JustPaste.it

Wpojone za młodu

Każdy z nas w wieku dziecięcym słyszał pewnie opowieści o czarownicach, upiorach czy choćby wierzył w św. Mikołaja. Być może niektórych nawet straszono dziadami czy innym straszydłem...
Rodzice zwykli mawiać do nieposłusznych dzieci „jedz, bo cię dziad porwie” lub „zaraz przyjdzie po ciebie baba Jaga i cię zabierze, jeśli dalej będziesz niegrzeczny”

Wierzyliśmy w te bzdury, dlatego, że wbito nam je do głowy jeszcze w wieku, w którym byliśmy bardzo podatni na sugestie. Wystarczy sobie przypomnieć jak w wieku dziecięcym reagowaliśmy na oglądane przez nas horrory w telewizji. Baliśmy się później spać i nawet niepozornie wyglądające ubranie na krześle wydawało się nam być strasznym potworem.

Podobnie ma się rzecz ze wspomnianym św. Mikołajem. Chyba nie było dziecka, które nie wierzyłoby w latającego na zaprzęgniętych w renifery saniach, rozdającego przeróżne prezenty siwego i uśmiechniętego staruszka.

Dawniej wierzono również w demony i upiory oraz całą masę innego dziwactwa – od strzyg poprzez rusałki do południc. Nawet jeszcze w dzisiejszych czasach starsi ludzie wiedzą kim była południca i pamiętali aby nie chodzić w południe w pole zboża.
Dzisiaj w rusałki nie wierzymy. Wyparły je diabły i anioły, które również wpojono nam w dzieciństwie. Nikt starszy nie uwierzyłby w istnienie tego typu dziwactw. Spróbujmy się zapytać kogoś czy wierzy w wilkołaki. Odpowiedź będzie jasna i prosta. Co jednak sprawia, że anioły czy diabły wydają się nam istnieć podczas, gdy wilkołaki to tylko dziecięce fantazje? Żeby to wytłumaczyć musimy cofnąć się kilkaset lat wstecz.

Otóż kiedy na ziemiach polskich (i nie tylko zresztą) istniała religia pogańska całe społeczeństwo było od dziecka wyuczone, że wszędzie dookoła żyje całe mnóstwo niezwykłych stworzeń. Były to nie tylko widoczne stwory, ale też niewidzialne duchy atakujące w nocy śpiących mieszkańców. Wymyślono to wszystko, ponieważ człowiek nie mógł w inny sposób wytłumaczyć sobie zjawisk otaczającego go świata, a niepohamowana żądza doszukiwania się we wszystkim rzeczy niezwykłych tworzyła wciąż całe masy demonów i opiekujących się światem bogów. Rodzice wpajali to swoim dzieciom, a następnie oni swoim itd.

W miejscu licznych pogańskich bóstw, pojawił się w końcu „jedyny, słuszny i prawdziwy chrześcijański Bóg” a wilkołaki, rusałki i wampiry zostały zastąpione przez anioły i diabły. (Oczywiście był to proces bardzo powolny i nieprędko stara religia została wyparta przez narzucone siłą i całkowicie obce chrześcijaństwo. Musiało spłonąć najpierw tysiące ofiar, ale nie o tym teraz mowa)

Istotnym jest fakt, że metody rozpowszechniania i wpajania religii zostały te same. Rodzice wmawiali ją dzieciom, a te znów swoim. Od setek lat nic się w tym względzie nie zmieniło.

Nie wierzymy w Peruna czy Odyna, ale w chrześcijańskiego Jahwe. Łatwo możemy wywnioskować, dlaczego tak jest i bynajmniej nie przez to, że tamte bóstwa są mniej prawdziwe. Zarówno starzy bogowie słowiańscy jak i chrześcijański są tylko zwykłym wymysłem człowieka. Całe sedno sprawy tkwi właśnie w tym, że jak to wyraził P. Covaney i R. Highfield w Granicach złożoności – „Religia trwa nie z powodu cynicznej manipulacji księży ani z pewnością nie z powodu prawdziwości doktryny, ponieważ różne sprzeczne ze sobą religie trwają równie dobrze. Doktryny religijne trwają, ponieważ wpaja się je dzieciom w wieku, gdy są podatne na sugestie; gdy dzieci dorosną, wpajają je z kolei własnym dzieciom. Inaczej mówiąc zdaniem Dawkinsa, wiara utrzymuje się z powodów epidemiologicznych”

Możemy jasno zrozumieć, dlaczego już nie wierzy się w południce. Nikt nam tego nie wpoił za młodu i dlatego teraz, kiedy jesteśmy już zdolni (lub przynajmniej niektórzy są) myśleć samodzielnie to nie potrafimy sobie tego nawet wyobrazić. Staje się to dla nas śmieszne i głupie, podczas gdy wiara w Jahwe i anioły jak najbardziej oczywista i prawdziwa. A czy nie jest to zupełnie to samo tylko w innym opakowaniu? Przecież chrześcijaństwo nie wyrosło z nicości, ale też zostało stworzone przez ludzi.

Każda religia próbowała w jakiś stopniu wytłumaczyć rządzące światem prawa i dać wskazówki jak właściwie żyć. Każda z nich miała też własne zasady oraz swoich własnych bogów, herosów i demonów. To czy „objawione” przez boga prawa nazwie się dekalogiem czy czymkolwiek innym, nie zmieni faktu, że będą one nadal tylko zbiorem kanonów wymyślonych przez człowieka. Podobnie, jeśli słowiańskie upiory czy wampiry nazwiemy jakkolwiek inaczej, to dalej będą one tym samym - wymysłem ludzkiej fantazji.

Jeśli ktoś wierzy w elfy i smoki, w morskie syreny i leśne demony to niczym nie różni się od kogoś wierzącego w diabły. Tym samym, jeśli ktoś czci Mokoszę – słowiańską matkę ziemię, czy nordyckiego Thora to jest to tak samo „mądre” jak i wyznawanie chrześcijańskiego boga-krzyża.
Powiedziałbym nawet, że pogaństwo jest znacznie ciekawsze, a smoki bardziej zachwycające...

Paweł Pożoga

 

źródło: ateista.pl 

 

Autor: Paweł Pożoga