JustPaste.it

Czerpcie wiedzę skąd tylko się da

     Rzadko kiedy mam czas na to, aby się nudzić. Jeśli tylko ma miejsce taka sytuacja, robię cokolwiek… dosłownie cokolwiek by zmienić ten stan. Tym razem sposób na nudę podsunęła mi pani, która roznosząc po osiedlu gazetki (wcale nie reklamowe!) pt: Przebudźcie się!, podała mi jedną i z wielkim, śnieżnobiałym uśmiechem zachęciła choćby do zerknięcia na ciekawe artykuły dotyczące Boga. Nie powiem – wziąć mogę, ale żeby czytać? I tak nic nie zmieni moich poglądów religijnych, więc po co? A jednak… zerknęłam! Poczytać mogę – pomyślałam – i wcale nie muszę zmieniać swej wiary.

     Pierwszy artykuł Żyjąca planeta… ciekawy! Nawet bardzo! Tylu interesujących wiadomości o naszej planecie nie dowiedziałam się nawet na lekcjach geografii w szkole (choć bardzo je lubiłam!). Zdziwiło mnie to mocno. Artykuł konkretny, rzeczowy, wyjaśniający, że miejsce naszej planety w Układzie Słonecznym, ba nawet w całej Galaktyce ma wielkie znaczenie… zwłaszcza dla ludzi; że sąsiedztwo Księżyca, kąt nachylenia Ziemi wpływają dosłownie na wszystko… na nas też. Wyjaśniono – a raczej „przełożono z polskiego na nasz”, jak planeta troszczy się o swoich mieszkańców, jak ich chroni. Zrozumiałam (w końcu!!!) po co jest pole magnetyczne i jak ważna jest atmosfera ziemska. Kolejny punkt artykułu: Woda. Cieszymy się, że jest… bo jest i już. Ale skąd się bierze i dlaczego jest taka ważna? Odpowiedzi podane jak na tacy. Kolejny punkt wydał mi się „ciężki” ale postanowiłam przez niego przebrnąć: Cykle umożliwiające życie. Co to? Po co? Skąd? Jak i gdzie? I znowu w kilku linijkach konkretne wyjaśnienia, bez zbędnych „naukowych makaronizmów”, bez mądralińskiego patosu. Wow! Skończyłam, doczytałam do końca i wniosek już mi się nasuwa: Pomijając kilka linijek tekstu, które faktycznie mogłyby kierować tok myślenia czytelnika na podteksty religijne, nie odnalazłam w tym artykule nic, co mogłoby naruszyć moją sferę religijnej prywatności. Artykuł natchnął mnie owszem i poruszył, nawet sprawił, że zaczęłam zastanawiać się… ale nie nad zmianą wierzeń, tylko zmianą codziennych zachowań.  Poczułam się mądrzejsza i od razu zaczęły mi przychodzić do głowy sytuacje, w których ja bezkarnie niszczę moją kochaną planetę – planetę, która tak o mnie dba i mnie chroni. Przypomniały mi się nudne wykłady i lekcje na temat segregacji odpadów, oszczędzania wody, dbania o warstwę ozonową, po których i tak każdy dalej robił swoje. A tu, ot artykuł w gazetce, w której spodziewałam się znaleźć różnorakie manifesty religijne, psychologiczne podchody i próby podważenia mojej wiary. O wierze nic… no, prawie nic. Nic takiego, co moją wiarę podważyć by mogło. Za to dużo wiedzy prostej, zrozumiałej, łatwej do przyswojenia. Dziwne – pomyślałam. Ile takich gazetek wylądowało w koszu na śmieci. Co w nich mogło być interesującego? Nie nakłaniam… Broń Boże do czytania i studiowania gazetek roznoszonych namiętnie przez uśmiechające się stale panie ale… nigdy nie wiadomo, gdzie znajdziemy inspirację i wskazówki do życia. Gazetek owych nie czytam ale przed rzuceniem ich w kąt zerkam chociażby na spis treści. Może trafi się kiedyś artykuł, który równie ciekawie wyjaśni mi inne aspekty życia ludzkiego, którego zawiłości są dla mnie niepojęte.

     Dlatego czytajcie wszystko i wszędzie! Chłońcie wiedzę skąd tylko się da. To czyni człowieka lepszym… i mądrzejszym!

 

 

Literatura:

Przebudźcie się!, Nr 2, Luty 2009