JustPaste.it

Z komarami nie wygramy. Korespondencja z lini frontu

Odwieczna wojna człowieka z komarami trwa.

Odwieczna wojna człowieka z komarami trwa.

 

Po rozejmie, który nastał wraz z nadejściem zimy, kiedy to diabelstwo nie może się rozmnażać i tylko czyha na cieplejszy okres, by wykluwać się w kałużach, rowach, czy innych stałych zbiornikach wody, konflikt, z chwilą osiągnięcia przez termometr na dworze 25 stopni Celsjusza, odżywa wciąż na nowo.

 

Uwaga! Nalot!


Letnim wieczorem powietrze zostaje opanowane przez żywe "messerschmitty", które mają niezłą uciechę, jak utoczą z nas baryłkę krwi. Widać w tym pewną równowagę, jaka istnieje w przyrodzie.. My, ludzie, hodujemy zwierzęta, by je zjadać. Nic dziwnego zatem, że niektóre "zwierzęta" pasą się naszym kosztem.


Człowiek panem przyrody?

 

Człowiek ogłosił sie "panem przyrody", "wygrał" walkę o przetrwanie z wilkiem, tygrysem, lwem, niedźwiedziem, czy innymi drapieżnikami, ale z tym maleństwem nie może sobie dać rady. Dzida, miotacz ognia, granat ręczny stają się bezużyteczne wobec komara. Domowe środki także na nic. But, kapeć, gazeta, łapka na muchy? Śmiechu warte. Na miejsce jednego zneutralizowanego owada, pojawia się następny.

 

Ostatnia reduta

 

Każdy z nas jest osamotniony w walce z komarami i może liczyć tylko na siebie. Własny pokój w okresie letnim przysposabia się do obrony przed insektami, jak twierdzę, która ma być za moment oblegana przez wroga. Okna zabezpiecza się specjalną siatką, żeby zatrzymać pierwszą falę ataku krwiopijców. W supermarkecie kupuje się środek owadobójczy z urządzeniem, które w momencie, gdy je włożyć do kontaktu, spowoduje wydzielanie śmiercionośnych dla komarów oparów. To jest druga linia obrony. Ostatnią redutę stanowi własne łóżko. Kołdrą opatulamy szczelnie ciało. Poduszka na łeb. I można gasić światło! "Nasłuch" włączony jest jeszcze przez jakiś czas. Nie słychać bzyczenia? Można więc spokojnie zasnąć...

 

Smutny wniosek

 

Swędzenie budzi w środku nocy. Ślady ukąszeń zdobią rękę, nogę, szyję... "Jak to możliwe? Jak one mogły przedostać się przez wszystkie linie obronne?"- zastanawia się człowiek. I z żądzą mordu włącza światło. Po dłuższej chwili z jego gardzieli wydobywa się okrzyk zwycięstwa: "Mam gnojka!". Trzask, prask! I ślad doczesnych szczątków komara wraz z krwią, którą się napił z człowieka, pozostaje na ścianie pokoju. Ale to jest "pyrrusowe zwycięstwo"! Zmęczenie polowaniem daje o sobie znać i człowiek znowu zasypia nieczuły już na kolejne ataki komarów... No cóż! Historia konfliktu z komarami zmusza nas, ludzi, do smutnej konstatacji: "Możemy  zbroić się, wymyślać <<cuda-niewidy>>,  ale z komarami wojny nie wygramy!".

 

Źródło: http://damyrade.pl/komar.php