JustPaste.it

Kat zrehabilitowany?

Kat zrehabilitowany?

           Nazwisko Ławrientija Pawłowicza przywodzi na myśl same negatywne konotacje. Mówisz Beria – myślisz: łagry, terror, śmierć. Rzeczywiście, postać ta zarówno w ludzkiej pamięci jak i historiografii już chyba na wieki wieków zamknięta będzie w szufladce „najwięksi zbrodniarze XX wieku”. W tym artykule chciałbym jednak przedstawić pewne fakty, które rzucają zupełnie nowe światło na mitycznego szefa NKWD. Absolutnie nie jest moim zamiarem rehabilitacja tego człowieka: po pierwsze, bez względu na to co napiszę niżej, Beria miał czynny udział w rządach najbardziej zbrodniczego reżimu w dziejach, reżimu stalinowskiego, i choćby przez ten fakt ma na rękach krew milionów ludzi mających nieszczęście żyć pod władzą radziecką. Po drugie, nie jestem historykiem, a tylko rzetelne i mozolne „przekopanie” się przez archiwa może dać jasny i klarowny obraz działań Berii. Niemniej zagadnienia o których piszę zostały pozytywnie zweryfikowane przez najnowsze publikacje sowietologów.

            „Ale o kim wy tu właściwie mówicie?” – być może to pytanie zadaje sobie w tej chwili niewtajemniczony Czytelnik. Śpieszę więc z wyjaśnieniem. Ławrientij Pawłowicz Beria (1899 – 1953), urodzony w Gruzji, a konkretnie w jej północno – zachodniej części – Abchazji, w średnio zamożnej rodzinie chłopskiej. Wysłany przez ojca na nauki do Suchumi postanowił zostać architektem. W wieku piętnastu lat udaje się do Baku i rozpoczyna studia w Instytucie Politechnicznym. Tamże zastała go rewolucja bolszewicka, podczas której mimo woli zbierał informacje wywiadowcze na rzecz bolszewików; być może to w tym okresie zainteresował się na poważnie pracą w wywiadzie. W Tbilisi został drugim człowiekiem w tajnej policji politycznej CzeKa a następnie w październiku 1932r. pierwszym sekretarzem Komitetu Partii Federacji Zakaukaskiej. Dzięki temu był figurą numer jeden na zbolszewizowanym Kaukazie. A stamtąd niedaleka była droga do najwyższych stanowisk w ZSRR...

6a0e931f1d543f6a448dec4521d9f220.jpg
Ławrientij Pawłowicz 1899-1953



           I rzeczywiście, Józef Stalin bardzo szybko dostrzegł młodego, inteligentnego człowieka. Beria wydawał mu się idealnym kandydatem na stanowisko szefa NKWD: w tym okresie w całym kraju szalały wielkie czystki, które przybrały monstrualne rozmiary. Stalin, swoim zwyczajem chciał udowodnić społeczeństwu, że o niczym nie miał pojęcia i przystąpił do wykrywania i karania „prowokatorów” odpowiedzialnych za nieprawości (ach, cóż za eufemizm!) – czym prędzej aresztowano Nikołaja Jeżowa, dotychczasowego zwierzchnika NKWD. Beria objął jego miejsce i zaczął reformy: zdymisjonował współpracowników Jeżowa, oficerów śledczych którzy wykazywali się szczególną gorliwością w stosowaniu tortur i oddał ich pod sąd; stworzył specjalne komisje rehabilitacyjne, które miały niedpouszczać do kolejnych egzekucji. Zreorganizował również administrację Gułagu. W „Czarnej Księdze Komunizmu” czytamy: W nocie Biura Politycznego z 10 kwietnia 1939 roku Beria przedstawił program reorganizacji Gułagu. Zalecał „rozsądne zarządzanie” zamiast „polowania na przeciwnika”, praktykowanego przez Jeżowa, zwiększenie racji żywnościowych, zniesienie wszystkich przedterminowych zwolnień, karanie „dezorganizujących produkcję” i przedłużenie czasu pracy do jedenastu godzin dziennie.1

           Jeśli chodzi o oswobadzanie więźniów politycznych, to niech wymownym będzie tutaj fakt, iż w 1938 roku (przed objęciem urzędu przez Berię) było 700 000 więźniów politycznych a już rok później – 40 0002. Wśród ułaskawionych szczęśliwców były osoby nierzadko wybitne i bardzo znane jak np. Tupolew, znany konstruktor lotniczy.

           Jak wiadomo, wielkim nieszczęściem w byłym ZSRR było przymusowe przypisywanie chłopów do kołchozów (kollektiwnoje choziajstwo – wielkotowarowe gospodarstwo rolne, rodzaj spółdzielni). Chłopom wydawano tzw. paszporty, które uniemożliwiały im poruszanie się po obszarze całego kraju i przypisywały ich na stałe do jednego miejsca. Nakazywano im ponadto sprzedaż ziemi po nierynkowych, zaniżonych cenach, co prowadziło ich do ruiny i nierzadko do utraty dorobku całego życia. W Gruzji Beria zezwolił na odejście z kołchozów tych chłopów, którzy wyrażali taką prośbę. Próbował zastosować ten sam manewr na obszarze całego Związku Radzieckiego, jednakże Stalin nie wyraził na to zgody. Po prostu obawiał się, że coś takiego spowoduje osłabienie jego władzy i brak ścisłej kontroli nad najliczniejszą przecież warstwą radzieckiego społeczeństwa. Jedyne, na co wyraził zgodę, to możliwość warunkowego zwolnienia z gułagu za dobre sprawowanie.

           Opowiem teraz o sprawie dla Polaków bardzo bolesnej, wciąż nie do końca wyjaśnionej, która i dziś kładzie się cieniem na stosunki polsko – rosyjskie. Mowa będzie o zbrodni katyńskiej. Jest faktem bezspornym, że wymordowanie ponad 44003 polskich oficerów, kwiatu narodowej inteligencji jest barbarzyństwem, z którym mogą równać się tylko zbrodnie hitlerowców. Nie zamierzam tu wcale umniejszać winy Ławrientija Berii, który aktywnie uczestniczył w egzekucjach, za które był odpowiedzialny. Jednakże utrwaliła się wersja, że to właśnie on był inspiratorem tych wydarzeń, że to on usilnie nalegał na Józefa Stalina, aby rozstrzelać „obcy klasowo element”. Wykażę, iż jest to pogląd błędny.

           O zbrodni katyńskiej oficjalna historiografia nie mówiła wcale, a jeśli już, to całą winą obarczano NKWD i jej ówczesnego szefa. W końcu jednak światło dzienne ujrzał dokument datowany na 5 marca 1940 roku, który bez wyjątku wskazuje na całe Biuro Polityczne, jako świadomych sprawców mordu. Chodzi o wniosek podpisany przez Berię i parafowany przez członków władz ZSRR. „Kto znał radzieckie zwyczaje biurokratyczne, wie, że to nie znaczy, iż Beria był inicjatorem tej decyzji: często polecenia Stalina trafiały do archiwum jako zgoda wydana administracji na ich wykonanie”4. I dalej: „Udostępnione obecnie archiwa i świadectwa tych, co przeżyli, wskazują, że Beria od początku interesował się polskimi oficerami. Wysłał do obozów zaufanego oficera, Wasilija Zarubina, by zorientował się w opiniach politycznych każdego z nich w celu ewentualnej rekrutacji do NKWD”5 Oczywiście Beria kierował się tylko ideami pragmatycznymi; otóż domyślał się, że wojna z Niemcami jest nieunikniona a polscy oficerowie byli znakomicie przeszkoleni i mogliby odegrać znaczącą rolę w wysiłku zbrojnym ZSRR. „Potrzeba dziesiątków lat, by przygotować specjalistów na tym poziomie – tłumaczył. – Mogą stać się jądrem stutysięcznej armii, która stawi czoło Niemcom. Jeśli chcemy, żeby w przyszłości Polska była do nas dobrze usposobiona, musimy zachować ten korpus oficerski, stworzyć wojsko polskie i wykorzystać je przeciwko Niemcom”6. – tak relacjonuje po latach zachowanie Berii jego syn, Sergo. Zachowane dokumenty archiwalne zdają się potwierdzać tę wersję. Beria np. odmówił na początku uczestnictwa w tym sądzie. Ponadto to zasługą Berii było uratowanie 449 oficerów, dzięki którym prawda o Katyniu mogła wyjść na jaw. „Na rozkaz Berii wysiadł z pociągu, wiozącego Polaków na śmierć, profesor Stanisław Swianiewicz. Jego świadectwo odegra później ważną rolę. Historycy polscy zastanawiali się nad kryteriami wyboru tych, którzy przeżyli. Otóż są wśród nich agenci zwerbowani wcześniej przez Sowietów i osoby wyreklamowane przez Niemców. Ale jest też grupa prowadząca wcześniej działalność antyradziecką, należąca do ruchu prometejskiego, stworzonego przez Piłsudskiego dla podtrzymywania nie rosyjskich narodów Związku Radzieckiego. 2 listopada 1940 roku Beria bezskutecznie proponował Stalinowi utworzenie polskiej armii w ZSRR, podkreślając antyniemieckość Polaków”7.

           Nic nie zmaże odpowiedzialności zbrodniczego reżimu komunistycznego za katyńskie barbarzyństwo. Jednakże w imię prawdy historycznej nie należy zrzucać wyłącznej odpowiedzialności „cynicznej i wyrachowanej kanalii z NKWD”.

EPILOG

           Nie napisałbym tego krótkiego tekstu, gdyby chodziło o człowieka, który ot tak raz, w niespodziewanym przypływie ludzkich uczuć troszczy się o grupkę kilkudziesięciu skazanych na śmierć. Przecież stalinizm pochłonął miliony i taka garstka (choć życie każdego człowieka jest cenne) to, brutalnie mówiąc, kropla w morzu. A jednak Ławrientij Pawłowicz intryguje mnie, gdyż jego działania mają wyraźne znamiona przemyślanej polityki, co więcej, polityki opozycyjnej do poczynań Stalina! To może zabrzmieć śmiesznie, ale jest jak najbardziej do udowodnienia.8

           5 marca 1953 roku umiera Józef Stalin. Początkowo na krótko premierem zostaje Gieorgij Malenkow, ale szybko rezygnuje i schedę po Wodzu przejmuje Beria. Rozpoczyna się jego tzw. „sto dni” podczas których działy się rzeczy nie do pomyślenia w tamtym okresie. Objął amnestią lekarzy żydowskich, którzy zostali niesłusznie prześladowani w ramach antysemickiej nagonki Stalina. Uwolnij połowę (sic!) więźniów Gułagu. Wolność odzyskały wtedy 1 178 422 osoby z 2 526 402 represjonowanych. A to miał być dopiero początek! Natychmiast zaczęto reformować administrację. Na przykład Beria zarządził, aby republiki związkowe ZSRR zostały uwolnione od rosyjskich „nadzorców’ i rządzone przez kadry miejscowe. Było to początek prób decentralizacji władzy. W polityce zagranicznej Beria zamierzał zjednoczyć NRD z RFN, rezygnując tym samym z radzieckich wpływów w tym państwie. Dowodzi tego wiele publikacji, między innymi pamiętniki Chruszczowa, które akurat w tej sprawie są wiarygodne, gdyż z kwestii „oswobodzenia” NRD Chruszczow czyni Berii poważny zarzut. Dzisiaj wielu historyków jest zdania, że gdyby Ławrientijowi Pawłowiczowi udało się przeprowadzić zamierzone reformy, to być może że powojenna historia potoczyłaby się całkiem inaczej, wliczając to i scenariusz likwidacji radzieckiej strefy wpływów w Europie Środkowej (a więc i Polska stałaby się niezależna).

           Cóż, to oczywiście tylko gdybania. Beria został zabity przez Chruszczowa i nie dane mu było dokończyć dzieła. Czekam jednak na całkowite odtajnienie rosyjskich archiwów. Może to w nich czai się alternatywna wizja historii...

Mateusz Banasik

Literatura i przypisy:



1. Andrzej Paczkowski, Stephane Courtois, Nicolas Werth, Jean-Louis Panne, Karel Bartosek, Jean-Louis Margolin, Andrzej Nieuważny, Krzysztof Waker, Blank -
„Czarna Księga Komunizmu”, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1999
2. wg archiwisty rosyjskiego Rudolfa Piechoji.
3. Wikipedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_katy%C5%84ska
4. Przypisy do książki „Beria, mój ojciec. W sercu stalinowskiej władzy”. Wyd. Magnum, Warszawa 2000r.
5. Tamże
6. „Beria, mój ojciec. W sercu stalinowskiej władzy”. Wyd. Magnum, Warszawa 2000r.
7. Przypisy do książki „Beria, mój ojciec. W sercu stalinowskiej władzy”. Wyd. Magnum, Warszawa 2000r.
8. np. „Na plenum 2 – 7 lipca poświęconym krytyce Berii Chruszczow powiedział: »Jestem do głębi przekonany, że Beria nie jest komunistą i nigdy nim nie był... Często słyszałem, co mówił o partii i budowie socjalizmu. Ostatni raz w trakcie dyskusji o NRD i Węgrzech. Orzekliśmy, że ta sama osoba nie powinna być jednocześnie szefem partii i Rady Ministrów. Towarzysz Rakosi spytał: „Jakie sprawy, poradźcie mi, powinny być w kompetencji Rady Ministrów, a jakie mas rozstrzygnąć KC? Wówczas Beria odpowiedział z pogardą: Co mi tu gadacie o KC! Jedynie Rada Ministrów powinna decydować o wszystkim, a KC może zajmować się kadrami i propagandą!« Te słowa zaszokowały mnie. Znaczyło to, że Beria wyklucza kierowniczą rolę partii...”

 

 

źródło: ateista.pl

 

Autor: Mateusz Banasik