JustPaste.it

Kontrargument obrotowy?

b6b64224784a28112951c0f88bcc2d3d.gif30 października AD 1994 Franciszek Marcin Duran, lat 26, pomawiany przez służby specjalne o szaleństwo, ostrzelał w Waszyngtonie siedzibę prezydenta St. Zj., przy Alei Pensylwańskiej, z karabinka szturmowego, prod. ChRL, wzorowanego na rosyjskim AKM (tzw. kałasznikow).

Zwolennicy karania za posiadanie broni bez zezwolenia uważają, że ten incydent jest argumentem przemawiającym na ich korzyść. W relacjach media przypominają jednocześnie o kampanii prez. Wilusia Clintona przeciwko posiadaniu broni przez obywateli niebędących na państwowych etatach. Twierdzi się również jakoby Chińczycy wykorzystując tzw.  luki prawne (nie można wykorzystać czegoś, czego nie ma) wyeksportowali na rynek St. Zj. automatyczną broń strzelecką na sumę $200000 (i jakoś nie zostali wrobieni w aferę karabinową).

Ale Franciszka M. Durana obezwładnili i przekazali agentom ochrony dwaj przypadkowi, nieuzbrojeni przechodnie. Jeden z nich, niejaki Robert Haines wybrał się na spacer w Aleję Pensylwańską wraz ze swoim 16‑omiesięcznym synem w dziecięcym wózku. Przechodnie, którzy zatrzymali F. M. Durana nie przystąpili do działania natychmiast, gdy zaczął strzelać, gdyż z obawy o swoje, a w przypadku R. Hainesa również o życie jego dziecka musieli zaczekać, aż F. Duran przestanie strzelać po wyczerpaniu całego magazynka i rzucili się na niego, gdy ten próbował założyć następny.

Wg relacji prasowych służb specjalnych Duran przed otworzeniem ognia przez godzinę wałęsał się po Alei Pensylwańskiej przed ogrodzeniem siedziby prezydenta. W tym czasie zapewne ocenił, że żaden z przechodniów nie jest cywilnym agentem służb specjalnych i w odróżnieniu od niego lojalnie przestrzegają prawo, czyli — nie są uzbrojeni, a skoro z ich strony nie zagraża mu niebezpieczeństwo, to mógł przystąpić do urzeczywistnienia swojego zamiaru.

Jedynymi, którzy ewentualnie mogliby strzelać do Durana, gdyby mieli broń, byli przechodnie z Alei Pensylwańskiej, gdyż agenci ochrony, znajdujący się na terenie posesji widzieli Durana na tle przechodniów i nie otworzyli ognia, żeby ich nie zranić.

W kraju, w którym prawo nie karze obywateli ani za posiadanie broni, ani za noszenie jej na wierzchu pole manewru szaleńców jest bardzo ograniczone.

W jednym ze swoich felietonów opublikowanych w NCz! Pan prezes Janusz Korwin-Mikke na przykładzie tragicznej śmierci p. Tadeusza Boy’a‑Żeleńskiego przedstawił wpływ bogini Nemezis na los człowieka w zależności od jego uczynków i postawy życiowej. Wiele zdaje się wskazywać na to, że to chyba jeszcze nie jest koniec kłopotów prez. Wilusia Clintona — Wielkiego Bojownika o Rozbrojenie Swoich Obywateli.

Warszawa, 31 października AD 1994.

Artykuł pierwszy raz został opublikowany w tygodniku Najwyższy Czas! nr 46 [241], 12 listopada AD 1994 (niewielkie zmiany redakcji).

Zobacz też

Licencja: Creative Commons - użycie niekomercyjne