JustPaste.it

Zamek nad grodami

Ciemnogród, jasnogród,…: definicje, opisy, porównania, relacje wzajemne, umiejscowienie, przykłady

Ciemnogród, jasnogród,…: definicje, opisy, porównania, relacje wzajemne, umiejscowienie, przykłady

 

1c2065f64b4bd60a17f5395f0ad8d34a.jpgPrzez łamy Najwyższego Czasu! przetoczyła się dyskusja na temat ciemnogrodu. Zapoczątkował ją Pan Janusz Korwin-Mikke w numerze 11 felietonem Ciemnogród czyli: Drzewo Wiadomości Dobrego i Złego. Powodem napisania felietonu było częste używanie określenia ciemnogród i przyznawanie się do bycia ciemnogrodzianinem, z racji swoich poglądów, przez Pana Wojciecha Cejrowskiego w jego programie telewizyjnym WC kwadrans, (TVP1, piątki), książce, Kołtun się jeży i w publicznych wystąpieniach. Pan Janusz Korwin-Mikke zarzucił Panu Wojciechowi Cejrowskiemu, że ciemnogrodzianinem nie jest, a podszywanie się pod ciemnogród jest nadużyciem i próbą zmiany, tak zarówno znaczenia samego słowa ciemnogród, jak i jego oceny, która jest i powinna zostać negatywna. Pan Janusz Korwin-Mikke zauważył ponadto, że oprócz ciemnogrodujasnogrodu istnieją również inni ludzie, do których zaliczył siebie, Pana Cejrowskiego i jego zwolenników. Nie tyle w obronie Pana Wojciecha Cejrowskiego, co przeciwko Panu Januszowi Korwinowi-Mikke (co zostanie wykazane później) wystąpili Panowie Kamil Mykowski, w liście do redakcji i Hubert Krakowski w artykule Prezes nie kuma?, który, jako przykład zmiany wartości, podał epitet szczur, użyty przez atakujących Tobruk Niemców, a następnie noszony z dumą przez żołnierzy Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich — obrońców (nr nr 13 i 14). Pan Janusz Korwin-Mikke ustosunkował się do zarzutów w krótkich, jednozdaniowych odpowiedziach pod tekstami polemistów oraz felietonach: SektaCZARNY JACKSON, czyli ja kumam, a czy wy, kumie, kumacie? (nr nr 13 i 15), gdzie m. in, stwierdził, że epitet szczur nie zmienił swojej pejoratywnej wartości. Bo rzeczywiście Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich weszła w skład 2 Korpusu Polskiego, który zdobył Monte Cassino, Pieśń sławiąca zwycięstwo — Czerwone maki używa wobec obrońców ten sam epitet:

Czy widzisz te gruzy na szczycie?
Tam wróg twój się kryje, jak szczur! [wytłuszczenie — G. R.]
Musicie! Musicie!! Musicie!!!
Za kark wziąć i strącić go z chmur!

O, najwyraźniej, niezmienionej wartości. Zdaje się, chyba, że ta, pieśń nie podobała się tylko Panu gen. Władysławowi Andersowi i to z innych powodów, ale co on, biedaczek, miał do powiedzenia w sprawach sztuki, skoro ożenił się z artystką estradową. Jeżeli już obrona Tobruku wpłynęła na zmianę znaczenia epitetu szczur to zawęziła jego uniwersalność — bardziej przysługuje obrońcom.

Ciemno- i jasno- -grodzianie są bardzo do siebie podobni ze względu na wspólną cechę ich światopoglądów. Obie te formacje do postrzegania i interpretowania świata oraz kierowania swoimi poczynaniami posługują się mitami. Przy czym mit oznacza tutaj wiedzę fałszywą, bądź udowodnioną słabo albo wcale. Obie mitologie sobie przeczą. Mity ciemnogrodzian są pochodzenia naturalnego, wywodzą się z tradycji, powstawały wiele, nawet setki lat, poza incydentalnymi, rzadkimi wyjątkami nie można określić ich autora, są pozytywnie zweryfikowane przez praktyczne użycie. Pomimo niewiadomego pochodzenia nie wszystkie, nawet najbardziej absurdalnie brzmiące, mity ciemnogrodzian muszą być fałszywe. Jako przykład można podać ludowy przesąd — Jeżeli panna na wydaniu wyrzuci za próg wyczesane włosy, to zdarzy się nieszczęście. Zdawałoby się, pozornie, że trudno o bardziej bzdurny zabobon. Jednakowoż włosy zbierają ptaki do budowy swoich gniazd, ich pisklęta zaplątują się w nie i zdychają. Mogły upłynąć nawet setki lat, zanim w jednym zabobonie została powiązana przyczyna — wyrzucanie włosów z negatywnymi skutkami nadmiernego rozmnożenia się szkodliwych owadów. Obecnie pisklęta bocianów zaplątują się w kawałki osławionego, niezmiennie brakującego sznurka do snopowiązałek.

Pan Janusz Korwin-Mikke ma rację, kiedy uważa ciemnogród za zjawisko negatywne. Najlepiej to widać na przykładzie stosunku ciemnogrodzian do religii, zwłaszcza modlitwy. Od czasu do czasu zdarza się słyszeć ciemnogrodzianki śpiewające własne wersje pieśni religijnych. Z powodu szczupłości miejsca, tylko parę przykładów:

  • Godzinki:
  • (…) Tyś niezwyciężonego plask w mordę Samsona (…)
  • (…) chciał, by przywara grzechu pozostała w Tobie (…) (wg innej wersji — w grobie)
  • Z dawna Polski Tyś Królową: (…) ociemniałym skracaj rękę, złe królestwo weź pod rękę (…) itd. itp.

Niewiele ma to wspólnego z katolicyzmem, więcej z dalekowschodnimi mantrami, czy młynkami modlitewnymi. Co więcej, ciemnogrodzianka nie da sobie wyjaśnić. Argumentem rozstrzygającym jest tutaj wiek — Księdza jeszcze na świecie nie było, kiedy ja już tak śpiewałam! Nie czas tu, ani miejsce na rozważanie na ile ciemnogród jest skutkiem wrodzonych predyspozycji, a na ile zawiniony zaniedbaniami.

Tak, jak radzi Pan Janusz Korwin-Mikke, ciemnogród nie tylko może, ale i nawet powinien być tolerowany. W logice implikacja jest prawdziwa nawet wtedy, kiedy prawda wynika z fałszu. Jeżeli nie ma innych możliwości, to nie jest ważne, jakimi pobudkami kierują się ludzie, kiedy zachowują się w miarę przyzwoicie, na akceptowalnym poziomie, a co dalece bardziej ważne — przewidywalnie, to znaczy nie są, w potocznym tego słowa rozumieniu, wariatami.

Mity jasnogrodzian są nowe, wymyślone przez konkretnych ludzi, a przez to szkodliwe. Ktoś może spytać, a cóż w tym złego, że mit nie został odziedziczony z tradycją, tylko wymyślony współcześnie?

  1. Jeżeli tworzy się nowy mit po to, aby nim wyrugować stary, który przeszedł pomyślnie próbę życiową, to można założyć złą wolę
  2. Ludzie są omylni i z dużym prawdopodobieństwem możny przyjąć, że większość z tego, co wymyślają, jeżeli się tych ich pomysłów nie przetestuje w praktyce, jest zła.

Powyższą tezę potwierdzają, prawa Murphy'ego, z których zastosowanie mogą tutaj znaleźć, co najmniej trzy:

  1. Jeżeli cokolwiek może się  popsuć, to na pewno się popsuje
  2. Zawodność całości rośnie z kwadratem liczby części składowych
  3. Jeżeli wszystko sprawdziłeś i doszedłeś do wniosku, że powinno działać, to znaczy, że się pomyliłeś.

Z powyżej przytoczonych praw na szczególną uwagę zasługuje wymienione tutaj, jako drugie w kolejności. Kiedy w modzie była nauka, cała mitologia jasnogrodu zawierała się w dziełach zebranych klasyków marxizmu‑lenizmu, zdolnych wypełnić więcej niż jedną bibliotekę. Moda na naukowe podchodzenie do problemów minęła i naukowy komunizm upadł, ale jasnogród przetrwał. Obecnie jasnogrodzianie starają się propagować każdy ze swoich mitów osobno. Aby nie dopuścić do łączenia swoich mitów, a co za tym idzie, szybkiego powtórzenia się klęski, jasnogrodzianie propagują tezę o braku podziału na lewicę i prawicę oraz szczególnie aktywnie walczą z tym, co sami nazywają szufladkowaniem i etykietowaniem. Dlatego szczególnie godną polecenia jest taktyka walki z jasnogrodem polegająca na wykazywaniu wspólnego pochodzenia różnych mitów jasnogrodu i technicznej niemożliwości ich łącznego wdrożenia, wynikającej z powołanego tu prawa Murphy'ego. Jednym z wiodących mitów ciemnogrodzian jest mit złotego wieku, a jasnogrodzian — progresizmu.

Częścią wspólną mitologii ciemnogrodzian i jasnogrodzian są: astrologia i magia, Przejściowo jasnogrodzianie, kiedy byli materialistami, odrzucali, przynajmniej werbalnie, tę część swojej mitologii, obecnie do niej wrócili i twórczo ją wykorzystują.

Oprócz ciemnigrodzian i jasnogrodzian istnieją również ludzie, których nie można zaliczyć do żadnej z tych formacji. Ludzie ci w odróżnieniu od ciemnogrodzian i jasnogrodzian nie posługują się mitami, tylko wiedzą prawdziwą. Można ich nazwać ludźmi niemitycznymi. Ciemnogrodzianie i jasnogrodzianie są zdolni do postrzegania tylko siebie, ludzie niemityczni są dla nich niewidoczni. Nabycie zdolności do dostrzeżenia człowieka niemitycznego jest równoznaczne z opuszczeniem swojej dotychczasowej formacji i zostaniem samemu człowiekiem niemitycznym. Rozumowanie to jest rozwinięciem i uzupełnieniem hierarchii postrzegania wprowadzonej przez Pana Snerga‑Wiśniewskiego w książce Robot, a dokładniej, rozszczepieniem jej najwyższego szczebla. Ciemnogrodzianie i jasnogrodzianie najczęściej błędnie zaliczają ludzi niemitycznych do swoich przeciwników.

Różnice i podobieństwa pomiędzy tymi trzema formacjami zostaną pokazani na przykładzie stosunku do:

Narkotyków

Ciemnogrodzianie:

Narkotyki dla ciemnogrodzian są złem, wobec którego są całkowicie bezbronni, któremu bezwzględnie muszą ulec i które jest dla nich śmiertelnym zagrożeniem. Dlatego narkotyki muszą być nielegalne, a zajmowanie się nimi — karalne. Jedyny ratunek może przynieść państwo. Tylko ono potrafi całkowicie wyplenić narkomanię i zbrodniczy proceder podaży narkotyków. Im kary surowsze tym lepiej, z karą śmierci włącznie. Jeżeli żadne z państw nie było w stanie, jak dotąd, uporać się z problemem narkotyków, to tylko dlatego, że są opanowane przez jasnogrodzian chcących potajemnie wygubić narkotykami ciemnogrodzian. Jak my weźmiemy władzę, to nam wszystko się uda.

Jasnogrodzianie:

Narkotyki dzielą się na twarde i miękkie. Miękkie narkotyki są całkowicie nieszkodliwe dla zdrowia, a mogą być pożyteczne, gdyż rozwijają osobowość i dostarczają silnych wrażeń. Jeśli ktoś chce, to, wzorem tych artystów, którzy tworzyli w transie, może zażywać narkotyki. Państwo powinno zalegalizować miękkie narkotyki, obejmując swoją kontrolą, także finansową, ich produkcję i dystrybucję. Przy czym legalizacja obejmuje również rekomendację i przyjęcie odpowiedzialności. Państwo powinno otoczyć swoją opieką przyjmujących narkotyki włączając w to, tak zarówno zapewnienie warunków zażywania na właściwym poziomie, jak i dostarczenie bezpłatnej opieki medycznej. Dostęp do narkotyków jest prawem obywatelskim i ludzkim, a obowiązek jego realizacji spoczywa na państwie.

Ludzie niemityczni:

Państwo nie ma prawa karać, ani narzucać obywatelom zajmowania się jakimikolwiek towarami czy substancjami. Przepisy wprowadzające karalność i instytucje państwowe zajmujące się narkotykami powinny zostać zlikwidowane, a na ich miejsce nie wprowadzone nowe. Normalny człowiek dba o swoje zdrowie i się nie truje, a głupka i tak nikomu nie uda się upilnować.

Teorii ewolucji gatunków Karola Darwina

Ciemnogrodzianie:

Są przekonani, że teoria ewolucji i ich wiara wykluczają się wzajemnie, dlatego odrzucają teorię ewolucji, żeby nie utracić wiary.

Jasnogrodzianie:

Tak samo, tyle, że na odwrót. Często odrzucenie wiary jest jedynym argumentem za uznaniem teorii ewolucji, czego najlepszym dowodem jest jej niezrozumienie. Wielu jasnogrodzian jest przekonanych, że z teorii ewolucji wynika, że to jedne gatunki ewoluują w inne.

Ludzie niemityczni:

Wiara i teoria ewolucji są rozłączne.

Dziwne, że Pan Janusz Korwin-Mikke w swoich felietonach o ciemnogrodzie nie skorzystał z tekstów z polemiki w sprawie teorii kreacji i teorii ewolucji, która się rozwijała w nr nr 31/, 33/, 35/ i 36/l995r.

Można podać jeszcze wiele innych przykładów, ale do powyższych przedstawiane formacje mają stosunek najbardziej wyrazisty. Pan Wojciech Cejrowski prowadząc swój program, WC kwadrans, nawiązuje do tradycji romantyzmu w tym sensie, że podstawą oceny przedstawianych przez niego problemów są jego uczucia. Pan Cejrowski sam przyznaje, że wybierając wycinki prasowe do programu zostawia tylko te, które pomimo upływu czasu jeszcze wywołują w nim emocje: irytują lub śmieszą. Podczas programu Pan Cejrowski wyraziście eksponuje swoje stany wewnętrzne: przed wzięciem do rąk eksponatów o szczególnie obrzydliwej treści nakłada rękawiczki, a potem je bardzo ostrożnie zdejmuje, zmienia brzmienie swojego głosu, przybiera pozy, grymasy twarzy. Oglądając telewizor dowiadujemy się, co Panu Cejrowskiemu leży na sercu, wątrobie, śledzionie i innych jego podrobach, od czego robi mu się niedobrze, a od czego flaki przewracają, słowem — program-garmaż. To romantyczne podejście Pana Cejrowskiego pozwala wyjść z tarczą przynajmniej niektórym jasnogrodzianom, których Pan Cejrowski zaprasza do WC kwadransa, by się z nimi spierać. Swoim oponentom Pan Cejrowski odpowiada, że inaczej: on to czuje, jego wychowano i uważają na Kociewiu. Szczególnie wyraźnie było to widoczne, gdy do WC kwadransa został zaproszony Pan Jerzy Owsiak. Pan Wojciech Cejrowski zgodził się, że będzie milczał i milcząc szarpał tylko za nogi wiklinowej kanapy bezskutecznie próbując ją przewrócić wraz z siedzącym na niej Panem Jerzym Owsiakiem, który nie przestawał z niej sobie w najlepsze tokować głosem z lekka tylko zmodulowanym wstrząsami. Jeżeli Naczelny Krowiarek[1] RP jest tak słaby, to co sądzić o niższych rangą? Czy Pan Jerzy Owsiak jest cięższy od cielaka, którego trzeba związać do napiętnowania? A przecież można było użyć argument rozstrzygający — Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy jest deficytowa. Dokładne obliczenia podał Pan Janusz Korwin-Mikke w NCz!' Argumenty te mogły być Panu Wojciechowi Cejrowskiemu znane, gdyż już parę razy cytował NCz!' nie podając źródła, jak zwykłe, bo jedyne źródła, które podaje, to pornograficzne wydawnictwa i vidoekasety dla dzieci.

Jest bardzo mało prawdopodobne, aby jeden człowiek w całości należał tylko do jednej z prezentowanych formacji Najczęściej jesteśmy w jednych sprawach ciemnogrodzianinem, w innych — jasnogrodzianinem, a w jeszcze innych — człowiekiem niemitycznym. U różnych ludzi stosunki pomiędzy tymi składnikami są różne. Opisał to zjawisko, używając innego nazewnictwa ś. p. o. Józef Bocheński w 100 zabobonach, kiedy rozprawiał się z zabobonem kreowania słynnych uczonych na autorytety moralne. Uczony w swojej dyscyplinie może być człowiekiem niemitycznym, natomiast, kiedy wysługuje się rosyjskiemu imperializmowi np. protestując przeciwko energetyce nuklearnej, czy wyścigowi zbrojeń, to jest jasrogrodzianinem.

Pan Janusz Korwin-Mikke i jego adwersarze nie mają racji. Pan Wojciech Cejrowski w dużym stopniu jest ciemnogrodzianinem, w tradycyjnym, niezmienionym znaczeniu, które to znaczenie chciał uchronić przed zmianą Pan Janusz Korwin-Mikke. Pan Cejrowski słusznie też się za ciemnogrodzianina podaje.

Kiedy Pan Cejrowski rozpoczynał w WC kwadransie swoją działalność showmana, niektórzy porównywali go do Rusha Limbaugha, przeciwko czemu oponuje do dzisiaj. Całkiem słusznie, gdyż Rush Limbaugh jest w znacznie mniejszym stopniu od Pana Cejrowskiego ciemnogrodzianinem, w sporach z jasnogrodem bardziej niż własnymi uczuciami stara się argumentować obiektywną wiedzą.

Gdyby w całym powyższym wywodzie miało chodzić tylko o obronę jednoznaczności nazw w języku polskim, to nie byłby on wart dalszego brudzenia papieru. Ale z przedstawianego tutaj punktu widzenia problemu można wyciągnąć również i praktyczne wnioski. Każdego chyba uderza różnica w zachowywaniu się pomiędzy ciemnogrodem i jasnogrodem. W porównaniu z ciemnogrodem jasnogród jest bardziej ofensywny, ruchliwy, zaborczy, rozpropagowany, inicjatywny, przedsiębiorczy, atakujący, zdobywczy, niekłamanie błyskotliwy — jak go nazwał Pan Janusz Korwin-Mikke. Można odnieść wrażenie, że każdy jasnogrodzianin jest etatowym, wysokowydajnym, pełnym poświęcenia i wyrzeczeń aktywistą, a sam jasnogród nie oddając inicjatywy strategicznej idzie od zwycięstwa do zwycięstwa. Dlaczego tak się dzieje? O żadnym uświadomieniu sobie tego nie ma mowy, ale jasnogrodzianie czują podświadomie, że jasnogród ma wiele wspólnego z ciemnogrodem poza ciemnogrodzkim pochodzeniem jego członków, że awansowani zostali do jasnogrodu na kredyt, który w każdej chwili może im zostać odebrany, że nie stali się jeszcze jasnogrodzianami w wystarczająco dużym stopniu i w najmniej spodziewanej chwili ich ciemnogrodzka przeszłość wylezie z nich niczym słoma z butów, że wejście do jasnogrodu było niczym wzbicie się w powietrze, w którym bez przerwy muszą pracować, aby nie spaść. Jasnogrodzianin musi nieustannie wykazywać się swoim jasnogrodztwem tak zarówno przed innymi jasnogrodzianami jak i przed samym sobą, żeby uniknąć, losu gorszego niż śmierć — powrotu do ciemnogrodu.

Wiktor Suworow opisał w Akwarium scenkę, jak to do watachy zdziczałych psów próbowały przyłączyć się dwa inne psy. Na wpisowe jeden pies zagryzł drugiego. Zeszło mu to długo i dużym wysiłkiem, bo siły były wrównane, a drugi pies bronił się dzielnie. Watacha obserwowała walkę w milczeniu i bezruchu. A kiedy psu, który chciał się przyłączyć do watachy, udało się już zagryźć drugiego psa, cała watacha rzuciła się na niego i rozszarpała go w mgnieniu oka.

Związki pomiędzy przedstawianymi formacjami można jeszcze zobrazować sztuczką mnemotechniczną wykorzystującą dialektykę. Nie starogrecką, oczywiście, tylko heglowską. Ilość: ciemnogród i jasnogród przechodzi w jakość nowowytworzoną — ludzi niemitycznych. O tezie, antytezie i syntezie był już uprzejmy napisać Pan Janusz Korwin-Mikke. Można też użyć porównania fotograficznego: ciemnogrodzianie to materiał niedoświetlony, jasnogrodzianie — prześwietlony, a ludzie niemityczni — naświetlony prawidłowo.

Ciemnogród jest pochodzenia plebejskiego, zaściankowego i mieszczańskiego, jasnogród — lumpenproletariackiego, podczas gdy z łamów NCZ! wielu autorów apelowało do swoich czytelników o arystokratyzm, co najmniej ducha.

Warszawa, 05 maja 1996r.

Artykuł po raz pierwszy został opublikowany (ze znacznymi skrótami) 3 sierpnia AD 1997 w Tygodniku AwS, nr 30, s. 48.



[1]Ukłon w stronę Pana Wojciecha Cejrowskiego — odpowiedź na jego apel o używanie rdzennie polskich odpowiedników zamiast określeń obco brzmiących np. nie minister, tylko sługa. Zgadzając się z Panem Cejrowskim, że pastuszek jest mało trafny należy zauważyć, że najbliższy angielskiemu — cowboy (dosł. krowachłopiec) jest pol. — krowiarek. Krowiarz zaś mógłby być uznany za odpowiednik cowmna.

Zobacz też

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne - na tych samych warunkach