JustPaste.it

Lądowanie UFO w Delphos – fizyczne dowody

Wielokrotnie w moich opracowaniach pisałem, iż jednym z najważniejszych aspektów zjawiska UFO i ich realności są wszelkie pozostawione ślady fizyczne po ich ‘’wizycie’’ przeważnie są to ślady po przyziemieniu bądź lądowaniu UFO [1]. Obiekty tego typu niejednokrotnie pozostawiały po swoim odlocie lub zniknięciu wypalone ślady na ziemi w postaci kręgów, owali, pierścieni itp. Często w takich miejscach notowano dziwne wgłębienia, odciski, połamane drzewa, napromieniowanie, oraz zmiany biologiczno - chemiczne zarówno gruntu oraz roślinności. W ciągu ponad 50 lat badań UFO zarejestrowano tysiące takich zdarzeń, z czego tylko kilkanaście zbadano bardzo dokładnie  przeprowadzając szczegółowe analizy. Największym autorytetem w tej dziedzinie jest Ted Phillips z USA, który przez wiele lat zbadał ponad 3000 zdarzeń z 64 krajów, z czego osobiście ponad 500. Jak widać statystyka jest porażająca.

‘’Wstępne wnioski  jakie Phillips wyciąga z uzyskanych przez siebie danych, są następujące:

1. Obiekty UFO, które zaobserwowało kilku świadków jednocześnie, są zazwyczaj urządzeniami posiadającymi masę (a nie zjawiskami świetlnymi kategorii B) i znajdują się chyba pod inteligentną kontrolą.
2. Dla zostawionych przez nich siadów w wielu wypadkach nie da się, zdaniem Phillipsa, znaleźć konwencjonalnych, naturalnych wyjaśnień.
3. Wciąż brakuje szczegółowych, naukowych badań.’’
[2]

Czy podobne zdarzenia występują w Polsce ? Tak ! Ale do dnia dzisiejszego bardzo niewiele wiarygodnych przypadków zostało zbadanych, dlatego piszę bez ogródek że typowe ślady po ’’lądowanich UFO’’ są niezmiernie rzadkie w porównaniu np. z kręgami czy piktogramami, które co rok powstają tyle że w 99% są to fałszywki. W mojej ponad 12 letniej karierze badawczej miałem okazję zbadać tylko dwa zdarzenia, które w jednym UFO wypaliło około 9 metrowy krąg w lesie a w drugim wprawdzie nie zaobserwowano żadnego obiektu, ale odnaleziono dwa ślady w trawie, które zostały podane profesjonalnej analizie z zaskakującymi wnioskami. Oba zdarzenia zostaną opisane na moim blogu.


Poniższe zdarzenie dotyczy legendarnego lądowania UFO w Delphos w stanie Kansas. Pragnę podziękować Robertowi Leśniakiewiczowi za przetłumaczenie części tekstu.
 
 

2 listopada 1971 roku w Delphos w stanie Kansas,  szesnastoletni Ronald Johnson opiekował się owcami na farmie swojego ojca idąc ze swoim psem w kierunku zabudowań gospodarczych około godziny 19 zauważył 25 metrów dalej dziwny obiekt, który znajdował się blisko drzew.  Obiekt w późniejszej ocenie miał około 3 metrów średnicy i 3 metrów wysokości, z opisu wynika, iż miał kształt jakby ‘’grzyba’’ z krótki ‘’pniem’’ w części dolnej. Obiekt emitował bardzo silne oślepiające światło oraz dochodził dziwny dźwięk, który Ronald porównał do ‘’starej pralki’’. Interesujące było to, iż pies który również stał się przypadkowym ‘’świadkiem’‘ obserwacji zachowywał się spokojnie natomiast owce beczały nerwowo. W pewnym momencie obiekt rozbłysnął na tyle intensywnym światłem, że chwilowo został oślepiony w tym momencie UFO wzbiło się w górę – chłopiec szybko pobiegł do domu powiadomić rodziców o niezwykłym zdarzeniu. Durel i Erma Johnson zdążyli zobaczyć jeszcze oddalający się obiekt w kierunku południowym, który miał wielkość połowy Księżyca w pełni. Chwilę po obserwacji Ronald i rodzice udali się w miejsce obserwacji obiektu, co ciekawe w miejscu, w którym unosiło się UFO widoczny był na ciemnej ziemi, dziwny jasny fosforyzujący pierścień. Oprócz tego podobne jarzenie było widoczne na pobliskich drzewach. Pani Johnson przy dotknięciu palcami pierścienia odczuła ich zdrętwienie, próbując zetrzeć z palców dziwny ‘’objaw’’ dotknęła nogę, co spowodowało zdrętwienie oraz pojawienie się białej plamki. Według relacji Pani Johnson lekkie zdrętwienie utrzymywało się na palcach ręki przez okres około dwóch tygodni. Jarzący się pierścień został jeszcze tego samego wieczora sfotografowany przez mamę Ronalda.

Kiedy Johnsonowie poinformowali o zdarzeniu lokalną prasę, dowiedział się o nim także Ted Phillips. Razem z miejscowym szeryfem przesłuchał świadków i pobrał dodatkowo próbki ziemi, które zbadano w różnych laboratoriach.

Ślad miał bardzo dziwne właściwości. Ziemia była wysuszona jakby skrystalizowana, średnica pierścienia wynosiła 8 stóp a sam pierścień miał długość jednej stopy. Zauważono, iż w środku koła oraz na zewnątrz ziemia była zabłocona i wilgotna od ostatnich deszczów. Natomiast sam jasny pierścień pozostawał zupełnie suchy. Szczegółowe badanie wykazało, iż obiekt spowodował złamanie niewielkiej gałęzi pobliskiego drzewa tuż koło pierścienia. Ustalono, że gałąź była pokryta bąblami oraz miała biały nalot.

Pierścień po lądowaniu UFO z ‘’dziwną jasnością’’ był widoczny 32 dni po zdarzeniu. Ted Phillips badając ślad na miejscu stwierdził, że ziemia w pierścieniu była sucha i wyschnięta do głębokości, co najmniej 12 cm, nawet wówczas, gdy ślad pokrył śnieg. Badacz pobrał kilka próbek ze śladu oraz kontrolnych w celu przeprowadzenia analizy, które potwierdziły pewne istotne anomalie. Próbki z pierścienia były odporne na wodę nosiły znamiona dehydratacji, zawierały więcej wapnia i bardziej rozpuszczalne sole. Gleba miała znacznie większe ph kwasowości niż gleba spoza pierścienia. Najbardziej zaskakujące było to iż w miejscu pierścienia odkryto niezidentyfikowany węglowodór  i organiczny komponent jakby włókien Co ciekawe po pewny czasie w miejscu pierścienia pojawiły się grzyby.

 

‘’Zgodnie z Jacquesem Valleem, w swej książce "Dimensions", francuski biolog zidentyfikował te białe włókienka jako grzyby z rodzaju Actinomycetales, których wzrost może powodować koliste formy na ziemi [3]

Dodatkowo biolog ten, który prosił o anonimowość, oświadczył, że te grzyby wyrastają bardzo często w towarzystwie innych grzybów z rodzaju Basidiomycetes (podstawczaki), które mogą świecić w pewnych warunkach.[4] 

Tak... - ale czy to jest powód, by przypadek Pierścienia z Delphos zapakować do małego, ładnego pudełeczka z napisem "rozwiązane"?

 Jeżeli jesteś jednym z tych demaskatorów, który myśli, że znalazł rozwiązanie tego problemu, to wcale nie oznacza, że znalazłeś rozwiązanie całego incydentu. Pamietaj, że świadek widział UFO, a nie pierścień, a jego obserwację częściowo potwierdziło czterech innych śwaidków z położonego 11 mil dalej Minneapolis. Ten pierścień może wcale nie być połączony z obecnością UFO, a obecność grzybów w glebie nie tłumaczy tego, jak świecący materiał dostał się na okoliczne drzewa oraz tego, że ich gałęzie zostały złamane i jak został powalony chiński wiąz.

Obydwaj: Taddia Smith i szeryf Enlow powiedzieli Tedowi Phillipsowi w 1972 roku, że Johnsonowie są bardzo szanowani w okolicy i nie wierzą w to, że mogliby oni być autorami jakiegoś głupiego kawału czy mistyfikacji.

O zmierzchu ich pies chciał za wszelką cenę (dosłownie "po furiacku" - przyp. R.K.L.) dostać się do domu. W dzień po incydencie oko Ronalda stało się czerwone i łzawiło jak wskutek podrażnienia. Po upływie tygodnia miał on koszmary, które powodowały, że budził się z krzykiem.

Nawet zwierzęta przeżyły traumę w związku z incydentem .

Vallee mówi:

 

''Przez ponad dwa tygodnie, w każdy wieczór po zachodzie słońca, owce wyskakiwały poza ogrodzenie i uciekały jak dzikie. Po zapadnięciu zmroku pies chciał się dostać do domu, praktycznie zniszczył tafle drzwi i jedynym sposobem na trzymanie go na zewnątrz było zamontowanie nowych, solidnych metalowych drzwi.’’[5] 

 

W zdarzeniu w Delphos poruszono bardzo ważną rzecz a mianowicie obecność w  pierścieniu grzybów ! W ostatnim czasie co rusz słychać o  byłych ‘’śladach po UFO’’, często jest tak iż niektórzy dla sensacji chcą na silę podciągnąć naturalny proces rozrostu grzybni tzw ‘’czarcie kręgi’’ pod zjawisko UFO, co jest dużym błędem. Niemniej przypadek z Delphos wyraźnie pokazuje obecność grzybów. Dlaczego ? Czy był to normalny rozwój grzybni a może faktycznie bliżej nieznane nam oddziaływanie spowodowało- przyspieszyło ten efekt ? Jak pisze Robert Leśniakiewicz - grzyby z Delphos nie były odporne na wysokie temperatury a jak wiadomo gleba z pierścienia była wyschnięta nosiła znamiona dehydratacji. A więc coś musiało ją obficie ‘’wysuszyć’’ a do tego potrzebna jest wysoka temperatura. Moim zdaniem zdarzenie z Delphos jest jednym z lepszych i wiarygodnych dowodów fizycznej obecności UFO.

Unikatowe zdjęcia pierścienia z Delphos możesz zobaczyć  na moim blogu serdecznie zapraszam http://spotkaniaznieznanym.blog.onet.pl/

 

Arkadiusz Miazga


 

 

[1] Piszę zawsze UFO ponieważ jest to ogólnoświatowy skrót tego zjawiska, Polski odpowiednik to NOL.

[2] Helmut Lammmer, Oliver Sidla ‘’ UFO Bliskie Spotkania’’

[3] (Jak podaje Wikipedia są to promieniowce [Actinomycetales] - organizmy prokariotyczne, tworzące rząd gramdodatnich bakterii. Posiadają nieregularną, cylindryczną budowę z tendencją do rozgałęziania się, co upodabnia je do grzybów nitkowatych. Ze splątków nitek powstaje pseudogrzybnia (pseudomycelium), która może być powierzchniowa, wgłębna lub powietrzna. Promieniowce rozmnażają się przez podział (fragmentację) pseudogrzybni, czyli wytworzenie zarodników pseudokonidialnych, jak również przez podział poprzeczny pseudostrzępek. Są organizmami powszechnie występującymi w glebie, kompostach, oborniku, a także na produktach spożywczych. Występują wśród nich gatunki mogące wchodzić w symbiozę z roślinami wyższymi i wiążące azot atmosferyczny, jak również patogeny, wywołujące choroby ludzi, zwierząt i roślin. Większość z nich jest tlenowa i kwasoodporna. Mają nieodporne (poza jednym wyjątkiem - Thermoactinomyces vulgaris) na wysoką temperaturę spory, wytrzymujące jednak dobrze wysychanie. Przyczyniają się do rozkładu resztek roślinnych i zwierzęcych, polisacharydów oraz związków trudno rozkładalnych, jak sterydy, celuloza, chityna, wyższe kwasy tłuszczowe czy związki aromatyczne. Wytwarzają antybiotyki (zwłaszcza gatunki z rodzaju Streptomyces - np. streptomycynę, terramycynę), syntetyzują pestycydy, insektycydy oraz związki chemiczne o działaniu przeciwwirusowym. Produkują geosminę, odpowiedzialną za charakterystyczny zapach świeżo zaoranej gleby, .Łacińska nazwa promieniowców pochodzi od opisanego po raz pierwszy gatunku Actinomyces bovis, wywołującego u bydła chorobę aktynomikozę zwaną promienicą - przyp. R.K.L.)

 

[4] (Fluorescencja u grzybów występuje także i u nas, i tak np. opieńka miodowa, a dokładniej jej zarodniki świecą zielonkawym światłem. Niektóre gatunki tropikalne i subtropikalne wydzielają światło koloru biało-zielonego lub niebieskawo-zielonego - przyp. R.K.L.)

 

[5] Zachowanie pas oraz szczególnie owiec bardzo mnie zastanawiają? Od zdarzenia minęło kilkanaście dni a zwierzęta nadal cos złego wyczuwały ? Zaryzykuję pewne dwie teorie ? Być może ów obiekt lub inny  cały czas znajdował się w tej okolicy jako ‘’niewidoczny’’ nie koniecznie w naszej ‘’rzeczywistości’’ ale był w jakiś sposób ‘’wyczuwany’’ przez zwierzęta, które mają inne zmysły postrzegania niż ludzie. Bez względu na wszystko coś faktycznie musiało o zmierzchu niepokoić pasa i owce. Druga teoria może sugerować iż znalezione grzyby spowodowały takie zachowania u owiec ponieważ grzyby tego rodzaju wywołują u bydła chorobę aktynomikozę zwaną promienicą. Niestety nic nie wiadomo o zachorowaniach tych owiec? A tendencja ta utrzymywała się tylko około 2 tygodni  a grzyby powstały w późniejszym czasie.