JustPaste.it

Liberalizacja postępowa

No i mamy w Polsce kolejną falę liberalizmu.

No i mamy w Polsce kolejną falę liberalizmu.

 

    Najpierw w ramach liberalizacji państwa i powiększenia sfery wolności obywateli przywrócono fundusz alimentacyjny, dzięki czemu zliberalizowano życie ojcom nie płacącym na utrzymanie swych dzieci. Zaraz potem zliberalizowano polityków, przekonując nas, że podatek Belki to jednak jest dobra rzecz i nie można, a nawet nie powinno się go likwidować, bo przecież bez niego politycy nie daliby sobie rady. Niemal równocześnie rozpoczęła się dawno oczekiwana reforma KRUS, co ma polegać na ograniczeniem interwencji państwa w ten worek bez dna. Projekt liberalizacji ubezpieczenia rolniczego zgłosił minister/premier Pawlak, obejmując wyższymi składkami aż 990 (na ok. 14 milionów) rolników, to jest tych, którzy posiadają powyżej 300 ha. Niby niewiele, ale krok we właściwym kierunku. W kolejnych latach można zejść do 290 ha, potem 288 ha itd. aż się całość zliberalizuje. Wkrótce potem rząd zaczął naprawiać służbę zdrowia, poprzez serię konferencji poświęconych dalszej jej liberalizacji. Białe szczyty pokryły się setkami działaczy, urzędników, ministrów i premierów i innych ignorantów, którzy uradzili na nasz koszt, że na początek ograniczy się w Polsce udział państwa w leczeniu, a zwiększy w rządzeniu. Taka liberalizacja ma się odbywać w dwóch płaszczyznach. Najpierw podniesiono pensje pracowników służby zdrowia zgodnie ze starą liberalną zasadą: każdemu tyle, ile chce, czyli według potrzeb. Następnie, po gospodarsku, rząd zaczął pieniędzy na te pensje szukać u beneficjantów systemu, czyli u chorych. Polegało to na pozbawieniu chorych na raka pomocy Narodowego Funduszu Zdrowia i zmuszeniu ich do leczenia na własny koszt, zgodnie z inna zasadą: „każdemu pewny pogrzeb”. Podobno z czasem ma nastąpić liberalizacja terapii u chorych na serce, SM, Alzheimera i inne dolegliwości. Składek na państwowe ubezpieczenie zdrowotne jeszcze mnie zlikwidowano. Premier Pawlak pracuje nad kryteriami ich liberalizacji?

     Rozpoczęły się wreszcie od dawna oczekiwane rozmowy w sprawie ustawy o wolności gospodarczej. Dzięki nieprzejednanej postawie posła rządzącej koalicji, p. Palikota, udało się w  końcu stworzyć podwaliny pod wielki, wspaniały program 50+, który uzupełni dotychczasowy program walki z bezrobociem. Najpierw rząd będzie wysyłać ludzi na wcześniejsze emerytury, a jak już tam dotrą, to zacznie ich aktywizować zawodowo, zachęcając do dalszej pracy. Jedni urzędnicy będą wypłacać zachęty, żeby ludzie nie pracowali, a drudzy, żeby jednak pracowali. Podejście jest nowatorskie i bezprecedensowe; w ten sposób urzędnicy będą mieli ciągłość i bezpieczeństwo zatrudnienia, a równocześnie podlegać będą liberalnym mechanizmom konkurencji: kto kogo przepłaci. Wszystko przy akompaniamencie nowych podwyżek cen energii ustalanych przez centralnych planistów. Jest to co prawda metoda socjalistyczna, ale nie ma obaw, dzisiaj centralny planista jest liberalny, więc nic nam nie grozi. Najlepszy dowód, że w ten sam liberalny sposób politycy uchwalili masowe poparcie dla Traktatu Lizbońskiego i spotkało się to z aplauzem liberalnej Europy.

    Władza liberalna dba o wszystko, nawet o czystość reguł w świecie piłki nożnej. Odważnym krokiem w kierunku poprawy atmosfery w polskim futbolu było uwolnienie z aresztu głównego podejrzanego, pseudo: Fryzjer, a jednocześnie aresztowanie głównego sprawcy afery korupcyjnej w PZPN, prezesa firmy Comarch, prof. Janusza Filipiaka, który pod przykrywką działalności gospodarczej fałszował (wiadomo; informatyk) daty rozgrywek piłki nożnej czy tp. Grupa skrupulatnych i żąnych liberalizmu prokuratorów na pewno coś na niego znajdzie. Areszt dla Filipiaka wpisuje się w ogólny trend liberalizacji gospodarki i szacunku dla przedsiębiorczości, w ramach którego siedzi już Henryk Stokłosa, Robert Mucha, przygotowuje się Piotr Misztal, w kolejce do odczytania zarzutów i siedzenia stoją panowie Dochnal i Krauze.

     Fala liberalizacji napiera zewsząd; marazm przy budowie autostrad trwa, kolej drożej i nadal się spóźnia, więźniowie giną w więzieniach, uczniowie w szkołach, na granicach kolejki TIR-ów do odprawy sięgają kilkudziesięciu godzin, na państwowej poczcie są co prawda krótsze, ale też długie, rosną straty górnictwa, rosną ceny, rosną podatki, Terminal nr 2 na Okęciu nadal nie działa, inflacja zbliża się do 8 procent, budownictwo nie ma na czym budować, Euro 2012 pewnie stracimy, o służbie zdrowia, ubezpieczeniach społecznych i rolnictwie już było. Wszystko to jednak cena nowej fali liberalizacji polskiego życia. Strach pomyśleć co z nami będzie, gdy naród zmęczy się tą liberalizacją i zapragnie rządów lewicowych.

 

P.S. Nie dość tego: podobno mają nam znieść obowiązek meldunkowy! Czy to nie jest aby zbyt odważny krok?

 

Jan M Fijor

www.fijor.com