JustPaste.it

Gniewać się ludzka rzecz

"A ja wam powiadam: Każdy kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi" (Mt5, 21-22)

Grzechem jest gniewać się na bliźniego – Tak przynajmniej twierdzi większość „teoretycznie” zdrowych chrześcijan. Zupełnie inne zdanie mają natomiast psychologowie i lekarze. Złość i gniew (podobnie zresztą jak nienawiść) jest według nich „grzechem” zdrowym, a naturalne wyładowanie emocji jak najbardziej pozytywne.

Wiadomo, iż nie ma człowieka o "anielskiej cierpliwości", że każdemu czasem puszczają nerwy. Co wtedy robi normalny, poważny człowiek? Daje upust (w zależności od sytuacji, oczywiście) swoim nerwom. Tłumaczy, gestykuluje, krzyczy. Emocje zostają wyzwolone.

Co zaś robi chrześcijanin? (Właściwe co powinien robić? - gdyż nie znam osób przestrzegających wszystkich zasad tej religii) Pewnie milczy, tłumi w sobie narastający gniew, może opuszcza rozmówcę.

Zwykły człowiek po chwilowym, zdrowym "wybuchu" jest na powrót spokojny i gotowy do dalszej dysputy. W drugim przypadku czuje się coraz gorzej, a im dłużej trzyma złe emocje w sobie, tym większej mocy one nabierają. Mocnego stresu nie da się tak po prostu anulować. On będzie obecny w organizmie do momentu, kiedy zostanie wyzwolony. Tak więc można zbierać różne "smutki" nawet miesiącami czekając na wielkie "bum". Lekarze już dawno potwierdzili zbawienny wpływ racjonalnego zachowania względem naszego zdrowia. Również w tym aspekcie.

Problem tkwi w tym, że chrześcijańska mentalność nigdy nie była zgodna z racjonalnością i zdrowym rozsądkiem. Na chrześcijanina zawsze patrzy ktoś z góry. Jest on tego świadom i wie, że jeśli nie spełni wymagań swojego ustawodawcy jego szanse na niebo z minuty na minutę są coraz mniejsze... Tłumi w sobie swój gniew, aby uniknąć grzechu i tym samym powoli doprowadza się na skraj psychicznej wytrzymałości. Traci poczucie swojej własnej wartości, swojej mocy i słuszności swoich przekonań.

Zdrowy gniew na kogoś jest zawsze podciągany do rangi piątego przykazania (nie zabijaj). Niesie to ze sobą oczywistą sprzeczność. Czy jeżeli ktoś powie kilka mniej przyjemnych słów do kogoś innego, to tym samym pozbawia go życia?
Spróbujmy sobie wyobrazić pewną sytuację:

Młody mężczyzna przed momentem posiał przed swoją działką trawę. Oznaczył wysiany obszar tabliczką ze stosownym, nawiązującym do tego napisem (np. nie deptać świeżo wysiane) i usiadł na chwilę na leżaku, ciesząc się z efektów swojej pracy. W tej samej chwili przez nowo posadzony trawnik sąsiad z posesji obok postanowił sobie skrócić drogę do domu. Czy powinniśmy się w takiej sytuacji zdenerwować? Czy właściwe i zdrowe będzie tu pohamowanie swoich emocji?
Wyobraźmy sobie kolejną scenkę:

Prosimy przyjaciela o odebranie bardzo ważnej przesyłki. Informujemy, że ma ona dla nas szczególne znaczenie, a sami niestety musimy wyjechać i nie będziemy mogli tego zrobić osobiście. Po przyjeździe okazuje się, że tenże przyjaciel zapomniał tego zrobić, bo miał na głowie ważniejsze sprawy lub, że mu się zwyczajnie nie chciało. Co powinniśmy zrobić? Gniewać się czy uścisnąć mu dłoń? Podczas gdy ktoś bezczelnie nas lekceważy i łamie dane nam słowo mamy powiedzieć „Nic się nie stało”?

Takich sytuacji możemy mnożyć. Złościmy się wszędzie - w szkole, w pracy, w domu, u lekarza itd.

Gniewać się to również bronić swojej osoby – nie pozwólmy sobie przysłowiowo „dmuchać w kaszę”. Jeśli nikomu nic nie będziemy mówili (kiedy oczywiście ten ktoś będzie nas irytował), to czy tym samym nie będziemy sprawiać wrażenia kogoś słabego i dającego się poniewierać? Czasami nie wystarczy powiedzieć „to mi przeszkadza, czy mógłbyś przestać?” znacznie lepiej w niektórych wypadkach brzmi „mam cię uspokoić siłą czy sam przestaniesz?”

Czy przypominamy sobie wypowiadane przez nas słowa podczas czekania w poczekalniach - „Gdzie się pan pcha bez kolejki, czekam tu już od kilku godzin!” Czy mądrze byłoby się w tym wypadku nie gniewać? Czy wtedy wszyscy inni nie weszliby nam na głowę? Ileż to razy ktoś powiedział nam coś przykrego czy złośliwego. Czy też powinniśmy się nie gniewać i szeroko uśmiechnąć?

Jeśli tak, to nie złośćmy się również na pedofilów, terrorystów, zakłamany kler, polityków, złodziei czy pijanych kierowców. Uśmiechnijmy się szeroko, kiedy ktoś przyłoży nam baseballem i nie gniewajmy się, gdy znowu podniosą nam podatki. Wszak tak pisze w biblii.

Paweł Pożoga

 

źródło: ateista.pl 

 

Autor: Paweł Pożoga