JustPaste.it

Bez butów w obcym mieszkaniu czuję się jak wojownik pozbawiony miecza

W wielu rodzinach kolportuje się zdjęcia z przyjęć komunijnych i chrzcin w M4 - mężczyźni w garniturach, pod krawatami i w samych skarpetkach.

231092f4066ac6d5dd8098d93cf09b07.jpgOdkrycie w 1995 roku, że disco polo sprawia przyjemność większości narodu, było dla polskiej inteligencji szokiem.
Ujawniło ono wtedy, że nie zna ona swojego społeczeństwa, co więcej - z obrzydzenia, z jakim inteligent reagował na fakt masowego słuchania disco polo, wynikało, że nie ma on żadnej potrzeby ani ochoty owo społeczeństwo zrozumieć.
Niedawno uczestniczyłem w przyjęciu, gdzie dominowały trzy grupy światłych osób - ludzie kultury, bankowcy i dziennikarze. Zadałem im więc zagadkę socjologiczną.
Dlaczego podczas upału na wiejskich weselach już na wstępie podaje się gorące flaki?
Dlaczego nie chłodnik?
Półmiski z wędliną i sałatką stoją już na stołach, ale nie wolno ich ruszyć co najmniej przez trzy godziny. Najpierw w trzydziestostopniowym upale należy zjeść pełny i gorący obiad, rozpoczynając od flaków.
Niestety, nie padła ani jedna prawidłowa odpowiedź.
Wszyscy odparli, że albo się z tym zwyczajem nigdy nie spotkali, albo że owszem spotkali się, ale nigdy nad nim się nie zastanawiali. - Po prostu taki jest zwyczaj - mówili. Ale to tłumaczenie jest chyba zbyt powierzchowne. Tylko jedna osoba stwierdziła, że skoro na weselu pije się dużo wódki, tradycyjnie należy zrobić pod nią podkład w żołądku: najlepiej tłusty rosół lub flaki, żeby szybko się nie upić. Argument jest dyskusyjny, bo przecież wesele nie musi zaczynać się od wódki, może się zacząć od lekkiego aperitifu. Zwłaszcza w upał.

Odpowiedzi na flaki należy szukać w psychice.
Wesele musi zacząć się od flaków, gdyż chłodnik to "biedna" zupa. Chłodnik jest zbyt skromny, flaki za to świadczą o bogactwie gospodarzy. Flaki są świadectwem tego, że panuje obfitość. Dlatego też wędliny i spocona sałatka, mimo żaru, mimo że nie są jedzone w pierwszej kolejności, muszą czekać, muszą wysypywać się z talerzy, bo są świadectwem bogactwa. Stoły z pustymi nakryciami nie zrobiłyby należytego wrażenia, gdy przyjdą goście. Obfitość jest pożądana i oczekiwana: "No mówię ci, Hela, ale było bogato". Flaki są autentycznym wyrazem szacunku dla gości.

Poprosiłem badaczy życia społecznego o przeanalizowanie tych zachowań społecznych, które mnie męczą i nie dają spokoju. Dziś pierwsza z polskich tajemnic, których jeszcze nie zdążyli zbadać socjologowie. Tajemnica 1: Dlaczego Polacy ściągają buty, przychodząc do obcego mieszkania"
Zdarzyło się, że stałem 17 minut w cudzym przedpokoju, a nade mną i gospodarzami wisiała ciężka atmosfera wyczekiwania. Ja czekałem, aż mnie wpuszczą w butach, oni - że wejdę w damskich klapkach, które mi przygotowali. Zazwyczaj nie ściągam butów, a gdy trzeba, tłumaczę dlaczego. Bez butów czuję się okaleczony. Bez butów w obcym mieszkaniu jestem bezbronny, czuję się jak wojownik pozbawiony miecza.

W wielu rodzinach kolportuje się zdjęcia z przyjęć komunijnych i chrzcin w M4 - mężczyźni w garniturach, pod krawatami i w samych skarpetkach. Zdjęcie z sylwestra w podwarszawskiej willi - panie w kapciach do długiej sukni. Czy nie czują niestosowności?
- Skąd pan to wziął, gdzie pan to widział? Czy pan aby tego wszystkiego sam nie wymyśla? - zaniepokoił się prof. Janusz Tazbir, historyk.
- Panie profesorze, tak robią wszyscy.
- Ja jeszcze nie widziałem.
Dr Wiesław Kot, krytyk literacki, publicysta: - W Polsce żarty kończą się na progu własnego mieszkania. Jeżeli stawiam w pokoju gościnnym meblościankę ze Swarzędza, a podłogę wykładam dywanem z Kowar, to ten dywan i ta meblościanka to jestem cały "Ja". "Ja" pokrywam parkiet i "Ja" dekoruję ścianę główną. "Ja" domaga się szacunku. Nie wchodzimy w butach nikomu do duszy, nie wchodzimy w butach na dywany.
Prof. Maria Szyszkowska, filozof: - To jest wyraz drobnomieszczańskiego szacunku dla rzeczy, dla czystej podłogi. Ma być ona ważniejsza niż kompozycja stroju gościa. Wszak buty są istotnym elementem ubrania. W ściąganiu butów wyraża się niskie znaczenie przeżyć estetycznych.
Dr Katarzyna Korpolewska, psycholog: - Ściągając buty, pokazujemy, że wierzymy, iż pani domu sprząta. Doceniam jej pracę, szanuję i wiem, że tutaj zawsze jest czysto. Ściąganie butów tworzy też intymną atmosferę. Możemy poczuć się swojsko. Mimo że masz garnitur, czuj się jak u siebie.
Krzysztof Zanussi, reżyser: - Buty zdejmują ludzie ze społeczności wiejskich, którzy podłogę w domu traktują jako element nobilitujący. Domy we wsiach szlacheckich różniły się od domów we wsiach nieszlacheckich właśnie podłogą. Szlacheckie ją miały, a pozostałe miały klepisko.
Tomasz Raczek, krytyk filmowy: - Zabłocone buty, po przyjściu z pola, zostawia się przed izbą. Rzeczy przeniesione z dzieciństwa zostają na całe życie.
- Ale, drodzy państwo - mówię - przecież jadąc na uniwersytet do wielkiego miasta, nabiera się nowych nawyków i zwyczajów.
- Nawet studia nic nie pomogą - dodaje prof. Teresa Smółkowa, językoznawca. - Co z tego, że przebywam w metropolii, kiedy w akademiku mieszkam z ludźmi, którzy też skądś przyjechali i mają te same nawyki. Środowisko jest ciągle to samo, więc młody człowiek nie ma gdzie podpatrzyć, jak się zachować.
- A przecież Alexis, przychodząc do Blake'a już po rozwodzie, nigdy nie ściągała butów - zastanawiam się na głos. - Czy ludzie tego nie zauważyli? Jak należałoby namówić społeczeństwo, aby nie ściągało butów w gościach?
- Należy dać pod rozwagę, czy mniejszą dolegliwością jest trochę piachu na podłodze, czy zapach po ściągnięciu butów - podsuwa Krzysztof Zanussi.
- Jeśli już tak chcą ściągać, to niech przed pójściem w gości założą grube skarpety. Bo jak mężczyzna staje w cienkich skarpetach na gołej podłodze, to jest koszmar. Cienkie skarpety po ściągnięciu butów zawsze są trochę wilgotne - tłumaczy Tomasz Raczek. - I do takich lekko wilgotnych wszystko z podłogi się przyczepia.
- A ja - dodaje prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny - widzę w ściąganiu butów samonapędzające się koło higieny narodowej. To bardzo pozytywne zjawisko. Otóż gospodyni jest zobowiązana do szczególnie starannego wyszorowania podłóg, jeśli ktoś z gości mógłby przyjść akurat w białych skarpetkach. Goście, aby uniknąć konfuzji, muszą założyć na wizytę czyste i niedziurawe skarpety. Czyste skarpety zaś skłaniają do umycia nóg.
Profesor Czapiński przypomina sobie, że już w latach 60. Amerykanie badali mieszkańców różnych krajów, żeby wyróżnić zachowania właściwe tylko dla danego społeczeństwa. Okazało się, że Polaków charakteryzował zwyczaj nigdzie nie spotykany: używanie dwóch ręczników do wycierania, jednego do ciała, drugiego do stóp.
Prof. Maria Szyszkowska uważa, że oddzielnego ręcznika używa się nie do twarzy, ale właśnie do nóg, bowiem nie ceni się u nas głowy, zaś stopy bywają w skali powszechnej chore na grzybicę. - Co intuicyjnie podpowiada, by je separować od reszty ciała - tłumaczy.
Profesor Czapiński zaznacza, że stopy dostawały ręcznik gorszy, właściwie tańszą ściereczkę, a górne partie - luksusowe wycieradełko frotte. - Z mydłami było podobnie - mówi profesor - pachnące do buzi, szare do nóg.

Jest to pierwszy odcinek z cyklu "Tajemnice polskie". Cały cykl ukazał się w "Gazecie Wyborczej".

 

Źródło: http://www.mariuszszczygiel.com.pl/386,teksty/tajemnice-polskie