JustPaste.it

Survival w tajdze

Tajga to dziki, trudno-dostępny las z przewagą drzew iglastych na północy Eurazji oraz na kontynencie amerykańskim głównie w Kanadzie.

Tajga to dziki, trudno-dostępny las z przewagą drzew iglastych na północy Eurazji oraz na kontynencie amerykańskim głównie w Kanadzie.

 

Tajga to dziki, trudnodostępny las z przewagą drzew iglastych na północy Eurazji oraz na kontynencie amerykańskim głównie w Kanadzie. Tylko w rezultacie pożarów i wyrębów spotyka się zagajniki złożone z brzozy i osiki. W Eurazji strefa tajgi ciągnie się od Skandynawii do brzegów Oceanu Spokojnego. Gatunki drzew tworzących tajgę są inne na Syberii, całkiem odmienne w Kanadzie, a jeszcze inne w Kraju Ussuryjskim na dalekim wschodzie Rosji, gdzie rośnie dużo drzew liściastych i wiele gatunków ciepłolubnych.
         Klimat tajgi jest swoisty. Po krótkim, ale ciepłym lecie, gdy słupek rtęci podnosi się do + 30oC, przychodzi chmurna i wietrzna jesień. Temperatura średnia doby utrzymuje się w przedziale od 0 do +10oC. W listopadzie zazwyczaj przychodzi zima z mrozami - 40 do - 55oC i wszystko tonie w olbrzymich zaspach śniegu.
         W rosyjskiej tajdze żyje dużo gatunków zwierząt. Można tu spotkać stada jeleni i saren oraz łosie. Z drapieżników najbardziej niebezpieczne są niedźwiedzie. Wilki ludzi dorosłych nie atakują, a tygrysów jest bardzo mało i też unikają ludzi. Są tu duże ptaki - głuszce, cietrzewie i jarząbki. Rzeki tajgi obfitowały jeszcze niedawno w cenne gatunki ryb łososiowatych.
         Prawdziwym przekleństwem tajgi w okresie od maja do początku września jest tak zwany w Rosji "gnus" - miliardy krwiożerczych owadów, przede wszystkim komarów i meszek, które obsiadają ludzi i zwierzęta, oślepiają oczy, wpychają się do nosa i uszu. Miejsca ukąszeń puchną i swędzą. Przetrwać w tym piekle pomoże nam ubranie oraz rośliny. Podczas gdy w tropikach cienka koszula z długimi rękawami chroni nas przed komarami, to w naszej strefie klimatycznej dopiero kilka warstw odzieży zapewnia skuteczną ochronę. Dobrze jest ubrać koszulę na siatkowy podkoszulek, lub sweter o dużych oczkach. W tajdze trzeba stosować specjalne siatki na głowę, podobne do tych, które mają pszczelarze.
         Obok chemicznych i technicznych środków odstraszających owady, które zwykle za szybko się wyczerpują, oraz mogą mieć szkodliwe działanie uboczne, pomogą nam rośliny łagodzące podrażnienia skóry oraz odstraszające owady. Bolące miejsca smarujemy białym, mlecznym sokiem mniszka (dmuchawca) (Taraxacum), co zmniejszy lub zlikwiduje ból. Takie samo działanie wykazuje sok bylicy piołunu (Artemisia absintium), a zarówno świeże jak i suszone ziele bylicy odstrasza owady. Także świeży liść psianki czarnej (Solanum nigrum) przyłożony na miejsce ukąszenia komara, bąka, pszczoły lub osy zmniejsza ból, przeciwdziała powstaniu opuchlizny. Wrotycz pospolity (Tanacetum vulgare) ma silny zapach odstraszający owady. Kilka zerwanych ulistnionych pędów wrotycza położonych w namiocie, powinno zabezpieczyć nam spokojny nocleg. Liście świeże, pogniecione, przykładamy do swędzących miejsc po ukąszeniach przez owady. Jako insektycyd może też służyć proszek z liści i kwiatów wrotycza wysuszonych w cieniu. Liście (pogniecione) babki zwyczajnej (Plantago major), zmniejszają ból po ukąszeniach owadów, przyspieszają gojenie się pęcherzy, odparzeń i ran (także ropiejących). Podobne działanie wykazują pozostałe gatunki rodzaju babka. Ziele macierzanki (Thymus) już Awicenna radził używać przy użądleniach przez osy i pszczoły. Liście i kwiaty rośliny miażdżymy i przykładamy do bolącego miejsca. Potarcie miejsca użądlenia przekrojoną cebulą lub korzeniem pietruszki też najczęściej zlikwiduje ból.
         Wiele roślin ma działanie odstraszające a nawet zabijające owady. Po rozstawieniu namiotu wystarczy w nim spalić kilka gałązek bagna zwyczajnego (Ledum palustre), aby pozbyć się owadów. Ponieważ jednak jest to roślina trująca także dla człowieka, a jej silny zapach wywołuje ból głowy, należy obchodzić się z nią ostrożnie, a namiot przed snem wywietrzyć. Identyczne działanie i zastosowanie ma także silnie trująca (szczególnie młode pędy) ciemiężyca (Veratrum). Doświadczeni turyści lubią rozbijać namioty w pobliżu zarośli czeremchy (Padus avium), ponieważ jej liście i kwiaty wydzielają obficie fitoncydy, które działają zabójczo na większość mikroorganizmów i owadów. Ale duży bukiet kwitnącej czeremchy pozostawiony na noc w sypialni spowoduje zatrucie - silne bóle głowy. Ziele nostrzyka białego (Melilotus alba), po zmiażdżeniu i pojawieniu się zielonego soku odstrasza owady. Także świeże pędy lnicy pospolitej (Linaria vulgaris), mają takie działanie. Posmarowanie odkrytych części ciała sokiem krwawnika pospolitego (Achillea millefolium), ma odstraszać komary. Rumianek pospolity [Chamomilla recutita (Matricaria chamomilla)] zawiera związki, które przy spalaniu odstraszają owady. Siedząc przy ognisku wystarczy rzucić w ogień niewielką ilość rumianku, aby pozbyć się towarzystwa komarów.
         Duże niebezpieczeństwo przedstawiają kleszcze, nosiciele groźnej choroby wirusowej, wiosenno - letnie kleszczowe zapalenie opon mózgowych. Choroba ta występuje od maja do końca lipca. Dlatego też większość wypraw do tajgi planuje się na sierpień. Istnieje też skuteczna szczepionka, którą należy się zaszczepić co najmniej półtora miesiąca przed wyprawą. Jeśli znajdziemy się w tajdze w okresie występowania kleszczy, należy kilka razy dziennie sprawdzać całe ciało, czy nie przyczepił się kleszcz. Nie powinno się odrywać kleszcza rękami, tylko pęsetą. Jeszcze kilka lat temu zalecano: "Można go przypiec papierosem, posmarować jodyną, tłuszczem, spirytusem, posypać solą, aby się sam odczepił". Dzisiaj specjaliści doszli do wniosku, że najlepiej kleszcza usunąć jak najszybciej po zauważeniu. Jeśli przypadkowo rozgnietliśmy kleszcza palcami, należy starannie umyć ręce.
         Bardzo łatwo jest w tajdze zabłądzić, oraz zgubić wyposażenie, ponieważ brak jest punktów orientacyjnych. Wystarczy odejść od swojego plecaka na kilkanaście metrów, aby go już nigdy nie zobaczyć.
          Marsz w tajdze jest trudny, omijając wiatrołomy, przeciskając się przez gęste zarośla wkrótce nieuchronnie zaczynamy krążyć w koło, zupełnie jak we mgle. Poruszanie się po tajdze wymaga dobrej znajomości posługiwania się mapą i kompasem. Nie można kierować się tropami jeleni, które wydeptują widoczne ścieżki, ponieważ prowadzą one z reguły tylko z jednego błota do drugiego. Należy ignorując jelenie tropy maszerować w wyznaczonym kierunku, według azymutu. Aby zachować wyznaczony kierunek marszu, wybieramy sobie charakterystyczny punkt przed nami, co każde 100 do 150m marszu. Jest to szczególnie ważne, gdy drogę zagradza nam wykrot, gęste kolczaste zarośla, które powinniśmy obchodzić, aby nie ryzykować urazu.
          Najtrudniej pokonać bagna, moczary i grzęzawiska. Bardzo niebezpieczne są tzw. "okna", z daleka widoczne jeziorka przeźroczystej wody. Zmęczonego wędrowca przyciągają z nieodpartą siłą. Ale wystarczy zrobić nieostrożny krok i brzeg okazuje się tylko cienką warstwą torfu, przykrywającego bezdenną topiel. Nie mniej niebezpieczne są ładne "polanki" wśród bagna, porośnięte piękną trawą i jaskrawymi kwiatami. Są to naturalne pułapki, bowiem cienka warstwa trawy kryje bezdenną toń. Orientację w terenie bagnistym utrudnia często mgła. Bagna zaleca się obchodzić. Iść na przełaj przez bagno można tylko w wyjątkowej sytuacji, gdy nie ma innego wyjścia. Pokonywać bagno należy z maksymalną ostrożnością i obowiązkowo z długim, mocnym drągiem, trzymanym poziomo na wysokości klatki piersiowej. Gdy stracimy grunt pod nogami, nie wolno wykonywać gwałtownych ruchów, wydobywamy się powoli, opierając się na drągu, staramy się nadać ciału poziome położenie.
         Przez strumienie, szczególnie te z bystrym nurtem i kamienistym dnem przechodzimy w butach, bokiem do nurtu, przed zrobieniem następnego kroku dno sprawdzamy mocnym długim kijem.
         Zaopatrzenie w wodę w tajdze nie przedstawia trudności, ponieważ strumyki, jeziora, błota i źródła są częste. Tylko niekiedy trzeba iść za tropami zwierząt do wodopoju. Dobrym wskaźnikiem źródła wody położonego w promieniu 1 kilometra są pszczoły. Kolumny mrówek także świadczą o bliskości wody. Możemy także otrzymać wodę z pomocą dużej foliowej torby, którą nakładamy na gęsto ulistnioną gałąź drzewa (krzewu) i zawiązujemy sznurkiem. Po kilku godzinach w najniższym miejscu torby zgromadzi się około 200 mililitrów wody. Używając więcej toreb uzyskujemy większą ilość wody. W miejscach, gdzie woda gruntowa znajduje się niegłęboko, wystarczy wykopać nieduży dołek, aby po chwili zebrała się w nim woda. Jeśli woda jest mętna, należy ją kilkakrotnie wybrać oraz przefiltrować. Niektóre rośliny są dobrym wskaźnikiem płytkiego zalegania wód gruntowych.

 

Rośliny wskazujące głębokość, na której występują wody gruntowe

Nazwa polska

Nazwa łacińska

śr. głębokość

zalegania

wody (m)

Jaskier rozłogowy

Ranunculus repens

0 - 0,5

Uczep trójlistkowy

Bidens tripartita

0 - 0,5

Tatarak zwyczajny

Acorus calamus

0 - 1

Pałka

Typha

0 - 1

Żywokost lekarski

Symphytum officinale

0 - 1

Sity

Juncus sp.

0 - 1

Sitowie leśne

Scirpus sylvaticus

0 - 1

Trzcina pospolita

Phragmites australis

(P. communis)

0 - 5



         Co jeść w tajdze? W tajdze nie powinniśmy cierpieć głodu. Latem i jesienią można zawsze znaleźć grzyby, owoce, jagody, jadalne byliny, orzechy, żołędzie. Zimą i wiosną jest smaczna i pożywna delikatna, jasnożółta warstwa kory młodej brzozy. Pocięta na długie, wąskie paski po ugotowaniu przypomina makaron. Igliwie sosny i innych drzew iglastych przez cały rok może być źródłem witaminy C.
          Oczywiście musimy pamiętać, że cis pospolity (Taxus baccata), jest silnie trujący (a jest ładnym drzewem iglastym), za wyjątkiem czerwonej, jadalnej osnówki nasion (nasiona też są trujące, więc należy je wypluwać) chociaż cis w tajdze nie rośnie to ostrzeżenie zamieszczam na wszelki wypadek.
         Wegetacja w tajdze trwa do przymrozków, dlatego też pod śniegiem znajduje się dużo zielonych pączków, pędów oraz jagód. Wiele z nich może być wykorzystanych do jedzenia także zimą.
         Przebywając w tajdze i lesie najłatwiej uzupełnić swoje wyżywienie grzybami. Na temat wartości odżywczej grzybów można przeczytać różne opinie. Począwszy od tak bardzo pozytywnej jak: "kilo grzybów = pół kilo mięsa" a skończywszy na tym, że grzyby posiadają jedynie wartości smakowo - aromatyczne. A jak jest naprawdę? Ponieważ okazuje się, że ściany komórkowe grzybów są zbudowane głównie z niestrawnej chityny, wartość odżywcza grzybów zależy od sposobu ich przyrządzenia. Aby zniszczyć ściany komórkowe należy świeże grzyby przepuścić przez maszynkę do mięsa, a suszone zemleć na proszek. Trudno jest nosić do lasu maszynkę do mięsa, wobec tego należy grzyby żuć dokładnie. Wartość odżywcza grzybów równa się mniej więcej kefirowi, zawierają one od 3 do 5% białek, do 5% węglowodanów (w suchej masie), a także witaminy, enzymy, mikroelementy i antybiotyki. Ponieważ grzyby zawierają wszystkie podstawowe związki niezbędne człowiekowi jak białka, węglowodany, tłuszcze, witaminy oraz sole mineralne, a także substancje smakowo - aromatyczne nadające grzybom niepowtarzalny aromat i smak oraz polepszające proces trawienia, są cennym i pełnowartościowym produktem żywnościowym. Naprzykład w tajdze i tundrze mogą być (z konieczności) podstawowym pokarmem.
Zanim zaczniemy jeść grzyby, powinniśmy wiedzieć, na jakie niebezpieczeństwo się narażamy. Istnieją grzyby trujące, których działanie jest bardzo "podstępne i zdradliwe" (o ile można użyć takich określeń w odniesieniu do grzybów). Nasuwa się porównanie ze wścieklizną - po zjedzeniu grzybów nie od razu mogą wystąpić objawy postępującej choroby, pojawią się one dopiero wtedy, gdy na ratunek jest już za późno i nawet najlepszy lekarz, w najlepiej wyposażonym szpitalu, musi bezradnie patrzeć na umierającego pacjenta. Takim grzybem jest na przykład muchomor sromotnikowy (Amanita phalloides). Śmiertelnie trującym grzybem jest też krowiak podwinięty (olszówka) (Paxillus involutus), który jeszcze stosunkowo niedawno zaliczany był do grzybów jadalnych. Ogłoszenie, że jest to grzyb trujący, wywołało liczne protesty ludzi, którzy go zbierali i jedli bez szkody dla zdrowia. Oczywiście, prawdą jest, że grzyb ten nie musi każdemu człowiekowi zaszkodzić, ale statystycznie rzecz biorąc powoduje on w Polsce najwięcej zatruć. Wśród nich mało było śmiertelnych, co jednak nie jest żadną pociechą dla tych, którzy mieli pecha.
         Grzyby są ciężko strawne i łatwo się psują, dlatego możemy się też zatruć grzybami jadalnymi. Żelazną zasadą każdego zbieracza grzybów winno być:
"Jeśli nie jestem całkowicie pewien czy dany grzyb jest jadalny - zostawiam go w lesie".
Śmiertelnie trujący grzyb może mieć przyjemny zapach i łagodny smak. Nie wolno nam także zapomnieć, że to właśnie "głównie wśród grzybów z blaszkami pod kapeluszem występują gatunki śmiertelnie trujące. Dlatego grzyby te najlepiej wykluczyć z jadłospisu".

         Wiosną w lasach iglastych, zwłaszcza sosnowych, na piaszczystych glebach występuje piestrzenica kasztanowata (Gyromitra esculenta), do niedawna w niektórych rejonach zbierana jako grzyb jadalny. Chociaż zatrucia spowodowane tym grzybem występują rzadko, również piestrzenicę należy uznać za grzyb trujący.
Grzyby możemy zbierać od wczesnej wiosny do jesieni, a nawet w czasie łagodnej zimy, wówczas zbieramy występujące na pniach i pniakach drzew zimówkę aksamitnotrzonową (Flammulina velutipes) i boczniaka ostrygowatego (Pleurotus ostreatus). Główny sezon grzybowy to jednak koniec lata i początek jesieni. Ponieważ grzyby wytwarzają owocniki głownie w ciepłych okresach po obfitych opadach deszczu, jest to także zależne od pogody. W okresie suchych wiatrów trzeba szukać grzybów w miejscach cienistych, zacisznych, na stokach północnych oraz w dolinach rzek i strumieni. W czasie dłuższej pluchy, postępujemy odwrotnie - grzybów szukamy na polankach, w suchszych, ciepłych miejscach. Wiele grzybów borowikowatych rośnie wyłącznie pod dębami, osikami, brzozami lub topolami, a jeden z gatunków maślaków rośnie zazwyczaj pod modrzewiami. Ogólnie można powiedzieć, że im las bogatszy w gatunki drzew, tym więcej różnych grzybów powinno w nim rosnąć. Grzyby najczęściej rosną w pobliżu drzew od strony północnej, można je spotkać w rzadkim lesie, na łagodnych zboczach niewielkich wąwozów, na poboczach starych dróg, skrajach polan. Dobrą metodą na grzybobraniu jest chodzenie od brzozy do brzozy.
         W rosyjskiej tajdze charakterystycznym sąsiadem borowików i oznaką lasu obfitującego w grzyby jest trawa trzęślica modra (Molinia caerulea). Czas rozwoju owocnika grzyba wynosi od kilku godzin do 1 - 2 dni u czernidlaków (Coprinus), 5 do 10 dni u borowika (Boletus), 12 do 14 dni u koźlarzy (kozaków) (Leccinum) oraz nawet do 30 dni u twardzioszka przydrożnego (Marasmius oreades).
          Do jedzenia zbieramy wyłącznie młode owocniki grzybów. Nie mogą one być przejrzałe, namoknięte, spleśniałe lub porażone przez owady. Aby nie uszkodzić grzybni, najlepiej grzyb ucinać nożem równo z ziemią. Rozgrzebywanie ściółki w poszukiwaniu grzybów prowadzi do niszczenia grzybni. Zebrane grzyby najlepiej układać w przewiewnym koszyku. Zupełnie do tego celu nie nadają się torby plastykowe, ponieważ powodują zgniecenie i szybkie zaparzanie grzybów. Do noszenia grzybów można szybko przysposobić plecak z przewiewnego materiału poprzez wstawienie obręczy (rozpórek) z giętkich gałązek.
          Grzyby można zbierać również poza lasem, na łąkach, polach i pastwiskach. Występują tam niekiedy gromadnie pieczarki (Agaricus) oraz purchawki (Lycoperdon). Młode purchawki są jadalne i smaczne (dopóki na przekroju są białe i nie rozpadają się). Podobny do purchawek jest trujący tęgoskór pospolity (Scleroderma citrinum), ale ma grubą, mocną, popękaną i brodawkowatą warstwę zewnętrzną (skórkę) w przeciwieństwie do purchawek mających cienkie i gładkie skórki.
         Aby nie pomylić śmiertelnie trującego muchomora sromotnikowego z pieczarką, należy pamiętać, że muchomor ma zapach surowego kartofla (pieczarka nigdy) oraz blaszki pod kapeluszem białe (pieczarka różowe lub ciemno - fioletowe).
         Na pniach drzew, niekiedy bardzo wysoko rosną huby. Nie ma wśród nich gatunków trujących, a młode i miękkie owocniki np. żółciaka siarkowego (Laetiporus sulphureus), ozorka dębowego (Fistulina hepatica) są smaczne, chociaż wymagają długiego gotowania. Żagiew łuskowata (Polyporus squamosus), ma bardzo smaczne młode owocniki, które rosną wiosną i latem na obumarłych i żywych pniach buka, wierzby, orzecha, topoli, klonu, lipy, jesionu oraz kasztanowca, osiągając duże rozmiary. W górskich lasach na pniach buka rzucają się w oczy duże owocniki hubiaka pospolitego (Fomes fomentarius), dawniej służącego jako hubka do rozniecania ognia. Wysuszony grzyb zapala się od jednej iskry i nawet na wietrze nie gaśnie.
         Grzyby można suszyć w lesie, na słońcu. Nie myjemy ich, tylko oczyszczamy z liści, ziemi, kroimy na plasterki i nabijamy na cienkie wierzbowe, osikowe lub brzozowe patyki, z których ustawiamy piramidę na kozłach w słonecznym i przewiewnym miejscu, lub po prostu wbijamy w ziemię. Możemy też naśladując wiewiórki nabijać grzyby na cienkie gałązki krzewu, rosnącego pośrodku nasłonecznionej polany. Najlepiej do tego celu nadają się cierniste krzewy tarniny, (Prunus spinosa) rosnące zawsze w miejscach słonecznych. Susząc grzyby pokrojone w plasterki na cierniach tarniny nie niszczymy roślin i nie szkodzimy przyrodzie.
         Niektóre grzyby mogą przepowiadać pogodę. Przed burzą, zmianą pogody na dżdżystą, nocą świecą gnijące opieńki, huby na drzewach, stare boczniaki, sygnalizując pogorszenie pogody.
         Przebywając w tajdze i lesie jesteśmy otoczeni roślinami, z których wiele nadaje się do jedzenia. Jak je odróżnić od trujących? Większość podręczników sztuki przetrwania zaleca stosowanie tzw. "próby smakowej" w wątpliwych przypadkach. Polega ona na przeprowadzeniu następujących testów:

1. Zmiażdżyć kawałek rośliny i jeśli pachnie gorzkim migdałem lub rybą należy ją wyrzucić;
2. Potrzeć lekko rośliną lub spryskać jej sokiem wrażliwe miejsce na skórze (wewnętrzna strona przedramienia lub zgięcie łokcia) na piętnaście minut - gdy spowoduje to zaczerwienienie lub opuchliznę - wyrzucić;
3. Przyłożyć kawałek rośliny do warg na trzy minuty, aby sprawdzić czy nie wywoła pieczenia ani swędzenia;
4. Przyłożyć do kącika ust i na koniec języka na piętnaście minut;
5. Przeżuć dokładnie odrobinę i trzymać w ustach przez piętnaście minut. NIE POŁYKAĆ!
Jeśli nie wystąpią żadne niepokojące objawy, jak ból gardła, palenie, szczypanie to zjeść badaną próbkę i poczekać 5-8 godzin. Je-śli wystąpią negatywne reakcje należy sprowokować wymioty i pić duże ilości płynów. Natomiast jeśli dalej nie występują żadne alarmujące objawy, zjadamy jej większą porcję (pół szklanki). Gdy po odczekaniu następnych 5-8 go-dzin nadal czujemy się dobrze, możemy uznać, że badana część rośliny nie jest szkodliwa. Oddzielnie należy próbować wszystkie części danej rośliny, jak liście, łodygę, korzenie itp.
Próby smakowej nie wolno stosować do grzybów!
Moim zdaniem najlepszą i najbezpieczniejszą metodą jest zapoznanie się z trującymi i jadalnymi roślinami oraz zapamiętanie wyróżniających je cech.

         Najbardziej niebezpieczna, śmiertelnie trująca roślina naszej strefy klimatycznej to szalej jadowity (Cicuta virosa).
Szalej rośnie na podmokłych miejscach, na brzegach zbiorników wodnych, w rowach, w podmokłych olszynach osiągając wysokość do 120 cm. Charakterystyczną cechą rośliny jest grube, krótkie kłącze, wewnątrz puste, rozdzielone poprzecznymi przegródkami na oddzielne komory, widoczne na przekroju podłużnym. Z uszkodzonego kłącza białego na przekroju wyciekają kropelki jasnożółtego, ciemniejącego na powietrzu, soku o charakterystycznym zapachu, przypominającym zapach pietruszki i słodkawym smaku. Cała roślina jest silnie trująca, najbardziej jej sok.
Dawka śmiertelna wynosi tylko około 3 gramów kłącza!
Do zatrucia dochodzi przy żuciu, oblizywaniu, ssaniu kłączy lub dolnych, przyziemnych części łodygi, które mają słodkawy smak. Kłącze szaleju można pomylić z selerem (taki sam zapach) albo z korzeniem pietruszki, pasternaku lub białej marchwi (smak z początku zbliżony, następnie staje się lekko szczypiący jak rzodkiewka). Można także pomylić liście szaleju z liśćmi pietruszki.

fc215407b78c2a12910548545ed45ba6.jpg

Skanował z książki - M. Wilkomm: "Atlas państwa roślinnego" Warszawa 1900,
wyd. M. Arct, Jan P. Cieciński.



         Wczesną wiosną w tajdze i także w naszych lasach można zbierać liście dzikich czosnków, z których najbardziej rozpowszechnione to czosnek siatkowaty (Allium victorialis) i czosnek niedźwiedzi (Allium ursinum). Czosnek można jeść na surowo oraz dodawać do różnych potraw, ponieważ jest bogaty w witaminy i ma działanie wzmacniające, przeciwzapalne, przeciwgrzybicze, przeciwbakteryjne, przeciwrobacze. Miazga ze świeżej rośliny goi rany, działa przeciwzapalnie.
         Wiosną możemy jeść na surowo soczyste i słodkie kwiatostany (kotki) brzozy oraz jej młode liście, które drobno pokrajane (w niewielkiej ilości) mogą zastąpić zieloną pietruszkę jako dodatek do różnych potraw.
         W tajdze w końcu lata i jesienią znajdziemy dużo różnych jagód. W świerkowych lasach runo tworzą zarośla borówki czernicy (Vaccinium myrtillus). ( Jadanie jagód czernicy polepsza widzenie o zmroku i nocą, oczy szybciej dostosowują się do małej ilości światła, wolniej się męczą przy pracy w sztucznym świetle.) Na torfach rośnie borówka bagienna (łochynia, pijanica) (Vaccinium uliginosum), która niekiedy może powodować zatrucia (owoce łochyni do spożycia należy wybierać tylko zdrowe oraz myć przed jedzeniem), malina moroszka (Rubus chamaemorus), żurawina błotna (Oxycoccus palustris). Soku żurawiny mającego działanie przeciwbakteryjne w stosunku do groźnych bakterii gnilnych oraz stafilokokków i streptokokków, używa się do leczenia ropiejących ran i oparzeń.
         W dolinach rzek, na piaskach i żwirach, spotkamy zarośla rokitnika zwyczajnego (Hippophaë rhamnoides), kolczastego krzewu lub niedużego drzewa, wyróżniającego się z daleka szarozielonym odcieniem liści. Jesienią i zimą gałęzie rokitnika są dosłownie oblepione pomarańczowymi, soczystymi owocami (stąd zapewne rosyjska nazwa "oblepicha"). Owoce rokitnika, o kwaśnym smaku są niezwykle bogate w witaminy oraz zawierają bardzo cenny olej, stosowany w leczeniu ran, oparzeń, wrzodów. Także napar z liści i gałązek rokitnika zawiera wiele witamin i mikroelementów i jest bardzo dobrym napojem wzmacniającym. Drobno pocięte młode listki rokitnika można dodawać do gotowych dań zamiast kopru lub pietruszki.
         Na porębach i pogorzeliskach spotykamy krzewy porzeczki czerwonej, maliny (Rubus), dzikiej róży (Rosa canina), drzewa jarzębiny (Sorbus aucuparia), oraz wiele jadalnych i leczniczych roślin zielnych.
         Nad rzekami i strumykami, w wilgotnych lasach rosną niemile pachnące krzewy porzeczki czarnej (Ribes nigrum). Gorący napar liści działa napotnie i moczopędnie, przynosi ulgę w spazmatycznym kaszlu, bólach reumatycznych stawów oraz przeziębieniu (25 gramów rozdrobnionych liści zalewamy 1/2 litra wrzątku i pod przykryciem pozostawiamy do ostygnięcia, następnie odcedzamy; pijemy po pół szklanki 3x dziennie). Czarne, wonne jagody są cennym źródłem wielu witamin, możemy je jeść do woli. Liście pod względem składu chemicznego praktycznie nie ustępują jagodom, są smaczne zarówno surowe jak i trochę podgotowane. Drobno posiekane liście możemy dodać do dań mięsnych, mlecznych oraz do jajecznicy. Takie samo zastosowanie mają pokrewne gatunki rosnące na Dalekim Wschodzie Rosji.
         Pośród traw i ziół z daleka widać duże, purpurowe z fioletowymi plamkami kwiaty na wysokich (do 1,5 m) łodygach. To lilia złotogłów (Lilium martagon), której mięsista cebula jest jadalna po ugotowaniu lub upieczeniu.
         Często można spotkać zarośla pokrzywy (Urtica), która jest zaliczana do najcenniejszych dziko rosnących roślin jadalnych i leczniczych. Młode liście pokrzywy można jeść surowe, ponieważ po zwiędnięciu, lekkim roztarciu łyżką, lub zanurzeniu we wrzątku przestają parzyć. Nasiona pokrzywy można używać do zagęszczania zup zamiast kaszy. Sok pokrzywy łagodzi podrażnienia spowodowane poparzeniem pokrzywą, a także przyspiesza gojenie się ran. Napar z liści pokrzywy działa wzmacniająco oraz leczy przeziębienia. Odwar kłączy jest stosowany jako środek wykrztuśny przy kaszlu.
          Na niedawno powstałych pogorzeliskach i porębach możemy spotkać całe łany wierzbówki kiprzycy (Chamaenerion angustifolium), kwitnącej latem gronami liliowych najczęściej kwiatów na szczytach wysokich łodyg. Jadalna jest cała roślina. Młode pędy i liście dodajemy do zup i sałatek, świeże kłącza wiosną można jeść surowe i gotowane. Z wysuszonych kłączy można uzyskać mąkę. Liście suszone poddane fermentacji mogą zastąpić herbatę. Liście i pędy wierzbówki z powodu swojego smaku powinny być dodawane do potraw jako jeden ze składników, w ilości nie większej jak 1/3 całości. Napar z liści wierzbówki (dwie łyżki rozdrobnionych liści zalać pół litrem wrzącej wody i pozostawić pod przykryciem na pół godziny; pijemy po 1/3 szklanki do 3 razy dziennie przed jedzeniem) jest wysoko ceniony w medycynie tradycyjnej (ludowej) jako środek przeciwzapalny, przeciwbólowy, uspokajający oraz normalizujący przemianę materii. Medycyna tybetańska stosuje wierzbówkę kiprzycę jako środek obniżający gorączkę, od bólu głowy oraz nasenny. W łodygach pokrzywy i wierzbówki znajdują się silne włókna, z których można spleść sznurek.
         Na błotnistej glebie, w płytkich zbiornikach wodnych często rośnie oczeret jeziorny [Schoenoplectus lacustris (Scirpus lacustris)]. Jego wysokie (do 1-2 m), okrągłe pędy nie mają liści, jedynie w końcu lipca na szczycie gładkiego pędu pojawia się nieduża miotełka brązowych włosków. W kłączach oczeretu szczególnie wiosną i jesienią jest dużo skrobi oraz cukrów. Z wysuszonego kłącza można zrobić mąkę. Smaczne jest kłącze po prostu pieczone w popiele. Wiosną jadalna jest także i biała część pędu, sąsiadująca z kłączem.
         Limba syberyjska (Pinus cembra var. sibirica), nazywana w Rosji "cedrem syberyjskim", rośnie przede wszystkim w górach, a jej orzeszkowate, duże, jadalne nasiona, zwane "cedrowymi orzeszkami", są cennym, wysokoenergetycznym produktem spożywczym. Z nasion limby możemy sporządzić po zmieleniu i roztarciu ich z niewielką ilością wody bardzo pożywne "mleczko orzechowe".
         Dotychczas pisano w wielu poradnikach sztuki przetrwania, że młode, nierozwinięte, jeszcze zawinięte w spiralę liście paproci orlicy pospolitej (Pteridium aquilinum) a także i innych gatunków paproci, są jadalne nawet na surowo. Obecnie znaleziono tak zwane "rasy chemiczne" paproci, odróżniające się tylko tym, że mogą być szkodliwe. Nie powinno się więc polecać zjadania liści paproci, a tym bardziej korzeni, bowiem korzeń nerecznicy samczej (Dryopteris filix-mas) jest silnie trujący.
         Żołędzie są bardzo pożywne, ale zawierają dużo garbników. Jedynie żołędzie, które spędziły zimę pod śniegiem są ich pozbawione. Aby żołędzie pozbawić garbników należy je gotować (po obraniu z łupiny i pokrojeniu) kilkanaście minut w wodzie z dodatkiem szczypty sody oczyszczonej. W lesie sodę zastąpi garść popiołu z ogniska (żeby popiół nie trzeszczał w zębach należy zagotować wodę z popiołem i przecedzić; dopiero w przecedzonym wywarze z popiołu gotujemy żołędzie). Żołędzie przed jedzeniem możemy też moczyć w słonej wodzie (na litr wody 3 stołowe łyżki soli). Odgoryczone żołędzie możemy wysuszyć i zmielić na mąkę, którą dodajemy do zwykłej mąki.
         Dobrze znany łopian większy (Arctium lappa), spotykany zarówno w lesie jak i w pobliżu osiedli ludzkich jest cenną rośliną jadalną i leczniczą. Młode korzenie jednorocznych roślin (bez kwiatów) wykopane jesienią lub wczesną wiosną roślin dwuletnich można gotować, piec. Z powodzeniem mogą one zastępować kartofle jako dodatek do zup, sałatek. Mąkę uzyskaną z wysuszonych i zmielonych korzeni łopianu można dodawać w ilości 1/3 całości do mąki przeznaczonej do wypieku chleba. Młode wiosenne pędy i soczyste ogonki liściowe nadają się na surowo do sałatek oraz jako dodatek do zup. Jeśli będziemy gotować rozdrobniony świeży korzeń łopianu ze szczawiem, szczawikiem zajęczym (także w wodzie zakwaszonej octem) otrzymamy bardzo słodki syrop lub powidło. Wysuszone i zrumienione korzenie mogą służyć jako namiastka kawy zbożowej. Łopian pomaga zatamować krwawienie, zagoić rany. Sokiem z młodych liści smarujemy skaleczenia i otarcia. Liście łopianu sparzone wrzątkiem przykładamy do ropiejących ran. Odwar korzeni (łyżkę stołową suchego rozdrobnionego korzenia łopianu lub dwa razy tyle świeżego gotujemy 15 do 20 minut w 2 szklankach wody; stosujemy po 1 szklance ciepłego płynu) obniża gorączkę. Takie samo zastosowanie mają pozostałe gatunki łopianu.
         Na odkrytych, słonecznych miejscach rośnie często dziurawiec zwyczajny (Hypericum perforatum), popularna roślina lecznicza o wielostronnym działaniu. Napar dziurawca polepsza trawienie, leczy skutki zatrucia pokarmowego, zatrzymuje procesy zapalne w organizmie, uspokaja, polepsza pracę serca, działa ogólnie wzmacniająco na organizm człowieka. Odwarem ziela nasycamy kompresy przykładane na oparzenia, wrzody, rany. Ziele dziurawca w połączeniu z liśćmi porzeczki czarnej, poziomki (Fragaria), maliny (Rubus idaeus), jeżyny (Rubus), płatkami kwiatów róży (mogą je zastąpić liście), zielem lebiodki (Origanum vulgare), daje napar pozwalający w lesie zastąpić herbatę. Dziurawiec zawiera substancję (hiperycyna), która uczula skórę człowieka (także zwierząt) na promieniowanie ultrafioletowe, co może doprowadzić do poważnych oparzeń u ludzi wrażliwych, opalających się po zażyciu dużej dawki (przekraczającej zalecane przez lekarza) nalewki z dziurawca, ale picie naparu lub odwaru niczym nie grozi, bowiem hiperycyna nie rozpuszcza się w wodzie.
         Barszcz syberyjski (Heracleum sibiricum), to okazała roślina, szeroko rozpowszechniona w europejskich i syberyjskich lasach, tworząca nieraz zarośla na skrajach lasów, brzegach rzek i strumyków na żyznej glebie. Już sama nazwa wskazuje, że jest to starodawna roślina jadalna. Z młodych pędów, ogonków liściowych i delikatnych liści można przygotować zupę, sałatkę. Aby przygotować barszcz do jedzenia, należy młode pędy i ogonki liściowe oczyścić z grubej skórki, pokroić je, a następnie kilka razy sparzyć wrzątkiem. Gotujemy barszcz w dobrze osolonej wodzie. Barszcz może być niekiedy niebezpieczny. Wśród wielu podobnych do siebie gatunków barszczu, są takie, które w upalne dni wydzielają olejki eteryczne powodujące duże uwrażliwienie skóry ludzkiej na słońce i w następstwie nawet w dniach następnych działanie słońca może wywołać poważne oparzenie, a nawet trudno gojące się rany pozostawiające po sobie brzydkie blizny. Szczególnie popularny pod tym względem w Polsce jest przybysz z Kaukazu, barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnovskii), roślina o imponujących rozmiarach. Aby uniknąć takich bolesnych doświadczeń nie wolno w letnie, upalne dni dotykać tych roślin. Przechodząc przez zarośla barszczu trzeba być ubranym, co jest polecane i z tego względu, że w takich samych miejscach lubi rosnąć także pokrzywa.

Aby uniknąć groźnych oparzeń, części ciała które zetknęły się z barszczem Sosnowskiego trzeba chronić przed słońcem przez co najmniej trzy dni.

Nie powinno się też jeść barszczu Sosnowskiego i innych gatunków barszczu odznaczających się intensywnym, ostrym zapachem, aby uniknąć zatrucia.
         Dzięgiel leśny (Angelica sylvestris) roślina spotykana powszechnie w lasach mieszanych, na łąkach, wyróżnia się wysokością dochodzącą u nas do półtora metra, a dalej na wschód nawet do 2 metrów. Młode pędy i liście zawierające dużo skrobi, witaminy "C", karotenu i kwasów organicznych możemy stosować do zup, sałatek, drugich dań. Przy zbiorze należy dzięgiel odróżniać od szaleju jadowitego, u którego nie ma rozdętych pochew liściowych, segmenty liści są lancetowate, długość ich kilkakrotnie przewyższa szerokość.
         Przez całe lato możemy podziwiać ładne fioletowe kwiaty rośliny noszącej nazwę dzwonek jednostronny (Campanula rapunculoides). Okazuje się, że wszystkie gatunki dzwonków (Campanula) są nie tylko dekoracyjne ale i w całości jadalne. Młode liście i pędy bogate w witaminę "C" dodajemy do zup i sałatek. Surowe i ugotowane kłącza mogą zastąpić warzywa.
         Na leśnych polanach, nasypach, brzegach rzek, gdzie jest sucha, piaszczysta i piaszczysto - gliniasta gleba rośnie wiesiołek dwuletni (Oenothera biennis), którego duże, żółte kwiaty rozwijają się dopiero wieczorem. Wrzecionowaty korzeń wiesiołka zawierający dużo skrobi, białka i cukry można jeść na surowo i gotowany.
         Wykorzystując dziko rosnące rośliny jadalne powinniśmy przestrzegać nieskomplikowanych zasad ich zbierania i obróbki kulinarnej. Najlepiej zbierać rośliny rano, po zejściu rosy, ponieważ mokre szybciej się psują, a zebrane podczas upału szybko więdną. Ścinamy, zrywamy tylko te części rośliny, które są nam potrzebne, nie wolno wyrywać całej rośliny z korzeniami.
         Zbierając dziko rosnące rośliny jadalne należy wybierać młode, jeszcze nie kwitnące, które są delikatniejsze, mniej zawierają błonnika. Organy podziemne roślin mają największą wartość odżywczą wiosną i jesienią. Nie powinno się jeść w dużych ilościach roślin zawierających sole kwasu szczawiowego jak szczaw (Rumex), szczawik zajęczy (Oxalis acetosella). Nie należy jeść roślin o mlecznym soku, z wyjątkiem mniszka (dmuchawca) (Taraxacum), który jest w całości jadalny. Pamiętajmy, że niektóre produkty żywnościowe stosowane na co dzień są w stanie surowym dla ludzi szkodliwe, np. fasola, białko jaj, ziemniaki.
          Aby zmniejszyć straty witamin, rozdrabniamy, kroimy rośliny bezpośrednio przed spożyciem lub obróbką cieplną. Stosujemy naczynia emaliowane lub ze stali nierdzewnej. Do gotującej się wody dodajemy zieleninę małymi porcjami, tak aby nie przerwać gotowania i gotujemy krótko, nie dłużej jak 2 minuty. Rośliny wydzielające w czasie gotowania kwas szczawiowy (szczaw, rabarbar) gotujemy oddzielnie, ponieważ kwas szczawiowy rozkłada witaminę "A" oraz powoduje twardnienie produktów. Gotujemy pod przykrywką, którą zdejmujemy dopiero tuż przed jedzeniem. Smacznego!

 

Źródło: http://ciecinski.eco.pl/lttajga.html