JustPaste.it

Jak się dyplomować na uczelni technicznej?

Prosta odpowiedź: trzeba napisać pracę (inżynierską, magisterską, doktorską, habilitacyjną) jest niepełna, bo tu napisanie tekstu to kropka nad "i". A co jest jądrem dyplomu?

Prosta odpowiedź: trzeba napisać pracę (inżynierską, magisterską, doktorską, habilitacyjną) jest niepełna, bo tu napisanie tekstu to kropka nad "i". A co jest jądrem dyplomu?

 

4b2d886a90c4e8e0d314ea357733fd3c.jpg

Na początku powinien być ciekawy, obiecujący pomysł. Najlepiej, żeby tego jeszcze nie robił nikt na świecie, ale zazwyczaj, zwłaszcza na niższych szczeblach, trzeba iść na kompromis i wystarcza bardziej lokalna unikalność pracy lub tylko mniej istotne różnice.

Na porządnej uczelni kandydaci na inżynierów czy magistrów mogą liczyć na promotorów. Często zresztą przy wyborze tematu poza oceną swoich możliwości realizacji pracy biorą pod uwagę zgodność pomysłu z własnymi przekonaniami. Nie znaczy to, że własny pomysł dyplomanta lub jego szefostwa w pracy zawodowej jest skazany na pokonanie przez pomysły promotora. Na uczelniach pracują ludzie, którzy potrafią doceniać nie tylko własne pomysły.

Sam często zagaduję studentów co robią w pracy albo czym się interesują. Czasem to nie od razu jest ciekawe i musimy trochę ponegocjować, żeby było w tym "coś" czym warto mi się zająć. A czym warto? Mnie nie interesuje angażowani studentów w realizację wykończenia jakiś własnych projektów. Ważniejsze dla mnie by praca była ciekawym wyzwaniem, którego w tej dokładnie postaci jeszcze nie realizowano.

Jest jeszcze inny powód, dla którego wolę podyskutować nad tematem a nie od razu dawać własny. Już wiele razy dałem jakiś ciekawy pomysł i wkrótce pożałowałem. Bo dypomant nie przejawiał żadnej aktywności, często nawet przez okrągły rok, a mnie wkurzało, że ciekawy temat leży odłogiem. Zdarzało się nawet, że sam sie brałem za realizację i potem było głupio jak student w końcu się brał, bo nie wiadomo czy się pochwalić czy może lepiej nie, żeby nie demobilizować.

Ciekawe pomysły są niestety też ryzykowne, bo może się okazać, że prowadzą w ślepą uliczkę. Nie dadzą się zrealizować lub efekty będą mizerne. Czy to znaczy, że praca dyplomowa też będzie mizerna? Wcale nie musi. Jeśli dyplomant porafi odpowiedno udokumentować porażkę oraz z porażki wyciągnąć wnioski na przyszłość to oczywiście nie musi realizować kolejnej pracy. Promotor i rozsądna komisja powinna to docenić.

W przypadku pracy doktorskiej a zwłaszcza habilitacyjnej nie można już zbytnio liczyć, że ktoś nam podsunie gotowy pomysł. Tu sama praca nad pracą o znalezienie "dziury w całym", a więc obszaru badań, którego jeszcze nie realizowano. Oczywiście w solidnych zespołach naukowych można liczyć na wsparcie i daleko idącą pomoc, ale to też niekiedy bywa przekleństwem, bo zespół potrzebuje rozwiązania trudnego problemu, a nam co innego "w duszy gra".

Gdy jest pomysł to należy go zrealizować czy to przez wykonanie eksperymentów czy przez skonstruowanie prototypu. Tu chciałbym przestrzec tych co nie widzą różnicy pomiędzy prototypem a pełnoprawnym produktem rykowym. Jeden z moich dyplomantów prawdopodobnie już nie zostanie magistrem pomimo, że sam przyszedł z dosyć ciekawym i według mojej oceny nietrudnym w realizacji tematem. Dyplomant ten nie miał  co prawda dobrze opanowanego warsztatu, ale najgorsze, że nie potrafił zrozumieć, że nie oczekuję od niego produktu posiadającego wiele pozytywnych cech lecz tylko produktu demonstrującego jeden wskazany przeze mnie aspekt.