JustPaste.it

Nazi geje

5f74baafd0388feddec304c3760dc892.jpgRóżowa swastyka


Pederaści współtworzyli wszelkie ruchy faszystowskie - nie wyłączając hitleryzmu. Również dziś najbardziej znani faszyści europejscy okazują się gejami. Dlaczego swastyka przyciąga homoseksualistów jak magnes - zastanawia się Johann Hari, czołowy brytyjski publicysta i zdeklarowany gej.

W hitlerowskich obozach zagłady uśmiercono dziesięć tysięcy homoseksualistów. O wiele więcej zostało upokorzonych, uwięzionych, deportowanych, poddanych czystkom etnicznym, wykastrowanych. Jeden z tych, którzy przetrwali obóz, LD Classen von Neudegg, opisał swoje przeżycia. Oto fragment: "Pewnej nocy usiłowało uciec trzech mężczyzn. Schwytano ich, a gdy wrócili do baraków, na pasiakach mieli wypisane słowo homo. Ustawiono ich na podwyższeniu i wychłostano. Potem zmuszono, by bili w bęben i krzyczeli: Hurra, hurra, wróciliśmy! Wreszcie ich powieszono". To jedno z mniej drastycznych wydarzeń opisanych w książce.

1e3de951dbe0dabda1ce4646fcddd2af.gifMyśl o geju faszyście na pierwszy rzut oka wydaje się absurdalna. Lecz kiedy Brytyjska Partia Narodowa - nasi domorośli bigoci zaprzeczający istnieniu Holocaustu - ogłosiła, że w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego wystawia kandydata, który otwarcie przyznaje się do homoseksualizmu, wyznawcy idei faszystowskich nawet nie mrugnęli okiem ze zdziwienia. Paradoksalnie prawda polega bowiem na tym, że homoseksualiści znajdowali się w centrum wszelkich ruchów faszystowskich, jakie kiedykolwiek się narodziły - nie wyłączając nazizmu w Trzeciej Rzeszy, pod której rządami homoseksualistów uśmiercano w obozach. Z wyjątkiem Jean-Marie Le Pena wszyscy najbardziej znani faszyści europejscy w ostatnich trzydziestu latach byli gejami.

Ja lubię Arabów


Czas zatem spojrzeć prawdzie w oczy. Faszyzm nie jest zjawiskiem, które rodzi się gdzieś tam poza obrębem ruchów homoseksualnych, nie jest wstrętną postawą charakterystyczną wyłącznie dla "hetero". Występuje również wśród gejów i najwyższa pora, by ich środowiska ocknęły się i usłyszały marszową muzykę.

Przyjrzyjmy się Europie ostatnich dziesięciu lat. Holenderski faszysta Pim Fortuyn przewodził jawnie rasistowskiej platformie politycznej nastawionej wrogo do imigrantów. Islam nazywał "rakiem" oraz "największym zagrożeniem dla zachodniej cywilizacji". A jednocześnie był właścicielem dwóch puchatych piesków, cierpiał na kompleks mamusi i był zdeklarowanym gejem. Kiedy jeden z adwersarzy politycznych oskarżył Fortuyna o nienawiść do Arabów, ten odparł: Jak ja mogę nienawidzić Arabów? Przecież wczoraj wieczorem jednemu obciągnąłem druta.

Jörg Haider zachwiał posadami zacisznej austriackiej sceny politycznej okresu powojennego, kiedy to w 2000 r. jego neofaszystowska Partia Wolności (FPÖ) zdobyła jedną czwartą głosów i weszła do koalicji rządowej. Na łamach międzynarodowej prasy nieustannie uwypuklano kilka charakterystycznych faktów związanych z Haiderem, m.in. to, że ma kwadratową szczękę i umięśniony tors i że jego ojciec popierał SS. Wypominano mu jego wściekły antysemityzm, nienawiść do imigrantów oraz określenie obozów w Auschwitz i Dachau mianem "ośrodków karnych". Parę tytułów podało, że Haidera zawsze otaczają wysportowani i fanatycznie mu oddani młodzi mężczyźni. Parę gazet poszło o krok dalej: stwierdzono, że niektórzy mężczyźni z otoczenia Haidera są gejami. Wreszcie jedna lewicowa gazeta niemiecka otwarcie napisała o tym, do czego wszyscy tylko robili aluzje. Że podobno sam Haider jest homoseksualistą.

Do prasy przedostały się informacje pochodzące od pewnego hinduskiego kelnera o "intymnych szczegółach" ciała Haidera. Z powodu oskarżeń o bycie jego kochankiem z kierowniczej funkcji w Partii Wolności zrezygnował Gerald Mikscha. Bliski przyjaciel Haidera i zarazem gej Walter Köhler - którego sfotografowano, jak paraduje z pistoletem w kaburze - stwierdził, że jest przeciwny ujawnianiu orientacji seksualnej polityków. Haider - który jest żonaty i ma dwoje dzieci - nie zabierał głosu i dementowanie pogłosek pozostawiał swoim podwładnym.
Szlak gejowsko-faszystowski

Na tym nie koniec. Gdybyśmy podróżowali przez Europę szlakiem gejowsko-faszystowskim, odnotowalibyśmy wiele ciekawych spostrzeżeń. We Francji czołowym faszystą epoki powojennej był Edouard Pfeiffer, który zdecydowanie nie należał do przykładnych heteroseksualistów. Pierwszoplanowym niemieckim neonazistą w latach osiemdziesiątych był niejaki Michael Kühnen, który zmarł na AIDS w 1991 roku. Kilka lat wcześniej przyznał się do homoseksualizmu.

Martin Lee, autor pracy naukowej na temat faszyzmu, wyjaśnia: Dla Kühnena w byciu zarówno nazistą jak i gejem było coś supermęskiego. I jedno, i drugie dawało mu poczucie przynależności do elity, której przeznaczeniem jest wywieranie silnego wpływu. Pewnemu zachodnioniemieckiemu dziennikarzowi powiedział, że homoseksualiści "szczególnie nadają się do realizowania naszych zadań, bo nie chcą być uwiązani przez żonę, dzieci, rodzinę".

Następnym przystankiem na naszym szlaku jest Wielka Brytania. Na pierwszy rzut oka tutejsi faszyści wydają się wojującymi heteroseksualistami. Usiłują zakłócać parady gejowskie, homoseksualistów określają jako "zło", a na podłożenie bomby w pubie Admiral Duncan w 1999 r. przywódca Brytyjskiej Partii Narodowej Neil Griffin zareagował wprost czarująco: W telewizyjnej relacji ukazano demonstrujących gejów (przed lokalem, gdzie rozegrała się ta tragedia), którzy obnosili się ze swoją perwersją na oczach dziennikarzy z całego świata. To tłumaczy, dlaczego tak wielu zwykłych ludzi uważa ich za istoty odrażające.

Lecz jeśli spojrzymy uważniej, to spod gładkiej homofobicznej powierzchni wyłania się różowiutka swastyka. W 1999 r. Martin Webster, dawniej organizator Frontu Narodowego i wielka szycha w brytyjskim ruchu faszystowskim, napisał czterostronicowy pamflet, w którym przedstawił szczegóły swojego "romansu" z Neilem Griffinem. - Pod koniec lat siedemdziesiątych Griffin dążył do nawiązania ze mną intymnych relacji - stwierdził zdeklarowany homoseksualista Webster. - Był ode mnie dwadzieścia lat młodszy.

Ray Hill, który przez dwanaście lat infiltrował brytyjski ruch faszystowski, gromadząc informacje dla grup antyfaszystowskich, mówi, że te rewelacje brzmią przekonująco. Twierdzi, że homoseksualizm jest na porządku dziennym w przywódczych kręgach brytyjskiej skrajnej prawicy i że w pewnym okresie lat osiemdziesiątych niemal połowa organizatorów tego ruchu była gejami.

Gerry Gable, wydawca antyfaszystowskiego czasopisma "Searchlight", mówi: Już dziesiątki lat przyglądam się brytyjskim środowiskom nazistowskim i przez cały czas dostrzegam w nich homofobiczną hipokryzję. Nie potrafię wskazać żadnej organizacji ze skrajnej prawicy, która nie atakowałaby ludzi za ich preferencje seksualne i zarazem nie miała w swoich szeregach tak wielu gejowskich aktywistów.

Hipermęskie łobuzy


Domniemany romans Griffina wpisywałby się doskonale w dzieje brytyjskiego faszyzmu. Przywódcą skinheadów w latach siedemdziesiątych był umięśniony, narwany oprych Nicky Crane. Stał się ikoną reakcyjnego ruchu zwalczającego imigrantów, feminizm i hipisowski styl życia lat sześćdziesiątych.
Nacisk na podporządkowanie się normom, nakazującym mieć gładko ogoloną twarz i zuniformizowany wygląd, upodobniał ten ruch do klasycznych nurtów faszystowskich. Crane szybko został czołowym działaczem Frontu Narodowego. Aha, zapomniałbym: był homoseksualistą. Zanim zmarł na AIDS w połowie lat osiemdziesiątych, przyznał się do swoich skłonności oraz do tego, że grywał główne role w wielu gejowskich filmach pornograficznych. Tuż przed swoją śmiercią w 1986 r. brał udział jako "porządkowy" w marszu Gejowska Duma, nadal jednak twierdził, iż odczuwa dumę z tego, że jest faszystą.

Tlący się w Wielkiej Brytanii konflikt między gejami faszystami i postępowymi gejami przerodził się w otwartą konfrontację w 1985 r., kiedy gejowski ruch skinheadów zorganizował dyskotekę w londyńskim ośrodku gejowskim. Przeciw tej "inwazji" protestowały głośno zwłaszcza lesbijki. Uznały, że kult "prawdziwego mężczyzny" oraz obecność hipermęskich łobuzów rozbudzają najniższe uczucia "w miejscu, gdzie najmniej byśmy tego oczekiwały", czyli w łonie ruchu gejowskiego.

To swoiste "gejstapo" ma własnego bożka, któremu oddaje cześć. Jest nim czołowy działacz nazistowski Ernst Röhm, który był zdeklarowanym homoseksualistą. Wraz z Adolfem Hitlerem stworzył ruch nazistowski w Niemczech. Urodzony w 1887 r. w konserwatywnej rodzinie urzędników bawarskich, dorosłe życie rozpoczął - jak sam to ujął - w "bohaterskich" czasach pierwszej wojny światowej, gdy pełnił służbę w okopach. Podobnie jak wielu z tych, którzy zostali członkami partii narodowosocjalistycznej, Röhm obsesyjnie czerpał natchnienie z homoerotycznego mitu walki w okopach, gdzie heroiczni, piękni chłopcy byli gotowi oddać życie za swoich braci i ojczyznę.

Z wojny wyniósł twarz naznaczoną blizną po kuli i głębokie uwielbienie dla oręża. W autobiografii napisał: "Ponieważ jestem człowiekiem niedojrzałym i nikczemnym, wojna i niepokoje przemawiają do mnie o wiele mocniej niż stary, dobry, burżuazyjny porządek". Po demobilizacji próbował bez większego przekonania zacząć wszystko od nowa jako cywil, lecz takie życie wydawało mu się obce, mieszczańskie, nudne. Nie miał żadnych poglądów politycznych, a jedynie uprzedzenia - nienawidził zwłaszcza Żydów.

Generacja Röhma


Historyk Joachim Fest opisuje generację Röhma, tych wyobcowanych, zdemobilizowanych młodych żołnierzy upokorzonych przez klęskę Niemiec, jako pokolenie "rzeczników wiecznej rewolucji pozbawionych jakiejkolwiek rewolucyjnej idei przyszłości i gnanych wyłącznie pragnieniem utrwalenia wartości wyniesionych z okopów".

To właśnie Röhm pierwszy dostrzegł potencjał tkwiący w megalomanie i wichrzycielu Adolfie Hitlerze. Ujrzał w nim demagoga, którego potrzebował, aby zyskać poparcie dla swego planu obalenia demokracji i ustanowienia "państwa zmilitaryzowanego", rządzonego w sposób autorytarny przez armię. Przedstawił młodego faszystę lokalnym politykom i generałom. Ci przez wiele lat określali Hitlera mianem "chłoptaś Röhma". Historyk - i gej - Frank Rector stwierdza: Hitler był w znacznej mierze protegowanym Röhma. Röhm wprowadził go do swojej organizacji podziemnej, która dążyła do obalenia republiki weimarskiej.
Nieskrywany homoseksualizm Röhma wydaje się nam dziś osobliwością, patrzymy bowiem przez pryzmat dokonanego potem na homoseksualistach ludobójstwa. Mówił on otwarcie o tym, że lubi bywać w lokalach gejowskich i łaźniach tureckich. Znany był też ze swej jurności. Wierzył, że homoseksualiści stoją wyżej od heteroseksualistów, a homoseksualizm postrzegał jako jedną z naczelnych cech planowanego Nowego Wspaniałego Ładu Faszystowskiego.

Historyk Louis Snyder wyjaśnia, że Röhm wymarzył sobie porządek społeczny, w którym homoseksualizm będzie postrzegany jako chlubny wzorzec ludzkich zachowań. Afiszował się publicznie ze swoimi skłonnościami i namawiał kolegów, by postępowali podobnie. Uważał, że homoseksualiści przewyższają heteroseksualistów w zastraszaniu przeciwników i agresji, dlatego w formacjach SA homoseksualizm był premiowany. Krzewiono agresywną, hipermęską formę homoseksualizmu, potępiając "histeryczne baby obu płci". Miano oczywiście na myśli zniewieściałych pederastów.

Wiara w wyższość homoseksualizmu miała w Niemczech silną tradycję, która narodziła się na przełomie XIX i XX wieku w efekcie działalności Adolfa Branda, wydawcy pierwszego w tym kraju czasopisma dla homoseksualistów. Można by to ująć krótko: "Pedały jako Naród". Twierdzono, że homoseksualiści stanowią fundament wszystkich państw narodowych i tworzą elitarną kastę wojowników, która powinna sprawować władzę. Wychwalano starożytny kult oręża Sparty, Teb i Aten.

Geje pod Termopilami


Röhm często powoływał się na starogrecki zwyczaj wysyłania do boju par homoseksualistów, bo uważano, że tacy mężczyźni walczą najzacieklej. Słynnej przełęczy w Termopilach, na przykład, broniło trzystu Spartan - sto pięćdziesiąt par homoseksualistów. We wczesnych latach istnienia oddziały SA - tę podziemną armię Röhma i Hitlera - postrzegano jako formację w większości złożoną z homoseksualistów.

Ważne stanowiska Röhm rozdzielał między swoich kochanków. Jego zastępcą został Edmund Heines, a dowódcą SA w Berlinie - Karl Ernst. Ludzie z SA spotykali się czasem w piwiarniach dla homoseksualistów. Historyk sztuki Christian Isermayer - również gej - powiedział kiedyś w wywiadzie: Poznałem ludzi z SA. Jeszcze w 1933 r. urządzali orgiastyczne przyjęcia. Kiedyś wybrałem się na jedno. Zachowywano się z umiarem, ale impreza była ze wszech miar gejowska. W tamtych czasach SA była formacją skrajnie homoseksualną.

Trzydziestego czerwca 1934 r. Röhma obudził w hotelu (w miejscowości kuracyjnej Bad Wiessee - przyp. FORUM) sam Hitler. Dowódca SA zerwał się na nogi, stanął na baczność i krzyknął: Heil, mein Führer! Hitler powiedział tylko: Jesteś aresztowany, i wyszedł. Wydał rozkaz, by Röhma zabrano do monachijskiego więzienia Stadelheim. W nocy go zastrzelono. Był najważniejszą ofiarą w masakrze, która przeszła do historii jako Noc Długich Noży.
Hitler podejrzewał Röhma o nielojalność, niemniej ta egzekucja zapoczątkowała masowe prześladowania homoseksualistów. Heinrich Himmler, szef gestapo, określił homoseksualizm jako symptom degeneracji, która może zniszczyć naszą rasę. Musimy powrócić do przewodniej nordyckiej zasady: eksterminacji degeneratów.

Panowie rasy panów


Niemiecki historyk Lothar Machtan dowodzi, że Hitler kazał zabić Röhma - i niemal wszystkich homoseksualistów będących członkami SA - aby uciszyć spekulacje na temat jego własnego homoseksualizmu. Dowody przedstawiane przez tego badacza na potwierdzenie skłonności homoseksualnych Hitlera są mało przekonujące i kwestionowane przez wielu innych historyków, choć niektóre ustalenia brzmią intrygująco.

Bliski kolega Hitlera z lat wczesnej młodości August Kubizek utrzymywał, że doszło między nimi do "romantycznego" zbliżenia. Hans Mend, człowiek, który służył w tym samym oddziale co Hitler podczas I wojny światowej, twierdził, że widział, jak późniejszy przywódca Trzeciej Rzeszy odbył stosunek z mężczyzną. Z całą pewnością wiadomo, że Hitler pozostawał w zażyłych relacjach z kilkoma homoseksualistami i najwyraźniej nigdy nie ułożył sobie normalnego współżycia seksualnego z żadną kobietą, nawet ze swoją żoną Ewą Braun.

Rudolf Diels, pierwszy szef gestapo, zapamiętał kilka myśli Hitlera na temat homoseksualizmu. - Zniszczył on starożytną Grecję - mawiał Hitler. - Rozpowszechniony, swoim zaraźliwym wpływem objął jak nieuchronne prawo natury najlepsze i najbardziej męskie jednostki, eliminując z puli rozrodczej tych mężczyzn, których potrzebuje Naród. Ten pogląd, że homoseksualizm jest zaraźliwy
i - w domyśle - kuszący, zdaje się wiele wyjaśniać.

Postać Röhma czczona jest na homofaszystowskich stronach internetowych, które rozpleniły się w sieci internetowej. Są to strony organizacji w rodzaju Geje Przeciw Semityzmowi (uroczy skrót nazwy tego ugrupowania brzmi GAS) oraz Korpus Ariańskiego Oporu. Ich przejęta od Röhma filozofia jest prosta: biały człowiek stoi wyżej od innych ras, geje zaś są panami rasy panów. Tylko oni obdarzeni zostali umiejętnością zadzierzgania czysto męskich więzów i wyższym intelektem, który jest niezbędny do dokonania rewolucji faszystowskiej. Druga z wymienionych organizacji aranżuje nawet wakacyjne imprezy zapoznawcze dla swoich członków, na których można odprężyć się w towarzystwie naszych białych współbraci.

Czy to autodestrukcja?


Zatem wykazanie, że homoseksualiści nie są wolni od idei faszystowskich, nie nastręcza większego kłopotu. Mało tego, często są krzewicielami tych idei. Nasuwa się wobec tego istotne pytanie: dlaczego? Jak to się dzieje, że geje - którzy sami przecież są często ofiarami ucisku i obiektem nienawiści - zostają członkami najbardziej wstrętnego i znienawidzonego ruchu politycznego? Czy to posunięta do skrajności forma autodestrukcji? Polityczny odpowiednik samookaleczania się dzieci, które odkrywszy własne skłonności homoseksualne, z nienawiści do samych siebie tną sobie ręce? Gejowski twórca pornografii i reżyser Bruce LaBruce tłumaczy to następująco: Cała dzisiejsza pornografia gejowska ma skrycie faszystowski charakter. Faszyzm mamy we krwi, bo gloryfikuje on i wywyższa białego mężczyznę, fetyszyzuje dominację, okrucieństwo, władzę i odrażające postacie przywódców. W swoich filmach, począwszy od "No Skin Off My Ass" (1991 r.), usiłuje zgłębić związki między homoseksualizmem a faszyzmem.

W jego bulwersującym filmie pod tytułem "Skin Flick" z 1999 roku mieszczańska para gejów - biały mężczyzna i Murzyn - jest terroryzowana seksualnie przez homoseksualistów z ruchu skinheadów, którzy onanizują się przy lekturze "Mein Kampf" i prześladują "cioty". Reżyser daje do zrozumienia, że mieszczańskie wartości gejowskie wykruszają się łatwo, a spod powierzchni wyziera faszyzm. Film kończy się sceną, w której Murzyn gwałcony jest na oczach swojego na wpół podnieconego białego kochanka, a gang rasistów skanduje: Pieprzyć małpę!

Nie mogę być pedziem


Postanowiłem dotrzeć do paru homofaszystów i zapytać ich osobiście. Wyatt Powers, przewodniczący organizacji Korpus Ariańskiego Oporu, odpowiada: W głębi serca zawsze wiedziałem, że faszyzm i homoseksualizm są moralnie słuszne. Nie widzę żadnego konfliktu między jednym i drugim. To opanowana przez Żydów gejowska prasa próbuje nam wmówić, że rasizm i homofobia to jedno i to samo. Można być skrajnym narodowcem i gejem; nie ma w tym żadnej sprzeczności.

Komentarz na pewnej rasistowskiej i gejowskiej stronie internetowej idzie jeszcze o krok dalej w tym szaleństwie. Pewien homoseksualista z Ohio stwierdza: Jeśli jesteś gejem i białym, albo nawet niedorozwiniętym i białym, TO KONIEC KOŃCÓW I TAK JESTEŚ BIAŁYM! Zamiast pozwolić na wymarcie białej cywilizacji, bo tak bezwartościowe rasy jak Afrykanie i Meksykanie produkują taśmowo miliony dzieci dziennie, musimy walczyć z tym pieprzonym tałatajstwem. Gwałcą nasz kraj. To prawda, że rasizm i homofobia niekoniecznie idą w parze, ale - jak mówi rabin Bernard Melchman: Homofobia i antysemityzm są często elementami tej samej choroby. Rasista to na ogół homofob. Po przeczytaniu całego mnóstwa internetowej retoryki nie zbliżyłem się nawet o krok do odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak wielu gejów sprzymierza się z ludźmi, którzy koniec końców niemal zawsze zwracają się przeciwko nim - tak jak to zrobili hitlerowcy.

Działacz walczący o prawa gejów Peter Tatchell wyjaśnia to zjawisko w sposób wnikliwy i intrygujący: Ci ludzie walczą o hipermęskość, o najskrajniejszą możliwą formę bycia mężczyzną. Jest to metoda demonstracyjnego odrzucenia zniewieściałego homoseksualnego "drugiego ja". Ci zagubieni mężczyźni mają w głowie tylko jeden prosty schemat: "Heteroseksualiści są twardzi. Pedzie to słabeusze. Zatem jeśli jestem twardy, nie mogę być pedziem". To rozpaczliwy sposób udowadniania sobie własnej męskości.

Ostateczne rozwiązanie


Czasopismo "Searchlight" - biblia ruchu antyfaszystowskiego mająca wtyczki we wszystkich głównych organizacjach skrajnej prawicy - inaczej tłumaczy to zjawisko. "Potępiani zbiorowo przez społeczeństwo, które w wielu wypadkach nadal jest wrogo ustosunkowane do gejów, pewni mężczyźni znajdują azyl i nowy status siły na skrajnej prawicy - napisał jeden z autorów publikujących na łamach tego czasopisma. - Wyznawanie idei politycznych krzewionych przez grupy faszystowskie rodzi nową tożsamość, dzięki której ludzie ci przestają być wyrzutkami, bo są przecież białymi mężczyznami, stojącymi wyżej od wszystkich innych. Zatuszowują gejowską część tożsamości, odrzucają nieakceptowane społecznie elementy, takie jak zniewieściałość, i afiszują się tym, co postrzegają jako oznakę swojej wyższości".

Nasuwa się jednak jeszcze jedno istotne pytanie: czy ruchy faszystowskie nieuchronnie obracają się przeciw gejom? Można by sądzić, że w wypadku hitlerowców decyzja ta była w dużej mierze arbitralna. Główny powód, dla którego Hitler postanowił usunąć Röhma, nie miał wiele wspólnego z seksualnością. Z mojego punktu widzenia, czyli z punktu widzenia postępowego lewicowca, wszelki faszyzm jest złem. Lecz czy to oznacza, że wszyscy geje muszą postrzegać faszyzm jako nurt polityczny, który jest wrogi wobec nich? Czy możliwe jest, by gej faszysta nie działał przeciwko sobie?

Faszyzm często definiuje się jako "ideologię polityczną propagującą zhierarchizowaną władzę, która z zasady odmawia równości praw niektórym grupom". A zatem to prawda, że taka władza może sprzyjać gejom kosztem na przykład Murzynów. Lecz biorąc pod uwagę powszechność postaw homofobicznych, czy nie jest to - nawet dla ludzi, którzy nie postrzegają faszyzmu jako zła - zbyt wielkie ryzyko? Czy cywilizacja, która dyskryminuje jedną mniejszość, w końcu nie obróci się przeciw innej, czyli przeciw gejom? Wydaje się, że taka właśnie nauka płynie z żałosnego, marnego żywota Ernsta Röhma. Rosnąca świadomość roli, jaką geje odgrywają
w ruchach faszystowskich, bywa perfidnie wykorzystywana przez niektórych homofobów. W nadzwyczaj niedorzecznej książce zatytułowanej "Różowa swastyka" rewizjonistyczny "historyk" Scott Lively usiłuje zrzucić na gejów winę za Holocaust, a uśmiercanie homoseksualistów w obozach nazywa "przemocą jednych gejów wobec drugich". Na pewnej stronie internetowej czytamy absurdalny komentarz, że "Różowa swastyka" pokazuje, "iż hitlerowscy homoseksualiści popełnili wobec niewinnych ludzi o wiele więcej okrucieństw, gwałtów, tortur i morderstw, niż kiedykolwiek popełniono wobec samych homoseksualistów".

Jednak źle by się stało, gdyby działalność takich szaleńców zniechęciła ruchy gejowskie do poważnej autorefleksji. Bo jeśli Bruce LaBruce ma rację, wiele elementów głównego nurtu gejowskiego - fetyszystyczny kult ciała, siły, okrucieństwa i autorytetów - może posłużyć za bagniste podłoże, na którym rozkwitnie faszystowski wirus.

Pora, by wszyscy geje uświadomili sobie, że faszyści nie przyniosą bajecznego rozwiązania dla homoseksualistów, lecz ostateczne rozwiązanie dla nas wszystkich.

Autor jest cenionym publicystą pism brytyjskich, m.in. "The Independent", "New Statesman". W 2003 r. zdobył prestiżowy tytuł Młodego Dziennikarza Roku. Powyższy tekst ukazał się w magazynie "Attitude" - czołowym piśmie brytyjskich gejów.
Wszystkie teksty zawarte na witrynie polskich Indymediów mogą być przedrukowywane

Zobacz też

 

Źródło: Johann Hari