JustPaste.it

Paradoksy pamięci

Wschowa - małe miasteczko na dolnym Śląsku - stało się aktorem w swego rodzaju pomnikowej tragifarsie. Na niemieckim w zasadzie (do 1945) roku mieście po wyzwoleniu dokonano swego rodzaju tożsamościowego gwałtu: Na pierwszy ogień poszły pomniki i cmentarze. Taka jest już ich dola, że w zmieniającej się historii mogą okazać się szczególnie niepożądanymi świadkami niewygodnych prawd dziejowych. Z pomnikami nie było większych problemów. Ich wymowa była zbyt ewidentna, za bardzo rzucały się w oczy. Zniszczenie tych jednoznacznie niemieckich zabytków uznano za akt sprawiedliwości dziejowej. Do dziś nikt tego nie żałuje.1 W miejsce dotychczasowych pomników polskie władze pozwoliły sobie na budowę nowych. Jednak i one nie oparły się przemianom dziejowym. Postawiony w latach 60-tych pomnik na cześć władzy ludowej został obalony i wywieziony w okolice poniemieckiego cmentarza, gdzie leży do dziś. Za miastem zaś, na wzgórku w asyście romantycznych ławeczek góruje okazały pomnik dorodnego buhaja Ilona, reproduktora, dumy pobliskiego gospodarstwa rolnego w Osowej Sieni - przyczynku dobrobytu całej okolicy. Stanął on zresztą w miejscu pomnika Bismarcka.

Niech historia ta stanie się ilustracją nietrwałości i zmienności pamięci zbiorowej.

Jak pisał M. Halbawchs, "umysł odtwarza swoje wspomnienia pod presją społeczeństwa".2 Pamięć społeczna jest zespołem wyobrażeń o przeszłości grupy, a także wszystkich postaci i wydarzeń z tej przeszłości, które są w najróżniejszy sposób upamiętnianie; obejmuje również rozmaite sposoby tego upamiętniania.3 Ma ona kilka funkcji - Barbara Szacka zalicza do nich przekaz wartości i wzorów zachowań pożądanych, legitymizację prawomocności władzy, współtworzenie poczucia tożsamości zbiorowej, opartej na świadomości wspólnej przeszłości, istnienia w czasie, przodków, losu i symboli.

Pamięć społeczna krzyżuje się z tradycją, jednak jest bliższa teraźniejszości i zanurzona w nią, z racji tego, że zacierają się w niej pojęcia i symbole nieistotne w świadomości grupy. Jak podkreśla Halbawchs - pamięci jest wiele, zaś historia jest jedna. Pamięć opiera się na historii, ale może wpływać na jej opisy i interpretacje. Pamięć społeczna lokalizuje się we wszelkich artefaktach tworzonych przez człowieka - a więc obrazach, piśmie i druku, a także w instytucjach takich jak muzea, archiwa i inne. Jest ona wciąż tworzona, odtwarzana i zmieniania, czasem budzi się, czasem zaciera. Ma też charakter ahistoryczny, w czym przeciwstawia się myśleniu historycznemu pozwalającemu na interpretację zjawisk z dystansem, zrozumieniem dla ich złożoności i niejednoznaczności. Pamięć zbiorowa upraszcza wydarzenia i redukuje je do prostych mitów, a przede wszystkim obstaje przy ich wiecznej teraźniejszości. Mimo to nie ma jedynie wymiaru negatywnego, gdyż zwraca uwagę na to, co do tej pory pozostawało na marginesie - a więc na problemy traumy, melancholii, żałoby; czy materializacje pamięci takie jak pomniki, cmentarze i muzea.4

Rożne społeczności przywołują pamięć na różne sposoby. Jednak aby pamięć społeczna miała znaczenie spajające i konstytuujące wspólnotę, powinna zawierać element przekształcania doświadczeń w obiekty, zwane tez "stałymi punktami".5 Należą do nich pomniki, obrzędy, teksty, tradycje, miejsca, jak również przekazy zinstytucjonalizowane, takie jak recytacje, obchody, ceremonie etc. Spaja je bycie rezerwuarem pamięci kulturowej, obiektem, wokół którego formują się rozmaite postawy.

Dawny pomnik w swej wymowie jest opresyjny. Wytwarza jeden właściwy sposób pamiętania i jedną właściwa historię. Przekreśla sobą historie jednostek i fragmenty ich biografii. Konstruuje także i organizuje przestrzeń, gdyż zmienia ją w miejsce o konkretnej wymowie. Jednocześnie produkuje wspólnotę i ją gloryfikuje, integruje ją i transmituje na nią pożądane wartości. Jego oficjalne sensy są oczywiste - ma upamiętniać i nobilitować osoby, zdarzenia i wartości. Jednocześnie estetyzuje politykę, wizualizując ideologie i umieszczając je w kontekście: piękne - brzydkie, nie zaś: słuszne - kłamliwe.

Dziś pomniki ulegają dosłownemu "odbrązowieniu". Kiedyś monumenty stawiano zazwyczaj oficjalnie. Ich rozebranie ma jednak czasem ważniejszy wymiar. Można je równie oficjalnie lub też ukradkiem rozmontowywać, demolować, przekształcać i ośmieszać, lub przebudowywać i odczytywać na nowo,6 wreszcie - podarować, sprzedać, wywieźć, lub wręcz okraść.

Pamięć funkcjonuje w dwóch nurtach: oficjalnym, sygnowanym przez władzę państwową, oraz spontanicznym, oddolnym, często funkcjonującym w konspiracji lub manifestującym się w zachowaniach symbolicznych (warto tu wspomnień choćby "dolinkę katyńską" na Powązkach, czy noszenie opornika w klapie marynarki w czasach stanu wojennego). Nurt spontaniczny ujawnia się zazwyczaj po obaleniu systemu, kiedy z cokołów strąca się niechcianych bohaterów i stawia się pomniki nowym, nie tylko w celu rewizji prawdy historycznej, ale i ładu moralnego. Jak pisze Maciej Łuczak, W III RP powstaje więcej pomników niż w czasach Peerelu. Decyzje o upamiętnieniu osobistości uznanych za ważne dla lokalnych społeczności bywały nawet często pierwszymi posunięciami samorządowców.7 Nowe pomniki to przede wszystkim pomniki bliższe człowiekowi - nie tylko swoją wymową, ale i kształtem. Bohaterowie dosłownie schodzą z cokołów i wtapiają się w uliczne tłumy, zaskakując, a często bawiąc i prowokując do przystanięcia, refleksji czy żartu. Często zresztą bohaterów zastępują postaci bliższe codziennemu życiu, ucieleśniające wspomnienia, tożsamości i zainteresowania grupy, czy jednostek. Przykładem niech będzie choćby pomnik Małgosi - żony rektora katowickiej AGH, siedzącej na ławeczce na korytarzu uczelni.

W ten sposób rodzi się pytanie o to, kto i w jaki sposób ma prawo zostać upamiętniony - i kto ma prawo dokonywać takich decyzji. Postawienie pomnika czy muzeum to decyzja rzutująca na kształt całej społeczności - wyznaczająca sposoby i tematy pamiętania, uwypuklająca pewne tematy, inne zaś spychająca na margines.

Ciekawą kwestią dotyczącą upamiętniania jest także stawianie pomników osobom żyjącym. Polacy są w tej dziedzinie jednym z narodów przodujących, gdyż na terenie naszego kraju znajduje się ponad 200 pomników papieża Jana Pawła II postawionych jeszcze za jego życia (poza granicami kraju łącznie 60). Pytania dotyczą między innymi tego, komu lub czemu tak naprawdę jest w tym wypadku stawiany pomnik - papieżowi jako człowiekowi, ideom, jakie głosił, czy wreszcie samemu społeczeństwu, któremu brak dzisiaj prostych prawd, prowadzenia przez świat za rękę i wielkich bohaterów, którym można ufać.

Przykładem współczesnej dyskusji o upamiętnianiu może być także problem World Trade Center. Dla rodzin ofiar miejsce zamachu stanowi rodzaj cmentarzyska i ziemi świętej, która powinna być pozostawiona sama sobie i czczona. Dla finansistów, władz miasta i firm budowlanych jest ono polem inwestycji. Dla komentatorów czy artystów - polem do dyskusji na temat przyszłego kształtu nie tylko Manhatannu, ale całości społeczeństwa. Unicestwieniu uległy nie tylko setki istnień ludzkich, ale specyficzne symbole - dla jednych obrazy potęgi Ameryki, dla innych - amerykańskiego imperializmu i globalizacji. Jest to więc dyskusja na temat: jakie nowe symbole powinny zastąpić poprzednie, i komu tak naprawdę miałyby służyć. Pół roku po zamachu na World Trade Center w miejscu, gdzie stały wieżowce, wypuszczono w niebo dwa słupy światła upamiętniające tragedię, które były widoczne z odległości kilkunastu kilometrów. W 2003 roku w ramach restauracji obszaru WTC wybrano projekt, który zawiera w sobie wiszący ogród, memoriał, centrum kulturalne oraz tzw. Wieżę Przyjaźni mającą stać się ma najwyższym budynkiem na świecie. Memoriał, nazwany "Odzwierciedlając Nieobecność" ma uświęcić ofiar obu zamachów - zarówno z 2001, jak i 1993 roku. Znów, wbrew zaleceniom koordynatorów projektu, wygrywa męczeństwo i megalomania. Tragiczne zdarzenie, które w znaczący sposób wpłynęło na kształt dzisiejszego świata zostało zawłaszczone przez Amerykanów do budowania własnej martyrologii. Naród bez historii, bez jednolitych podstaw budujących narodową tożsamość wykorzystuje współczesność do wzmacniania tamtejszego patriotyzmu, by nie powiedzieć - zaściankowości.

Współcześnie media wpłynęły na odrytualizowanie tradycji i pamięci społecznej, zmieniły jej charakter i sposób funkcjonowania poprzez oddzielenie komunikatów od nadawcy zarówno w czasie jak i przestrzeni, oraz wymuszenie ich interpretacji w nowych warunkach. Tak jak jednak systemy totalitarne niszczyły pamięć przez zacieranie faktów i znaczeń, tak nowoczesne systemy liberalne przyczyniają się również do niszczenia pamięci w inny sposób. Nadprodukcja znaków, obrazów, tekstów, informacji osadza nas w wiecznej teraźniejszości, odbierając możliwość powrotu do przeszłych wydarzeń. Współczesna obsesja rejestracji obrazów codzienności i ich magazynowania może być przejawem problemów z przeszłością i teraźniejszością. Nie tyle sugeruje ona beztroski stosunek do przeszłości, ale raczej nieuważne doświadczanie teraźniejszości, niemożność jej należytej interpretacji. Rejestracja zastępuje nie tylko pamięć, ale zwalnia ze zwracania uwagi na jakość pamiętania i sposób odtwarzania pamięci. Obraz ma mówić sam za siebie, lub stanowić rodzaj wsparcia w trakcie opowieści o przedstawionym zdarzeniu.8 Także kultura popularna i biznes zawłaszczają pamięć. W Internecie istnieją strony umożliwiające stworzenie wirtualnych memoriałów poświęconych ukochanym osobom, ale także choćby zwierzętom domowym. Internet w chwili po wielkich tragediach umożliwia także zapalenie animowanego znicza i wpisanie się do księgi pamiątkowej. Tak stworzony wirtualny pomnik istnieje dopóty, dopóki trwa zainteresowanie uwiecznionymi osobami czy zdarzeniami, dopóki strona jest odwiedzana i znajduje odzew. Brak reakcji w cyfrowym świecie przekreśla funkcjonalność jego istnienia i ważność tematu dla jednostek czy grup, skazuje go na niebyt.

Marianne Hirsch wskazuje,9 iż w przypadku Holokaustu i nazizmu obecnie wyłania się coś na kształt post-pamięci; pamięci tych, którzy przeżyli. Jest reprodukowana poprzez pokolenia, które nie doświadczyły traumatycznych przeżyć w postaci filmów, książek, dzieł sztuki. Często ich walorem nie jest zgłębianie historii, ale zmuszanie do czystej kontemplacji ich walorów estetycznych.

Odpowiedzią na zbiorowy wyraz lęków, fascynacji i niemej tęsknoty za minionym może być propozycja E. Younga - kontr-monument, a więc bezczelna, boleśnie samo-świadoma przestrzeń upamiętnienia pomyślana tak, by zakwestionować nawet te przesłanki, które powołały ją do istnienia. Powinien przede wszystkim być odległy od sugerowania odkupienia, a skierowany głównie na sam akt pamiętania i odtwarzania pamięci. Do formy kontr-pomnika nawiązują współczesne muzea, pozwalające zarówno na zapoznanie się jednostek z faktami i dokumentami (przestrzeń poznawcza), jak i konfrontacje osobistych doświadczeń z innymi i nową interpretację więzi z innymi ludźmi (przestrzeń społeczna) oraz z samym sobą, w odniesieniu do osobistych przeżyć i wspomnień (przestrzeń snu).10

Wizja kontr-monumentu jest wyrazem współczesnej zmiany paradygmatu pomnika.11 Wcześniej stanowił rodzaj obiektu gloryfikującego przeszłość i ją mitologizującego, sugerującego odkupienie tragedii, czy nową, pogodną reinterpretację historii. W XIX wieku stał się masową ikoną ucieleśniającą narodowe wizje, ideały i upamiętniające ówczesnych wielkich. Zawłaszczony przez systemy totalitarne po drugiej wojnie światowej ucieleśniał ich dydaktyzm i redukowanie widzów do biernych obserwatorów zawłaszczania historii.

Jak zauważa B. Baczko,12 w krajach totalitarnych jedną z ich podstawowych kompetencji jest kierowanie pamięcią społeczną za pomocą różnych metod takich jak cenzura, zreinterpretowanie zdarzeń, ich zacieranie, wytwarzanie nowych. Jak pisał Michel Foucault: Jako że pamięć jest faktycznie bardzo ważnym czynnikiem w zmaganiach (w rzeczywistości zmagania rozwijają się w rodzaj świadomego popychania historii naprzód), to jeśli ktoś kontroluje pamięć ludzi, kontroluje ich aktywność. A także kontroluje ich doświadczenie, ich wiedzę o poprzednich zmaganiach.13 Wszystko po to, by zerwać istniejącą ciągłość pamięci, podtrzymać nowo wykreowaną ciągłość oraz uprawomocnić za pomocą historii aktualne stosunki społeczno-polityczne. Pamięć funkcjonuje tu jako przestrzeń niekończącej się rywalizacji o "rząd dusz".

Współczesna dyskusja nad pamięcią przejawia się również w pracy nad pedagogika pamięci, dla której punktem wyjścia stał się adornowski postulat, aby Auschwitz nigdy się już nie powtórzył. Dlatego myśl pedagogiczna przejawia się tutaj w warsztatach, praktykach, wycieczkach, dyskusjach panelowych, które zmierzają ku kształtowaniu nie tylko wiedzy historycznej, ale także świadomości społecznej i moralnej, postaw tolerancyjnych i prodemokratycznych. Pedagogika miejsc pamięci ma nie tyle informować, ile uczyć myśleć i umieszczać postawy oraz oczekiwania kontekście przeszłości. Z drugiej strony nasuwa ona refleksję, iż pamiętania należy się uczyć, iż istnieją "prawidłowe sposoby pamiętania", iż pamięć pozbawiona refleksji i wyrwana z kontekstu może obrócić się przeciw ludziom, lub stać się obciążającym balastem. Przykładem "prawidłowych sposobów pamiętania" niech będą kontrowersje wokół pracy Zbigniewa Libery LEGO. Wykroczyła ona poza przyjęty nurt myślenia o Holokauście i stała się prowokacją, stawiającą odbiorców przed lustrem. Koszmar Holokaustu został przedstawiony w perspektywie współczesności, konsumpcyjnych obsesji, tendencji do manipulacji obrazem, do odzwierciedlania świata jako gry. Nagle okazało się, że zgadzamy się na pamiętanie, ale nie dorośliśmy do wyjścia poza jego statyczną, monumentalna formę, że boimy się sięgać w siebie rozliczać nie tylko z przeszłością, ale i samym sobą.

Kontrowersje te dobitnie ujawniły również, że pamięć jest problemem politycznym. Obecnie znajdujemy się w dziwnym punkcie historii - na przecięciu pamięci o dawnych wydarzeniach oraz wizji nowej przyszłości - zglobalizowanej, zeuropeizowanej i zjednoczonej. Mimo, iż nie pojawiają się już w Polsce hasła rewizji granic, wciąż pojawiają się postulaty rewizji prawdy historycznej. Czasy PRL przyniosły wiele oficjalnych zakłamań dotyczących historii najnowszej i czasów II wojny światowej. Dziś to, co było spychane w niebyt i lekceważone lub przeinaczane, dochodzi do głosu za sprawą jednostek, stowarzyszeń, artykułów prasowych, publikacji wspomnieniowych itd. Pamięć stała się elementem narodowej obsesji, koncentrującej się wokół prawa do wydawania moralnych dyrektyw czy uczestnictwa w świecie polityki. To, co niegdyś było koniecznością lub normalnym sposobem egzystencji, dziś staje się zbędnym balastem, od którego uciekają sami zainteresowani. Dawne wybory rozpatrywane są z punktu widzenia teraźniejszości, współczesnych ocen i akceptowanych dzisiaj postaw moralnych. W ten sposób wyklucza się rozsądną ocenę dokonywaną poprzez pryzmat dawnych realiów. Uczestniczymy w zbiorowym dążeniu do przewartościowania przeszłości i weryfikacji oficjalnych niegdyś i propagowanych ocen wydarzeń czy osób. Ponadto zanika obszar jednej, oficjalnej i akceptowanej historii i tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenia i budującej poczucie wspólnej tożsamości. Mimo tendencji unifikacyjnych historia, a co za tym idzie, także współczesność rozbija się na szereg drobnych opowieści. Tak jak propaguje się Europę regionów, powstaje także Europa jednostkowych wspomnień, świadectw i regionalnych nacjonalizmów. Jak pisze Jacek Żakowski, pochód szkieletów idzie przez Europę - i dodaje później: Historia pozytywna (często zakłamana, ale "spajająca", "społecznie użyteczna"), której legendy i fałsze(…) służyły budowaniu społeczeństw, państw i narodów, zostaje wyparta przez różne, często negatywne historie, przez dzieje krzywd, nieprawości, wyzysku i zbrodni. Michał Cichy podsumowuje to inaczej: Zmienia się w Europie polityka: po raz pierwszy jesteśmy razem, chociaż (a może: dlatego że) pozostajemy różnorodni. Za zmianą polityki w końcu pójdzie i zmiana historii, także w Polsce. Pamięć będzie szkolona inaczej. Nie będzie już przysposobieniem do obrony polskości i tresurą narodowej lojalności; straszyć Brukselą i myszką Miki jak Hakatą i Apuchtinem - to jednak nonsens widoczny gołym okiem. W dobie euro historia, także w Polsce, będzie pewnie coraz bardziej historią zaufania, a nie nieufności i historią życia ludzkiego raczej niż państw. Będzie się prywatyzować jak wszystko wokół.14

W powyższym kontekście pojawiają się uwagi o nadmiarze pamięci. Miejsca szczególnej pamięci, takie jak muzea Holokaustu, mogą według badaczy przyczyniać się do koncentrowania się na etniczności, domaganiu się szacunku i przedstawianiu martyrologii tylko jednej grupy.15

Dla poprawnego funkcjonowania społeczeństwa niezbędna jest jednak zdolność zapominania. Bez niej funkcjonuje ono na poziomie zemsty, nienawiści, lub grozy - nie rozwija się, lecz zmaga z demonami. Odpowiedzią nie jest jednak wyparcie i zaciemnianie, ale umiejętność krytycznego podejścia do historii - rozpoznania zdarzeń, ich rewizji i próby ułożenia relacji społecznych na nowo.

Odpowiedzią jest też nowa sztuka publiczna - taka, która uwalnia przestrzeń, a więc rezygnuje z segregacji głosów na ważne i nieważne, prawomocne i nielegalne. Odpowiedzią są wspomniane wcześniej kontr-monumenty, ale także uznanie prawomocności głosów oddolnych, przejawiających się choćby w muralach, vlepkach. Nie oznacza to uprawomocnienia wszystkich głosów, nawet takich, które negują fakty lub je wypaczają, lecz unikanie dyskursów totalizujących przy zachowaniu rozsądku.

Przyszłość sztuki publicznej leży w umiejętności spojrzenia z dystansu, spojrzenia antyheroicznego, odzwierciedlającego współczesną ambiwalencje i niepewność. Przykładem niech będą prace niemieckiego artysty Horsta Hoheisela, skupiające się wokół problemów Holokaustu. Uciekają one od taniej martyrologii, ale także nie pozwalają na uwolnienie od pamiętania i odkupienie. Zmuszają do refleksji i konfrontacji własnych wyobrażeń z faktami. Hoheisel proponował wyburzenie Bramy Brandenburskiej jako symbolu niemieckiego imperializmu i rozrzucenie jej prochów. Akt destrukcji miałby stać się aktem konstruowania nowej świadomości społecznej. Projekt ten nie został zaakceptowany przez władze. Mimo to artysta uczynił Bramę Brandenburską tematem innej pracy, ukazując na jej tle projekcję oświęcimskiego napisu "Arbeit Macht Frei". Hoheisel jest też autorem anty-monumentu stojącemu w Kassel w miejscu dawnej żydowskiej fontanny zburzonej przez nazistów. Artysta odmówił bezrefleksyjnej rekonstrukcji identycznej formy i zaproponował jej odwrócenie, zatopienie fontanny w plac. Innym ciekawym projektem był jego Pomnik dla Pomnika, zrealizowany w Buchenwaldzie na miejscu drewnianego pomnika zbudowanego przez więźniów obozu. Dzieło ma formę stalowej płyty wtopionej w ziemię, która podgrzewana jest stale do temperatury ludzkiego ciała. Widz zmuszony jest prawie przyklęknąć, by przeczytać inskrypcję, a złożone na tablicy kwiaty więdną od emitowanego ciepła. To chyba najlepsza metafora "ożywienia" sztuki pamiętania i przybliżenia jej ludziom, ale także demaskacji mechanizmów władzy i jej prób manipulowania pamięcią.

Do projektów takich należą również prace Krzysztofa Wodiczko, realizowane w wielu miastach na całych świecie, polegające na projekcjach slajdów przedstawianych na tle historycznych i symbolicznych budynków. Ukazały one obeznane miejsca w nowym świetle i ujawniły możliwość ich wieloaspektowej interpretacji.

Joanna Szumowska


Przypisy:



1. Marek Chwistek. Kamienna kronika. W: Wschowskie lapidarium. Dostępne http://www.wschowskielapidarium.interbit.pl/historia.htm
2. "Społeczne ramy pamięci" s.168
3. Za: "Encyklopedia socjologii", Barbara Szacka tom 3 str. 52 Warszawa 2000
4. Por. "Pamięć, etyka i historia" red. E. Domańska, Poznań 2002, s.16.
5. Por. Jan Assman, "Collective memory and cultural identity" w: New German Critique 1995 nr 65 za: A. Milcham, A. Rosenberg, "Eksperymenty w myśleniu o Holokauście" str 135
6. Pomnik Czerwonych sztandarów w Dąbrowie Górniczej podczas kilkudniowego happeningu przemianowano na pomnik Jimmiego Hendrixa, zamieniając pistolet jednej z postaci w gitarę. Pomnik Włodzimierza Lenina pochodzący z Nowej Huty znajduje się dziś w szwedzkim miasteczku osobliwości z papierosem w zębach i kolczykiem w uchu.
7. Co często przybierało wymiar groteskowy: W Warszawie zmieniono ulice Marchlewskiego na Jana Pawła II, Świerczewskiego na Solidarności, Nowotki na gen. Andersa, Plac Dzierżyńskiego na "przedwojenny" Plac Bankowy (nota bene w czasie wojny na krótko przemianowany przez polskie podziemie na Plac Starzyńskiego). W Gdańsku Aleję Leningradzką na Podwale Przedmiejskie, a gen. Świerczewskiego na Nowe Ogrody. Nawet w Nowej Hucie (zbudowanej w ramach Planu Sześcioletniego Rozwoju Gospodarczego i Budowy Podstaw Socjalizmu) główna Aleja Planu 6-letniego zmieniła się w Jana Pawła II, Aleja Lenina w Aleję Solidarności, Aleja Rewolucji Październikowej w Aleję gen. Andersa, a ulica Majakowskiego (krzyżująca się z Marksa) na Obrońców Krzyża (a nazwa ta uzasadnia się niewątpliwie dramatyczną historią (cytat za: Historia bliska 8- Spory o upamiętnienie przeszłości - pomniki, cmentarze, patroni.)
8. Por. Rafał Drozdowski, Rejestracja jako substytut pamięci w: "Pamięć i zapomnienie w Europie przełomu wieków" pod red. Zbigniewa Drozdowicza str. 260-266
9. M. Hirsch "Family Pictures: Maus, Mourning and Post-Memory" W: Discourse 15, nr 2 (1992 - 1993)
cyt za J. E. Young, "At Memory's Edge. After - Images of the Holocaust in Contemporary Art. and Architecture",
Yale University Press, New Haven and London 2000, s. 2. za: Anna Ziębińska-Witek, "Wizualizacje pamięci - upamiętnianie Zagłady w muzeach Materiały 17 powszechnego zjazdu historyków polskich". Dostępne http://jazon.hist.uj.edu.pl/zjazd/materialy/ziebinska.pdf
10. Za: Sheldon Annis, "Museum as staging ground for symbolic action" w: Museum 151, 1987; za: Anna Ziębińska-Witek, "Wizualizacje pamięci - upamiętnianie Zagłady w muzeach Materiały 17 powszechnego zjazdu historyków polskich". Dostępne http://jazon.hist.uj.edu.pl/zjazd/materialy/ziebinska.pdf
11. Por. Anna Ziębińska-Witek, "Wizualizacje pamięci - upamiętnianie Zagłady w muzeach Materiały 17 powszechnego zjazdu historyków polskich". Dostępne http://jazon.hist.uj.edu.pl/zjazd/materialy/ziebinska.pdf
12. Bronisław Baczko, "Wyobrażenia społeczne, szkice o nadziei i pamięci zbiorowe". Przeł. Maria kowalska Warszawa 1994
13. Michel Foucault, "Film and popular memory". W: Michel Foucault, "Foucault live: collected interviews 1961-1984", Sylvestre Lotringer red., Semiotext(e) New York 1996 s.124 za: Alan Milcham, Alan Rosenberg, "Eksperymenty w myśleniu o Holokauście", str.122 Wydawnicto Naukowe Scholar, Warszawa 2003
14. Michał Cichy. "Europa zmienia przeszłość". Oficjalna strona Normana Davisa. Dostępne http://www.davies.pl/r_mc_europazmieniaprzeszlosc.php
15. Por. Charles Maier, "A surfeit of History", Arno Mayer, "Memory and History"


Bibliografia


1. Chwistek Marek. Kamienna kronika. W: Wschowskie lapidarium. Dostępne http://www.wschowskielapidarium.interbit.pl/historia.htm
2. Drozdowski Rafał. Rejestracja jako substytut pamięci. W: Pamięć i zapomnienie w Europie przełomu wieków pod red. Zbigniewa Drozdowicza, str. 260-266
3. Encyklopedia socjologii, tom 3 Warszawa 2000
4. Łuczak Maciej, współpraca Ryszard Kamiński Andrzej Kulik. Ludzie z żelaza. Tygodnik "Wprost", Nr 870 (01 sierpnia 1999). Dostępne http://www.wprost.pl/ar/?O=4943&C=57
5. Kranz Tomasz. Pedagogika miejsc pamięci. Pamiętać o zbrodniach. Dostępne http://kiosk.onet.pl/1151054,1,3,1292,druk.html
6. Young James E. Memory, counter-memory and the end of the monument. Dostępne http://www.arthist.lu.se/discontinuities/texts/young1.htm
7. Ziębińska-Witek Anna. Wizualizacje pamięci - upamiętnianie Zagłady w muzeach. Materiały 17 Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich. Dostępne http://jazon.hist.uj.edu.pl/zjazd/materialy/ziebinska.pdf
8. Żakowski Jacek. Rewanż pamięci. Gazeta Wyborcza - 25-05-2001 Dostępne http://kasstor26.webpark.pl/rewanz%20pamieci.htm

 

 

źródło: ateista.pl 

 

Autor: Joanna Szumowska