JustPaste.it

Bieg z orangutanem

O spotkaniu z orangutanami podczas zwiedzania Sumatry

O spotkaniu z orangutanami podczas zwiedzania Sumatry

 

Spotkanie z Zielona Mamba zadecydowalo o szybkim opuszczeniu cieplych pieleszy w okolicach jeziora Toba i udanie sie w kierunku glownego celu sumatrzanskiej tulaczki, lasu deszczowego Bukit Lawang i jego mieszkancow, naszych bliskich kuzynow, a zarazem przedstawicieli gatunku na granicy wymarcia- orangutanow. Cel oddalony o kolejne kilkanascie godzin szalenczej jazdy: promem, minibusem, autobusem, minibusem, autobusem i ostatecznie motorem. Docieram do wiszacego mostu, chwile po zmiezchu. Most skonstruowany tak, ze z plecakiem musze sie niemalze po nim czolgac by przejsc na druga strone. W takich chwilach kiedy w ciemnosciach na czworakach, po omacku przedzieram sie po wiszacych mostach, sam naprawde do konca nie wiedzac gdzie jestem, czesto w glowie pojawja mi sie pytanie: Lukasz co ty do diabla wyprawiasz? Nie czas wrocic do domu i solidnie zabrac sie za spowaznienie!?! Tak wiec ide na czworakach po wiszacym moscie zaglebiony bez reszty w egzystencjalnych pytaniach, bedac Bog wie gdzie, pode mna rwaca rzeka, dookola mnie pograzona w lesie deszczowym ciemnosc, a sama wioska Bukit Lawang 3 lata temu zniknela z powierzchni mapy, porwana przez wyzej wymieniona rzeke tracac 1/3 mieszkancow. Dotarwszy w koncu do kresu dzisiejszej drogi, po kolacji resztkami sil wytargowuje przewodnika na jutro i z niepewnym usmiechem na twarzy udaje sie w objecia Morfeusza.

Nastepnego dnia rano zjadlwszy na sniadanie kawe, udaje sie w umowione z przewodnikiem miejsce, kupujemy zapas wody, idziemy w las. Na tym etapie dzungla jest mi juz nie obca, bylem w niej juz przeciez dwa razy niedawno... w tej jednak, jesli to jest wogole mozliwe, roslinnosc wydaje sie jeszcze bujniejsza. Nad glowami smigaja nam gibony, makaki sledza nas w nadziei na jakis owoc. Ja jednak czekam na moment w ktorym pojawia sie orangutany. I kiedy z jezykiem u pasa wyobrazam sobie, ze juz niedlugo uda mi sie gdzies we mgle w oddali dostrzec zarys rudej malpy, przewodnik mowi - Marcus, patrz - nie wiedziec czemu, ubzdural sobie ze mam na imie Marcus i uparcie sie tego trzymal. Nie bylo to wazne gdyz wlasnie wskazywal na oddalone o kilka metrow orangutany, matke z mlodym. Siedziala na galezi, przygladala sie nam, leniwie przezuwajac liscie z pobliskiego krzaka. Podchodze naprawde blisko, na odleglosc wysunietej reki, przygladam sie jej, ona przyglada sie mnie. Jeszcze przed chwila marzylem zeby zobaczyc orangutana gdzies tam hen, teraz zagladam mu w oczy, czuje jego zapach. Malpa ma chyba za soba kariere na wybiegu, gdyz przez nastepne pol godziny pozuje do zdjec przybierajac przerozne pozy, to zwisajac z galezi to siadajac na niej. Jej dziecko w miedzyczasie baraszkuje gdzies w zasiegu wzroku. Potem jednak obydwoje znikaja wysoko posrod listowia.

19db995ca5647180e8b395f35f95585c.jpg.
d586d06d5ee0635d75a6de05ac51ee96.jpg.db4bedc994c6d91ede43630ec3d5bcc8.jpg.
e24050715eff76f2bf362aabb51c1a75.jpg.
594078df0087694c3b775a51e5007737.jpg.
Przez cale przedpoludnie chodzimy po okolicy, spotykajac razem siedem orangutanow. Przychodzi jednak moment, kiedy przewodnik spoglada na mnie tajemniczo, nabiera haust powietrza i po chwili milczenia mowi, ze teraz wkraczamy na terytorim orangutana ktory nazywaja Mina (ang. Mean - zly)

I tu zaczynaja sie jaja...

Mowi ze jest agresywny, kilka razy sie z nim bil, pokazuje slady po ugryzieniach. Mowi, ze musimy, najlepiej niezauwazeni przemknac przez jego terytorium. Narzuca szybkie tempo, prawie biegiem przedzieramy sie przes gesta roslinnnosc tylko poto by piec minut pozniej wejsc prosto na Mine ... Siedzi na drzewie, przyglada sie nam, przewodnik wysypuje z plecaka owoce, ktore mialy byc naszym obiadem i ciagnie mnie za soba w bok, uciekamy biegiem pod gore, serce mi wali jak mlot, w uszach slysze tetno krwi, niemalze wyziewam ducha. Chyba my ucieki - mowi przewodnik - miec nadzieja ze nas Mina nie sledzic. W miedzy czasie wchodzimy na terytorimu innego orangutana imieniem Jackie. Ona sie lubi przytulic do turysta, nigdy do przewodnik- stwierdza ze smutkiem - nie wiedziec czemu nigdy do przewodnik, wolec turysta. Jackie spotykamy na szczycie wzgorza, blyskawiczynym ruchem wykrada z plecaka ogorka, pochlania go przygladajac sie mi, nastepne co pamietam to to, ze siedzi na mnie orangutan. Wdrapala sie na mnie i siedzi. Nie bac - uspakaja przewodnik - nic nie zrobic, w zeszly rok jej dziecko umrzec, od tego czsu przytulac turysta.
.
68accaf8c79dbee2d46aea4777a15f2e.jpg.
3648345d1382524189880eaa942a0ce2.jpg.
e95cab5bfc7bf32f7837b2f4a0bf0e92.jpg.
52413814b5dc1c6b111bc3650a1b2c2e.jpg.
914dd5aabbe57f0e0ac786ddc1b5ea63.jpg.
e1c1a661ca51d0220c6878ee3067a7a0.jpg.
9f065760cbf94a8808a1609a4a397ea0.jpg.
Ciezko mi okreslic co czulem wtedy, lek , fascynacje wszystko razem. Trudno okreslic jak dlugo trawala ta chwila, wystarczajaco, by pstryknac kilka fotek. Po chwili jednak, katem oka dostrzegam ruch w krzakach, z ktorych chwile potem wychodzi Mina. Nastepuje chwila konsternacji, po czym przewodnik bierze nogi za pas. Ide w slad za nim, biegne prawie na oslep w kierunku w ktorym zniknal, pot zalewa mi oczy, pod nogami nierowny teren, slisko. Przede mna krzaki, roslinnosc, dzikie weze, na mnie orangutan, ktory zaparl sie tak ze zaczal sciagac mi spodnie, ktore spadly mi z tylka . Podtrzymuje je jedna reka, druga probujac poprawic niewygodnego orangutana. Goni mnie zla, ruda malpa, a moj przwodnik gdzies daleko przede mna krzyczy z krzakow -Run Marcus! Ruuuuuuun!!! ...

4ff8a6d86e75afa6d94482f9c001fd30.jpg.
Biegne w kierunku jego glosu. Wyrasta gdzies z listowia, pokazuje Jackie soczystego ananasa i ciska go w krzaki. Jackie schodzi goniac za owocem, my prawie sprintem, nie zwazajac na kolczaste galezie i inne bolesne rosliny uciekamy, docieramy do rzeki. Padam wycienczony.

Chyba my uciecec - mowi przewodnik - miec ty szczescie, czemu ty tak wolno biec?
Bo mialem na sobie wielka malpe - odpowiadam - czemu uciekles i mnie zostawiles?
Mowic przeciez ze sie bac Mina ...

Wyciaga z plecaka smazony ryz zawiniety w liscie banana i resztke owocow. Zjadam, wypijam chyba 2 litry wody na raz. Do wioski wracamy razem z nurtem rzeki siedzac na dnuchanych detkach ... stylowo. Rafting wliczony w cene:)

Z powrotem, w pokoju hotelowym, ogladam zdjecia, krece glowa z niedowierzaniem, smieje sie w duchu do siebie ... jeszce tego ranka spodziewalem sie zobaczyc orangutany gdzies daleko, we mgle, posrod szczytow drzew ...

f8eda0236b3ec88e609b0ad9977814e4.jpg

Wiecej na blogu www.elcaminooo.blogspot.com