Motto I:
…Powiecie - śpieszyć się nie ma gdzie!
I to jest prawda – co tu kryć?
Lecz gdy w okopy nas się śle
To kiedyś atak musi być!…
Jacek Kaczmarski
Motto II:
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta.
Przysłowie polskie
Motto III:
— Panie Kohn! jak pan myśli, gdyby wybuchła wojna między Rosją a Chinami, która strona by wygrała?
— Na pewno Japonia…[1]
Różne są w życiu pasje. Jedni zbierają znaczki, inni budują okręt w butelce. Z przykładem zupełnie innej pasji spotykamy się w Dniu „M”[2] Pasją Wiktora Suworowa (właściwie: Włodzimierz Rezun) — opętaniem ideą, jak napisał w Przedmowie Włodzimierz Bukowski (s. 11), jest wszem i wobec głosić ujawnioną prawdę (s. 13), która jest najważniejszą tezą książki: tajna mobilizacja rozpoczęła się 19 sierpnia 1939 roku (s. 202), Od tej chwili, niezależnie od rozwoju wydarzeń, wojna stała się nieunikniona, Dlatego 19 sierpnia 1939 roku jest dniem, w którym Stalin rozpoczął II wojnę światową (s. 310), Radzieckie kierownictwo przygotowywało Armię Czerwoną i cały kraj do zagarnięcia Niemiec i całej Europy Zachodniej — oto główny cel, dla którego Związek Radziecki rozpoczął II wojnę światową (s. 32), Stalin mógł zapobiec wojnie. Jednym ruchem pióra (s. 33), jeden podpis Stalina pod rozkazem o seryjnej produkcji TB‑7[3] mógł zapobiec niemieckiej agresji na Związek Radziecki (s. 38), Rozstrzygnięcie kwestii TB‑7 było faktycznie rozstrzygnięciem, czy będzie II wojna światowa, czy jej nie będzie. Kiedy decydowano o TB‑7, decydowano o losach dziesiątków milionów ludzi […] wycofanie TB‑7 było w ogóle najważniejszą decyzją podejmowaną przez kogokolwiek w XX wieku (s. 47).
Ta pasja Suworowa zaczęła się latem 1968r., kiedy stacjonując w Karpatach jako soviet’ski oficer brał udział w przygotowywaniu inwazji na Czechosłowację. Od miejscowych, naocznych świadków dowiedział się o podobieństwach przygotowywanej inwazji do grupowania wojsk nad granicą z ziemiami okupowanymi przez III Rzeszę Niemiecką latem 1941r. Rozpoczął swoje własne, tajne, prywatne śledztwo, skutkiem którego jest trylogia: Lodołamacz[4], Dzień „M” i zapowiadana Ostatnia Republika. W Lodołamaczu Suworow dowiódł, że Soivet’y przygotowywały się do wojny, planowały uderzyć na Niemcy i zapowiedział ukazanie się osobnej książki o odegranej przez Stalina roli w przejęciu przez niemieckich faszystów[5] steru rządów[6] (s. 24). „Dzień »M«” jest dalszym ciągiem tej książki, ale można też czytać ją osobno (s. 32). Autor celowo unika korzystania ze źródeł niedostępnych dla czytelnika. Między napisaniem Lodołamacza i Dnia „M” część rosyjskich archiwów została odtajniona i bibliografia mogła zostać rozszerzona, Lodołamacz ma 135, a Dzień „M” — 139 pozycji. Suworow nie powtarza się. W Dniu „M” pojawiają się całkiem nowe fakty, a tematy zapoczątkowane w Lodołamaczu są oryginalnie rozwijane.
Można było dostrzec tylko dwa błędy merytoryczne. Bomba zrzucona na Hiroszimę miała nie 20, tylko 13kT, a faszyzm był ustrojem nie III Rzeszy Niemieckiej, tylko Włoch.
Chociaż już nawet kremlowscy i zachodni, prokomunistyczni historycy byli zmuszeni zgodzić się z Suworowem, że radziecka agresja była przygotowywana, to ciągle jeszcze upierają się przy datach. I tak np. Bogusław Wołoszański stwierdza …Stalin planował uderzenie w 1943 lub 1944 roku. Do tego czasu zamierzał prowadzić skomplikowaną grę polityczną ukrywając swoje prawdziwe zamiary[7].
W ogóle polscy historycy w porównaniu z zagranicznymi wypadają szczególnie blado. Suworow został całkowicie zignorowany i to nawet przez Leszka Moczulskiego, który jeszcze przed Lodołamaczem wypowiadał się w bardzo zbliżonym duchu, że nie było pierwszej i drugiej wojny światowej, tylko jedna wojna światowa z dwudziestoletnią przerwą na odbudowanie sił. Dlaczego oni tak robią? Może polscy historycy są zbyt zajęci ważniejszymi sprawami, że nie mają nawet pięciu minut wolnego czasu; może wstydzą się, że były szpieg okazał się być od nich lepszy; a może nie są aż tak bardzo niezależni, za jakich się podają — przyjęcie tez Suworowa wymusiłoby daleko idące zmiany we współczesnej polityce.
Pisanie o stylu Suworowa to powtarzanie się. Niezmiennie jest na wysokim poziomie. Autor potrafi pisać o najważniejszych sprawach interesująco i lekko. Jest bardzo przekonywający. Po przeczytaniu książki w głowie czytelnika może powstać myśl: Przecież ja sam tak twierdziłem od zawsze! Nawet ci, których nie interesuje historia ani uzbrojenie, mogą być usatysfakcjonowani samym tylko stylem. Byłoby sensacją, gdyby którąś z następnych książek Suworow napisał na niższym poziomie.
Dzień „M” przetłumaczył częsty tłumacz Suworowa, Pan Andrzej Mietkowski. Tłumaczenie, poza, być może, dwoma zachwianiami składni w Przedmowie Bukowskiego, jest już tradycyjnie dobre i wiernie oddające jakość. Tylko dlaczego Pan Mietkowski niekonsekwentnie przetłumaczył tylko niektóre imiona?
Książka jest starannie przygotowana do wydania. Wydawca, na szczęście, oparł się współczesnej modzie i wybrał w miarę czytelny krój pisma. W Bibliografii zostały umieszczone, gdzie to było możliwe, polskie wydania źródeł. Niestety, jedyna mapa w tekście nie ma legendy i nie jest opisana. Takie mapy były poprawne kilkanaście lat temu, ale nie obecnie. Jak na tak poważne dzieło brakuje indeksów i kalendarium. Przydałyby się także wykresy i aneksy, chociażby stopnie w Armii Czerwonej. W dostarczonym przez Wydawcę egzemplarzu recenzyjnym była tylko jedna literówka na s. 56 i brak kropek po skróconych Armiach.
Na koniec tradycyjnie już należy przypomnieć, że za pasję Wiktora Suworowa ciąży na Nim ciągle nieuchylony wyrok śmierci, który w każdej chwili może zostać wykonany. Sądząc po Jego dziełach Suworow nie zrobił niczego w kierunku uchylenia ani nawet złagodzenia swojego wyroku.
Warszawa, 17 maja 1996r.
[1]Fuks Marian, Pan sobie żarty stroisz? Humor Żydów polskich z lat 1918–1939 (W słowie i rysunku), Wydawnictwo Sorus, Poznań 1993, s. 18, Polityka. Żydzi. Polacy. Antysemityzm
[2]Suworow Wiktor, Dzień „M”, tłumaczył Andrzej Mietkowski, Wydawnictwo Adamski i Bieliński, Warszawa 1996, egzemplarz recenzyjny, Wydanie pierwsze, ISBN 83‑85593‑70‑5, s. 319, jedna mapa w tekście, 20 ilustracji
[3]Tysiąc TB‑7 można porównać z współczesną rakietą balistyczną… (s. 38)
[4]Suworow Wiktor, Lodołamacz, Editions Spotkania, Warszawa 1992
[5]Faszyzm był ustrojem nie III Rzeszy Niemieckiej, tylko Włoch
[6]Ta książka została już napisana, choć nie przez Suworowa, Thomas Weingartner, Stalin Und der Aufstieg Hitlers: Die Deutschlandpolitik der Sowjetunion und der Kommunistischen Internationale 1929-1934, Berlin 1970
[7]TVP1, 06 lutego 1996r., godzina 18:30, Sensacje XXw.: Tajemnica Barbarossy.
Artykuł pierwszy raz został opublikowany (ze zmianami) 1 czerwca AD 1996 w tygodniku konserwatywno-liberalnym, Najwyższy Czas!, nr 22 [320], s. 16.
Zobacz też
Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne