JustPaste.it

Antypapież

Mniej więcej rok temu recenzowałem bardzo interesujący film, mianowicie Konklawe. Film ten, co rzadkie w świecie tak literatury, jak kina i telewizji przedstawia w całkiem niezłym swietle Rodryga Borgię, przyszłego papieża Aleksandra VI.

Mniej więcej rok temu recenzowałem bardzo interesujący film, mianowicie Konklawe. Film ten, co rzadkie w świecie tak literatury, jak kina i telewizji przedstawia w całkiem niezłym swietle Rodryga Borgię, przyszłego papieża Aleksandra VI.

 

1f563379e6100df8ca8332e7e769421f.jpgDzisiaj chciałbym przedstawić niejako na rocznicę tamtej recenzji dziełko, które przedstawia tego hierarchę do cna eksploatując jego czarną legendę. Jest to powieść Roberta Rankina Antypapież, która można zaliczyć do gatunku Urban Fantasy.

 

Akcja powieści dzieje się w angielskim miasteczku Brentford, najprawdopodobniej w latach siedemdziesiątych dwudziestego stulecia. Oto do zwykłego, leniwego życia niewielkiego miasteczka, a najkonkretniej do życia tych spośród jego mieszkańców, którym kręci się ono wokół pubu wkracza mit. Mit rozmaity, mit stary i nowy. W życiu zwykłych Anglików pojawiają się motywy z baśni i legend: zaczarowana fasola, Żyd Wieczny Tułacz, podziemne krainy Agarthy i Shamballi, homunkulusy i inne dziwne stwory. Do tego są też niesamowite wschodnie sztuki walki, których adepci mogą działać cuda.

 

Głównym wątkiem akcji jest powrót na ziemię Aleksandra VI, po niemal pięćsetletnim pobycie w piekle. Właściwie nie wiadomo kim jest istota, która pojawiła się w miasteczku: zszataniałą duszą grzesznego papieża, czy też demonem, który przywłaszczył sobie osobowość Aleksandra VI.

 

W każdym razie szatański papież, kimkolwiek by nie był, prowadzi zaiste szatańską działalność. Zakłada sektę, swoisty antykościół, mordując przy tym tych, którzy mu stanęli na drodze. Do walki z wysłannikiem piekieł staje zdziwaczały profesor z pomocą kilku niezbyt pobożnych obywateli i katolickiego księdza, który bardziej wierzy w fitness niż w Boga.

 

A więc mamy tu schemat klasycznie baśniowy. Do walki z wszechwładnym wydawałoby się złem przystępuje gromadka postaci, które wydają się wyjątkowo słabo predysponowane do tego zadania. Ani oni święci, ani mądrzy, ani potężni, może z wyjątkiem dowodzącego nimi profesora, który tez zresztą ma niedostatki, zwłaszcza w zakresie potęgi. A jednak z pomocą magii, religii i sztuk walki odsyłają piekielnika tam, gdzie jego miejsce.

 

Powieści fantasy rzadko bywają współczesnymi baśniami, choć ludzie mało w temacie zorientowani zwykli im taka role przypisywać. Ta jednak książka, nie będąc zbyt typowa fantasy utrzymuje się właśnie w konwencji baśni. Dlatego warto ją przeczytać właśnie jako takie nietypowe cudeńko.