JustPaste.it

Muchy i czarodzieje

Przez news rozumiem krótką informację np. jeden wpis w blogu. Kochamy newsy, skróty – takie informacyjne świecidełka. Jest wtedy szybko, łatwo i zdecydowanie przyjemniej, niż przy wielostronicowym opracowaniu, w którym jakiś mądrala za bardzo zagłębił się w temat. Przypominamy muchy, które obsiadają wszystko co wydaje (okropną dla nas - cudną dla nich) woń organiczną. My lecimy na newsy. Zbudowaliśmy nawet specjalne narzędzia - agregatory, które ułatwiają nam trud zdobywania takiej informacji. Newsy najchętniej czytamy z blogów, a jeszcze lepiej jak ktoś nam podpowie co jest teraz na topie i „wykopie” lub „wydigguje” najpopularniejszy kąsek. Sumienie mamy spokojne, bo przecież „horyzonty poszerzamy” - nie czytamy jakichś pierdów o Marysi, którą głowa dziś bolała! My czytamy newsy tematyczne! One są na konkretny temat przecież!

„Jest super, jest super, więc o co chodzi?”

Ano o to, że z tego nic nie ma. Z tego całego newsowego czytania nie wynosimy konkretnej, spójnej wiedzy. Czytanie bloga nie spowoduje, że staniemy się w czymś profesjonalistami. Wiemy dzięki temu „coś” na wiele tematów. Mamy liźnięte to i tamto, umiemy dzięki temu ogólnie zająć stanowisko. Wiemy, co należałoby przeczytać, by wiedzieć naprawdę dużo, ale oczywiście nie mamy czasu. Czasem nawet podekscytowani zawartością newsa ściągamy (Bóg i Google wie skąd) pdf’a z książką na ten temat. Ale następnego dnia „para”, by ją przeczytać jest już znacznie mniejsza, a po tygodniu wiemy, że absolutnie nie mamy na to czasu.

Jeżeli takie to nic-nie-warte to po co to jest?

Bo prócz much są jeszcze czarodzieje. Czyli ci niesamowici ludzie , którzy piszą blogi tematyczne, artykuły czy lansują się wykładając na seminariach. Słowem profesjonaliści w swojej dziedzinie. Jak ktoś poświęcił nieprzespane noce, weekendy i święta na zgłębienie swojej dziedziny i gdy wie naprawdę dużo, to ta wiedza jakoś tak go rozpiera, że musi się nią podzielić. Wtedy zakłada bloga tematycznego albo na przykład dłubie slajdy w Power Poincie na seminarium. Wydawałoby się, że jest super - przecież o to chodzi byśmy mieli informacje od takich właśnie ludzi. Pewnie, tylko co ten profesjonalista zamieszcza lub wykłada? Książki? Kursy? Nie, aż tyle czasu to on nie posiada. Profesjonalista ma potrzebę „zaznaczania tematu”, „pobudzania do dalszych poszukiwań”, „zamieszczenia kilku refleksji” itp. czyli po prostu informacyjne świecidełka.

I tak się kręci karuzela.

Mamy podaż – czującego potrzebę podzielenia się wiedzą profesjonalistę i popyt – głodne newsów masy. Oczywiście są odcienie szarości, muchoczarodzieje i inne informacyjne chimery. Nie będziemy się nimi zajmować, bo udowadnianie, że są i tacy co czytają namiętnie blogi, stworzą i zgłębią da argument musze by siedziała w swoim bagienku.

Apel w punktach:

1. Nie czytać codziennie blogów tematycznych! Raz na dwa tygodnie można poświęcić trochę czasu na przyjrzenie się obowiązującym trendom.

2. Zaoszczędzony czas przeznaczyć na czytanie książki z danego konkretnego tematu.

3. Jeżeli temat jest tak nowy, że jeszcze nikt o tym książki nie napisał, to nie zajmować się tym. Niech się inni męczą - zaczekać na porządną publikację książkową.

I po co to wszystko? Oczywiście by stać się czarodziejem. Bo oni zarabiają więcej, są mądrzejsi, piękniejsi, mają lepsze … żartuję. Naprawdę chodzi o to, by nie poddawać się wrażeniu, że tak zdobyta duża liczba informacji cząstkowych kiedykolwiek ułoży się w jakąś spójną całość. Mam nadzieję, że przynajmniej siebie przekonałem :)