współdziałającego wkładu woli. Również wola potrzebuje udziału serca dla dokonania czegoś. Przykładem może być czyjś entuzjazm dla nauki, który może być podstawą do przyswojenia sobie przez niego jakiejś dziedziny wiedzy.

Przedruk dokonany za zgodą autora

 

Źródło: Sławomir Stolarczyk