JustPaste.it

Z METKĄ

Za dobrą metkę potrafimy dopłacić niebanalne kwoty. Jaka jest przyczyna?

Za dobrą metkę potrafimy dopłacić niebanalne kwoty. Jaka jest przyczyna?

 

Wyjaśnień, jak to zwykle bywa, jest co najmniej kilka.


Po pierwsze: współczesny młody człowiek znający ostatni poziom piramidy potrzeb Maslowa pod tytułem: samorealizacja nieźle często zarabia. Nie jest ważne czy kwalifikuje się do pokolenia yuppie – młodych, dynamicznych, łatwo adaptujących się do zmian, które starszemu pokoleniu mogą się wydawać nie do przeskoczenia, indywidualiści nastawieni na sukces, ceniące osoby, którym się powiodło i dążący w tym właśnie kierunku czy jest przedstawicielem pokolenia Y – tych tuż po studiach, znających swoją wartość, wyluzowanych, pewnie kroczących po terytorium firmy w klapach, sprawnie poruszających się w Internecie i najnowszych technologiach, którym obca jest lojalność wobec pracodawcy i nadgodziny. Ci pierwsi nie mają łatwego życia – wysokie zarobki okupują pracą ponad siły, załamaniami, utratą kontaktu z bliskimi, nałogami - od alkoholu i narkotyków zaczynając na seksie kończąc, prowadzą wyniszczający i błyszczący sukcesem i prestiżem tryb życia, zaczynają od pracy na stanowiskach kasjerów, szybko lądują za biurkiem zastępcy szefa działu prestiżowej firmy. Kupują mieszkania w centrum miasta, jeżdża dobrymi samochodami, stać ich na dobrą restaurację, sprzątaczkę, kosmetyczkę. GUS donosi, iż prawie milion Polaków pracuje ponad 12 godzin dziennie, a ponad 80% wszystkich pracowników pracuje po godzinach. Polski yuppie to często zapracowany człowiek, zaprzyjaźniony ze stresem i sformułowaniem „all inclusive”. Ci drudzy nie znoszą się nudzić, pracują efektywnie wtedy, kiedy mogą wrzucić wysokie obroty, kiedy dobrze im płacą i zapewniają kolejny markowy wpis w CV. Dla tej marki są w stanie trochę się poświęcić - w końcu na co dzień gardzą korporacjami. Y to człowiek wiele oferujący, ale też sporo wymagający od pracodawcy – jeśli ten nie spełni oczekiwań Y najpierw zniknie, a potem dopiero zacznie szukać nowej pracy, gdyż wie, że ją znajdzie – jeśli nie w Polsce, to poza krajem.

Czym jest dobra marka dla takich jednostek? Jest atrybutem prestiżu, wyrazem ”lansu” i pozycji, poprawą humoru, jest czymś w końcu naturalnym, bo po pewnym czasie zapomina się, że inne, tańsze sklepy w ogóle istnieją. Dobra metka to w końcu niejednokrotnie nagrodzenie siebie za ciężką pracę, za odsprzedawanie swojej prywatności. Patrząc z lekką obawą czy wyrzutem sumienia na pokaźną cenę tego czegoś, prawie zawsze mogą liczyć na ten wewnętrzny głos, który powie: „Należy ci się”, bo jesteś dobry w tym, co robisz, bo stać cię po prostu, bo pracowałeś kolejny dzień 13 godzin…


Po drugie: wielu 25-latków to dzieci rodziców urodzonych niedługo po wojnie, doświadczających w rodzinnych domach biedy lub, w najlepszym wypadku, braku dobrobytu. Ci rodzice często postanowili sobie dać swoim dzieciom więcej. Przyzwyczaili ich do tego, iż wiele przyjemności znajduje się w zasięgu ręki i człowiek najzwyczajniej na nie zasługuje. Do metek można się przyzwyczaić, nie umieć inaczej – czasem na kredyt, czasem odruchowo…


Po trzecie: niektórych dobre marki jakby zawłaszczają. Człowiek zaczyna się z nimi identyfikować, przyzwyczaja do tej wysokości cen, dobrze czuje w „swoich sklepach”, może na nie liczyć szukając czegoś na szybko lub na poprawę humoru, jest tam zadbany i prestiżowy, widzi wzrok grzecznych pań zza lady, które często po prostu mu zazdroszczą. Czasem „twoja marka” proponuje coś objechanego – małostandardowe spodnie, dziwny krój, kolor, charakter. Gdyby wisiały w witrynie innego sklepu pewnie nawet nie zwróciłabyś na nie uwagi, być może oceniłbyś je jako śmieszne. Ale utożsamiasz się ze swoją/dobrą marką, ufasz jej i ten sam wewnętrzny głos stwierdza: „Czemu nie…?” Za chwilę będziesz posiadaczem czegoś kompletnie nie w Twoim stylu.


Po czwarte: czasem nie należy zbytnio intelektualizować. Metka znanej frmy (mimo, że często z wrodzonej lub udawanej skromności nie chce się jej ujawniać), telefon, który ukazał się na rynku kilka tygodni temu, markowy gadżet to narzędzie służące autoprezentacji i rywalizacji z innymi, wyścigowi.


Po piąte: najzwyczajniej w świecie rzeczy uznanych producentów często posiadają nie tylko dobra metkę, ale i lepszą jakość.


Po szóste: często pewnie jesteś rodzicem dziecka, które odmawia wyjścia z domu bez markowych jeansów, drogiej bluzy, drogiego telefonu, które „marzy metkami”. Jeśli cię stać na Wranglery, Pumy, Nintendo i iPhone to możesz mu je najzwyczajniej sprawić, aby zmotywować, aby uszczęśliwić, aby mieć pewność pozycji swojego malucha wśród rówieśników, aby pokazać rodzicom jego rówieśników, że możesz sobie na to pozwolić. A jeśli cię nie stać?

Pewnie dopowiesz jeszcze swoje „po siódme” i „po ósme”.

 

mf