JustPaste.it

Zapomniane Orlęta

4b0370c2fed833e3ee976116a65d16b4.jpgCzy pamięć o bohaterach przegra z igrzyskami?

Mało kto wie, że tym bezimiennym polskim bohaterem, który pochowany jest w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, a któremu składają hołd wszystkie delegacje państwowe i zagraniczne, jest młody obrońca Lwowa i Kresów Wschodnich. Jak do tego doszło? Jak ciało kresowego "orlęcia" trafiło do stolicy odrodzonej Polski? Historia ta jest już dziś zapomniana, dlatego tym bardziej zasługuje na przypomnienie.

W czasie I wojny światowej na wszystkich frontach, głównie w Europie Zachodniej, zginęły setki tysięcy żołnierzy. Pod samym Verdun prawie 800 000 Francuzów i Niemców, z których większość pochowano jako bezimienne ofiary w masowych grobach. Z tego więc powodu we Francji powstała myśl zbudowania pomnika-mauzoleum, który w sposób symboliczny upamiętniałby te ofiary. Bezpośrednim pomysłodawcą jego budowy był pewien Francuz, który na wojnie stracił trzech swoich synów. W ten sposób w Paryżu już w 1920 r. powstał Grób Nieznanego Żołnierza, do którego przeniesiono trumnę żołnierza spod Verdun. W tym samym roku powstało analogiczne mauzoleum w Londynie, a następnie w stolicach wielu innych krajów.

Również w Warszawie starano się w podobny sposób upamiętnić bezimiennych bohaterów. Trwały ożywione dyskusje. Przecięte zostały one przez Zjednoczenie Polskich Stowarzyszeń Rzeczypospolitej, które ufundowały marmurową płytę z wyrytym znakiem krzyża i napisem "Nieznanemu Żołnierzowi, poległemu za Ojczyznę". Płytę tę jej fundatorzy w sposób anonimowy pozostawili pewnej nocy pod pomnikiem księcia Józefa Poniatowskiego, stojącym w tamtych latach przy Pałacu Saskim, w którym swoją siedzibę miał Sztab Generalny Wojska Polskiego. To zadecydowało, że komitet organizacyjny, w którego skład wchodzili m.in. Stefan Żeromski i gen. Józef Haller, wybrał kolumnadę owego pałacu za miejsce budowy polskiego Grobu Nieznanego Żołnierza. Stanął on w 1925 r.

Kolejne dyskusje dotyczyły sprawy, czyje ciało tam spocznie. Najpierw wybrano 15 pobojowisk, a następnie w drodze losowania (losował najmłodszy kawaler Orderu Virtuti Militari, ogniomistrz Buczkowski) wskazano na Lwów. Z kolei na osobę, która miała wskazać konkretną trumnę, wybrano Jadwigę Zarugiewiczową, polską Ormiankę z Kut nad Czeremoszem. Jej syn zginął pod Zadwórzem, "Polskimi Termopilami", gdzie w 1920 r. zaledwie 330 młodych ochotników powstrzymało armię Budionnego, ratując w ten sposób Lwów od zagłady. Prawie wszyscy oni zginęli, a wśród nich 19-letni Konstanty Zarugiewicz, uczeń szkoły średniej, "lwowskie orlątko", który za swe bohaterstwo już w 1918 r. został odznaczony Virtuti Militari. Jego grobu nigdy nie odnaleziono. Pani Zarugiewiczowa, kierując się instynktem macierzyńskim, wskazała na jedną z trzech trumien odkopanych z pobojowiska. Znajdowało się w niej ciało młodego żołnierza z licznymi ranami od kul. Nie miał on żadnej szarży, jedynie czapkę maciejówkę na głowie zamiast hełmu, co wskazywało, że był ochotnikiem. Ciało to 1 listopada 1925 r., w siódmą rocznicę wybuchu powstania lwowskiego, przewieziono do Warszawy. W czasie pochówku, w obecności prezydenta i najwyższych władz, ks. Antoni Szlagowski (późniejszy biskup) powiedział: "Kim jesteś ty? Nie wiem. Gdzie dom twój rodzinny? Nie wiem. Kto twoi rodzice? Nie wiem i wiedzieć nie chcę i wiedzieć nie będę, aż do dnia sądnego. Wielkość Twoja w tem, żeś nieznany".

 

Źródło: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski