JustPaste.it

Ewolucja i filozofia

Nauka nie jest prostym procesem falsyfikacji hipotez. Filozofia nauki to nie tylko poglądy Poppera, które nie są przyjmowane bez zastrzeżeń. Ewolucja jest falsyfikowalna -- w zwykłym znaczeniu tego terminu w praktyce naukowej.

Zarówno filozofowie jak i kreacjoniści często wyrażają pogląd, jakoby darwinizm nie był falsyfikowalny i jako taki nie był nauką.
Podstawą takich stwierdzeń jest opinia, że nauką jest tylko to, co podlega falsyfikacji czyli to, czego fałszywości można dowieść, przynajmniej w zasadzie1. Pogląd ten, pochodzący od Poppera, nie jest jednak wcale powszechnie akceptowany. Nieco historii filozofii powinno pomóc nam rozeznać się w sytuacji.

W czasach, kiedy Darwin formułował swoją wizję ewolucji, obowiązującym wzorem teorii naukowej był program Newtona. Podstawowe w nim znaczenie miały prawa, które determinowały wszelkie wyniki eksperymentów.
Nauka poszukiwała uogólnień. Darwin próbował uprawiać naukę w stylu Newtona ale został "skarcony" przez autorytety w tej dziedzinie, takie jak dwaj jego znajomi i mentorzy -- Whewell i Hershell, którzy odrzucili teorię ewolucji jako nieprzystającą do obowiązującego modelu nauki.

William Whewell był pierwszym prawdziwym filozofem nauki, spadkobiercą angielskiej i szkockiej szkoły empirycznego ,,zdrowego rozsądku''.
Odrzucił pogląd Hume'a, jakoby zasada indukcji (formułowanie reguł lub praw nauki za pomocą uogólnienia wyników pojedynczych obserwacji) była niepoprawna, chociaż nie zaprzeczał logicznej sile jego argumentu, wedle którego zgromadzenie żadnej ilości danych nie uprawnia do formułowania prawd ogólnych.
Whewell zaproponował tak zwaną zasadę ,,wzajemnej zgodności indukcji'' (ang. consilience of inductions)- im więcej poszczególnych przypadków potwierdza ogólną regułę, tym bardziej jest ona wiarygodna. Taką właśnie zgodność próbował osiągnąć Darwin, co częściowo tłumaczy, dlaczego tyle lat poświęcił na gromadzenie przypadków potwierdzających jego teorię, sądząc, że postępuje we właściwy sposób [Ruse 1979].

Inną szkołą myśli był pozytywizm. Za jedyną prawdziwą wiedzę pozytywiści uznawali wiedzę naukową, na którą składały się jedynie prawdy dowiedzione w sposób pozytywny (ang. positively established proofs). Znaczyło to, że pozytywiści powinni być w stanie odróżnić naukę prawdziwą od pseudonauk, takich jak frenologia4, spirytualizm i inne zwariowane teorie pojawiające się w dziewiętnastym wieku.
Jednym z wpływowych pozytywistów był fizyk Ernest Mach (ten od prędkości Macha), jego poglądy dały początek logicznemu pozytywizmowi, który rozwijajał się w krajach niemieckojęzycznych, a koncentrował w Wiedniu. Logiczni pozytywiści utrzymywali, że nauką jest tylko to, co podlega weryfikacji.
Jako uzasadnienie takiego poglądu przywoływali rozmaite reguły, łącznie ze słowami Hume'a, wedle których wszystko to, co nie wynika w sposób logiczny z faktów empirycznych lub prawd matematycznych, zaliczyć należy do metafizyki -- co było dla pozytywistów równoważne ze stwierdzeniem nonsensowności każdej nieweryfikowalnej teorii. Gdy zauważono, że zasada weryfikowalności sama nie jest weryfikowalna -- a zatem jest nonsensowna -- szkoła rozpadła się5.

Logiczny pozytywizm zainspirował młodego Karla Poppera6do zaproponowania swojego sposobu odróżniania nauki (której wzorem stała się nowa fizyka) od pseudonauki (której wzorami były marksizm i freudyzm). Popper akceptował zasadność stwierdzeń metafizycznych, ale uważał, że nie mogą one należeć do nauki.
Poglądy Poppera (odmiana logicznego empiryzmu) nazwane zostały "falsyfikacjonizmem".
Zgodnie z nimi, "naukową" można nazwać teorię, która może być uznana za fałszywą, gdy pojawią się odpowiednie dane podlega testowaniu przy pomocy obserwacji i eksperymentów pozwala na formułowanie przewidywań.

Prawdziwi Naukowcy Formułują Przewidywania - na tym polega Naukowa Metoda Działania. Popper zdawał sobie sprawę z drobnej przeszkody - wiedział, że zasada falsyfikowalności sama nie jest falsyfikowalna, a więc w jawny sposób należy do metafizyki. Jasne jest więc, czemu Popper, zwolennik ewolucjonizmu, nazywał darwinizm metafizycznym programem badawczym i uważał, że jest on falsyfikowalny nie bardziej, niż pogląd, że matematyka opisuje świat, choć równie podstawowy dla współczesnej biologii [Popper 1974: ustęp 37].

Taki obraz zaczęli najpierw psuć socjologowie i historycy nauki, tacy jak Robert Merton, a później Thomas Kuhn. Oliwy do ognia dolała zwłaszcza książka Kuhna [1962].
Podczas gdy Popper sądził, że dokonuje "destylacji" esencji nauki, otrzymując w ten sposób zestaw reguł, które spełniać muszą teorie naukowe, Kuhn i inni zauważyli, że żadna dziedzina nauki nie pasuje do tego modelu.

Według Kuhna, nie można porównywać "stopnia naukowości" różnych teorii, bo każda całościowa teoria (ang. global theory) niesie ze sobą własne metody oceny faktów. Przejście od jednej całościowej teorii do innej przypomina raczej nawrócenie niż racjonalną decyzję. Nauka zmienia się tylko wtedy, gdy stara teoria nie radzi sobie z pewną liczbą "anomalii" i przechodzi kryzys.

W takiej chwili społeczność naukowa zachowuje się jak ktoś przypatrujący się rysunkowi, który można interpretować na dwa różne sposoby (tak jak ten znany obrazek ze starą wiedźmą i dziewczyną) b632edb5e96c96103e561bceaf596f02.jpgi przeskakuje od jednego punktu widzenia do drugiego -- Kuhn nazywa to "zmianą paradygmatu" (ang. paradigm shift). Nauka przechodzi rewolucje i jedynym sposobem na stwierdzenie, czy coś jest naukowe jest przypatrzenie się, czym akurat zajmują się naukowcy (to rozumowanie zawiera oczywiste błędne koło7).

Taki pogląd był bardzo popularny w nastawionych relatywistycznie latach sześćdziesiątych, ale wkrótce pojawiły się pewne poważne trudności. Po pierwsze, nikt nie potrafił wskazać śladów radykalnych rewolucji naukowych w zapisie historycznym. Nawet Galileusz i Newton okazali się raczej rewizjonistami niż rewolucjonistami.
Następnie, pojęcie "paradygmatu" zaczęło być używane wobec każdej nowej teorii, która wywierała wpływ na jakąś dziedzinę nauki (czyli do każdej teorii w ogóle).
Ostatecznie okazało się oczywiste, że choć Kuhn poczynił wiele interesujących obserwacji, proponowany przez niego uniwersalny "cykl życia" teorii naukowej nie istnieje. Samo pojęcie "paradygmatu" było atakowane jako zbyt niejasne [Masterman 1970], co doprowadziło Kuhna do porzucenia go na rzecz bardziej konkretnych terminów, takich jak "macierz dyscyplinarna" (ang. disciplinary matrix) i "wzorzec" (ang. exemplar) [Kuhn 1970, 1972].

Przyjaciel Kuhna, Paul Feyerabend [1970a, 1970b, 1975] wywołał jeszcze większe zamieszenie twierdząc, że nie istnieje nic, co możnaby nazwać ,,metodą naukową'' i czego istnienie, w sensie filozoficznym, postulował Kuhn. Feyerabend utrzymyłał, że metody ograniczone są do wąskich dyscyplin, i że naukowcy mogą dowolnie używać narzędzi astrologii czy numerologii, o ile przynosi to efekty. Kibicował nawet wczesnemu kreacjonizmowi.
Te poglądy to skrajny przykład podejścia, zgodnie z którym nauką jest to, co robią naukowcy - Feyerabend pozwalał naukowcom robić wszystko to, na co mają ochotę, i nazywać to nauką.

Oponentem Feyerabenda był Imre Lakatos [1970], który uważał naukę za historyczny ciąg programów badawczych.
Dopóki przynosiły one rezultaty i pozwalały na posuwanie się od jednego problemu do następnych, zasługiwały na miano "generujących" (ang. generating), w przeciwnym przypadku były "degenerujące". Według Lakatosa, program badawczy to "rdzeń" złożony z względnie odpornych na rewizję teorii, podczas gdy teorie pomocnicze są często modyfikowane lub porzucane.

Wszyscy trzej filozofowie zgadzali się co do jednego - w przeciwieństwie do Poppera uważali, że nie można wskazać dokładnej granicy dzielącej "racjonalną" naukę od "nieracjonalnej" nie-nauki. Lakatos sformułował tezę Duhema-Quine'a: żadna teoria nie podlega falsyfikacji, jeśli tylko zgodzimy się wprowadzić odpowiednie niewielkie zmiany w teoretycznych podstawach danej dziedziny. Wynik najnowszego eksperymentu nie pasuje do naszej ulubionej teorii grawitacji?
To efekt błednego działania przyrządów, wpływ jakiegoś czynnika na przebieg obserwacji, przejaw istnienia nieznanego dotąd procesu lub wada którejś z wielu pomocniczych teorii używanych przy interpretacji wyników. Co ważniejsze, wszystkie z tych tłumaczeń są stosowane - każde z nich jest racjonalne z punktu widzenia dobrej praktyki naukowej. Na tym etapie pozytywizm jest już nieodwracalnie martwy.

Na czym więc polega różnica między nauką a nie-nauką?
Do wyboru mamy kilka zgodnych ze sobą alternatyw.

Według pragmatyzmu, jedynej filozofii, która narodziła się w Ameryce, prawdziwość lub wartość stwierdzenia, takiego jak teoria czy hipoteza, zależy od praktycznych efektów jego użycia.
Pragmatycy uważają, że naukowość to etykieta nadawana teoriom, których przewidywania zostały potwierdzone przez eksperymenty i których stosowanie daje praktyczne efekty, takim jak na przykład teoria dotycząca nowotworów, pozwalająca opracować skuteczniejszą terapię. Postęp w nauce polega na gromadzeniu takich właśnie praktycznych teorii [Laudan 1977].

Realiści twierdzą, że o naukowości teorii decyduje jej przydatność w efektywnym modelowaniu rzeczywistości, co stało się podstawą koncepcji semantycznego pochodzenia teorii naukowych (ang. Semantic Conception of Theories) [Suppe 1977, 1989; Ereshevsky 1991 krytykuje to podejście].
Zgodnie z tym, nauka służy opracowywaniu efektywnych modeli, a jeśli model spełnia kryteria Lakatosa dla generatywnych programów badawczych, uznaje się go za adekwatny i prawdziwy.
W filozofii nauki pojawia się też nurt socjologiczny, i to prowadzący w różnych kierunkach - albo w stronę całkowitego relatywizmu (nauka to coś, co naukowcy tworzą z przyczyn natury socjologicznej) albo w stronę pragmatyzmu i realizmu, wiążąc się z poglądem o doniosłości i unikalności nauki (por. np. Hull [1988]).

Wracając do teorii ewolucji: staje się jasne, dlaczego bezmyślne powtarzanie -- nawet przez uczonych - że skoro nie może być ona sfalsyfikowana, nie jest naukową, nie wystarcza do pozbawienia jej statusu naukowości.
To, czym naprawdę jest nauka, jest sprawą dyskusyjną. Wraz z uświadomieniem sobie społecznej natury nauki, pojęcie jedynie słusznej Metody Naukowej trafiło do lamusa, co nie oznacza wcale, że nauka stała się nieodróżnialna od nie-nauki. Po prostu nie jest to takie łatwe, jakie mogłoby być w idealnym świecie. (Nasz świat, jak wiemy, nie jest jednak idealny.)

Zgodnie ze zwykłym rozumieniem falsyfikacji, darwinowska teoria ewolucji może zostać sfalsyfikowana. Co więcej, może też być zweryfikowana, w sposób nie-dedukcyjny. Whewell nie mylił się, twierdząc, że można wykazać relatywną poprawność teorii, która sprawdziła się w praktyce, zaś Popper sformułował stosowne pojęcie "stopnia prawdziwości" (ang. versimilitude) teorii.
Ostatecznie na to, czym zajmują się naukowcy bardzo mały wpływ mają poczynione á priori filozoficzne założenia. Podejście Darwina8 było więc słuszne.

Znaczący jest fakt, że choć darwinizm często uznawany jest za niefalsyfikowalny, wiele poglądów Darwina uległo już falsyfikacji.
Wiele z jego stwierdzeń zostało zrewidowanych lub obalonych, wiele z zaproponowanych przez niego mechanizmów zostało odrzuconych lub zmodyfikowanych nawet przez jego najzagorzalszych zwolenników (takich jak Mayr, Gould, Lewontin, Dawkins) a on sam miałby pewnie kłopoty z rozpoznaniem swojej teorii doboru naturalnego w niektórych jej współczesnych wersjach.
Dokładnie tego należałoby się spodziewać studiując historię nauki. Nauka posuwa się naprzód i jeśli teoria nie podąża wraz z nią, stanowi to oczywisty dowód, że jest w rzeczywistości metafizycznym wierzeniem9.

 

Końcowy cytat z Hulla [1988: 7] będzie pouczający:

Kolejna niejasność pojawia się wciąż w naszej dyskusji na temat teorii naukowych.
Czy są one hipotezami, czy faktami? Czy mogą być "dowiedzione"? Czy naukowcy mają prawo twierdzić, że cokolwiek "wiedzą"?
Rozmawiając z naukowcami zaangażowanymi w kontrowersje, których dotyczyły moje badania, pytałem: "czy uważasz, że nauka jest prowizoryczna, że naukowcy powinni być gotowi poddać w wątpliwość każdy swój pogląd, jeśli uznają to za konieczne?" Wszyscy moi rozmówcy odpowiedzieli twierdząco.
Następnie pytałem: "czy teoria ewolucji może być fałszywa?" Na to pytanie dostałem trzy różne odpowiedzi. Większość odpowiedziała krótko, że nie może być ona fałszywa. Kilku oponentów konsensusu odparło, że nie tylko może, ale wręcz jest fałszywa.
Nieliczni poprosili mnie z uśmiechem o zadanie jaśniejszego pytania. "Tak, każda teoria naukowa może być w zasadzie fałszywa, ale biorąc pod uwagę obecny stan wiedzy, wydaje się, że podstawowe aksjomaty teorii ewolucji będą nadal znajdować potwierdzenie w wynikach badań."

 

Filozofowie protestują przeciwko takiej elastyczności poglądów. Podobnie robią naukowcy -- jeśli ta elastyczność działa przeciwko nim. W przeciwnym przypadku wcale im ona nie przeszkadza. Denerwują się wręcz, gdy jacyś pedanci im ją wytykają.

Większość naukowców nie żywi zamiłowania do filozofii i zrobi użytek ze wszystkiego, co pomoże im w pracy, choć nie w taki sposób, jak uważał Feyerabend.
Naukowcy skłonni do filozoficznej refleksji wiedzą, że najważniejszy jest sposób stawiania pytania. Większości fizyków, zapytanych w podobny sposób, nie przyszłoby do głowy, że fizyka atomowa może być fałszywa.
Odpowiadaliby na pytanie "czy wydaje się, że zostanie ona w przyszłości porzucona", a nie na filozoficzne "czy może ona być odrzucona w zasadzie" - to zupełnie różne kwestie. Do zadań filozofów należy między innymi "utrzymywanie czystości" w świecie koncepcji i teorii, naukowcy zaś są tymi, przy których pracy powstaje tam najwięcej "wiórów i opiłków", i którzy nie przejmują się tą czystością tak bardzo. Sprzątacz nie powinien wtrącać się do pracy profesjonalisty (chyba, że jest nim inny sprzątacz).
Kreacjoniści, którzy utrzymują, że "ewolucja nie spełnia kryteriów Poppera, więc nie jest nauką" są jak sprzątacze, mówiący, że skoro nauczyciele nie utrzymują klas w dostatecznej czystości, to nie są nauczycielami.

Zobacz też

 

Źródło: John Wilkins tłumaczył Artur Zawłocki