JustPaste.it

Słońce Chrześcijaństwa

Jan Paweł II wielkim papieżem był! Bo…zmarł1, martwiąc tym wielu różnych ludzi. Smucąc wiernych stratą wspaniałego przywódcy, martwiąc mnie odejściem marnego papieża z kierownictwa Kościoła Katolickiego, szkodliwej instytucji, której życzę jak największego regresu.

Jego przywództwo bezpośrednio lub przez tak zwane zaniechanie doprowadziło do wielu nieszczęść. Spowodował on eksplozję wirusa HIV i śmierć wielu milionów mężczyzn, kobiet i dzieci. Szerzył nietolerancję wobec gejów, czym zaktywizował agresję wobec nich, której nie powstrzymał. Powstrzymał za to teologię wyzwolenia i dobrobyt w Ameryce Łacińskiej, a zatrzymał tam nędzę i amerykański wyzysk. Na masową skalę produkował świętych, między innymi z szemranych postaci, w tym Piusa XII. Zanotował też parę sukcesów. Nietolerancję wobec seksualnych mniejszości na świecie nadrabiał tolerancją seksualnych zboczeń w łonie własnego kościoła. Obronił też celibat księży, czym walnie przyczynił się do ewolucji gatunku.

Ale prawdziwym jego sukcesem było przyczynienie się do obalenia komunizmu. Po to też został wybrany jako obywatel największego katolickiego kraju komunistycznego2. Lecz o działaniach papieża nie będę pisał, bo nie jestem od nich ekspertem, mimo że znam informacje nie podawane w polskich mediach, a także ponieważ polskie media są propapieskie. Nie muszę zresztą tego czynić, bo był on przede wszystkim właśnie postacią medialną - prawdziwego Karola Wojtyły nie było, był tylko wykreowany wizerunek. Przynajmniej w Polsce.

A polskie media kult papieski szerzyły od bardzo dawna. Tasiemcowe relacje z jego pielgrzymek, apologetyczne filmy o jego działalności oraz cenzura analiz jego pontyfikatu, informacje o nim w każdych wiadomościach oraz zakaz określania go zwrotami mniej szacownymi niż "Ojciec Święty"; takimi, jak "Karol Wojtyła" lub "Przywódca Rzymskich Katolików"3. A rzesze Polaków doznawały ekstazy pod wpływem Jana Pawła II. W całej wolnej Polsce nie znalazła się ani jedna liberalna osoba, która zwróciłaby na to uwagę. Zajął się tym dopiero komunistyczny cenzor Jerzy Urban. W swoim artykule4 nazwał on papieża "bożkiem" i zapowiedział, że czeka na sprawę sądową, w trakcie której udowodni, że papież otaczany jest w Polsce kultem. Jeszcze przed procesem kościół, prawica i wierni oskarżyli go właśnie o obrazę uczuć religijnych.

Pewien czas temu poddaństwo naszych mediów Watykańskiemu okupantowi zyskało nowy wątek, a głupota rodzimej dewocji przybrała niespotykane rozmiary. A stało się to za sprawą choroby Jana Pawła II. W kraju, w którym placówki szkolne służą katechizacji, ośrodki naukowe rozwijaniu dogmatów teologicznych, a MENiS finansuje wyższe uczelnie wyznaniowe, rolę oświatową przejęły media. Nauczycielem był w nich właśnie Karol Wojtyła. Natomiast przedmiotem nauczania były choroba i starość. Czas wykładu trochę się przeciągnął, ponieważ wykładowcy jakoś nie paliło się do tej lekcji, jednak kiedy stała się ona nieunikniona, okazało się, że wykład taki był niezbędny w dobie dzisiejszej "cywilizacji śmierci" i całkowicie zamierzony. A wierni uznali jego konieczność w czasach inwazji zła, choć ani wcześniej, ani wtedy nie uznawali niezbędności nauki choroby i starości od pacjentów polskich szpitali, gdzie chorzy leżą na korytarzach i robią pod siebie.

Jeżeli czas nadejścia chorób i starości jest najlepszym na nauczanie tychże, to poprzedni okres był pewnie najlepszym okresem na nauczanie kryzysu wieku średniego - tyle, że wtedy papież mógł normalnie wykonywać swoje właściwe funkcje i nie trzeba było chwytać się takiej wymówki dla usprawiedliwienia tego, że trzyma się stołka. I rzeczywiście pokazywał, jak nikt inny, jak mężczyzna powinien sobie rekompensować przemijającą dojrzałość. Najmniejszym drobiazgiem w tym wszystkim był standard dla takich zachowań, czyli kupno samochodu5, na który Jan Paweł II zamienił tradycyjną lektykę - co nie oznacza, że już wcześniej w stajniach watykańskich nie było mercedesów klasy "S". Lecz na tym nie poprzestał. Reszta jego działalności stanowi ideał, do którego powinien dążyć każdy mężczyzna chcący podbudować swoją nadszarpniętą samoocenę. Nie miały końca wycieczki po świecie, noclegi w pałacach (bo przecież nie królewskich apartamentach hoteli), wykwintne potrawy, no i rozemocjonowane, sakralno-orgiastyczne krzyki nie tylko tych podstarzałych dewotek.

Te czasy jednak bezpowrotnie przeminęły i Karol Wojtyła nauczał choroby oraz starości na wynajętym dla siebie przez cały rok niezależnie od tego, czy z niego korzysta, piętrze w ekskluzywnej poliklinice Gemelli oraz w swoich Watykańskich komnatach, pod baczną opieką sztabu lekarzy. Stado owieczek - a właściwie samców tego gatunku - wystawało to pod oknami owej polikliniki, to przed Bazyliką Świętego Piotra, i przyglądało się z wścibskością godną małomiasteczkowej plotkary, baby ze straganu, czy amatora Big Brother-a temu, jak zmęczony i strudzony będzie tym razem papież, jak wielki ból będzie znosił, w jakiej będzie kondycji i jak wyraźnie zacharczy. No i czy w ogóle się pojawi. Jaka nauka, taka wiedza. Nic więc dziwnego, że wierni wystawali pod rozmaitymi oknami zamiast masowo zgłaszać się do najróżniejszych placówek medycznych jako wolontariusze i, wyciągając wnioski ze zdobytej wiedzy, okazywać tak zwane - i tylko zwane - chrześcijańskie miłosierdzie oraz właśnie uczyć się starości i choroby.

Na przykład miłosierdzie dla takich przypadków, jak Terry Schiavo, których godności ratowaniu się przeciwstawiają, ale nie wykazują chęci wzięcia na siebie trudu opieki nad nimi. Była ona podłączona do aparatury odżywiającej. Niedawno Jan Paweł II został podłączony do sondy nosowo-żołądkowej, spełniającej takie same funkcje. "Największy Humanista Naszych Czasów" sprzeciwiał się orzeczonemu po konsultacji ze sztabem zajmujących się tą panią od piętnastu lat lekarzy, zarządzonemu przez osiem składów sędziowskich różnych szczebli - od stanowych, przez federalne, po najwyższy - zaprzestaniu podawania tej kobiecie substancji odżywczych, jakiego to bezczeszczenia zwłok sobie ona przed śmiercią nie życzyła. Słusznie zatem kardynał Ratzinger, chcąc uniknąć kilkuletniego rządzenia kościołem przez człowieka w śpiączce, zadecydował wbrew woli Karola Wojtyły o odłączeniu go od jego urządzenia6, przez co ten zobaczył, jak to jest, kiedy ktoś decyduje o twoim życiu za ciebie i wbrew twojej woli, i przez co do swoich nauk dodał jeszcze naukę umierania.

Na koniec Karol Wojtyła nauczał nas śmierci, nieustannie zdrowiejąc, pracując, odprawiając msze, do końca pozostając "pogodnym oraz ufnym", i jako ostatnie słowo komunikując "amen" nadany morsem, mrugając oczami. I przyniósł Wolnym Polakom swobodę. A programy informacyjne wreszcie nie podają ani w pierwszym - przeznaczonym na informacje wymagające natychmiastowej reakcji - ani w ogóle jakimkolwiek - przeznaczonym do informowania a nie melodramatyzowania - newsie wiadomości o tym, ile razy papież kichnął, i czy to nie były raczej prychnięcia, ani ile razy mu się odbiło. Teraz cała telewizja nadaje wyłącznie programy o Karolu Wojtyle! Z wyjątkiem wieczorynek. Chyba że również nadawane kreskówki opowiadają o przygodach Karola Podróżnika.

Adam Hajduk

Przypisy:




1: Choć również oczywiście wielu zachwycał, mimo że tak, jak uczniowie i nauczyciel z "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza, nie potrafią powiedzieć, czym konkretnie.
2: To każe zastanowić się nad tym, kim będzie kolejny papież. Najpewniej Afrykaninem zapewniającym nawrócenia, być może Europejczykiem hamującym laicyzację. Jednak to musiałby być liberał, a na to szansy nie ma, natomiast konserwatysta wręcz przyspieszyłby odpływ wiernych. Jeszcze może Latynosem, aby dać odpór protestantom. To jednak nie byłoby dla konwertytów argumentem na rzecz zostania przy katolicyzmie, a mogłoby być wręcz kontrargumentem dla nich czczących tylko boga i brzydzących się kultem pogańskim.
3: Swoją drogą wszystkie te wyrażenia jako nazwy własne mają to samo znaczenie.
4: Zamieszczonym w "Nie" numer 33/2002.
5: Papamobile.
6: Co zresztą nie jest wyłącznie spekulacją. Onet podaje w wiadomości z dnia 2005.04.03 z godziny 14:15 (patrz www.info.onet.pl/1076758,12,item.html ) podaje, że "Corriere della Sera" twierdzi, iż "gdy 13 marca papież opuszczał szpital, lekarze liczyli się z dużym ryzykiem infekcji". Portal pisze, że "Papieski lekarz ujawnił, że zastosowano tylko antybiotyki i leki regulujące ciśnienie oraz respirator. Nie podjęto działań mających sztucznie przedłużać życie za cenę dodatkowych cierpień fizycznych i psychicznych chorego, kiedy nie ma już nadziei na uratowanie pacjenta" oraz przytacza za tą gazetą słowa tego lekarza: "Zajmowaliśmy się nim jednak unikając niepotrzebnych działań. Nie było uporczywej terapii". Zapewne dlatego, że unikano prowadzenia kościoła przez schorowanego starca. Myślę że Jan Paweł II zasłużył sobie, jak nikt inny, na Nagrodę Darwina 2005 za poświęcenie całego życia na walkę z eutanazją w imię Kościoła a na końcu poddanie się jej dla jego dobra.

 

 

źródło: ateista.pl 

 

Autor: Adam Hajduk