Ciekawe, czy, jeżeli prez. Lech Kaczyński podpisze tzw. »traktat konstytucyjny dla UE«, to będzie tłumaczył się, iż obawiał się, że dozorcy niewolników UE obetną dłoń jego córce
Mam książkę Adama Hochschildra King Leopold’s Ghost — Duch króla Leopolda. Jest to historia Konga jako kolonii. Leopold II (1835÷1900), król Belgów, od początku marzył o kolonii. Zaczął od zorganizowania w 1876 roku Konferencji Geograficznej. Przewodniczącym został Rosjanin, ekspert od Tien Szan, nie mający pojęcia o Afryce. Konferencja zagłosowała za powstaniem Międzynarodowego Towarzystwa Afrykańskiego, a Leopold został jego przewodniczącym. Następnie założył bardziej sekretny Komitet do Badań nad Górnym Kongiem, składający się z biznesmenów i bankierów, gdzie Leopold miał duże udziały. Po bankructwie jednego z udziałowców Leopold kupił większość udziałów. Następnie założył filantropijne Międzynarodowe Towarzystwo Afrykańskie. Ta skomplikowana struktura zapewniła mu całkowitą kontrolę, a w tym czasie pozostał całkowicie w cieniu. Jak ogłosił, celem Towarzystwa były: humanitarny rozwój, opieka zdrowotna i walka z niewolnictwem. W Stanach Zjednoczonych, gdzie szukał poparcia, ogłosił że celem Towarzystwa jest założenie Konfederacji Wolnych Republik Murzyńskich. Następnie zatrudnił eksperta z Oxfordu, aby potwierdzić prawo prywatnych kompanii do zawierania umów międzynarodowych z szefami plemiennymi. Proponowane traktaty musiały dać nam wszystko. Większość władców plemiennych nie miała pojęcia, co podpisuje, gdyż dokumenty były zredagowane po francusku. Za jeden kawałek materiału miesięcznie oddajemy dobrowolnie Towarzystwu, my jak i nasi potomkowie, naszą niepodległość i prawo do naszych terytoriów. Tak więc teren o rozciągłości niczym z Zurychu do Moskwy i Turcji został własnością Leopolda — i to nie jako króla Belgów, ale jako prywatnej osoby. Kongo miało swoją flagę — była to jedna złota gwiazda na niebieskim tle — oraz hymn pt. W przyszłość. Kolonia na początku dostarczała kości słoniowej, a potem kauczuku. Aby zmusić Murzynów do pracy, ustalono dzienne normy. Za niewykonanie normy ucinano dłonie, a gdy wieś jej nie wykonała, ucinano dłonie dzieciom wodza.
Brutalne traktowanie i zbrodnie ludobójstwa doprowadziły do wyludnienia tej części Afryki i wyginięcia ponad miliona mieszkańców. Skończyło się to, kiedy pojawiły się raporty o zbrodniach, mimo wielkiej międzynarodowej propagandy popierającej Leopolda. Miał on opłaconych wielu dziennikarzy i polityków w Stanach, Francji, Anglii i Niemczech. Przed zrzeczeniem się kolonii na rzecz Belgii Leopold przetransferował do Niemiec 25 milionów franków w srebrze i obrazach plus 20 milionów w papierach wartościowych. Powołano Kongijskie Towarzystwo Reformacyjne. Jak widać po Afryce, jest jeszcze co reformować po przeszło 100 latach.
A duch króla Leopolda włóczy się szczęśliwy po biurach Unii Europejskiej.
Autor: (ms)