JustPaste.it

Radioaktywne imperium

Co się dzieje w rosyjskim kompleksie atomowym?

Co się dzieje w rosyjskim kompleksie atomowym?

 

903159727df10009ccd6f0ad6e558f6a.gifZdaniem Davida Holloway’a, wybitnego znawcy strategii jądrowej, amerykańskie planowanie wojskowe już od dawna nie koncentruje się na Rosji. Pentagon zajął się innymi zagrożeniami.

Niemniej USA uważnie przyglądają się temu, co dzieje się w rosyjskim kompleksie atomowym. Przede wszystkim z obawy przed starzejącym się i słabo zabezpieczonym arsenałem broni nuklearnej.

Niedawne wycofanie się Amerykanów z Układu o Ograniczeniu Systemów Obrony Przeciwrakietowej oraz rezygnacja z ratyfikacji umowy o zawieszeniu prób nuklearnych z 1966 r. spowodowały nerwowe reakcje Moskwy. Rosyjski sztab generalny określił te działania jako „zabójczy cios” w strategiczną stabilizację świata, następnie Kreml wypowiedział układ Start II, przez co uwolnił się od zakazu posiadania wielogłowicowych rakiet jądrowych. Rosja, która znaczenie na arenie międzynarodowej zachowuje dziś przede wszystkim dzięki surowcom energetycznym, znów zaczyna postrzegać głowice nuklearne jako „czynnik dyscyplinujący” wobec hegemonistycznych ambicji Stanów Zjednoczonych.

Obecnie na rosyjską triadę strategiczną składa się 750 międzykontynentalnych rakiet typu SS-18 Satan, SS-19 Stilleto, SS-24 Scalpels, SS-25 Sickle i SS-27 Topolw wyrzutniach podziemnych, na platformach kolejowych i pojazdach kołowych. Oprócz nich rosyjski arsenał to 280 rakiet balistycznych na siedemnastu okrętach podwodnych i 156 pocisków na łodziach poza służbą. Istotną rolę odgrywają również bombowce strategiczne. Stowarzyszenie Kontroli Zbrojeń i londyński Międzynarodowy Instytut Badań Strategicznych szacują, że Rosjanie mają 80 maszyn wyposażonych w 626 głowic.

Władimir Putin niemal przy każdej okazji zaznacza, że jego broń taktyczna wciąż jest drugim co do wielkości arsenałem świata. Od czasu do czasu włodarz Kremla „przypomina” też, że rosyjskie silosy nadal przechowują międzykontynentalne pociski balistyczne UR100N UTTH. Wypowiedzi te należy jednak postrzegać bardziej jako działanie propagandowe niż realną groźbę. Odwoływanie się do dawnej świetności obliczone jest na wytworzenie pozorów potęgi, co w zderzeniu z rzeczywistością całkowicie mija się z prawdą. Większość elementów arsenału została wyprodukowana w latach 80., a termin ich przydatności technicznej upływa za parę lat. Podstawę rozwoju rosyjskich sił jądrowych może stanowić jedynie system SS-27, który ma zaledwie 24 pociski.

Spadek po mocarstwie


Związek Radziecki pozostawił Rosji gigantyczne arsenały broni atomowej. Z każdym rokiem jednak ich poziom gotowości bojowej staje się słabszy. Efektem tego procesu jest coraz bardziej realne zagrożenie związane ze starzejącym się sprzętem. Obecnie na terytorium Rosji składowanych jest kilkadziesiąt tysięcy sztuk ładunków jądrowych. Dodać do tego należy ponad 200 łodzi podwodnych z napędem atomowym, rdzewiejących u nadbrzeży w oczekiwaniu na utylizację.

Półwysep Kola to największe na świecie składowisko odpadów radioaktywnych pod gołym niebem. Po epoce wyścigu zbrojeń na północnym zachodzie Rosji pozostało 21 tys. m sześc. niebezpiecznych związków. Większość odpadów pochodzi z wraków okrętów Floty Północnej, dawnej wizytówki Związku Radzieckiego.

Nie lepiej przedstawia się sytuacja statków cywilnej żeglugi. Nieopodal Murmańska znajduje się Atomfłot – baza morska, w której stacjonuje sześć lodołamaczy o napędzie atomowym. Oficjalnie całe zużyte paliwo powinno być zneutralizowane, jednak do tej pory nie zajęto się nawet połową wszystkich odpadów wytworzonych od początku lat 60. Większość jest przechowywana w prowizorycznych instalacjach albo na pokładzie wyznaczonych do tego celu jednostek. Jednym z takich okrętów jest „Lepse”. Statek – załadowany odpadami z pokładu lodołamacza „Lenin” – zacumowano w pobliżu bazy Atomfłotu w oczekiwaniu na opracowanie techniki, która pozwoli opróżnić ładownię. Pojemniki zawierające paliwo atomowe sukcesywnie jednak pękają, a ich zawartość powoli zaczyna się wydostawać na zewnątrz.

Zły stan techniczny arsenałów broni taktycznej oraz słabe zabezpieczenia cywilnej technologii atomowej stanowią poważne zagrożenie dla obywateli. Na półwyspie Kola ludzie chorują dwa razy częściej niż w pozostałych częściach kraju. Władze bagatelizują jednak te fakty. – Jest to raczej kwestia ciężkiego klimatu i poziomu diagnostyki – utrzymuje Arkadij Rubin, zastępca szefa komisji sanitarnej w Murmańsku. Władimir Kliusew, odpowiedzialny za bezpieczeństwo regionu, również przechodzi nad tym do porządku dziennego: – Panujemy nad sytuacją. Jeśli chodzi o jednostki cywilne, trochę odstajemy od Zachodu, ale w technologii militarnej jesteśmy najlepsi.

Władze nie przyjmują do wiadomości, że rosyjska flota jest w fatalnym stanie, i raz po raz organizują pokazowe manewry, podczas których kolejne okręty idą na dno wraz z atomowym ładunkiem. Nie ucichł jeszcze szum wokół katastrofy Kurska, a potworne lekceważenie obowiązków i brak profesjonalizmu doprowadziły do kolejnej katastrofy. Nie tak dawno na Morzu Barentsa zatonął atomowy okręt podwodny „K-159” z serii 627 A. Na pokładzie znajdowała się dziesięcioosobowa załoga, z której ocalał tylko jeden marynarz. Dowództwo Floty Północnej i ministerstwo obrony zapewniały, że reaktory na zatopionej jednostce zostały dawno wygaszone i nie ma mowy o zagrożeniu radiacyjnym. Specjaliści są jednak innego zdania. Według nich kadłub leżącego na dnie morza okrętu prędzej czy później rozszczelni się i dojdzie do skażenia.

Arsenał na sprzedaż


Poważnym problemem, który pojawił się w ostatnich latach, jest także kwestia słabego zabezpieczenia rosyjskiej broni nuklearnej przed handlem „atomowymi częściami”. Osobliwa transakcja miała miejsce swego czasu we Flocie Północnej. Wykryto tam kradzież przyrządów ze stopu drogich metali palladu i wanadu. Stanowiły one serce systemu kontroli pracy reaktora jądrowego zainstalowanego na pokładzie okrętu podwodnego. Beztroskiego marynarza, który wykręcił brakujące komponenty, omal nie wysadzając w powietrze całej załogi, przedsiębiorczy kolega wynagrodził za ten uczynek tysiącem rubli. Tymczasem zdemontowane urządzenia warte były de facto 300 tys. dolarów.

Cisza przed burzą


Stan infrastruktury produkcji, składowania i modernizowania broni masowego rażenia ukazuje wyraźnie, że Rosja nie jest w stanie uporać się z tą kwestią samodzielnie. Pewien ład udało się wprowadzić jedynie w tych dziedzinach, gdzie Zachód zapewnia stały dopływ środków.

W 1993 r. Rosja podpisała konwencję międzynarodową, zobowiązując się do 2007 r. zredukować i zmodernizować swój potencjał atomowy. Trzy lata później przyjęty został stosowny program rządowy, który uzyskał aprobatę zaniepokojonej coraz bardziej wspólnoty międzynarodowej. W latach 1996–2002 rząd rosyjski wydawał rokrocznie nie więcej jednak niż 7–9 proc. kwot przeznaczonych na ten cel.

Na odpowiedź krajów zachodnich wobec tak prowadzonej polityki nie trzeba było długo czekać. Zagraniczne instytucje postanowiły znacząco ograniczyć wsparcie finansowe. Tak zrodził się stan „umiarkowanej pomocy”, który trwa nieprzerwanie do dziś. Układ ten nie zadowala jednak żadnej ze stron.

Zobacz też

 

Źródło: Krzysztof Głowacki