JustPaste.it

Niezwykłości świata zwierząt

Czyli artykuł o szczurach, morderczych pszczołach, węgorzu elektrycznym, monstrualnym mięczaku...

Czyli artykuł o szczurach, morderczych pszczołach, węgorzu elektrycznym, monstrualnym mięczaku...

 

Szczury

SzczurSzczury to gryzonie, którym wielkie zdolności przystosowawcze pozwoliły przeniknąć do prawie wszystkich społeczności ludzkich. Z pięciuset gatunków tych zwierząt (nie licząc setek innych gryzoni, często błędnie uważanych za szczury) najbardziej znane to szczur śniady (Rattus rattus) i szczur wędrowny (Rattus norvegicuś). Szczur śniady związany był z najwcześniejszymi znanymi siedzibami ludzkimi w Azji. Dotarł do Europy najpóźniej w okresie krucjat i odegrał dużą rolę w rozprzestrzenieniu epidemii dżumy. W Ameryce Południowej pojawił się już około roku 1540. Szczur wędrowny pochodzi prawdopodobnie z północnych Chin, wschodniej Mongolii i Syberii, gdzie żył wzdłuż rzek i strumieni. Jako wspaniały pływak wkrótce przeniknął na południe, wykorzystując w tym celu wykopane przez człowieka kanały irygacyjne i pola ryżowe. Możliwe, że dotarł do Europy już w średniowieczu, choć pierwszy potwierdzony pojaw miał miejsce w 1553 roku. W Ameryce Północnej szczury wędrowne odnaleziono w 1775 roku, ale dopiero w 1923 roku stwierdzono ich obecność we wszystkich stanach. Światowa populacja szczurów prawdopodobnie dorównuje liczebnie populacji ludzkiej. Obecnie szczury wędrowne jako gatunek dominujący (silniejszy ekologicznie) wyparły szczury śniade z większości siedlisk. Jednak na niektórych obszarach Stanów Zjednoczonych, na przykład na wybrzeżu zachodnim i południowym, oba gatunki spokojnie ko-egzystują. Szczura wędrownego znajdziemy tam w piwnicach i podziemnych norach, podczas gdy śniady zamieszkuje drzewa, dachy i wyższe piętra. Szczury to zwierzęta społeczne, żyjące w dużych stadach. Około 45 procent stad szczurów wędrownych liczy ponad 60 osobników, a niektóre ponad 200. Obcy osobnik, próbujący dołączyć do zorganizowanego stada, jest często zagrożony i atakowany przez członków stada. Odrzucony zwykle umiera już po paru dniach, nawet jeżeli nie odniósł żadnych obrażeń cielesnych. Podczas badań okazało się, że zwierzęta takie miały powiększone nadnercza, stąd wniosek, że śmierć ich została spowodowana nadmierną reakcją na silny stres. W wielu krajach szczury są poważną plagą, ponieważ zjadają dużą część plonów i magazynowanego zboża, a także drobiu i dzikich zwierząt. Przenoszą prawie trzydzieści różnych chorób. Trudno jest je wytępić, ponieważ szybko się rozmnażają, przy czym jedna szczurzyca potrafi urodzić do siedmiu miotów rocznie, każdy po dwa do dwudziestu dwóch młodych. Młodym szczurom zagraża niezwykłe i straszliwe niebezpieczeństwo, gdy siedzą w gnieździe blisko siebie. Ich ogony mogą zaplątać się, tworząc węzeł zwany po niemiecku Rattenkoenig, czyli król szczurów. Gdy podejmują wysiłki, aby się uwolnić, wiążą się razem jeszcze ciaśniej. Znane są przypadki, kiedy zmarło z tego powodu aż dwadzieścia szczurów jednocześnie. Podejmowano badania laboratoryjne, które potwierdziły niezwykłą zdolność uczenia się, wykazywaną przez te zwierzęta. Wprawdzie niektórzy twierdzą, że doświadczenia dowiodły jedynie ogromnej pomysłowości eksperymentatorów w rozkładaniu zadań na kroki, których nauczenie się było łatwe nawet dla szczurów, jednak najnowsze badania w warunkach naturalnych generalnie raczej potwierdziły duże zdolności tych gryzoni do rozwiązywania problemów. Jak twierdzi Encyklopedia Grzimka, u pewnych grup szczurów zaobserwowano specyficzne sposoby zdobywania pokarmu, których stado uczy się i przekazuje młodym. Niektóre stada nauczyły się łowić ryby, wsuwając przednie łapy do płynącej wody i wykonując ruchy przesiewające. Inne potrafią polować na ptaki, wyraźnie naśladując zachowania drapieżników podczas polowania. Wielka ciekawość i pasja odkrywcza szczurów to podstawa ich dużej zdolności uczenia się. Skłonność ta jest tak silna, że - jak twierdzi Samuel Barnett w książce Szczur - szczury laboratoryjne można nauczyć skomplikowanych sztuczek, jeżeli w nagrodę otrzymają możliwość badania nowych miejsc i środowisk. Zdolność uczenia się pomaga szczurom unikać trucizny. Jeżeli pierwszy szczur ze stada badając pożywienie stwierdza, że nie nadaje się ono do spożycia, zaznacza je (wg Encyklopedii Grzim-ka), pozostawiając na nim swój mocz lub kał. Szczury z tego samego stada unikają wówczas tych kąsków, znacząc je dodatkowo własnymi odchodami. Z kolei jeżeli pierwszy szczur zje zatrutą żywność, inne często idą w jego ślady. Nawet samotny szczur potrafi wykryć truciznę węchem, smakiem, a może także jakimś innym zmysłem. W pewnym doświadczeniu, zrelacjonowanym przez Barnetta, zniszczono szczurom zmysł węchu i stwierdzono, że niekiedy unikały one zatrutej przynęty, nie próbując jej smakiem.

Mordercze pszczoły

pszczołaPszczoły, zwane zabójcami, to gatunek-mieszaniec, odnaleziony ostatnio w Brazylii i opisywany jako niezwykle agresywny. Podobno poszerzają one bez przerwy swój zasięg i z taką szybkością, że do USA dotrą w 1990 roku. Pszczoły-zabójcy to krzyżówka między łagodną pszczołą europejską a agresywnym szczepem afrykańskim, importowanym do Brazylii około roku 1955. Pszczoły afrykańskie są znacznie płodniejsze od swych europejskich kuzynów oraz pracują więcej godzin na dobę w gorszej pogodzie. Mają także znacznie większe tendencje do uciekania z ula pszczelarza i dziczenia. Rój afrykański uciekł po raz pierwszy w Sao Paulo w roku 1957. Pszczoły szybko zaczęły się krzyżować z rasą europejską i rozprzestrzeniać po całej Brazylii. Zasięgiem swym obejmują obecnie większy obszar niż całe Stany Zjednoczone wraz z Alaską. Znane są przypadki masowych ataków na ludzi i zwierzęta. Zanotowano już pierwsze ofiary śmiertelne. Mimo jednak rzekomego niebezpieczeństwa, brazylijscy pszczelarze na powrót udomowili wiele zdziczałych rojów i zadowoleni z dużej produktywności swych podopiecznych, nie są zainteresowani zmianą ich zwyczajów na łagodniejsze poprzez na przykład skrzyżowanie z bardzo "posłuszną" rasą włoską. Niektórzy eksperci oceniają, że zasięg dzikich szczepów morderczych pszczół powiększa się co rok w każdym kierunku o 320 kilometrów w linii prostej. Jeśli dotrą one w końcu do Stanów Zjednoczonych i poczną się tam krzyżować z niezliczonymi odmianami domowymi, niektórzy twierdzą, że stanowić będą straszliwe zagrożenie dla życia ludzi i zwierząt w rejonach rolniczych i od czasu do czasu nawet w dużych miastach. Inni eksperci uważają, że doniesienia o rzekomo potwornej agresywności pszczół są mocno przesadzone. Roger A. Morse, profesor rolnictwa na uniwersytecie w Comell, twierdzi, że "pszczoły -zabójcy" wcale nie są bardziej bojowe od innej rasy, równie agresywnych pszczół cypryjskich, często hodowanych w wielu krajach, a nie mających tak złej sławy. Poza tym "zabójcy" jako krzyżówki są mniej złowrogie niż ich czystej krwi afrykańscy przodkowie. Krwiożerczość tych stworzeń przejawia się pozornie najwyraźniej w masowych atakach na zwierzęta i ludzi. Ataki te jednak, jak utrzymują eksperci od apiologii (nauki o pszczołach), mają podłoże czysto chemiczne, a nie wypływają z jakiejś szczególnej złośliwości z ich strony. Kiedy rozdrażniona pszczoła żądli i odlatuje, pozostawia w ciele ofiary żądło i część własnych trzewi. Zawierają one pewien związek chemiczny, octan izoamylu, którego zapach wydaje się przyciągać pszczoły. Jeśli ofiara wpada w panikę, miotając się z pewnością zmiażdży kilka pszczół, zwiększając w ten sposób ilość tego związku chemicznego w powietrzu. Ponieważ nowe brazylijskie pszczoły poruszają się zwykle w większych rojach niż inne rasy, jest statystycznie bardziej prawdopodobne, że więcej z nich odpowie na chemiczny sygnał i zaatakuje przerażoną ofiarę. Profesor Morse utrzymuje także, że pszczoły-zabójcy nie mają szans na zaadaptowanie się do klimatu umiarkowanego. Wskazuje na fakt, że południowoamerykańskie rasy, przystosowane do klimatu tropikalnego i subtropikalnego, nie wykształciły w sobie "zimowego zbijania się w kupę", co jest niezbędne do przetrwania surowych zim. Tak więc specyfika stref umiarkowanego klimatu Ameryki Północnej i Południowej wpłynie na zahamowanie ekspansji tych owadów.

 Węgorz elektryczny

wegorzElectrophorus electricus to z całą pewnością najpotężniejsza i najniebezpieczniejsza znana ryba elektryczna. Potrafi wytworzyć wstrząs elektryczny wystarczająco silny, by ogłuszyć człowieka. Nie należy on jednak do rodziny węgorzy, nie posiada zresztą falistego wdzięku i opływowych kształtów naszego węgorza i jego krewniaków. Bardzo mało wiemy o rozwoju tego zwierzęcia. Młoda ryba nie wytwarza wystarczająco silnego prądu, aby posługiwać się nim w celach obronnych i do zdobywania pożywienia, póki nie dorośnie do długości piętnastu centymetrów. Dopiero gdy ma już prawie metr, osiąga maksymalne napięcie wytwarzanego prądu, którego natężenie zwiększa się podczas dalszego wzrostu ryby. Maksymalna zanotowana długość ciała węgorza elektrycznego wynosi trzy metry, przy masie dochodzącej do pięćdziesięciu kilogramów. Zwierzę oddycha wyłącznie powietrzem, a więc przytrzymane pod wodą, prędko się dusi. Swych zdolności elektrycznych używa do nawigacji, zlokalizowania i uśmiercenia zdobyczy, a także rzadziej do samoobrony. Choć węgorz ten jest wrażliwy na prąd elektryczny, nie szkodzą mu wyładowania ani własne, ani innych węgorzy. Wręcz przeciwnie: kiedy jeden z nich użyje prądu, inne osobniki z sąsiedztwa podpływają w to miejsce w poszukiwaniu pożywienia. Poruszając się ryba ta wytwarza serię słabych wyładowań, które służą, jej jako swoisty radar do lokalizacji obiektów w otoczeniu. Zresztą wiele innych ryb używa słabego pola elektrycznego w tym samym celu. Dorosły węgorz elektryczny potrafi wytworzyć wyładowanie o napięciu ponad 550 woltów przy natężeniu jednego ampera, przy czym wyładowania następują jedno po drugim 400 razy na sekundę. Może to trwać całymi dniami, choć z upływem czasu spada częstotliwość. W książce Dangerous to Mań ("Groźne dla człowieka") R.A. Caras stwierdza, że jest to prawdopodobnie jedyna ryba elektryczna, zdolna przy bliskim zetknięciu zabić dorosłego, zdrowego człowieka, a także ogłuszyć konia z odległości sześciu metrów. Ze znanych trzydziestu pięciu do czterdziestu gatunków ryb elektrycznych tylko węgorz elektryczny i płaszczka drętwa potrafią poważnie zaszkodzić większym zwierzętom i człowiekowi; reszta jest nieszkodliwa. Dziwne właściwości tego węgorza biorą się stąd, że posiada on wiele specjalnych komórek - stanowiących ponad połowę masy jego ciała - wytwarzających prąd elektryczny; ma on ich znacznie więcej niż jakakolwiek inna ryba. Każde zwierzę, od dżdżownicy do człowieka, wytwarza prąd elektryczny, ale u wszystkich, prócz ryb elektrycznych, pozostaje to zjawiskiem wewnętrznym. Ważne dla życia organy węgorza elektrycznego umieszczone są w przednich dwudziestu procentach ciała, tylne osiemdziesiąt procent to już tylko narząd elektryczny. Każda komórka elektryczna w specjalnej tkance wytwarza jedną dziesiątą wolta. W sumie węgorz elektryczny ma ponad 500000 baterii, a do każdej z nich dochodzi malutki nerw, odchodzący od zwoju, usytuowanego w rejonie brzusznym. Komórki elektryczne leżą jedna za drugą w ciasnym rzędzie i są połączone równolegle. Natężenie dodaje się i uwalnia w formie wyładowań pod kontrolą centralnego układu nerwowego. Mimo swojej ogromnej mocy, węgorz nie mógłby zasilać zwyczajnych urządzeń elektrycznych, ponieważ każde wyładowanie trwa tylko dwie tysięczne sekundy, a na przykład żarówka musi się nagrzewać aż jedną pięćdziesiątą sekundy, by zacząć świecić. Prąd, generowany przez węgorza elektrycznego, jest prądem stałym, a przednia część tej ryby stanowi zawsze biegun dodatni. Wszyscy czujemy, słyszymy, wąchamy, widzimy, poruszamy się itd. za pomocą elektryczności, ale tylko niektóre ryby - żyjąc w środowisku, które jest naturalnym przewodnikiem prądu - potrafią transmitować ją w zauważalnych ilościach na zewnątrz ciała. Odnaleziono skamieniałe ryby, których tkanki są na pierwszy rzut oka takie same jak tkanka elektryczna współczesnego węgorza elektrycznego. Stąd pogląd, że filogenetycznie zdolność do wytwarzania prądu jest bardzo starym udogodnieniem, choć oczywiście stanowi przedziwną i niezwykłą adaptację układu nerwowego.

Monstrualny mięczak

przydaczniaPrzydacznia (Tridacna gigas), znana, także jako wielki małż małż-zabójca, jest największym współczesnym małżem, dorastającym do ponad 120 centymetrów długości i aż 200 kilogramów wagi. Pochodzi z południowego Pacyfiku. Tamtejszym tubylcom służy jako pokarm - jedna przydacznia może wyżywić wielu ludzi. Występuje głównie na rafach koralowych oraz w piasku płytkich lagun. Żywi się ogromną populacją jednokomórkowych glonów, żyjących symbiotycznie w tkankach pięknie ubarwionego brzegu płaszcza małża. Glony otrzymują od niego trochę pożywienia; a same zaopatrują go w dodatkową energię, s Przydacznia często uważana jest za niebezpieczne, krwiożercze zwierzę. C. M. Yonge w książce A Year on the Great Bania Reef("Rok na Wielkiej Rafie Koralowej") pisze, że zdarzały się przypadki zabicia ludzi przez Tridacna. Dr Bruce W. Halstead1 w pracy Dangerous Marinę Animals ("Niebezpieczne zwierzęta morskie") potwierdza tę opinię i przytacza instrukcję, jak uwolnić się z jej uścisku, przecinając wielki mięsień zwieracz, którym zwierzę zamyka muszlę. W podręczniku Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych dla nurków także zalicza się przydacznię do zwierząt groźnych. Znajduje się tam ostrzeżenie, że może ona "pochwycić człowieka za rękę lub nogę". Muszle przydaczni są bardzo często używane jako wanny i chrzcielnice, a także do dekoracji wnętrz. Czasem wytwarza ona bezwartościową perłę, która może osiągać wielkość piłki golfowej. Większość ekspertów nie zgadza się ze złą reputacją przydacz-ni. R. A. Caras, autor książki Dangerous to Mań ("Niebezpieczne dla człowieka"), zasięgnął opinii wielu specjalistów, zoologów morskich. Wszyscy zgodzili się, że małż ten wcale nie jest agresywny. Nikt z zapytanych nie był w stanie przytoczyć potwierdzonego przypadku śmierci, spowodowanej przez przydacznię. Stwierdzono, że teoretycznie ręka lub noga człowieka mogłaby zostać uwięziona w jej muszli, ale jest to wysoce nieprawdopodobne z dwóch powodów: - trudno nie zauważyć jaskrawo ubarwionego płaszcza przydaczni; - połówki muszli nie zatrzaskują się tak szybko jak pułapka na niedźwiedzie, ale zamykają się stosunkowo wolno. Zwolennicy teorii o krwiożerczości małża podkreślają, że chociaż jego płaszcz mieni się różnymi kolorami, jest jednak często dobrze zakamuflowany, ponieważ przydacznię żyją w rejonie, gdzie jaskrawo ubarwione organizmy są bardzo liczne, co w sumie powoduje, że nieuważny nurek łatwo może przeoczyć wielkiego mięczaka.

Mimikra

Mimikra to zjawisko biologiczne, polegające na tym, że jedno zwierzę przypomina zewnętrznie inne, zazwyczaj nie spokrewnione biologicznie, i czerpie z tego korzyści. Jest wiele odmian mimikry u zwierząt. W jednej z nich imitator, zwany tu "straszydłem", korzysta ze strukturalnego podobieństwa do modelu. Przykładem może być Fulgora lucifera, chrząszcz z bogatego w gatunki rodzaju Fu/góra, który na przedzie głowy posiada wyrostek, przypominający głowę krokodyla - a dokładniej kajmana, południowoamerykańskiego krewnego aligatora. Gdyby nie to, mogłyby być one ulubionym przysmakiem ptaków lub małp. Na ptaki i małpy czyha kajman. Fałszywa głowa kajmana u Fulgora jest oczywiście znacznie mniejsza od oryginału, ale tak samo przerażająca dla ptaków, które wydają się unikać tego konkretnego kształtu, niezależnie od wielkości.
Inne straszydło to poczwarka (nieaktywne stadium, przez które musi przejść gąsienica, zanim stanie się motylem) Spalgis epius, motyla żyjącego w Indiach. Poczwarka wielkości od 4,5 do 6,5 milimetra, przyczepiona do gałęzi i liści, przypomina głowę lokalnej małpy, rezusa, i w ten sposób odstrasza napastników. Poczwarka jego afrykańskiego krewniaka, Spalgis lemolea, także przypomina głowę małpy - w tym wypadku miejscowego afrykańskiego makaka. Występuje również mimikra typu Batesa, opisana przez H.W. Batesa, angielskiego naturalistę i badacza połowy dziewiętnastego wieku. Polega ona na tym, że bezbronne i jadalne gatunki przypominają zewnętrznie zwierzęta trujące, jadowite bądź po prostu niesmaczne. Drapieżca łatwo myli się, biorąc naśladowcę za przedstawiciela niejadalnego gatunku i unika go. Jednym z przykładów takiej strategii ewolucyjnej jest gatunek skoczka (pluskwiak) z rodziny Membraddae, zamieszkujący Amerykę Południową. Jego ciało pokrywa dziwna struktura, która czyni go podobnym do kokonu pewnych ciem, niejadalnego dla ptaków. Grupa filipińskich karaczanów (rodzaj Prosoplecta) imituje chrząszcze stonkowate (.Chrysomelidae) i biedronkowate (Coccinelli-dae), które są niesmaczne i jaskrawo ubarwione, aby odstraszyć drapieżcę. Inną powszechną formą jest mimikra typu Miillera, której nazwa pochodzi od Fritza Miillera, dziewiętnastowiecznego podróżnika i naturalisty niemieckiego, pracującego w Brazylii. Zwierzę uprawiające mimikrę Miillera jest trujące bądź niesmaczne, przypominając równocześnie inne, blisko spokrewnione trujące zwierzę. W tym wypadku oba gatunki - imitujący model - odnoszą tę korzyść, że drapieżca, który miał złe doświadczenia z jednym z nich, będzie od tej pory unikał obu. Na przykład południowoamerykańskie niejadalne motyle z wielu podrodzin (na przykład Daninae, Ithomnnae, Acraeinae i Heliconiinae) mają wspólne ubarwienie odstraszające (jaskrawe). Teoria doboru naturalnego wyjaśnia rozwój mimikry u zwierząt, która jest ważna dla teorii ewolucji, ponieważ stanowi idealny przykład, na którym pokazać można działanie selekcji na zmiany ewolucyjne żywych organizmów, Stwierdzono, że początkowo jeden osobnik gatunku imitującego przypadkiem podobny był do innego gatunku (modelu) i z tego powodu został oszczędzony przez drapieżniki. Naśladowca żył więc wystarczająco długo, aby mieć więcej potomstwa niż inne nie imitujące osobniki. Część potomstwa odziedziczyła talenty imitatorskie rodzica - wygląd przestraszający, odrażający bądź ostrzegający - i z kolei one miały więcej szans na przeżycie i propagację gatunku. W ten sposób z pokolenia na pokolenie rósł stosunek zwierząt uprawiających mimikrę do konserwatystów" i wreszcie mimikra objęła cały gatunek.

Parzydełka

parzydelkaParzydełka to komórki obronne meduz, stułbi, korali i ukwiałów, tak małe, że na jednym centymetrze ramienia meduzy znajdziemy ich do 80 tysięcy. Parzydełka (czyli nematocysty) wytwarzane są przez wiele gatunków jamochłonów, najprostszych i najniższych filogenetycznie form zwierząt wielokomórkowych. Nematocysta to zamknięta jednostka, wyposażona w malutki mechaniczny "spust", po dotknięciu którego otwiera się wieczko, a ostro zakończona nitkowata rurka wyskakuje spod niego z tak wielką siłą, że może przebić gumową rękawicę. Wbija się ona w skórę i wstrzykuje truciznę, wywołującą cały szereg dolegliwości: od podrażnienia, bólu i swędzenia do skurczów, dreszczy, gorączki i zaburzeń nerwowych. Niektóre meduzy, zwane kostkowcami, czyli meduzami kostkowatymi (z rzędu Cubomedusae, zwłaszcza Chironex fleckeri i trzy gatunki rodzaju Chiropsalmus), powszechne w południowym Pacyfiku, w bezpośrednim kontakcie mogą zabić dorosłego człowieka w ciągu minuty. Owe meduzy, zwłaszcza Chironex fleckeri, są prawdopodobnie najjadowitszymi zwierzętami świata. Trucizna Chironex zabija myszy nawet w rozcieńczeniu jeden do dziesięciu tysięcy. Komórki są całością i działają mechanicznie, zatem pozostają sprawne nawet po śmierci zwierzęcia, a także wszędzie, gdzie ono je pozostawi - na przykład na sieciach rybackich i na łańcuchach kotwic. Niektóre nagie ślimaki morskie, które normalnie są bezbronne, mogą absorbować komórki parzydełkowe martwych meduz i używać ich do obrony przed niczego się nie spodziewającymi drapieżnikami. Dokładnego składu chemicznego trucizny parzydełek nie sposób podać - jest różny u różnych gatunków, a są ich setki tysięcy. Używanie parzydełek przez ślimaki morskie nie jest inteligentnym wykorzystaniem narzędzi, tylko złożoną adaptacją ewolucyjną. Wiele z nich ma jaskrawo zabarwiony płaszcz, by ostrzegać w ten sposób napastników, że są "uzbrojone". Dobrze znany żeglarz portugalski również posługuje się nema-tocystami, ale rzadko udaje mu się użyć przeciw człowiekowi tak dużej ich ilości, by wywołać efekt śmiertelny. Przypisywane żeglarzowi zgony były prawdopodobnie w rzeczywistości wynikiem poparzenia przez mniej barwne kostkowce lub komplikacji po poparzeniu przez żeglarza (np. infekcja rany). W ostatnio zanotowanym przypadku na Florydzie ból po poparzeniu przez żeglarza wywołał atak serca u starszego człowieka.

 

Autor: The Worid Almanac