Czy można rozstrzelać myśli i marzenia , które podziela cały naród , o godnym życiu w wolności wierze ojców i Miłości
Odwieczny Wiatr na placu wiał
z Ewangelii wyszeleścił
ważne słowa które znał
kiedy z nimi do nas gnał
gdy Karol chciał
Rozwiał dawno dym z koklawe
wiał na gości miał obawę
czy ta trumna jak koszula
która skromnie go otula
nie zawstydza świata kwiat
co tu wpadł
chyba na to gwizdał Wiatr
Gdy Karol żył
przy oknie stał
gdy w głos się śmiał
to czulej wiał
brawo bili mu rodacy
zapędzając wiatr do pracy
tysiącami flag,
a w oknie Papież
często żartował
że swym Rodakom
na Wiatr rzuca słowa
które mało kto zachowa
tak jakby nas znał
gdy tak mówił a Wiatr wiał
słowa z duszy i ust brał
nic nie zgubił
bo go lubił
więc rozważniej wiał
i jak jego Karol chciał
do Ojczyzny miłej gnał..
zrywał czapki mroził uszy
wrzucał ludziom wprost do duszy
Watykański Wiatr
gdy Karol korzystał z nieba
zawsze wiał mu tak jak trzeba
z pilotów się śmiał
Bo Wiatrem chciał być
Duch
I Karolowi wiał
Bo tak chciał
wiecznie wiał
tak jak kiedyś w latach
moralnego chaosu
gdy zabłądził Wiatr
może Boskim zrządzeniem losu
w brzozowy smutny las
ograbiony z ptaków głosu
który zastąpił broni szczęk
rozkazy krzyki ich pogłosy
W każdym wzbudziło by to lęk
bo las tu łkał kroplami rosy
Odgłos silników..
Ciszej wiał
Coś niedobrego się tu działo
podleciał cicho do stosu ciał
CZEKA swajo zdies diełało
Szybko za strzałem padał strzał
Echo fałszywym hukiem brzmiało...
Strzały te Karol w sercu słyszał
Wielu Polaków zapamiętało
umrzeć musiała leśna cisza
inteligencja kwiat kultury
Ot harda bywa Polska dusza
Podły ten rozkaz przyszedł z góry
Pomnił Stalin atak na Polszę
Sromotę swych pobratymców
Krasnej Armiji porażkę
Niedolę rosyjskich jeńców...
Z Politbiura z ukazu jego
Polaków w obozach kusili
Emisariusze do złego
By Wiarę, Polskę, zdradzili
Ojczyznę i kolegów...
Czy winni temu byli Rosjanie
Słowianie bracia w wierze
Skazanej na prześladowanie
Obłudnie i nieszczerze
Ruska ziemia chłonęła krew
Swych czystek i pogromów
Wystarczy że Stalin unióśł brew
Głód dręczył miliony wrogów...
Mołodcy pijani spirem strachu
Grożby tetetki politruka
Do zapomnienia trafili piachu
Ginąc za tego co ich oszukał...
Czekista każdy wie do dziś
Że mądry Polak grożny zbyt
Putin to dobrze zna
Więc nie dał zgody
By Wiatr w Rasiji wiał
A Karol swoją miłość siał
Bo czy by trwał
Do dziś
A dobry Polak to martwy..
Tam leżą najlepsi z nas
Czy żywy Polak jest mniej warty
W ironii ton Wiatr wpadł
Lecz nie mógł zwiać
Jak i tu wiać
Patrzył jak dusze
Uchodziły z ciał
i cicho wiał....
Dusze tysięcy tułaczy
W galowych nowych mundurach
Dziarsko bez łez i rozpaczy
W eleganckich garniturach
W rytmie okrutnego werbla
Na pistoletów wystrzały
Co bezlitośnie bębnił
dla śmierci
bez bitewnej chwały
Tobruku Monte Casino
Bo walczyć Polak potrafił
Tu żołnierzy poniżono
na zły czas każdy z nich trafił....
W pejzażu brzozowych liści
Dusze .. Miło zaskoczone
Bez złości i nienawiści
Zawstydzone i zdumione
Oglądały swoje ciała
Kaleczone poniżone
Wśród drzew gdzie zbrodnia się działa
W dołach na stos porzucone...
Jak długo to wszystko trwało...
Pamięta niewinne Echo
Cisza kojąca jak rano
Je także..
Zimno nieludzko..
Nadaremnie zabijano..
Niezgodę kłuto bagnetami
Rozpaczą Godność deptano
Musieli klękać grupkami
Modlili się jak co rano
Po raz pierwszy nad dołami..
Utul Ich Ruska Ziemio
Poraniona wykopami
Wszystkich bito popychano
Uderzano kolbami..
Ręce do tyłu wiązano..
Więc nie mogli się przeżegnać
Pomagał z Bogiem odejść Wiatr
Co za nich wiał
Od Ojca do Syna ...
A Syn tu był
Patrzył jak wiał
Duch Wiatr..
Na amen zwykle
Padał strzał
Przed amen
Nim Ciszę z Echem rozdarł strzał
Adrenaliną czas zamierał
Każdy się boi bólu ran
Jezus był i ból uśmierzał
Kolejno szli gdzie czekał Pan
Klęczał tam równo dusz szpaler
I z Jego rąk komunię brał...
Odgłos strzałów tłumił Wiatr
Wtedy Echo Ciszę i mózg
Zabijał rewolwer kata
Lecz oni już nie czuli ran
Klękali w pobliżu ...
Polak obok Polaka
Wciąż przychodzili do Niego
I Wiatr uroczyściej im wiał
Nie bał się już tego złego
Co te roboty pracowite
Zmuszał wolą do tego
By zabijały Polaków
Co nie zrobili nic złego
No cóż Polakami byli ?
Nieczułych katów Czekistów
zatrutych ideą
kamunizma
tez otępiał spir
Lał go politruk
Co tam był
Też pił
Jakby krew pił
Jak upiór żył
Kolejno jak od pierwszego
Do ostatniego naboju
Ślepo posłuszne pociski
Nie dawały im spokoju
Do wolnych myśli strzelano
Z bliska z tyłu...
a nie z przodu
Zawsze w głowę
wcześnie rano
w Umysł Polskiego Narodu
Zakopywano tchórzliwie
Polskę i Mądrość i Dumę
Tęsknotę rodzin za nimi
i Stalina bezwstydną hańbę ..
W cierpliwej Ruskiej Ziemi
potem...
Zmęczeni diełom ..
Gdy oprawcy trzeżwieli..
robili przerwy...
Po swej ostatniej komuni
O jakiej śni , marzy wierny
Szli uroczyści pogodni
Ustawić się jak wojsko
w równe dusz kolumny
Z ikrą fantazją fasonem
bo Bóg patrzy każdy dumny
I każdy tęskni za domem
rodzinnym bliskimi
Bóg to rozumie i pada
komenda ! Rozejść się wiara !
Pożegnać bliskich wypada
Z Wiatrem to łatwa sprawa
Oficerowie celnicy
Duchowni,Nauczyciele
Policjanci urzędnicy
Generał z profesorem
Odwiedzają ukochanych
Niektórzy swe żony w snach
Rozbudzonych i uśpionych
Rodziny smutek czują
Dusz nie da się zobaczyć
Nadzieja by im umarła
Byłby powód do rozpaczy
Żałoba zdławiła gardła
Zginęli Polski synkowie...
Rosjanie udają głupich
Czy nikt się o tym nie dowie
Czy kłamstwa ich ktoś kupi....
O zaginionych Polakach
co każdy z nich podejrzany
O Patriotyzm Odwagę
Bez sądu na śmierć skazany
Przez Rosji i Niemiec zdradę...
Wracają od rodzin Polacy
Cóż krótkie życie mieli
Za mało walki i pracy
Bóg nowe życie przydzieli
Komenda na zbiórkę pada
W dwuuszeregu zbiórkaa !
Niezła z nas niebieska armia
Hej Wiara Naaprzód marsz
Czwórkami...
Jak koledzy.
W wierszu o Westerplatte
Równamy krok
Lewa ...lewa
Od czooła śpiew ...
Wojenko wojenko
Cóżeś ty za pani ...
I złapał oddech wieczny
Wiatr Przestał już łkać
I zaczął wiać
Choć mógłby wyć
Jak wicher wiać
Zniszczyć i winnych
Niewinny las...
Lecz On tam był
I balsam lał
Jak chciał
Na stosy ciał ...
Zaczął znów wiać
Powietrze pchać
Bóg zajęty był w ten czas
Syn zaś Jego kochał Was
A Wiatr dobrze rolę grał
Jakby ją znał
Bo Bóg wiedział że Polacy
Przyjdą kolumną do nieba
Sami go wyręczą w pracy
Wszak Boga wszędzie potrzeba
Coraz mocniej mocniej wiał
Nawet bardziej niż trzeba
Hej hej Ułani.. Malowane dzieci..
Niejedna panienka za wami poleci
Jak ta skoczna dziarska piosenka
Dodawała w marszu siły
Wiatr niósł ich jak na rękach
Obłoki oczy pieściły...
Babcia umierała, jeszcze się pytała,
Czy na tamtym świecie, Ułani będziecie ?
Hej, hej, Ułani, jeszcze się pytała,
Czy na tamtym świecie, Ułani będziecie ?
Maszerowała wiara z fasonem
Piękne słowa dzięki poecie.....
Znikała armia za nieboskłonem...
wiersz powstał przed filmem .
Film obejrzałem i dedykuję balladę A.Wajdzie