JustPaste.it

Unijne meandry (cz. I)

PROGNOZA: Państwo całej Europy rozpadnie się zaraz po utworzeniu

1. Przetwarzanie Unii Europejskiej w jedno państwo – to wysiłek daremny


Źle się stało, że znanych dyskusji nad przekształceniem Europy w jedno państwo powołane wspólną konstytucją – nie poprzedzono pytaniem: Czy istnienie takiego wielonarodowego państwa jest dziś w ogóle możliwe?

Okazuje się, że odpowiedź na to pytanie można łatwo wyprowadzić z analizy trwałości wielonarodowych państw europejskich. W analizie tej posłużono się wykresem, którego skala pionowa określa, ile lat trwało rozpatrywane państwo, a skala pozioma – kiedy to było. Na ten wykres naniesiono dane ośmiu państw wielonarodowych charakterystycznych dla Europy. Każde z nich przedstawiono słupkiem prostokątnym, którego wielkość i położenie odpowiada obecności tego państwa w historii Europy.

Zadziwiający jest porządek, w jakim te słupki karłowacieją: każdy następny jest mniejszy od poprzedniego – nigdy na odwrót. Również linia przerywana łącząca punkty od A do G, zaznaczające upadki tych państw, jest konsekwentnie opadająca. Wszystko to świadczy o występowaniu tu pewnej prawidłowości dziejów. Jeśli tak, to przedłużanie tej linii uprawnia do prognozowania trwałości nowego państwa, które miałoby powstać. Daje to odpowiedź na postawione pytanie: wielonarodowe państwo Europy nie ma już żadnej szansy trwałego istnienia.

TRWAŁOŚĆ EUROPEJSKICH PAŃSTW WIELONARODOWYCH


TRWAŁOŚĆ EUROPEJSKICH PAŃSTW WIELONARODOWYCH


Oś rzędnych (Y - PIONOWA) przedstawia lata trwania państwa wielonarodowego

a – Romulus zakłada Rzym, 753 p.n.e.
A – detronizacja cesarza Romulusa Augustulusa
przez wodza germańskiego Odoakera, 476

b – Teodozjusz I tworzy Bizancjum, 395
B – upadek Konstantynopola, 1453

c – chrzest Polski, 966
C – III rozbiór Polski, 1795

d – sułtan Osman I zakłada państwo i dynastię, 1325
D – przegrana wojna z Rosją i utrata Krymu, 1853

e – przez małżeństwa dynastyczne Austria dołącza
Czechy, Słowację i Węgry, 1526
E – koniec I wojny światowej, 1918

f – „Kampania Wschodnio – Indyjska”
tworzy kolonię, 1600
F – Konstytucja niepodległych Indii, 1950

g – koniec I wojny światowej, 1918
G – niepodległość Litwy, Ukrainy, Gruzji itp.
oraz Bośni, Hercegowiny i Macedonii, 1991

PROGNOZA: Państwo całej Europy rozpadnie się zaraz po utworzeniu


Może ktoś kwestionować te wnioski twierdząc, jakoby pełna integracja była możliwa i korzystna dla Europy, skoro udała się w Stanach Zjednoczonych. To nieprawda, bo tam nowe państwo powstało w wyniku integracji osób, a nie – jak tu – krajów i narodów. Tam przeróżni przybysze zaludniali prawie pusty kraj, a przy tym tracili kontakt ze środowiskami, z których wyszli. (Znikome były wówczas możliwości utrzymywania go na odległość). Są to wszystko różnice istotne, które umożliwiły już Waszyngtonowi wprowadzenie do konstytucji słów: „My Naród Amerykański”, a nie - „My Narody Amerykańskie”.

Może także ktoś kwestionować te wnioski wysuwając przykład Szwajcarii, państwa trwałego pomimo czterech języków tam używanych w życiu codziennym. To nieporozumienie. Więź narodowa w Szwajcarii nie polega na języku, ale na wspólnej „góralskiej” mentalności. W europejskich górach – np. Alpach, Tatrach – nie było pańszczyzny. Ta była nieprzydatna tam, gdzie hodowla przeważała nad uprawą ziemi. Legendy o zbójnikach, o polskim Janosiku, słowackim Ondraszku, czy angielskim Robin Hoodzie, zawierają prawdę o wolnościowej mentalności górali. (W encyklopedii PWN, Warszawa 1968, str.263 wyraźnie stwierdzono: „Szwajcaria nie jest państwem wielonarodowym”).

2. Nieunikniony rozpad unijnego państwa europejskiego będzie bardzo niebezpieczny


Dotychczas rozpadanie się państw wielonarodowych odbywało się w wielkim niepokoju, najczęściej z przelewem krwi. Przy tym osłabienie Europy takimi wydarzeniami może zachęcić różne siły – terrorystyczne i militarne – do ataku.

Rozpadanie się państwa wielonarodowego jest zawsze powodowane potrzebą niepodległości przynajmniej niektórych narodów tego państwa. Historia wytworzyła u Polaków szczególnie silne odczucie tej potrzeby. Łatwo więc przewidzieć, że Polacy będą obecni w ruchu oddolnym, obalającym omawiane państwo. Ale będą też w jego wojsku i policji. Oby znów nie powtórzyła się tragedia pierwszej wojny światowej, kiedy to Polacy w mundurach austriackich byli zmuszani do zabijania Polaków w mundurach rosyjskich – i na odwrót. Nawet gdyby to zwalczanie Polaków przez Polaków miało być „tylko” powtórką „stanu wojennego” - warto o tym myśleć już dziś.

3. Nie ma powodów do przetwarzania Europy w jedno państwo


Jeszcze stosunkowo niedawno ważnym powodem łączenia się różnych społeczeństw w jedno państwo była ich bliskość geograficzna. Ten powód tracił na znaczeniu w miarę doskonalenia się środków komunikacji, podróżowania i transportu. Rozwój tych dziedzin w dawnych wiekach następował tak wolno, że w czasie jednego pokolenia bywał niezauważalny. Natomiast w ostatnim wieku, a zwłaszcza ostatnich dziesięcioleciach, przyspieszył raptownie. Dochodzi do tego, że np. jeden pracownik umysłowy w Stanach Zjednoczonych współpracuje z drugim w Indiach tak, jakby byli w tym samym miejscu . Przykładem postępu w dziedzinie wielkotonażowego transportu na duże odległości może być opłacalność przewożenia węgla z Australii do Europy. Jeśli więc bliskość geograficzna nie zespoliła Europy do tej pory – tym bardziej nie stanie się to w przyszłości.

Ważniejsze od bliskości geograficznej są więzi międzyludzkie. Portugalczyk odczuwa silniejszą więź z Brazylią niż z Polską, pomimo, że znajduje się bliżej Polski. Tam posługuje się swoim językiem i spotyka bardzo podobną kulturę. Szczególnie korzystne są dla niego powiązania ekonomiczne z rynkiem brazylijskim, wielokrotnie większym od polskiego. Tak więc łączenie Portugalii z Polską nie jest logiczne i nie może być trwałe.

Innym powodem łączenia się różnych narodów w jedno państwo może być wspólne zagrożenie. Nie dotyczy to jednak Europy. Nie jest ona zagrożona taką agresją z zewnątrz, która by wymagała wspólnej obrony. Wprawdzie doznawała w średniowieczu agresji ze strony Tatarów, Turków i Maurów, ale żadna z tych agresji nie ogarnęła całej Europy, a ustały one już dawno - gdy Europa sama stała się agresorem zdobywającym kolonie. Ostatnim napadem na Europę z zewnątrz i najgłębiej w nią sięgającym była nieudana próba zdobycia Wiednia przez Turków w roku 1683.

Od tego czasu agresorzy spoza Europy nie istnieją, lub nie są groźni. Nie są nimi Stany Zjednoczone, chociaż swoje wojsko mają na całym świecie. Mają bowiem szczególną tradycję, zgodnie z którą np. po swoim zwycięstwie w II wojnie światowej nad Niemcami i Japonią nie wykorzystywały tych krajów, lecz pomogły im w dynamicznym rozwoju. Stany używają swego wojska przeciwko tym, których podejrzewają o przygotowywanie agresji na nie. Europa nie budzi takich podejrzeń.

Za ewentualnego agresora całej Europy bywa uważana Rosja – kraj europejski i pozaeuropejski jednocześnie. Ta obawa ma swoje uzasadnienie historyczne, ale warto sprawdzić w jakim stopniu jest ona dziś aktualna. Przesadne żywienie tej obawy może niepotrzebnie hamować rozwój krajów i narodów.

Wspomniane najnowsze zmiany sposobów kontaktowania się ludzi dotyczą też Rosjan i ich państwa. Miarodajną ocenę wpływu tych i innych dzisiejszych przemian na Rosję można przejąć od Władymira Bukowskiego. Poznał on Związek Radziecki i Rosję gruntownie: przeżył „gułag” i „szpital psychiatryczny”. Jako nieugięty dysydent budził świadomość wolnościową swoich rodaków i znajomość prawdy o komunizmie poza Rosją. Odegrał równie ważną rolę, jak noblista Aleksander Sołżenicyn. Dzisiaj jest wyjątkowym autorytetem w sprawach Rosji. W wywiadzie dla „Dziennika” (dodatek „Europa”, 3.03.2007, str.2) wykazał, że Rosja dzisiejsza zakończyła już okres ekspansji i wkracza w okres walki o przetrwanie. Oto jego słowa: „Przed Rosją nie stoi dziś żadne zadanie stworzenia imperium, ona teraz po prostu musi przeżyć... Śmiertelność dzieci jest taka jak w Indiach ... wskaźnik urodzeń jest niższy od wskaźnika zgonów. Specjaliści mówią, że za 30 lat w Rosji będzie żyć nie więcej niż 100 milionów ludzi. Rosja znika.”

Jednocześnie zanikają powody, dla których olbrzymie obszary Azji leżące za Uralem mają należeć do Rosji. Są to terytoria słabo zaludnione, a geologicznie bogate. Większe możliwości zaludnienia tych obszarów mają Chińczycy. Jest ich w pobliżu wspomnianych terytoriów aż 1300 milionów. Według Bukowskiego, zainteresowani odrywaniem od Rosji obszarów azjatyckich będą nie tylko Azjaci. Będą także Rosjanie mieszkający za Uralem – z przyczyn ekonomicznych. Armię rosyjską Bukowski ocenia jako niezdolną do przeciwstawienia się tym zjawiskom.

Rosyjski „niedźwiedź” będzie jednak nadal wydawał groźne pomruki wielkomocarstwowe, bo jest to dobry kamuflaż stanu rzeczywistego. Bukowski radzi Polakom, by z tego powodu nie rezygnowali ze swoich spraw, które uważają za słuszne. Rada ta tym bardziej dotyczy państw europejskich, leżących na zachód od Polski, czyli dalej od Rosji niż Polska. Ich integracja wzajemna i Polski w jedno państwo z powodu rzekomego zagrożenia rosyjskiego – byłaby tak samo nieuzasadniona, jak omówiona poprzednio integracja z rzekomego powodu bliskości geograficznej.

Równie niepotrzebna integracja „proletariuszy wszystkich krajów” pochłonęła ponad 100 milionów ofiar. Tak samo była wizją wybitnych intelektualistów. Wyszła z tej samej, europejskiej stolicy, Brukseli. (Karol Marks, „Manifest komunistyczny”, 1848).

Często spotyka się twierdzenie, że rozwój gospodarki rynkowej wymaga połączenia państw europejskich w jedno państwo. Absurd tego twierdzenia można wykazać na takim przykładzie. Spójrzmy na nasze ulice i drogi: co czwarty samochód jest japoński. Skąd się tu wziął? Przecież nie przez kradzież uprawianą przez Polaków w Japonii, ale poprzez normalne transakcje handlowe. A były one możliwe, pomimo, że Polska i Japonia nie stanowią jednego państwa.

Jedno państwo Europy byłoby duże. Ale nie wynika z tego wcale, że bogate. Świadczy o tym przykład takich państw małych i maleńkich jak Singapur, Lichtenstein, Monako i innych, które dały swoim obywatelom bogactwo większe, niż np. ogromne Stany Zjednoczone (w przeliczeniu na mieszkańca). Tak więc nie wielkość państwa decyduje o dobrobycie, ale jakieś inne cechy. Spróbujmy dopatrzyć się tych cech w wymienionych wyżej państwach małych. Wszystkie prowadzą konsekwentnie gospodarkę rynkową wolną od naleciałości gospodarki nakazowo-rozdzielczej tak wyraźnych w gospodarce unijnej, zwłaszcza w jej zarządzaniu rolnictwem. Istotną cechą wspólną tych państw jest zamiłowanie do niepodległości i korzystanie z niej w działalności gospodarczej.

f319fd3f9ffd828e05bb09b8ce7a722c.jpg
Wacław Hennel

O Autorze: doktor chemii, patriota "z dziada pradziada", związany z opozycją puławską, opracowywał, drukował i kolportował prasę podziemną, współtwórca Radia "Solidarność" Ziemi Puławskiej, odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi i odznaką Zasłużony Działacz Kultury.

Pierwszy artykuł z cyklu poświęconego Unii.

Przeczytaj kolejne części:

Unijne meandry (cz. II) Unijne meandry (cz. III) Unijne meandry (cz. IV)

Zobacz także

 

Źródło: Wacław Hennel