JustPaste.it

Niepokorna wyspa

Nie Napoleon, ale Pasquale Paoli jest bohaterem narodowym Korsyki

Nie Napoleon, ale Pasquale Paoli jest bohaterem narodowym Korsyki

 

2e700d521e4a59e4d7ceed97e9767c05.gifParadoksem jednoczącej się Europy jest to, że nie potrafi poradzić sobie z ruchami separatystycznymi dążącymi do oderwania autonomicznych krain od poszczególnych państw. Ewidentne błędy Brukseli w tym zakresie, jak np. brak odpowiednich reakcji na kawałkowanie Serbii czy Gruzji, budzą w kilku innych niespokojnych regionach nadzieję na zmianę granic. Pisałem już o Kaukazie, a tydzień temu o Krymie. Dziś parę słów o Korsyce, której trudne doświadczenia mam okazję śledzić dzięki przyjaźni z osobami tam mieszkającymi.

A niezwykle górzysta wyspa ze względu na strategiczne położenie na Morzu Śródziemnym przechodziła wielokrotnie z rąk do rąk. Od XIII wieku, po wygraniu rywalizacji z innymi państwami, władała nią Genua, gnębiąc ją ekonomicznie. Wysokie podatki stały się przyczyną wybuchu w 1736 r. powstania narodowego. Powstańcy proklamowali Korsykę monarchią i wybrali na króla pewnego niemieckiego barona. Był to jednak władca operetkowy, którego Genueńczycy szybko obalili. Kilkanaście lat później wybuchło kolejne powstanie, na którego czele stanął rodowity Korsykanin - Pasquale Paoli. Był to człowiek niezwykle wykształcony, utrzymujący korespondencję tak z wybitnymi przedstawicielami Oświecenia, jak i władcami europejskimi. To dzięki jego mądrości i szczeremu patriotyzmowi powstała niezależna republika ze stolicą w Corte, w którym utworzono także narodowy uniwersytet. W 1755 r. republika jako pierwsze państwo na świecie przyjęła własną konstytucję. Nawiasem mówiąc, należałoby poprawić podręczniki szkolne, które mówią, że pierwsze konstytucje zostały przyjęte w Ameryce i Polsce.

Republika korsykańska została zniszczona po kilkunastu latach, kiedy to Genua w zamian za umorzenie wielomilionowych długów oddała wyspę Francuzom. Ci ostatni zachowali się jak prawdziwi imperialiści, podbijając kraj zbrojnie i niszcząc jego demokratyczny dorobek. Paoli wraz z wieloma patriotami musiał emigrować do Anglii, skąd kierował oporem przeciwko najeźdźcy. Na wyspie pozostał jednak m.in. jego bliski współpracownik Carlo Buonaparte, prawnik z Ajaccio, któremu 15 sierpnia 1769 r., zaledwie kilka miesięcy po upadku republiki, urodziło się kolejne dziecko. Otrzymało ono na chrzcie św. imię Napoleon. Rodzina przyszłego władcy Francji wybrała inną drogę niż Paoli i skorzystała z przywilejów danych przez zaborcę, m.in. posyłając dzieci do szkół na kontynencie. Co więcej, zmieniła także nazwisko na Bonaparte, które lepiej brzmiało po francusku. Również sam Napoleon odciął się od swoich korzeni, czego patrioci korsykańscy nie mogą mu darować do dnia dzisiejszego. Uważają go za zdrajcę, tym bardziej że jako cesarz nic dobrego dla swojej ojczystej wyspy nie uczynił. Dlatego też Polacy odwiedzający Korsykę muszą bardzo uważać, aby nie wyrażać swoich napoleońskich sympatii, bo można za to autentycznie oberwać.

Niepokorna wyspa, zamieszkana przez dzielnych żeglarzy i hardych ludzi gór, z utratą niepodległości nigdy się nie pogodziła. Separatyzm dał o sobie znać zwłaszcza po drugiej wojnie światowej, gdy osadzano tutaj Francuzów z Algierii i tworzono garnizony Legii Cudzoziemskiej. Szczególnie groźny okazał się Narodowy Front Wyzwolenia Korsyki (FLNC), który z ugrupowania separatystycznego przekształcił się w organizację terrorystyczną, powiązaną ze światem przestępczym. Specjalizuje się ona w zamachach bombowych na urzędy, budynki wojskowe i policyjne, a także na banki i biura turystyczne. Bomby z reguły wybuchają w nocy, a mieszkańcy zazwyczaj są uprzedzani o atakach, więc ofiar w ludziach jest niewiele. Organizacja ma na swoim koncie również zamachy na polityków, np. 6 lutego 1998 r. zabito prefekta Korsyki Claude'a Érignaca. W 1999 r. powstała rywalka FLNC - Armata Corca (Armia Korsykańska), której głównym celem jest odrodzenie "czystego" ruchu nacjonalistycznego, wolnego od powiązań kryminalnych. Terroryzmu nie można w żaden sposób pochwalać, ale trzeba przyznać, że separatyzm wyspiarzy przyczynił się do obudzenia świadomości narodowej, w tym zwłaszcza do odrodzenia się języka korsykańskiego, któremu nie tak dawno językoznawcy wróżyli szybką zagładę. W 2003 r. separatyści przegrali jednak referendum, które ich wyspie miało dać dużą autonomię.

 

Źródło: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski