JustPaste.it

Nadchodzą wielkie zmiany

Widmo krąży po świecie. Widmo śmierci wielkiego człowieka. Wszystkie znaki na niebie i ziemi świadczą o nadchodzącym końcu. Jak zwykle krajem, który z największą uwagą śledzi rozwój sytuacji jest ojczyzna Karola Wojtyły, nie ma w tym nic dziwnego. Losy wielkich rodaków zawsze są „ciekawym tematem”. Papież umiera.

           Polska telewizja jak zwykle staje na wysokości zadania. To właśnie będąc w telewizji 24 lutego 2005 roku dowiedziałem się wraz z pozostałymi redaktorami o pogorszeniu stanu zdrowia głowy Kościoła. Od tego pamiętnego dnia niemalże codziennie mieliśmy do czynienia z obszernymi relacjami z Watykanu, Jan Paweł II dwukrotnie wychodził ze szpitala, a my byliśmy informowani o wszystkim przez telewizję. Świat modlił się za Ojca Świętego, modli się nadal… Czy na pewno?

           Piszę te słowa po całonocnym maratonie przed telewizorem, pierwszy raz naprawdę oglądam z wielkim zaciekawieniem telewizję i nie narzekam na sposób serwowania nam wiadomości – no, może odrobinę, rozumiem teraz, iż wcześniejsze wystąpienia kleru trwające 70% czasu antenowego były szczepionką, uodporniłem się w ostatniej chwili. Przymykam oko na kwantyfikatory, współczuję płaczącym, których pewnie nigdy nie zrozumiem, oczekuję najgorszego, nie widzę już innej możliwość, bo przecież nic nie trwa wiecznie. Nadchodzi apogeum, jestem pewien, iż w kraju zajdą głębokie zmiany. Lepsze, gorsze, tego nie jestem w stanie przewidzieć. Po cichu liczę na sekularyzację państwa, chociaż to, czego doświadczam zmusza mnie do myślenia katastroficznego. Jestem zaślepiony ateizmem, oglądam zagraniczne stacje i cieszą mnie błahostki. Na szczęście jeszcze nie ludzkie cierpienie, a postrzeganie wydarzeń, no właśnie – Grzegorz Miecugow z TVN24 zająknął się nazywając to, co się dzieje wydarzeniem. Ja jednak pokuszę się tak to określić, gdyż ostatnie dwa dni to pogoń za informacją. Włoskie media informują już o śmierci, Watykan dementuje, Polacy odnajdują szczęście w nieszczęściu i nadal płaczą modląc się. A co ja myślę? Jest mi to obojętne. A co do wspomnianych błahostek to nie denerwują mnie wspomniane źle użyte kwantyfikatory, cieszą mnie kwantyfikatory dobrze użyte w obcych mediach: „Katolicy modlą się za papieża”, „Prawie cały świat współczuje”. Jestem zadowolony, że mimo powagi sytuacji cały świat nie wariuje, tylko Polska zwariowała. Całodobowy show pt. „Papież umiera” cieszy się zapewne ogromną oglądalnością, niektórzy pokusili się już na interakcję z widzami – prosimy dzwonić pod warszawski numer telefonu 0-22… by podzielić się z nami swoimi refleksjami.

           W tym samy momencie Norwegowie trzymają rękę na pulsie i martwią się o stan zdrowia króla Haralda. Duńczycy wspominają papieża, mówią o jego chorobie i następnie błyskawicznie przechodzą do ostatnich wydarzeń na własnej scenie politycznej i współczują sąsiadom z północy. Brytyjczycy oprócz Vatican Show nie zapomnieli o innych programach, chyba Amerykanie są najbliżej polskiej TV, która utwierdza w przekonaniu, iż cały świat się modli, a nakłaniają do tego wszystkie stacje.

           Około południa wyszedłem na spacer po mieście by rozpoznać sytuację. Co mnie najbardziej zdziwiło to pustki pod kościołami i tłumy na zakupach. Czyż to nie objaw obłudy i hipokryzji Polaków? A przynajmniej polskich mediów?

           Wieczorem tego samego dnia o godzinie 21:37 papież zmarł. Natychmiast po opublikowaniu tej wiadomości słychać było dzwony w całym mieście, w całym kraju zapanowała żałoba. Telewizja publiczna na wszystkich swoich kanałach prowadzi transmisję z największych polskich miast oraz z Watykanu. Podobnie czynią inne komercyjne stacje jak np. TVN czy Polsat. Inne kanały przerwały emisję. Działają tylko zagraniczne stacje. Zrobiło się czarno, papież umarł… zapanował chaos. Wszystko powinno się wyjaśnić w najbliższych dniach. Zmiany są pewne, jednak nie jesteśmy w stanie przewidzieć jakie. Obserwuję falę SMS, e-maili oraz IM nadchodzących do mnie w każdej chwili od osób, których nie znam. Wszystkie nawołują do żałoby. Czy jednak jako ateista i normalny człowiek, jakby nie patrzeć Polak powinienem ubolewać? Oczywiście, jest to smutny dzień, jednak prywatnie przyznam, iż nie jestem stworzony do okazywania cierpienia na pokaz – tak bym musiał czynić, by nie urazić innych. Albowiem każdy z kim teraz rozmawiam zaczyna mi ubliżać, kiedy ja najbardziej poprawnie politycznie daję mu do zrozumienia, iż jestem neutralny.

           Pozostaje mi tylko złożyć wyrazy współczucia wszystkim katolikom ubolewającym z powodu śmierci swojego przywódcy.

Przemysław Piela

 

źródło: ateista.pl 

 

Autor: Przemysław Piela