Spostrzeżenia w artykule są całkowicie subiektywne, ale z pewnością przydadzą komuś kto myśli o własnej firmie.
Pięć plusów pracy we własnej małej firmie (póki co):
- Różnorodność zajęć: planowanie rozwoju, analiza projektów, wyceny, oferty, negocjacje, programowanie, testowanie, marketing, zatrudnianie, rozliczenia, zaopatrzenie, … i mnóstwo innych; wszystkim tym mogę (i muszę) się zajmować - co mi odpowiada,
- Swoboda wymyślenia zupełnie nowych idei i możliwość ich realizacji; związane z tym jest fajne poczucie sensu i zaangażowania (w przypadku działania usługowego, o którym pisałem w poprzednim poście odpowiednikiem jest możliwość pracy zgodnie z określonymi przez siebie standardami i satysfakcja gdy działania te są pozytywnie odbierane przez klienta)
- Elastyczność - godzin pracy, miejsca, narzędzi itp.
- Nadzieja na sukces (rozumiany według własnych kryteriów), coś jak uczucie, które ma się po zakupie losu na loterii, a jeszcze przed losowaniem :D
- Uświadomienie sobie swoich słabych stron, co jak wierzę daje szanse na rozwój w myśl zasady co nas nie zabije to nas wzmocni
Pięć minusów pracy we własnej małej firmie:
- Większe obciążenie emocjonalne -wynikające głównie w braku wsparcia “w wyższej instancji”. Będąc pracownikiem najemnym byłem odizolowanym od całej masy wątpliwości, które brał na siebie pracodawca, w teraz w mojej firmie wszystkie spadają na mnie. Czytałem o tym, słyszałem o tym, ale nie udało mi się tego uniknąć. Są dni fantastycznej energii, którą daje wiara w sukces i dni zwątpienia, które tę energię wysysają.
- Dodatkowe obciążenie, związane z tym, że jakby co to nie ma na kogo zwalić winy :P. W dużej firmie zawsze znajdzie się ktoś odpowiedzialny za złe rzeczy: szef, zarząd, HR, firma partnerska, Kowalski, IT, sprzedaż, you name it. Starałem się unikać takiego zwalania, ale zawsze taki “psychologiczny bufor” istniał :) Tutaj wszystko co będzie spieprzone (pewne rzeczy będą, zwłaszcza, że jestem początkującym biznesmenem), będzie tylko i wyłącznie moją winą
- Więcej czasu poświęcanego na pracę. Więcej siedzę przy komputerze, a jak już wstanę to i tak cały czas rozmyślam, dyskutuję, rozważam sprawy związane z firmą. Nie udaje mi się ‘zostawić pracę za drzwiami domu’, co zżera szanse na hobby, sport itp (staram się wszak bronić czasu dla rodziny).
- Mniej kasy. Właściwie póki co to bilans finansowy jest ujemny i związana z tym jest oszczędność oraz, co gorsze, niepewność tego co będzie za dwa miesiące, pół roku, czy rok. Kryzys finansowo-gospodarczy obwieszczany w mediach nie nastraja w tym względzie uspokajająco.
- Mała firma to też mniej ludzi, z którymi ma się kontakt na co dzień, w moich poprzednich pracach miałem szansę poznać mnóstwo fantastycznych osób, teraz tempo nawiązywania nowych znajomości wyraźnie osłabło
Przedruk dokonany za zgodą autora
Źródło: Marek Rafalowicz