JustPaste.it

Filozofia, życie codzienne, ateizm

W 66. numerze kwartalnika "Bez Dogmatu" Andrzej Dominiczak, w artykule zatytułowanym "O pocieszeniu, jakie daje ateizm" porusza ważne kwestie dotyczące filozofii, jej funkcji oraz jej możliwych czy pożądanych związków z życiem codziennym1. Swoje uwagi na ten temat Dominiczak umieszcza w kontekście rozważań na temat ateizmu pojmowanego jako pewien światopogląd czy system wartości, który - w świetle przywoływanych przez Dominiczaka badań - jawi się jako psychologicznie równie satysfakcjonujący, co tradycyjny teizm, natomiast wobec "postępu w nauce i technice, rozwoju kultury demokratycznej i poprawy poziomu życia" oraz przy uwzględnieniu "panującej racjonalności pragmatycznej" wydaje się być o wiele bardziej akceptowalny niż teizm. Faktem jest jednak, że wciąż wielu żyjących dziś ludzi wyznaje taką czy inną wersję "religijnego mitu", nie zaś, jak chciałby Dominiczak, "racjonalny, 'oświeceniowy' światopogląd i system wartości". Odpowiedzialnością za taki stan rzeczy Dominiczak obarcza przede wszystkim współczesnych filozofów, którzy swoje zajęcie traktują jako "sposób zarobkowania czy kariery zawodowej", a nie - wzorem dawnych mistrzów - jako "drogę życiową i powołanie". Według Dominiczaka dzisiejsi "zawodowi filozofowie" nie chcą nawet słyszeć o filozofii jako "źródle pocieszenia" czy "poczucia sensu życia", nie robią nic, aby upowszechniać "krytyczne myślenie filozoficzne oraz refleksję etyczną i antropologiczną", zaś propagowanie "filozofii życia codziennego" uważają wręcz za rzecz wstydliwą, "bardziej bowiem niż na szczęściu własnym i innych zależy im na prestiżu". Ta krytyka odnosić się ma zwłaszcza do filozofów polskich, albowiem w krajach Europy Zachodniej i w USA filozofia ma mieć większy wpływ na życie codzienne i światopogląd ich mieszkańców, choćby za sprawą tzw. "terapii filozoficznej".

           Zarzuty formułowane przez Dominiczaka pod adresem współczesnych filozofów są poważne i nie bezpodstawne. Jako filozof i ateista czuję się szczególnie poruszony tymi zarzutami, a zarazem zobowiązany, żeby na nie odpowiedzieć. W niniejszym szkicu spróbuję udzielić takiej odpowiedzi.

           Zacznę od osobistych deklaracji metafilozoficznych. Według wyznawanej przeze mnie koncepcji filozofii, filozofia ma dwa ściśle związane ze sobą wymiary: wymiar teoretyczny, spekulatywny i wymiar praktyczny, egzystencjalny. To właśnie współwystępowanie obu tych wymiarów stanowi o specyfice filozofii jako dziedziny kultury. Filozofię zdefiniowałbym jako podejmowany przez człowieka stały wysiłek życia zgodnego z najbardziej wiarygodną i wartościową wiedzą o świecie i o sobie samym. Filozofia - w odróżnieniu od nauki - nie jest więc samym tylko poznaniem, choć bez wiedzy teoretycznej filozofii nie ma. Filozofia nie jest też tylko sposobem życia, choć bez podejmowania starań, aby żyć zgodnie z najlepszą dostępną wiedzą o świecie i o sobie samym nikt tak naprawdę nie zasługuje na miano filozofa. Za najwyższą cnotę filozofa uważam integralność, polegającą na tym, że nie ma rozdźwięku pomiędzy tym, co dana osoba wie, a tym, co ta osoba robi - również w swoim życiu codziennym.

           Takie "dwuwymiarowe", teoretyczno-praktyczne, spekulatywno-egzystencjalne rozumienie filozofii nie jest jedynie moją arbitralną propozycją, lecz ma długą, sięgającą starożytności tradycję2. Jednocześnie trzeba przyznać, że rozpowszechniony dzisiaj sposób pojmowania i uprawiania filozofii zdecydowanie odbiega od wyżej zarysowanej koncepcji. Pomimo wielkiej różnorodności zapatrywań odnośnie właściwego przedmiotu, celu i metod filozofowania, filozofia często traktowana jest dziś wyłącznie jako dyscyplina akademicka, która w niewiększym stopniu wpływa na życie codzienne i światopogląd zajmujących się nią osób niż jakakolwiek inna praca naukowa. W tej sytuacji nic dziwnego, że akademiccy filozofowie, skoro sami na co dzień nie żyją głoszonymi przez siebie ex cathedra poglądami, tym bardziej nie dbają o to, żeby filozofia, którą się zajmują była źródłem "pocieszenia", "sensu życia" czy "szczęścia" dla innych osób. Taka profesjonalizacja filozofii ma swoje dobre strony: przynajmniej w założeniu powinna ona służyć podniesieniu standardów filozoficznego myślenia. Problem jednak w tym, że myślenie spełniające nawet najbardziej wyśrubowane standardy akademickie, lecz pozbawione osobistego, egzystencjalnego zaangażowania przestaje być myśleniem filozoficznym. Jałowa erudycja, czysto formalne, techniczne popisy albo antykwaryczna dłubanina zastępują wtedy żywą, docierającą do codziennego doświadczenia myśl. Jakże aktualnie brzmią w tym kontekście słowa Michała z Montaigne, który w swym eseju "O bakałarstwie" pisał:

           Wobec sposobu, w jaki odbywa się nasza nauka, nie dziw, że ani uczniowie, ani mistrze nie porastają w rozum, mimo iż porastają w wiadomości. W istocie cała troska i wydatki naszych ojców mierzą jeno ku temu, aby nam naładować głowę wiedzą: o kształtowaniu pojęcia i charakteru ani słychu. [...] Pracujemy jeno nad tym, aby napełnić pamięć, pojęcie zaś i sumienie zostawiamy próżne. [...] Umiemy mówić: "Cycero powiada tak a tak; oto obyczaje Platona; to właśnie słowa Arystotelesa", ale my, cóż my mówimy sami? Co myślimy? Co robimy? Toż samo potrafiłaby i papuga3.

           Antidotum na taki stan rzeczy może być tylko odnowienie praktycznego i egzystencjalnego wymiaru filozofii, przy czym przede wszystkim chodzi tu o to, aby filozofowie akademiccy ponownie zaczęli dostrzegać i kultywować związki czy zależności pomiędzy swoim własnym światopoglądem i życiem codziennym, a teoretycznymi rozważaniami, którymi zawodowo się zajmują. Tylko bowiem ktoś, kto sam żyje zgodnie z wyznawanymi przez siebie filozoficznymi poglądami może ewentualnie być wzorem i pomocą dla innych w ich poszukiwaniach "sensu życia", "szczęścia" i "pocieszenia". Na szczęście w akademickich ramach instytucjonalnych rozwijane są współcześnie także i takie kierunki filozoficzne, które programowo starają się łączyć refleksję teoretyczną z praktycznym (w tym - społecznym i politycznym) oraz egzystencjalnym wymiarem filozofowania. Wymienić tu można różne formy "filozofii stosowanej"4, neopragmatyzm5, feminizm6, niektórych przedstawicieli postmodernizmu7, a nawet filozofii analitycznej8. Można mieć nadzieję, że i w Polsce tak całościowo, tzn. teoretycznie i praktycznie, spekulatywnie i egzystencjalnie pojmowana i uprawiana filozofia będzie coraz mocniej obecna.

           Jednak piętnowana przez Dominiczaka wstrzemięźliwość współczesnych filozofów, jeśli chodzi o dostarczanie innym "pocieszenia", "sensu życia" i recept na "szczęście" może wynikać nie tylko z czysto instrumentalnego traktowania filozofii jako "sposobu zarobkowania czy kariery zawodowej". Może to być także przejaw pewnego realizmu w ocenie własnych kompetencji czy też wyraz niechęci do paternalistycznego traktowania innych osób9. Może przecież być tak, że ktoś usilnie stara się żyć zgodnie z najlepszą dostępną mu wiedzą o świecie i o sobie samym (a więc realizuje oba istotne wymiary filozofii) i właśnie dlatego powstrzymuje się od udzielania komukolwiek jakichkolwiek porad życiowych. Czyż ostatecznie znalezienie "sensu życia", "szczęścia" czy "pocieszenia" wobec nieuchronnych nieszczęść nie jest sprawą każdego człowieka z osobna? Czyż udzielanie ex professo rad w tych najistotniejszych kwestiach życiowych, egzystencjalnych nie jest przejawem pychy, arogancji, a nawet jakąś formą autorytaryzmu, lekceważenia wolności i odpowiedzialności innych osób? W końcu to nie kto inny, jak sam Andrzej Dominiczak napisał w "Deklaracji wartości" Towarzystwa Humanistycznego: Humanistyczny system wartości może być ukształtowany jedynie podmiotowo, w drodze osobistego rozwoju10.

           W ten sposób docieramy do kwestii ateizmu. Czy i na ile filozofowie mogą przyczynić się do przyjęcia przez kogoś światopoglądu ateistycznego? Filozofia może dostarczyć racjonalnych "przesłanek niewiary" - jestem przekonany, że rzetelna refleksja intelektualna czyni wiarę religijną czymś bardzo trudnym, jeśli nie wręcz niemożliwym11. Ostatecznie jednak przyjęcie światopoglądu ateistycznego jest sprawą osobistej decyzji egzystencjalnej angażującej całego człowieka, a nie tylko jego rozum czy intelekt. Nikt, nawet jeśli dysponuje najmocniejszymi argumentami, nie może przekonać innej osoby do ateizmu, jeśli ona sama nie jest wewnętrznie gotowa na to, by żyć bez wiary w Boga. Z faktu tego zdaje sobie też sprawę Dominiczak, napisał on wszak: Wartości humanistyczne powinny być propagowane nie przez pouczanie, lecz przez kształtowanie emocjonalnej i intelektualnej dojrzałości do ich przyjęcia12.

           Czy znaczy to, że filozofowie będący zarazem świeckimi, ateistycznymi humanistami nie mają nic do zrobienia, jeśli chodzi o propagowanie swojego ateistycznego humanizmu? Wprost przeciwnie, jednak takie krzewienie postaw ateistyczno-humanistycznych nie może przyjmować formy natrętnej indoktrynacji czy paternalistycznego instruowania: nikt nie ma prawa narzucać innym swoich przekonań lub zmuszać do ich wyznawania13. Zadaniem niewierzących filozofów jest przede wszystkim budowanie spójnych i racjonalnie uzasadnionych wizji świata i człowieka oraz życie zgodne z wyznawanymi poglądami. Taki osobisty przykład ateistycznej postawy filozoficzno-światopoglądowej, realizowanej zarówno w wymiarze teoretycznym, spekulatywnym, jak i w wymiarze praktycznym, egzystencjalnym wydaje się być najwłaściwszym sposobem oddziaływania na tych, których własna droga życiowa prowadzi w stronę ateizmu.

Łukasz Nysler

Przypisy:



1. Tekst ten jest dostępny w wersji elektronicznej na stronie http://www.iwkip.org/bezdogmatu/66 .

2. Por. Pierre Hadot, Czym jest filozofia starożytna?, tłum. P. Domański, Aletheia, Warszawa 2000 i inne prace tego autora. Por. także Juliusz Domański, Metamorfozy pojęcia filozofii, IFiS PAN, Warszawa 1996, s. 11: Od Platona poprzez metafilozoficzną refleksję filozofów hellenistycznych aż do Plotyna communis philosophorum opinio mówi nam, że aby być naprawdę filozofem, nie wystarczy wiedzieć, jak przejść przez własne życie; należy ponadto żyć w pełnej zgodzie z tą wiedzą. Życie filozofa, jego postępowanie i osobowość stanowią więc dopełnienie całkowitego, integralnego pojęcia filozofii.

3. Michel de Montaigne, Próby, tłum. T. Żeleński (Boy), PIW, Warszawa 1985, t. I, s. 251.

4. Przykładami mogą być tu doradztwo filozoficzne, którego pionierami w Polsce są twórcy Internetowej Poradni Filozoficznej, http://poradnia.aster.net.pl/ , czy wspomniana przez Dominiczaka "terapia filozoficzna" - jego własna propozycja "terapii humanistyczno-filozoficznej" była w naszym kraju pierwszą i jak dotąd jedyną znaną mi propozycją tego typu.

5. Por. Richard Shusterman, Praktyka filozofii, filozofia praktyki. Pragmatyzm a życie filozoficzne, tłum. A. Mitek, Universitas, Kraków 2005.

6. Jako rodzime przykłady takiej feministycznej refleksji teoretycznej przenikającej do życia codziennego można wymienić choćby Jolanty Brach-Czajny, Szczeliny istnienia, PIW, Warszawa 1992 czy Kingi Dunin, Tao gospodyni domowej, Open, Warszawa 1996.

7. Np. Michela Foucault. Por. R. Shusterman, dz. cyt, rozdz. 1: "Profile filozoficznego życia. Dewey, Wittgenstein, Foucault", s. 21-86.

8. Piszę "nawet", gdyż filozofowie analityczni często odżegnują się od problematyki praktycznej, światopoglądowej czy egzystencjalnej. Na szczęście takie deklaracje programowe czy metafilozoficzne nie zawsze idą w parze z konkretną praktyką filozofowania. W Polsce charakterystyczny dla filozofii analitycznej styl filozofowania ("racjonalistyczne dziedzictwo Szkoły Lwowsko-Warszawskiej") z przejmującą refleksją moralną i egzystencjalną łączy np. Marian Przełęcki (zob. tegoż, O rozumności i dobroci, Semper, Warszawa 2002 czy Intuicje moralne, Semper, Warszawa 2005). Wymiar praktyczny filozofii z powodzeniem realizują też tacy polscy logicy i filozofowie analityczni, jak Barbara Stanosz (zob. jej artykuły publikowane przede wszystkim w "Bez Dogmatu" i zebrane w tomie: W cieniu kościoła, czyli demokracja po polsku, KiP, Warszawa 2004), Jan Woleński (zob. jego wypowiedzi w tomie: Co nas łączy? Dialog z niewierzącymi, WAM, Kraków 2002 czy też jego książkę Granice niewiary, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2004) czy Bohdan Chwedeńczuk (zob. jego eseje publikowane w "Bez Dogmatu" i zebrane w tomie Trzeba w coś wierzyć?, Aletheia, Warszawa 1997 oraz książkę Przekonania religijne, Aletheia, Warszawa 2000). Wszyscy wyżej wymienieni autorzy są bardzo dobrze znani czytelnikom "Bez Dogmatu".

9. W ten właśnie sposób rozumiem wypowiedź Pani Profesor Barbary Stanosz, która napisała: Moim zdaniem, filozofowie nie dysponują ani wiedzą, ani narzędziami zdobywania wiedzy, która uzasadniałaby ich aspiracje do "odpowiadania na pytania egzystencjalne", uprawiania etyki normatywnej, leczenia skołatanych dusz itp.; ich kompetencje w tym zakresie nie różnią się od kompetencji astrofizyka, pielęgniarki czy pucybuta (korespondencja prywatna).

10. Andrzej Dominiczak, "Humanizm i Towarzystwo Humanistyczne: definicja, historia i deklaracja wartości", Towarzystwo Humanistyczne, http://humanizm.free.ngo.pl/th.htm . Polscy filozofowie mogą mieć szczególną awersję do doradzania innym wynikłą z bolesnych doświadczeń historycznych - przez kilkadziesiąt lat filozofia oficjalnie panująca w naszym kraju rościła sobie pretensje do posiadania gotowych odpowiedzi na wszelkie możliwe pytania egzystencjalne czy światopoglądowe. Stąd, zapewne, bierze się obawa niektórych polskich filozofów, że jakiekolwiek praktyczne (społeczne, polityczne) czy egzystencjalne zaangażowanie może znów uczynić z filozofii tylko dogmatyczną ideologię.

11. Por. Marian Przełęcki, "Problem racjonalności wierzeń religijnych", [w:] tegoż, O rozumności i dobroci, dz. cyt., s. 88-97. Tekst ten jest dostępny w wersji elektronicznej na stronie: http://humanizm.free.ngo.pl/marian.pdf .

12. A. Dominiczak, "Humanizm...".

13. Tamże.

 

 

źródło: Ateista.pl

 

Autor: Łukasz Nysler